piątek, 11 stycznia 2019

Druga wizyta

Jak zaplanowalam, pojechalam dzisiaj na druga wizyte do mamy. Tato dzisiaj jeszcze nie chcial jechac, co bylo okej, zreszta sama najpierw chcialam obadac ten inny oddzial, zanim jego tam zabiore. Bernda moglam bezproblemowo zabrac, on z kazdego piec ajuz chyba chleb jadl.

Catharina oczywiscie byla na dyzurze popoludniowym, poznalam takze Agate, no i reszte. Rozmawialam z pracownikiem socjalnym, któremu ujelam nieco pracy w sensie, ze poinformowalam go o posiadaniu przez mame stopnia pielegnacyjnego 3, a takze, ze bylam juz w osrodku pielegnacyjnym wzgledem tej opieki po szpitalu, znaczy, ze wszystko w sumie juz nagrane. Za to on obiecal mi skontaktowac sie z sadem grodzkim i poprosic o przyspieszenie procedury formalnej opieki prawnej.

Z lekarzem zadnym nie rozmawialam, za to z prowadzacym pielegniarzem, i to wystarczylo, bo on po prostu wyciagnal akta, przeczytal i pokazal wszystko, co jest udokumentowane, takze notatki ordynatora, wiec w sumie lekarz powiedzial by mi to samo, czy przeczytal. Tak jak na tym zartobliwym obrazku: zyczy sobie pani rozmawiac z lekarzem, czy z doswiadczona pielegniarka? ;) W tym przypadku byl pielegniarz, to byla jedyna róznica. Podobny jest on nieco do mojego syna, i prawdopodobnie dlatego mama szuka szczególnie jego towarzystwa. Porozmawialismy o jej zachowaniu po kilku dniach, i co sama zaobserwowalam, ze jest spokojniejsza, usiedzi nawet godzine na jednym miejscu, bezproblemowo bierz eudzial w róznych terapiach zajeciowych i gimnastykach, raz tylko nie chciala wyjsc po terapii i trzeba bylo mocno perswadowac, poza tym wystarczajaco pije, ale nie je ile powinna; tu mu powiedzialam, zeby nie krajali kromki chleba na pól, gdyz ona je tylko jedna kromke, a przekrajanie oznacza automatycznie, ze kromek jest dwie, z czego ona zje wlasnie tylko jedna. Takie myki. W nocy spi, z sasiadka w pokoju zgadza sie.

Sam oddzial jest nieco inny niz ten poprzedni, gdzie byla z powodu braku lózka 24 godziny, nie jest taki nagi, sa nawet obrazki na scianach, ozdoby w oknach, kolorowe siedziska, a jadalnia znajduje sie w poszeruzonym korytarzu z wyjsciem na taras/ ogród, a sama kuchnia ma charakter kiosku. Pokoje dwulózkowe, lózka pielegnacyjne z zapórkami, kto potrzebuje, szafka na ubrania, nakaslik, w pokoju umywalka, toalety i lazienki na korytarzu, i wszystkie drzwi otwarte. Zamkniete na klucz sa za to szafy z ubraniami pacjentów, gdyz, jak Catharina mówi, wszyscy grzebia i mieszaja, nosza i wynosza, i konca by nie bylo ze znalezieniem, co jest czyje. Szafy sa otwierane gd yjest taka potrzeba, np na noc wyciagniecie pizamy, czy kosmetyczki do wieczornych oblucji, i znowu zamykane (po schowaniu do nich rozebranych dziennych ubran oczywiscie). Dlatego tez reczniki i myjki dostaje sie oddzialowe, gdyz uzywanych i wilgotnych reczników nijak dawac do szafy i zamykac, a rozweszenie ich oznaczalo by higieniczna katastrofe.

To grzebanie mialam okazje od razu zaobserwowac, gdyz oczywiscie odwiedziny wzbudzaja u tych ludzi zainteresowanie, kto i co, tak wiec przepakowujac ubrania i zmieniajac rzeczy na czyste, a brudne do domu (po uprzednim otwarciu szafy przez Catharine oczywiscie), zbiegly sie trzy pomagaczki i sortowaly na równie ze mna ;) niech tam. Dalam im po jablku i w pewnym momencie poszly sobie. Potem dalam torbe z uzywanymi rzeczami pod piecze Bernda, bo nie mozna bylo spuscic z oka, jak poszlam na te rozmowy. Mame tez posadzilam przy nim, na pierwszy rzut go nie poznala, ale potem tak. Potem pilismy razem kawe, okazalo sie, ze inny pan, siedzacy naprzeciwko nas z swoja matka, ma kuzyna, którego z kolei znal Bernd, a owy kuzyn mial afere z Astrid, która z kolei znamy oboje- uroki prowincji ;)

Co do roznoszenia rzeczy, mama nie miala okularów, poszlismy poszukac w dyzurce, gdzie maja pólke rzeczy znalezionych i waznych, jak wlasnie okulary, ale tam jedynie byl mamy zegarek, a okulary, jak domyslila sie Catharina, to chyba beda te, które od rana nosi jeden pacjent, bo naraz ma okulary. Faktycznie. Bezproblemowo oddal, chociaz byly bardzo fajne i swietnie przez nie czytal, jak twierdzil. Taki klimat na oddziale, i dlatego te zamykania szafek pacjentów. Polarka koloru fioletowego nie spotkalam na nikim, ale to mniejsza strata, zreszta mama siedziala w samej bluzeczce, widocznei przestala marznac, tak miala od jakiegos czasu, ona w polarku chodzila po ogrodzie w lipcu przy 35 stopniach, bo inaczej bylo jej niby zimno. Widocznie Risperdon i takie ma dzialanie, ze zapomina sie o jakichs obsesjach.

To by bylo tyle, dziekuje za budujace komentarze i zyczenia post wczesniej :*

Acha, tato zdecydowal, ze nastepny raz jedzie ze mna, byc moze nawet juz w niedziele. 

11 komentarzy:

  1. No to juz lepiej, oby tak dalej :) Tzym sie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bede sie ;) Tobie tez dobrego w tej zielonej zimie :D

      Usuń
  2. Uff! Ciut optymizmem powiało! To dobrze!
    Ciepłe i Puchate podsyłam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziekuje Fusilko. Czlek nie wie, jaki los go spotka. Czy jak mówi mój tato- takiej starosci to bym sie nie spodziewal. I nic nie zrobisz.

      Usuń
  3. Czyli sytuacja was wszystkich sie stabilizuje.... Cieszę się.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja pracuje nad stabilizacja, ale spac moglabym nadal caly dzien i pól nocy.

      Usuń
  4. Cieszę się, że wszystko zaczyna się fajnie układać! :)

    OdpowiedzUsuń
  5. wydaje mi się, że to miejsce bardzo przyjazne dla pacjentów. fajnie, że Mama dobrze się tam czuje, tak będzie lepiej dla Was wszystkich. a Mirka ma prawo wejść?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tez mi sie zdaje, że mają opracowany dobry koncept. Dla mnie 22 z ciężką demencją to lekki horror, ale ja to przekładam na mój oddział, a tam jednak inna organizacja, i wystarczająco personelu, a to jest właśnie to.
      Nie, do szpitala Mirka nie może wejść.

      Usuń
  6. Podoba mi się opieka nad starszymi ludźmi u Was.

    OdpowiedzUsuń