czwartek, 24 stycznia 2019

Wczorajsze odwiedziny

byly w sumie ok, tylko lekarz prowadzacy chory, a zastepujacy nic dokladniejszego powiedziec mi nie umial, jedynie wczytac sie w akta. Za to dzisiaj wieczorem jeden z pielegniarzy telefonicznie wiele mi powiedzial. No zawsze twierdze, ze nalezy wybrac: albo porozmawiac z lekarzem, albo z doswiadczaona pielegniarka/ pielegniarzem ;)

Pobyt mamy na gerontopsychiatri oscyluje 4- 6 tygodni, teraz musi jeszcz ezaczac regularnie w nocy spac, bo wczoraj znowu nie spala, lecz wedrowala, i tak sie zastanawiam, czy to nasze odwiedziny ja byc moze tak rozstrajaja? Pielegniarz obiecal poobserwowac, byc moze faktycznie tak jest. Nie znaczy to jednak, ze przestaniemy ja tam przez kolejne 2- 4 tygodnie odwiedzac.

Poza tym, mama ma problem z meskim personelem w sensie, ze nie lubi, jak chlopcy przy niej cos robia, pomagaja przy myciu, ubieraniu; staraja sie, aby miala jak najwiecej pomocy zenskiej, a ja bedac w oddwiedzinach, tez biore ja do kapieli, z wlosami, paznokciami, tak, ze maja na jakis czas i z wieksza pielegnacja ciala spokój.

Okulary sie znalazly, jak zwykle, sa tez oznaczone nazwiskiem.

Bylismy po obiedzie, akurat do kawy i ciasta sie przygotowywano, plus sterta owoców, pokrajanych i obranych. Mama az tak nie schudla, jak lamentowal tato w niedziele, widuje ja nago w kapieli i widze, jak jest. Troche schudnac jej nie zaszkodzi. Poza tym, ma dobra znaczy na jej potrzeby, krzepliwosc krwi, i co jakis czas pisza jej EKG, bo ma kompletna arytmie, od lat.

Z tym pomyslem wziecia do domu po szpitalu, to tato ma takie plany, zeby jeszcze zbadac i prawdopodobnie zoperowac jej drugie oko na zacme, zrobic nowe okulary, takze kontrola u dentysty, i wizyta u psychiatry na 15 marca. Nie moge twierdzic, ze nie widze tych potrzeb podobnie. Zobaczymy, co da sie zrobic.

Póki co, u nas zima, pada snieg, dzisiaj juz odgarnialam i solilam chodnik przed domem. mam wolny tydzien, wiec mnie to nie obciaza. 

16 komentarzy:

  1. Jakie to wszystko trudne, czlowiek cofa sie mentalnie do wieku wczesnodzieciecego... Dla rodziny chyba jeszcze trudniejsze. Dobrze jednak miec swiadomosc, ze Mama jest pod dobra i fachowa opieka, ktora nie traktuje Jej przedmiotowo.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dla rodziny to chyba cięższe niż dla samego zdezorientowanego. Trudno powiedzieć, gdy sie miota, szuka, nie poznaje i tak dalej sie tez stresuje. Na szczęście żyjemy w kraju, gdzie obu stronom sie pomaga, i bierze problem poważnie.

      Usuń
  2. To jeszcze trochę czasu do podjęcia ostatecznej decyzji... Czytając Twoje notki, myślę, że jestem szczęściarą. Co prawda tu i tam łupie, pamięć też wielokrotnie odmawia posłuszeństwa, ale myślenie jeszcze jakie takie jest- a to przecież istota normalnego życia /jestem w wieku Twojej Mamy- jak sądzę/. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To fakt, to szczęście. Należy doceniać takie starzenie się. Moja mama jest rocznik 44.

      Usuń
    2. To moi rodzice tylko 5 lat mlodsi... jeszcze sie trzymaja. Maja ciezkie charaktery i to moze byc niezla gehenna opieka nad nimi:/ odsuwam to myslowo od siebie, poki co. Potem chyba dom opieki, albo pielegniarka dochodzaca, bo nie sadze zebym miala tyle sily zeby osobiscie sie nimi zajmowac:/ mam swoje choroby i troche wiecej lat do przezycia...dzis tak mysle, a jak bedzie - nie wiadomo?

      Usuń
  3. podobnie jak Twoja Mama też bym wolała, żeby przy takich intymnych czynnościach jak mycie czy ubieranie pomagały mi osoby tej samej płci.
    solisz przed domem? a piasku nie można skombinować? ciekawa jestem co na tę sól mówi Mirka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Solę, gdyż jako właściciel jestem odpowiedzialna za bezpieczeństwo przechodniów, samo ubezpieczenie OC nie starcza. Solę minimalnie, ot tak, zeby śnieg sie topił. Na podwórku wcale, ale tu mi obcy nie chodzą. Piasek trzeba by było znowu zamiatać i wynosić, i to z 60 metrów bieżących chodnika 😏

      Usuń
  4. I tak, w porównaniu z tym, jak wygląda geriatria u nas - niebo i ziemia!
    Serdeczności z nieodłącznym Ciepłym i Puchatym , coby za ciężko nie było!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To fakt, Fusilko, i należy być wdzięcznym za wszelkie tu możliwości. Dziękuję 😘

      Usuń
  5. Życzę aby wszystkie te plany się zrealizowały ,myślę że jednak tato za mamą tęskni ale się nie przyznaje.Dobrze że znalazłas jeszcze inne ośrodki,

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Urszulo, jasne, ze tęskni, i jasne, że chce najpierw w domu wypróbować, a nie od razu "oddać".

      Usuń
  6. Mimo problemów z Rodzicami, i tak odnoszę wrażenie, że świetnie to wszystko ogarnęłaś.

    OdpowiedzUsuń
  7. Kilku ostatnich wpisów nie widziałam. Nad morze nie doleciały.😳
    Wiem teraz jak się sytuacja rozwija. Trzymam palce za dobre spanie w nocy, dobre ustawienie leków i za Twoją i Taty kondycję psychiczną i fizyczną.
    Głaski dla Złotej puchatej.

    OdpowiedzUsuń
  8. Tez wielkie moe w tych lekach nadzieje. Dziękujemy za pozdrowienia, a czekam na książkę, jak dojdzie, poleci 👍

    OdpowiedzUsuń
  9. Poczytałam sobie Twoje posty od początku stycznia i zrobiło mi się bardzo przykro i smutno.
    Dużo gorzej przyjmuje się takie wiadomości, jak się jest prawie równie rówieśnicą Twojej Mamy, a inaczej, jak się jest człowiekiem młodym.
    Mam nadzieję, ze wszystko się z czasem (i pomocą lekarzy) jakoś ułoży.
    Trzymaj się i dbaj o siebie, bo to wszystko teraz jest na Twojej głowie.

    OdpowiedzUsuń