Dzisiaj moja mama trafila na zamknieta psychiatrie, skierowanie pod przymusem, musze zaczac zalatwiac pelnomocnictwo, poniewaz nie jest w stanie sama za siebie i swoje czyny odpowiadac.
Skierowanie do szpitala psychiatrycznego odbylo sie przy asyscie policji, lekarza, ratowników medycznych i poslanca z sadu grodzkiego, poniewaz skierowanie wlasnie pod przymusem i przeciw jej woli.
Od dwóch dni byla coraz bardziej agresywna, kilka razy rzucila sie na mojego tate, takze w nocy- nie poznala go, do mnie dopadla z piesciami rano.
Tak wiec, jest jak jest. Pobyt zaplanowali póki co na 2 tygodnie, zobaczymy, czy starczy. Po wyjsciu ze szpitala planuje umieszczenie w osrodku pielegnacyjnym na stale, na oddziale osób z demenecja, czyli praktycznie tez zamknietym. Zaczynymy znowu od formy pielegnacji krótkiej, jak w listopadzie.
Policjant, który byl caly czas z nami, nie robil wiele ceregieli, powiedzial mi tylko, ze wie, o co w tym wszystkim chodzi, bo jego matka tez miala demencje, i napisal mi kilka adresów osrodków pielegnacyjnych, celujacych w opiece nad takimi wlasnie osobami.
Lekarz tez byl wspanialy, i przede wszystkim mówil do rzeczy.
Cala akcja skonczyla sie o wpól do trzeciej- kupa papierów do wypelnienia, a godzine po karetce i ja wyruszylam w droge do psychiatryka. Nigdy tam jeszcze nie bylam, to 50 kilometrów i godzina jazdy od nas, trasa skomplikowana wedlug mojego nawigatora, a banalnie proista wedlug Bernda, który na drugi raz jedzie ze mna i swoimi doswiadczeniami z wlasnym ojcem, który w wieku 80 i kilku lat tez odbyl tam kilkutygodniowe turnusy z powodu depresji ni stad ni zowad, ale po ustawieniu go na psychotropy, zyl sobie jeszcze bezbolesnie ponad 10 lat.
Tu jest ta róznica, ze demencja mojej mamy nie jest uleczalna, ale mozna ja nieco spokojniej ustawic, mam nadzieje.
Psychiatryczny oddzial zamkniety to przezycie samo w sobie, i nie dla kazdego zdrowego czlowieka, który przychodzi tam na odwiedziny... na marginesie, prawie caly dzien, od 10 do 20 godziny. Zamkniete, a otwarte, personel bardzo przystepny, nie szczedzi informacji, wspiera, doradza, i ma anielska cierpliwosc... lekarz prowadzacy wedle urody Egipcjanin, wydaje mi sie bardzo kompetentny i zaangazowany.
Dwie pane z sadu tez akurat ze mna dotarly, oszacowac sytuacje, i to one wlasnie kazaly mi zajac sie tym pelnomocnictwem jak najszybciej.
To by bylo na tyle.
Egoistycznie piszac, ciesze sie na spokój w domu, bo od kilku dni tego spokoju nie bylo, sytuacja byla podminowana, az wybuchla.
Jutro musze wpasc do naszego lekarza domowego, który tez bardzo zaangazowal sie w sprawe.
Na dzisiejsza noc wzielam chorobowe, boi caly dzien nie spalam, jak i gdzie niby, a wczorajszy dyzur tez byl z gatunku tych wlasciwie niebezpiecznych, gdyz tez juz nie mialam szansy spokojnie sie wyspac, i kilka razy zlapalam sie na tym, ze slabo moge sie koncentrowac, ale sprezylam sie, sprawdzalam wszystko po pare razy i mam nadzieje, ze nic nie nabroilam. Ale dzisiaj nie dalabym juz rady, bo po pierwsze, to nie bylaby juz spokojna z reguly niedziela, ale poniedzialek, dzien operacyjny, duzo biegania...
Skierowanie do szpitala psychiatrycznego odbylo sie przy asyscie policji, lekarza, ratowników medycznych i poslanca z sadu grodzkiego, poniewaz skierowanie wlasnie pod przymusem i przeciw jej woli.
Od dwóch dni byla coraz bardziej agresywna, kilka razy rzucila sie na mojego tate, takze w nocy- nie poznala go, do mnie dopadla z piesciami rano.
Tak wiec, jest jak jest. Pobyt zaplanowali póki co na 2 tygodnie, zobaczymy, czy starczy. Po wyjsciu ze szpitala planuje umieszczenie w osrodku pielegnacyjnym na stale, na oddziale osób z demenecja, czyli praktycznie tez zamknietym. Zaczynymy znowu od formy pielegnacji krótkiej, jak w listopadzie.
Policjant, który byl caly czas z nami, nie robil wiele ceregieli, powiedzial mi tylko, ze wie, o co w tym wszystkim chodzi, bo jego matka tez miala demencje, i napisal mi kilka adresów osrodków pielegnacyjnych, celujacych w opiece nad takimi wlasnie osobami.
Lekarz tez byl wspanialy, i przede wszystkim mówil do rzeczy.
Cala akcja skonczyla sie o wpól do trzeciej- kupa papierów do wypelnienia, a godzine po karetce i ja wyruszylam w droge do psychiatryka. Nigdy tam jeszcze nie bylam, to 50 kilometrów i godzina jazdy od nas, trasa skomplikowana wedlug mojego nawigatora, a banalnie proista wedlug Bernda, który na drugi raz jedzie ze mna i swoimi doswiadczeniami z wlasnym ojcem, który w wieku 80 i kilku lat tez odbyl tam kilkutygodniowe turnusy z powodu depresji ni stad ni zowad, ale po ustawieniu go na psychotropy, zyl sobie jeszcze bezbolesnie ponad 10 lat.
Tu jest ta róznica, ze demencja mojej mamy nie jest uleczalna, ale mozna ja nieco spokojniej ustawic, mam nadzieje.
Psychiatryczny oddzial zamkniety to przezycie samo w sobie, i nie dla kazdego zdrowego czlowieka, który przychodzi tam na odwiedziny... na marginesie, prawie caly dzien, od 10 do 20 godziny. Zamkniete, a otwarte, personel bardzo przystepny, nie szczedzi informacji, wspiera, doradza, i ma anielska cierpliwosc... lekarz prowadzacy wedle urody Egipcjanin, wydaje mi sie bardzo kompetentny i zaangazowany.
Dwie pane z sadu tez akurat ze mna dotarly, oszacowac sytuacje, i to one wlasnie kazaly mi zajac sie tym pelnomocnictwem jak najszybciej.
To by bylo na tyle.
Egoistycznie piszac, ciesze sie na spokój w domu, bo od kilku dni tego spokoju nie bylo, sytuacja byla podminowana, az wybuchla.
Jutro musze wpasc do naszego lekarza domowego, który tez bardzo zaangazowal sie w sprawe.
Na dzisiejsza noc wzielam chorobowe, boi caly dzien nie spalam, jak i gdzie niby, a wczorajszy dyzur tez byl z gatunku tych wlasciwie niebezpiecznych, gdyz tez juz nie mialam szansy spokojnie sie wyspac, i kilka razy zlapalam sie na tym, ze slabo moge sie koncentrowac, ale sprezylam sie, sprawdzalam wszystko po pare razy i mam nadzieje, ze nic nie nabroilam. Ale dzisiaj nie dalabym juz rady, bo po pierwsze, to nie bylaby juz spokojna z reguly niedziela, ale poniedzialek, dzien operacyjny, duzo biegania...
Dobrze, ze wszyscy ci pomagali, bo to roznie bywa ... Moja lekarka domowa mi nie pomagala :(
OdpowiedzUsuńSad takie przypadki rozpatruje szybko, mam nadzieje ze tak bedzie tez u ciebie. Serdecznie pozdrawiam
Na naszej prowincji, zegary troche inaczej chodza, co czasami nieco denerwuje, ale w sumie czasami jest tak lepiej.
UsuńOjej nie wiedzialam ze tak się pogorszylo :-(
OdpowiedzUsuńNiestety.
UsuńSzybko postępuje choroba mamy, wasze służby ogarneły temat szybciutko,zapewne nie jest to dla Ciebie komfortowa sytuacja ale nic nie zrobisz,ciekawe jak tato? rozumie to, musisz go wesprzeć a zresztą po co ja to pisze,przecież Ty wiesz doskonale.Trzymaj się.
OdpowiedzUsuńTato nie wie, jak mi powiedziec, ze nie chce jeszcze jechac w odwiedziny. Troche sie krygowal. Powiedzialam mu, ze nie musi, i to jest zrozumiale, a zreszta na zamknieta psychiatrie to trzeba miec wiecej nerwa niz na inne szpitalne odwiedziny, tak wiec w piatek pojade z Berndem, a on niech sie z Mirka przejdzie i bedzie okej.
UsuńOkreślenie niezwykle trafne- mocne przeżycie. Może teraz będzie trochę lżej... Życzę Ci tego. Tobie i Tacie.
OdpowiedzUsuńWczoraj wieczorem obejrzylismy razem w TV jedna czesc Ani z Zielonego Wzgórza, nawet sie usmiechal czasami, to dobrze.
UsuńTak coś mi się wydawało że jest niewesoło. Ogarnij papiery i odpocznij. Psychiatra najlepszym przyjacielem rodziny.❤️
OdpowiedzUsuńOch Gackowa kochana, wiecej nic nie musze mówic.
UsuńBardzo mi przykro:( tzn. jedyny plus, ze Mama juz zaopiekowana i za chwile zadzialaja leki... Wy bedziecie miec spokojniej... niesamowite, ze to tak blyskawicznie sie posunelo:/ zycze Ci duzo sily wew. i spokoju ducha, pomimo tej sytuacji. Witam sie po raz pierwszy, choc czytam od dawna.
OdpowiedzUsuńWychodzi na to, ze oprócz demencji to jeszcze i schizofrenia, ale za wczesnie na konkretna diagnoze. Musze im tam powiedziec, ze jej siostra tez miala schizofrenie w poczatkowym stadium. Dziekuje Ci i wszystkim!
UsuńJuz przy poprzednim wpisie przyszlo mi na mysl, ze na agresje sa przeciez leki, tylko to trwa zeby ustalic odp lek i dawke. Ale nie wtracalam sie, bo jestes sila fachowa i sama wiesz co i kiedy. Dobrze, ze masz taki trzezwy osad sytuacji, nie obwiniasz siebie o nic, nie dramatyzujesz rozstania z Mama itd. To trudne tak calkiem na "zimno" zrobic wszystko, jak trzeba dbajac zarowno o chora osobe jak i siebie i Tate. I przykre jest bardzo, ze cialo Mamy jeszcze sprawne, ale glowa juz nie:/ czasem nie wiadomo czego zyczyc takiej osobie chorej... szybkiego postepu choroby i konca, czy wrecz przeciwnie, zeby rodzina miala czas sie pozegnac? I tak nie wiadomo jak to dalej bedzie, wiec nic nie mozna za bardzo planowac:/ Dobrze, ze masz prace, Tate, Syna, Mircie. To trzyma w pionie i dobrej formie, na ile sie da. Zadbaj o siebie, odpoczywaj duzo, rob dla siebie mile/dobre rzeczy zebys miala odskocznie i sie odstresowywala.
UsuńTak Nupkowa, praktycznie jest to obcy człowiek w znajomej skórze... I masz racje, nie wiadomo, czego takiej rodzinie życzyć, przy czym ja dosyć trzeźwo oceniam sytuację, ijak juz kiedys pisałam, jakies reanimacje i inne sztuczne przedluzanie zycia neguję. Staram się dbać o siebie, musze na siebie uwazac, i reglamentowac sily, bo kto wie, co jeszcze będzie. Dzisiaj mam tatę szczególnie na glowie- zmarł nasz znajomy, jego przyjaciel...
UsuńPowodzenia w ustawianiu leków dla Mamy. Jest to możliwe. Mój krewny z demencją miał podobne zachowania, a teraz od dłuższego czasu dzięki odpowiednim medykamentom wszystko się uspokoiło. Najbiedniejsi jesteście Wy z Tatą, bo to okrutnie trudne odbierać takie zachowania od kochanej osoby, nawet jak się tłumaczy to chorobą... Magdalenka
OdpowiedzUsuńMamapóki co, jest spokojniejsza, ale jeszcz epotrwa, zanim Risperidon calkiem zadziala. Ma tez jeszcze dwa leki dorazne, ale tylko jeden raz dostala, jak byla bardzo niespokojna.
Usuńtrudne bardzo chwile przeżywasz, serdecznie Cię pozdrawiam z nadzieją, że jakoś się do tej nowej sytuacji zaadaptujecie.
OdpowiedzUsuńTrzeba bedzie, innej drogi praktycznie nie ma.
Usuń