sobota, 15 czerwca 2019

Tato juz w domu,

przed sniadaniem juz wyszedl. Jeszcze pielegniarka zagadnela go, czy przynajmniej by kawy sie sie napil, bulke zjadla, ale on rwal sie do domu. Przed sniadaniem byl juz u niego urolog, i pozwolil na wypis, wiec 10 koni by go tam nie utrzymalo, a co dopiero kawa ;)
Tak wiec z samego ranka zadzwonil do mnie, zebym przyjezdzala, bo wychodzi. Zabralam ze soba Mirke, i to bylo dla nich obojga ogromna i radosna niespodzianka. Mirka z wrazenia wcale nawet nie sikala na szpitalnym parkingu ;) a to juz cos znaczy.
Tato za to ma duzo sikac, i duzo pic. Poza tym, wszystko ok. Za jakis tydzien ma sie stawic w gabinecie urologa na miescie, do kontroli.
Najbardziej go cieszy, ze nie musi juz brac tych ogromnych kapsulek Duodart.
W domu mama coraz bardziej dementna, co prawda wiedziala, ze tato w szpitalu, dwa razy byla ze mna na odwiedzinach, ale najprawdopodobniej po powrocie do domu zapominala o tym. Dla niej chyba wcale nie byl gdzies poza domem. Jest, to dobrzem, nie ma, to bedzie.
Ciotka jest niesamowita pomoca, ale musze i na nia uwazac, zeby sie nie przejela za bardzo i przeciazyla. W koncu ostatnie 3 noce malo spalysmy.... bo mama nie spala, chodzila, grzebala sie, wierzgala, wstawala, sama nie wiedziala, co ma robic.
Za 10 dni wizyta u psychiatry, zobaczymy, co doradzi w sensie farmakologicznym, bo takie notoryczne pilnowanie za dnia i nie spanie w nocy, to nie jest sposób na zycie, na kolejne tygodnie, miesiace i lata.
Chociaz mam nadzieje, ze z tym wierzganiem dupa, to jej przejdzie, jak i inne manie, np grzebanie w szafie, czy wywlekanie w przedpokoju wszystkich butów ( i niemozliwosc sparowania ich, to bylo zeszlej jesieni).
Osrodek pielegnacyjny zbliza sie wielkimi krokami, niestety. Ona jest w stanie nas wykonczyc, fizycznie i psychicznie, i przez sam fakt odbierania kilku godzin snu...
Wczoraj przyszla zaporka do lózka. Sprawdza sie, gdy chce wyjsc bokiem, znaczy hamuje ja, ale jak sie nieco otrzasnie ze snu, i trzezwiej patrzy, wychodzi "nogami". Czyli tam trzeba klasc te dzwoniaca mate.
Wszystko nielatwe.
W poniedzialek ide z recepta od lekarza rodzinnego na wózek toaletowy, którego bedzie uzywac w nocy, aby zaoszedzic sobie i jej nocnej drogi do toalety. Póki co, jest "szczelna", ale ciekawe, ile to jeszcze potrwa, gdyz demencja idzie zwykle w parze z inkontynencja.
Same pampersy nie przerazaja mnie w zadnym wypadku, ale obecny jej stan bardzo, ta niespokojnosc, wstawanie z lózka, z krzesla czesciej niz co minute, to naprawde dobija fizycznie i psychicznie. Do tego zwykle ma zamkniete oczy, nie uzywa oczu, koniec, kropka. I patrzy sie "przeze mnie", nie na mnie.
Wczoraj widzialam z okna, ze wrócilo moi sasiedzi, ci wedrowni, którzy pracuja na festynach, i ze ciotka byla z mama na chodzie, odwiedzilam Marite i sie jej wyzalilam. Zawsze cos. Nic mi pomóc nie moze, ale poslucha. Marita kilkanascie lat temu pielegnowala tesciowa, która mieszkala we wlasnym wozie kempingowym, i ciagnela  ja od jednego festynu do drugiego, bo nie mogla sobie pozwolic na niepracowanie przez te kilka miesiecy. Ale miala wiele pomocy, bo Cyganie maja wielkie rodziny, i rodzina jest wszystkim, jest najwazniejsza w zyciu. Ja jestem sama, nie mam nawet rodzenstwa. Takie uroki bycia "jedynym dziedzicem".

No nic. Z rzeczy weselszych, pierwszy raz dzisiaj strzyglam psa, do tego terriera, yorka, i nawet mi wyszlo, ciachnelam tylko 2 schody, ale Trixi tez sie wierzgala, wiec sama sobie winna ;) ja juz tam wiem, dlaczego preferuje krótkowlose psy, koty, chomiki, swinki morskie :D a Trixi byla zarosnieta jak lew, ile ja jej tych wlosów zrzucilam, wrecz niemozliwe, to jest przeciez taki maly piesek. Poza tym, pieski nadal sie zgadzaja, tylko Trixi ma sobie za duzo nie pozwalac, i po strzyzeniu, które wcale jej sie nie spodobalo, i patrzyla na mnie kuso, droczylam ja nieco, nozyczkami, na co ona mnie obszczekiwala. Mirka to zobaczyla, przyleciala i operdolila Trixi: moja pancie TY obszczekiwac nie bedziesz! Niesamowite sa te psiaki.

Edit:

Ciotka z obiema psicami, Trixi jeszcze zarośnięta jak lew:


... i Trixi po tym, jak ją potraktowalam golarka 💇‍♂️







14 komentarzy:

  1. To świetne wiadomości o Twoim tacie. Nie żebym Cię chciała pocieszyć, ale posiadanie rodzeństwa też b. często w niczym nie pomaga. Znam takie rodzeństwa- w efekcie końcowym i tak tylko jedno opiekuje się chorym rodzicem, bo reszta ma same ważne sprawy, problemy czyli się na wszystko wypina.I nawet się finansowo nie dołożą.Nie wiem czy można coś "wyprostować" w tej demencji, obawiam się, że medycyna niewiele tu może pomóc.
    Trzymaj się Dziewczyno, jesteś naprawdę niesamowicie dzielna;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem Anabell, ze rodzenstwo tez nie jest wszystkim, i czasami wiecej kwasu niz milosci miedzy rodzenstwem, ale jako jedynaczka tak mi sie zdaje, ze lepiej miec niz nie miec ;) oh, finanse to by juz Sozialamt dopilnowal, nie ma problemu w Niemczech :D

      Usuń
  2. Ksiazki mozna pisac o tych zwierzakach! Ale co chcesz, Mirka nie pozwoli Ci zrobic krzywdy, co innego, kiedy Ty krzywdzisz biednego yorka, strzygac go w schodki, wtedy Mirka pewnie zlosliwie sie cieszy :)))
    Tez mi sie wydaje, ze Twoja Mame czeka rychla przeprowadzka do osrodka opiekunczego, sami nie dacie rady sie nia zaopiekowac. Zwlaszcza w nocy, Tato z racji wieku i chorob, Ty musisz przeciez pracowac. Dobrze, ze chociaz w tych Niemczech sa domy opieki z fachowym personelem, a nie jak w Polsce z przypadkowymi opiekunkami z lapanki ulicznej. A potem sie slyszy horror-opowiesci, jak sie z chorymi obchodza.
    Sciskam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mirka potrafi byc zlosliwa, i ma wielkie ego. Z dzika satysfakcja üprzygladala sie goleniu biednej Trixi, po czym dopadlam ja furminatorem, i bylo na moment po smiechu ;)
      Jak dalej potoczy sie opieka nad mama, musimy odczekac te Tagespflege, jak tam z nia bedzie.

      Usuń
  3. Ja mam rodzeństwo i we troje na zmianę opiekowaliśmy się Tata, ale mimo to też przyszedł moment, kiedy musiał zamieszkać w ośrodku leczniczym na stałe. Z oka nie można było go spuścić, a przecież potrzebowaliśmy chodzić do pracy i każdy miał swoją rodzinę. Tyle było lżej, że opłatę za ośrodek dzieliliśmy na trzy, a był to obiekt drogi, przynajmniej mogliśmy zapewnić mu dobre warunki. Tak, że posiadanie rodzeństwa owszem pomaga, ale do czasu, kiedy stan chorego pozwala na opiekę domowa. Potem to czy jeden czy pięcioro, opieka staje się niemożliwa, bo chory wymaga opiekuna z kwalifikacjami, a nie rodziny, choćby najlepszej.
    Ciężka sprawa, ale większość z nas to przechodzi. I to dwa razy, najpierw jako opiekun rodzica, a potem rodzic wymagający opieki dziecka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pamietam, jak pisalas o Tacie... byliscie wszyscy niesamowici, i to jest wlasnie ten model rodzenstwa, który sobie wyobrazilam dla siebie.

      Usuń
  4. Jednym rodzeństwo pomaga, innym- niekoniecznie, jak to w życiu- każda sytuacja jest nieco inna. Myślę, że nie ma co zwlekać- sama masz świadomość, że lepiej nie będzie a wręcz przeciwnie. A mamę przecież można będzie odwiedzać. Serdeczności Ci posyłam.
    A psia fryzurka bardzo twarzowa! :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trixi nie nalezy zbyt dokladnie sie przygladac ;)
      Co do mamy, jak pisalam wyzej, odczekujemy opieke dzienna, mam jeszcze 2 tygodnie urlopu, i widzimy dalej.

      Usuń
  5. Jestem pod wrażeniem opieki, którą państwo zapewnia u Was starszym osobom.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, to jest zorganizowane i ma rece i nogi, tylko oczywiscie niektóre rzeczy sa drogie, inne z kolei za darmo... ale wrzucajac wszystko do jednego worka, jest naprawde bardzo dobrze.

      Usuń
  6. Wcale się Twojemu Tacie nie dziwię, ze wyrywał się do domu.
    Szpital to szpital, a dom to dom, tym bardziej jak się człowiek lepiej czuje i wie, ze jest wszystko pod kontrolą.
    Zanim podejmiecie tę trudną decyzję, to się jeszcze z mamą uszarpiecie, bo z taką decyzją to zawsze czeka się do ostatniej chwili, kiedy to do człowieka dociera, że dłużej nie dam rady.
    Wspieram Cię dobrymi myślami, bo trudny czas przed Tobą.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tato zawsze wyrywal sie do domu, juz 20 la temu, on kocha swój ogród i wszystkie prace, które sobie tam organizuje. Aktualnie podwiazywanie, podlewanie, mierzenie deszczu czasami.
      Rozmawiam z nim wiele na temat, jak bedzie dalej, jasne, ze nie jest do konca zachwycony domem opieki.

      Usuń
  7. Super że tata już w domu. Masz wszystkie ręce zajęte, paluchy za Ciebie trzymam mocno.
    Królowa Mircia wymiata a Trixie fantastycznie ostrzyżona>

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Noo, fantastyczne schody, na szczescie temu psu wlosy rosna jak na drozdzach :D
      Tato w domu szczesliwy. I wszystko mniej wiecej ok, troche piecze, troche dziwnie, ale to normalne. Antybiotyk bral.

      Usuń