wtorek, 20 listopada 2018

Sprawa ma sie wiec tak:

Od poniedzialku nastepnego tygodnia moja mama ma miejsce w osrodku pielegnacyjnym w naszej miejscowosci, do którego to osrodka mamy niecale 15 minut drogi pieszo. Zaraz po sniadaniu ja tam zawoze. Wczoraj wstapilam po papiery do wypelnienia, troche tego jest, dzisiaj oddalam i wyjasniono mi pare szczególów, których z niewiedzy nie zakreslilam. Poza tym, biegam tu i tam, badz telefonuje, i zbieram wszelkie wiadomosci na temat pielegnacji krótkometrazowej, pielegnacji przeszkodzonej (gdy np pielegnujacy domownik sam zachoruje) i pielegnacji w osrodku na stale. Moja mama ma teraz te pielegnacje krótkometrazowa, sa to 4 tygodnie, plus jeden tydzien pielegnacji przeszkodzonej, gdyz w tym czasie musze postawic mojego tate na nogi w sensie, ze zaraz po Bozym Narodzeniu, 27- go, ma kolonoskopie, i potem zobaczymy dalej. Mama pozostanie w osrodku do Sylwestra, zanczy w Sylwestra planowy jej odbiór. Oczywiscie w Boze Narodzenie, a konkretnie w Wigilie, bierzemy ja na popoludnie i wieczór do domu, pierwszy dzien Swiat takze, drugi nie, gdyz w ten dzien tato bedzie przygotowywal sie i przeczyszczal do kolonoskopii.

Finansowo wyglada to tak, ze kasa pielegnacyjna placi swoja dole, za te 5 tygodni, a my za kazdy dzien musimy doplacac 40 pare euro, co wychodzi przy 5 tygodniach ponad 1400 euro, ale tutaj uzyjemy budzetu mamy z kasy pielegnacyjnej, ma tam póki co nazbierane jeszcze 800 euro, to sa te pieniadze, z których placimy cotygodniowa opieke przez te 3 godziny w grupie demencyjnej; w czwartki jest bowiem zabierana okolo godziny 13 i przywozona po 17, i w grupie cos tam robia, opowiadaja sobie, spiewaja, majstruja, takie zajecia rozmaite maja. Na to kasa doplaca co miesiac 125 euro. Poza tym, mój tato jako osoba glównie pielegnjaca, dostaje z tego powodu miesiecznie z kasy pielegnacyjnej 525 euro. Gdy mama bedzie w osrodku, bedzie dostawal polowe, co jest dla mnie niezrozumiale, bo praktycznie bedzie dostawal polowe "wyplaty" za teoretycznie "nic". Te pieniadze pójda takze na koszty wlasne pobytu w osrodku, tak wiec rachunek koncowy nie bedzie wynosil 1400 i iles tam euro, lecz bedzie mniejszy.

Przy pobycie stalym w osrodku pielegnacyjnym, koszty oblicza sie troche inaczej, ale to osobny temat. Wydedukowalam, ze pobyt krótkometrazowy jest jakby troche drozszy od stalego.

I oczywiscie jest tak, jak juz zawsze wiedzialam- gdy zainteresowany opieka nie ma oszczednosci, to koszty przejmuje kasa socjalna. Dzisiaj sprawdzilam finanse moich rodziców, z prostej ciekawosci, i maja o wiele za duzo na koncie i na ksiazeczce oszczednosciowej. Zatrzymac dla siebie moga jedynie 10 tysiecy, tych pieniedzy socjal nie dotyka. Moim zdaniem nie jest to duzo, bo na dwa pochówki np nie wystarczy, jesli chce sie godnie pod ziemie, ale tutaj dzieci maja obowiazek spelnic zyczenia co do tego...

Moje odczucia co do tego wszystkiego: mam nadzieje, ze w domu odetchniemy, tato sie uspokoi, bo jest zdecydowanie przeciazony. Jest po 80- tce, ma swoje choroby i dolegliwosci, czy to po zawale, czy w zlamanych ledzwiach, cukrzyce tez ma, i jak sam mówi, a i sasiadka mi powiedziala, co zreszta wiedzialam, ze lubi uciekac z domu w samotnosc, wlasnie tez do sasiadów, pobyc z nimi, pogadac o wszystkim i niczym, a nie tylko naokolo to i to samo opowiadac mojej mamie, która przeciez mieszka tutaj od kilku dni dopiero, i nie wie, gdzie ma spac, a gdzie toaleta, nie wziela ze soba wystarczajaco ubran, i takie sprawy. Ja pracuje z takimi ludzmi, wiem, co to znaczy, i jak jest czasami ciezko, szczególnie, gdy ma sie takiego czlowieka 24 na dobe w domu. Podanie o te pielegnacje mam od konca sierpnia, na poczatku wrzesnia bylam juz w osrodku, rozpatrzec sie co i jak, ale trwalo ponad 2 miesiace, zeby tato uzmyslowil sobie, ze trzeba sobie dac pomóc. On po prostu potrzebowal tego czy innego doswiadczenia, zeby zrozumiec, co jest z mama, i jak to sie rozwinie.

Oko mamy goi sie znakomicie, nie lzwai, nie jest suche, tutaj pooperacyjnie jest nawet lepiej niz wtedy u taty jedno oko, które bylo jakis czas za suche, i kropilam mu sztuczne lzy kilka razy dziennie. Przynajmniej wiec w tym kierunku leci wszystko jak nalezy. Kontrola u okulisty jest 14 stycznia.

Aktualnie ustawiamy krzepliwosc krwi, jest juz niezle, ale ma byc lepiej, czyli krew jeszcze ciut rzadsza, i z tego powodu chodze z mama dwa razy w tygodniu na badanie krwi. Nowy lekarz domowy jest widocznie bardzo dokladny ze wszystkim. Praktyczne jets tez, ze gabinet ma niedaleko osrodka, wiec uzgodnilam z nimi tak, ze jak trzeba bedzie do lekarza na badanie, to bede mame prowadzac. Oczywiscie jest mozliwosc, zeby lekarz wizytowal ja w osrodku, miejscowi lekarze tak robia.

Co jeszcze o pobycie? Pranie bede zalatwiac sama, bo tak jest zwykle przy krótkiej opiece, potem mozna dawac tam do pralni. Leki tez przejmuja domowe, ale jakby cos wyszlo, zalatwiaja recepte i dostawe. Tutaj tez powiedzialam, ze dla mnie zaden problem troszczyc sie i o to, od kilku lat zajmuje sie rodzicielskimi lekarstwami, receptami, terminami u lekarzy róznego rodzaju lacznie z dowozem do nich.

Obiady na caly tydzien tez mamie wybralam- wazne, ona nie jada zadnych ryb- poza tym, mam wrazenie, ze mozna tam jesc caly dzien i noc cokolwiek, a dokladnie bylo to tam rozpisane tak, ze od 6 do 8 jest jakby przedsniadanie, kawa, herbata, owoc, jogurt, 8- 10 sniadanie, 10- 12 drugie sniadanie w formie przedsniadania, 12- 14 obiad, 14- 17 kolacja, po 18 dodatkow akolacja, np gdy cukrzycy potrzebuja, a w nocy miedzy 22 a 6 tez na zyczenie napój, owoc, jogurt i kanapka. tylko zeby mama z tego wszystkiego nie korzystala, bo ma cholesterol 260, troche dla mnie niezrozumiale, bo nie je nic innego niz mój tato, przy czym on nawet niezdrowiej, bo maslo, wiecej wedlin i tlustych serów, a on ma tylko 160.

Poza tym, zaraz ide do pracy, 3 tygodnie urlopu minely jak z bicza strzelil, w miedzyczasie wyskoczylo to z kuzynka, która nadal jest w szpitalu, co bylo do przewidzenia. Zapalenie pluc to nie sa zarty, jeszcze 100 i mniej lat temu ludzie umierali na zapalenie pluc, to bylo po prostu tak, wszyscy czytalismy czy ogladalismy "Noce i dnie", jak to bylo z Piotrusiem Niechcicem, czy inne szlachcianki, przeziebila sie na kuligu, kaszlala, zapalenie pluc i umierala. Zdaje mi sie, ze ludzie to zapomnieli, i nie biora choroby na powaznie. Przed moim urlopem na ínternie tez mialam mlodego chlopaka z zapaleniem pluc i osierdzia, jako powiklanie, tez nie wygrzal przeziebienia, jak moj kuzynka, a potem taki zonk.

Ciotka na rehabilitacji w Bad Homburg, a wiec nie w Badenii, chyba cos zle zrozumialam, ze miala gdzies tam jechac... nie, jest calkiem blisko domu, jakos 40 kilometrów, zaczyna jej sie podobac i doceniac, a tak zawodzila w piatek wieczorem, ze po co jej to, teraz, i po co sie zgodzila, czy jej to w domu zle, takie tam elegie. Wszystko okej, dzwonie do niej, telefon ma, ladny pokój ma, nie zadreczaja jej fizycznie, telewizor ma, i nie musi rezygnowac z "Anna und die Liebe", tak wiec ;)


Zima zaczyna sie i u nas, po poludniu padal snieg, teraz juz nie, dobrze, bo bede jechac zaraz, a na weekend ma byc juz do 10 stopni plus.


Mircia jeszcze w Langen, ja mówie, ze byla na koloniach ;)




6 komentarzy:

  1. No to macie dobrą opiekę dla starszych i niesprawnych ludzi. Serdecznie Pozdrawiam Ciebie, Twoich Bliskich i Mircię.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziekuje! Fakt, na opieke i ogólna troske naprawde nie mozna narzekac, chociaz za darmo nic nie ma. Ale skóry z czlowieka nie zedra.

      Usuń
  2. Mircia na sliczny sweterek?kocyk? na tych koloniach :)
    Mialas niezly maraton z tymi wakacjami dla mamy! Ja tez dowiadywalam sie dla mojej mamy i koszty nas zastopowaly :(
    No i jeszcze kuzynka i ciotka i ojciec i praca, to nie na plecy jednej osoby :(
    Bede trzymac kciuki i wysylac ci pozytywna energie, tej mam jeszcze troche :)
    A ja leze pod pierzyna drugi dzien i probuje zamordowac te zarazki, co mnie dopadly...
    Pozdrowienia sle :))))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Widocznie tez byliscie "za bogaci" ;)
      Faktem jest, ze pieniadze nalezy wydac, zanim sie zestarzeje, bo potem to tylko Sozialamt sie cieszy, jak jest naskladane.
      Kuruj sie cierpliwie, i zdrowiej!
      Mirka spi pod dzierganym przez moja kuzynke kocykiem, ona lubi nazbierac welny wszelkiej masci, i produkuje takie sztuki, w paski wzdluz i w poprzek, w zygzaki, ciotka miala spora narzutke z zszywanego dziergadla, czyli podwójnie ciepla.

      Usuń
  3. niesamowita jest dbałość Niemców o wszystkie szczegóły, a ta pielęgnacja przeszkodzona po prostu zwala z nóg. miejmy nadzieję, że uda się Wam trochę odpocząć, zwłaszcza Tacie. też jestem ciekawa, co Mirka ma na sobie wełnianego w śliczne paski:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak Emmo, ta pielegnacja przeszkoduzona jest po to, zeby rodziny nie zwalic kompletnie z nóg. Wlasciwie pomyslana na urlop. Czyli pielegnujac w domu, masz prawo co roku do 4 tygodni urlopu, a podopieczny jest zaopiekowany. Z enie za darmo, to juz inna sprawa, ale co nic nie kosztuje, nie mogloby byc cokolwiek warte, na pielegnacji zarabia sie pieniadze, ja sama w ten sposób zarabiam.
      Welniany kocyk patrz wyzej do Basi ;)

      Usuń