piątek, 1 lutego 2019

Dz- ks podsumowanie stycznia

Dz- dzierganiowo
Ks- ksiazkowo

Dzierganiowo bylo raczej cienko, wyszydelkowalam jedynie te szara czapke, i wydziergalam szyjogrzej.

@Veanka:szyjogrzej jest czyms w rodzaju komina. Rozciagniety wyglada tak:


Zdjecie sciagniete ze strony: https://strickausspoeck.blogspot.com/2017/09/wolkig.html

Ksiazkowo dzialo sie o wiele wiecej.

1. Dokonczylam Kubelke, "Endlich über vierzg", czyli nareszcie po czterdziestce.
2. "Smazone zielone pomidory", Fanny Flagg. Wreszcie przeczytalam od deski do deski, bo do tej pory znalam tylko jakies filmowe urywki.
3. "Sekretny jezyk kwiatów", Vanessa Diffenbaugh. Zadziwiajaca lektura, ale calkiem mila. Pomijajac, ze nie mam fizia na punkcie kwiatów ;)
4. "Opowiadania bizarne", Olga Tokarczuk. Naprawde bizarne! Najciekawsze i w pewien sposób komiczne jest to opowiadanie o wdowcu ze szwem na skarpetce, brazowo piszacymi dlugopisami i okraglymi znaczkami pocztowymi.

Ten tydzien pracuje, do poniedzialku wlacznie, mam szczescie, bo trafilam na interne tym razem, tak wiec po 10- 20 kroplówkach z antybiotykami i ilus tam testowanych o godzinie 22 cukrzykach i podaniu insuliny, mam wzgledny spokój. Pomijajac rozkladanie niebotycznej ilosci lekarstw na caly dzien, nowoprzyjecia i takie tam. Wczoraj przezczytalam trzy fachowe czasopisma, wiec biedy nie mam.

U mamy bylismy w srode, nie umieja nam jeszcze powiedziec, kiedy planowany wypis do domu. Pobyt ma sadownie przedluzony do maksymalnie 15 lutego. Jutro przed praca tez jeszcze do niej wpadne, sama, zmienic rzeczy, byc moze umyc wlosy. Z rzeczami to jak na psychiatrii i ponad 20 ludzia z demencja- co i raz czegos sie szuka, rzeczy niby zamkniete w szafkach, ale i tak sa roznoszone, póki co brakuje mi dwóch par legginsów i dwa polarki, ale nie ma co sie spinac, dzisiaj po poludniu wyskoczylam do KiK- a i uzupelnilam tanio garderobe, przy okazji dokladajac kilka par wysortowanych juz w domu skarpetek i mój stary szlafrok. Ostatnio zginela z szafki kurtka, pielegniarz szukal w rzeczach znaczy szafkach innych pacjentów, nie bylo jej nigdzie, no cóz, trudno, szkoda, co zrobisz. W miedzyczasie szukano wlascicielki bialej podomki, i tez mnie sie spytano, czy to mojej mamy. Odpowiedzialam, ze nie, podomki am nie brakuje, ale granatowej kurtki. Okazalo sie, ze kurtka wisiala swiezo wyprana w oddzialowej ... malej pralni. Lezala gdzies tam, to zgarnieto. Faktycznie maja mala pralnie, znaczy pralke, suszarke, sznurki, wieszaki, zelazko, bo jak mi powiedziala inna pielegniarka, inaczej nie idzie, wielu ludzi nie jest odwiedzanych, wiec trzeba im czasami cos wyprac, szczególnie, gdy rzeczy sa obsikane, nie mozna dac do plastikowego worka do szafki i czekac na nie wiadomo co. Tego sie nie spodziewalam. 

16 komentarzy:

  1. Niby drobiazg, ale denerwuje, kiedy cos ginie. Ale coz, taki to oddzial i "atrakcje" z nim zwiazane. Mam nadzieje, ze mama czuje sie tam nienajgorzej, a tato w tym czasie mogl zebrac sily na nowe wyzwania.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. mama czasami nie wie, na jakim swiecie zyje, ale mam wrazenie, ze tam przywykla. Rozmawia z innymi, to juz cos. A my odpoczelismy, i chcemy ja do domu.

      Usuń
  2. 20 osób z demencją na niewielkiej przestrzeni stwarza nieuchronny chaos. myślę, że w Polsce wygląda to bez porównania gorzej, z pewnością brakuje u nas personelu. tak więc szczęście w nieszczęściu, że mieszkacie w Niemczech.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To fakt, Emmo, niezaprzeczalny fakt i szczescie.

      Usuń
  3. A najgorzej, gdy pacjenci podkradaja sobie sztuczne szczeki :)
    W szpitalu, gdzie byla pare dni moja mama, tak sie zdarzalo :)))
    Masz juz zaczeta sprawe w sadzie o pelnomocnoctwo?
    Ten turkusowy szyjogrzej jak zobaczylam, to sie zakochalam! Ale nie mam chyby turkusowej wloczki.... ide jutro na poszukiwania.

    OdpowiedzUsuń
  4. Udziergi,szyjogrzej i czapka to nie tak źle,książki to sporo.Dobrze że się zanalzło kilka rzeczy,niestety jest to nieuniknione.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z kurtka byloby wiecej zachodu, bo i ile bluzki, rajtki i inne majtki mozna bez wiekszego pomyslunku uzupelnic, to kurtka to jednak latanie, ogladanie, przymierzanie, i pytanie, czy znajdzie sie jakas konkretna. Dlatego odetchnelam, ze mnie to ominelo.

      Usuń
  5. Wiesz, w zasadzie to od niedawna regularnie czytam Twojego bloga. I bardzo mi się te Niemcy zaczęły podobać. Chyba jeszcze bardziej niż Wielka Brytania, lubię kraje dobrze zorganizowane gdzie wszystko ma po prostu ręce i nogi. Miło się czyta :)
    Mam kolegę w pracy, który ma ojca z demencją. Trudno się z nim rozmawia, no bo wiadomo, tacie się już nie polepszy. A on mówi, owszem, ojcu się nie polepszy ale my (jako rodzina) pewnie zaczniemy sobie radzić z sytuacją lepiej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W Niemczech jest pare kantów i samozaprzeczen, to nie podlega dyskusji, a czasami sie dziwie, ze widocznie mamy nowe pojecie demokracji ;) ale w sumie, Niemcy sa niezwykle socjalnym panstwem i nikomu nie daja zginac. Chyba, ze na wlasne zyczenie.
      Dziekuje :)

      Usuń
  6. Pozycja książkowe numer 2 i 3 czytałam i nawet mam:) '"Smażone zielone pomidory" kocham w wersji książkowej i filmowej, Mary Stuart Masterton wymiata:)) Pozycję nr 4 znam, ale jeszcze nie czytałam, choć lubię Tokarczuk. Z przeczytanych "Prawiek i inne czasy", "Dom dzienny, dom nocny", "Bieguni", "Prowadź swój pług przez kości umarłych", "Księgi Jakubowe" - jeśli nie czytałaś, to polecam każdą z nich.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dom dzienny... i Prowadz swój plug... tez czytalam, a Pomidory to w sumie nie znalam, bo wyrywki to nie znajomosc. Musze obejrzec film, bo mnie zaciekawilas!
      Mam w planie wpis specjalnie dla Ciebie, takze pytania zdrowotne, które mi postawilas na blogu, wkrótce!

      Usuń
  7. Miło sie czyta o opiece nad starszymi niepełnosprawnymi ludźmi jaką macie w Niemczech.
    Twój szyjogrzej jest rewelacyjny.Zastanowiłam się, czy też umiałabym taki zrobić? Jeśli masz jakiś szczegółowy przepis to podaj namiary.Ściskam Cię mocno.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, opieka jest. Czasami droga, ale jest. Paradoksem jest, ze jak sie jest niezamoznym, wszystko jest za darmo ;)
      Szyjogrzej to wzór w jednej linijce. nabrac 200 oczek, co 50 wlozyc znacznik/ marker. Czyli 200 oczek i 4 markery co 50. zaczynamy: 6 oczek lewych, 3 oczka razem na lewo, 39 prawych, soatnie 2 oczka powoic, czyli z jednego dwa, na prawo. I tak w kazdym etapie miedzy znacznikami, i naokolo, az zaczyna sie wlóczka konczyc. zamknac robótke.
      Moja modyfikacja: mialam wiecej oczek, znaczy zamiast 50- 53, i wtedy prawych mam 42. Reszta tak samo. Powodzenia!

      Usuń
  8. Czasem czytam i wzdycham: czy u nas też jest szansa na normalne, dobrze zorganizowane życie?... Obawiam się, że lata świetlne... :(

    OdpowiedzUsuń