niedziela, 11 sierpnia 2019

Zabieramy Mircie w teczke i jedziemy na wycieczke.

Sama nie wiem, jak to sie stalo, ze mieszkajac tutaj ponad 32 lata, ok, odlicze te 8 miesiecy w Hesji... w kazdym razie, w sumie niedaleko od domu, i przejezdzajac przyslowiowy milion razy kolo strzalki wskazujacej na parking, nigdy jakos tam nie bylam. Dopiero dzisiaj.

Przeczytalam bowiem w gazecie, ze sa dwie wycieczki na wyspe Helgoland. Jedna byla w tym tygodniu, i nie za bardzo mi pasowala, ale juz prawie napalilam sie na te druga na poczatek wrzesnia, i juz chwytalam za telefon, aby zaklepac, bo wyspe Helgoland jak i Morze Pólnocne kocham, i innego urlopu w tym roku juz nie bedzie, i naprawde ucieszyl by mnie widok Dlugiej Anny... ale przed chwytem za sluchawke chwycilam za mój kalendarz i czytam tam, co juz wpisane, i guzik, na ten wlasnie dzien tato ma termin w poradni rentowej w Westfalii, i nie wysle go tam samego. Tak wiec wycieczka przeszla mi kolo nosa, ale napalilam sie na jakas wode, na troche chociaz... i wymyslilam dzisiaj rano, tak ni z tego, ni z owego, ze moglabym podskoczyc z Mirka na Duinger Bruchsee.

To jest jeziore powstale pod koniec lat 60- tych ubieglego stulecia w miejscu dziury po kopalni wegla brunatnego. Ma okolo 10 hektarów powierzchni i nalezy do kompleksu kilku zbiorników wodnych, z czego jedno- Humboldtsee- jest kompletnie skomercjowane w sensie bilety wstepu, oplaty za parking itd. Ale to Duinger wlasnie nie, i ostatnio wlasnie uslyszalam od innej opsionej kolezanki, ze chetnie biega ze swoimi pupilami dookola jeziora; z innego zródla slyszalam juz kiedys, ze swietne miejsce do kapieli, i nawet nagusy maja tam swój bastion. Tak wiec po poludniu- jak w tytule. Mirka zawsze jest za wyjazdem, gdziekolwiek.

Bylysmy, spacerowalysmy.









































Widac to raptem na dwóch zdjeciach, ale jezoro jest zaludnione turystami, chmara dzieci i psów tez jest, i wszyscy zdodnie kapia sie razem. Widze, ze mozna tam tez powaznie plywac, bo jezioro ma odpowiedna glebokosc, do 30 metrów, to nie Balaton ;) po drodze widzialam strzalke na wypozyczalnie lódek i kiosk, ale tam nie doszlysmy, bo nie mialysmy interesu, Mirka pila z jeziora i doplówu do niego. Poza tym Mirka moja krew, nie lubi wchodzic gleboko w naturalne wody, chyba tak jak ja obawia sie tam innego zycia ;)

Podsumujac stwierdzam, ze bede tam czesciej zagladac, bo to faktycznie rzut beretem ode mnie, i zanim moje auto caly wolny tydzien stoi w garazu i sie nudzi, bo normalnie to ja rowerem wszystko obskocze, oprócz ciezkich zakupów, a dojazd rowerem nad to jezioro bylby mozliwy, ale uciazliwy, trzeba bowiem przeforsowac pasmo gór, z wjazdem i zjazdem 10 i wiecej procentowym, tak wiec, ja sie nie zapisuje na takie rowerowanie, ale autem, jak najbardziej. 

21 komentarzy:

  1. U nas, zaraz za granicą, jest mnóstwo takich jeziorek i prawie wszystkie, nawet najmniejsze, są zagospodarowane. I bardzo chętnie sąsiedzi zza granicy przy nich odpoczywają. Zauważyłam, że i my do sąsiadów chętnie zaglądamy, żeby popływać, pogrillować, czy też się poopalać. :)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie te masy ludzi, z których czesc juz wracala z pontonami, materacami, dmuchanymi zwierzatkami, nieco zadziwila, bo az takiego ruchu tam nie spodziewalam sie, szczerze mówiac.

      Usuń
  2. Bardzo fajne miejsce, szczegolnie dla psiarzy, bo normalnie psow nigdzie nie chca, na ludzkich kapieliskach sa wszedzie zakazy. Troche sie nie dziwie, bo nie wszyscy opiekunowie sprzataja po swoich zwierzakach.
    My bylismy dzisiaj w Hann.Münden, lubie tam jezdzic, fajne miasteczko.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To jest dzikie kapielisko, znaczy, ze bez ratownika, byc moze dlatego. Psy wchodzily oficjalnie do wody, nikomu to nie przeszkadzalo. Sprawdzilam przedtem, jak daleko ode mnie jest Hann. Münden, sa dwie mozliwosci dojazdu, siódemka z korkami badz przez Solling, czyli kazda droga 1,5 godziny jazdy co najmniej.

      Usuń
  3. Wycieczkowo na blogach przy okazji weekendu, ja też przed chwilą wróciłam. Nad tym jeziorem w lesie musi być pięknie także zimą.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tez tak pomyslalam, ze zima nad tym jeziorem, w tym lesie, musi byc piekna. Do tego dookola sa szerokie, utwardzone drogi- szlaki.

      Usuń
  4. Przesympatyczne miejsce, jeśli jest tylko czas i okazja, to trzeba korzystać i wycieczki urządzać! Pozdrawiam niedzielnie! ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Takie tez zrobilam sobie plany na wolne dni/ weekendy, i chetnie zabiore ze soba w najblizszym czasie troche rodzinki :)

      Usuń
  5. Czy Panna Mircia chociaż zamoczyła brzuszek? Fajnie, że ją zabrałaś, u nas jest tylko rzeka ze słoną wodą :-(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Panna Mircia moczy jedynie lapki, i to najwyzej do kolan, pomimo, ze swietnie umie plywac. Raz bowiem w mlodzienczym oszolomieniu, wskoczyla mi do stawu rybnego i pokazala swoje umiejetnosci.

      Usuń
  6. Jakbym widziala moje rodzinne strony mazurskie :) Ciesze sie, ze znalazlas to miejsce, widac ze Mirka tez zadowolona wiec zycze Wam czestych wycieczek :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A mnie z kolei przypomnial ten las troche Góry Swietokrzyskie ;)

      Usuń
  7. Sassssdrość. Jak ja bym w tym jeziorze popływała! Tu mam tylko baseny z groźbą grzybicy na stopach natychmiast po wizycie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozumiem te sassssdrosc, bo to naprawde fajne miejsce na miejscowe wakacje. Jest ta "oficjalna plaza" z wysypanym piaskiem, i jest mnóstwo takich mniejszych dojsc do wody, wydeptanych przez ludzi, gdzie tez wiele rodzin i grup widzialam.

      Usuń
  8. Piszesz, ze było tam dużo ludzi.
    Patrząc na zdjęcia pomyślałam sobie - pięknie tam, cisza spokój i nie ma żywego ducha...
    Jak to się można oszukać.
    Zamoczyć nogi w takim akwenie - chętnie, ale popływać nie bardzo bo się boję wodnych żyjątek niespodzianek;).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zbiegowisko jest na piaszczystym terenie, gdzie mozna sie kapac, poza tym siedza cicho w krzakach nad woda, kazdy dla siebie. Bylam tam tez póznym popoludniem, slonce sie chowalo, to wielu wracalo juz z klamotami na parking. W biale poludnie z pewnoscia wiele sie tam dzialo, ale mimo tego, cisza i spokój jest ;)
      Ja tez nie mam pociagu do tzw. naturalnych zbiorników wodnych, i nawet w kochanym Balatonie ze 2x tylko czubki stóp zamoczylam :D

      Usuń
  9. Bardzo malownicze tereny dla siebie odkryłaś! Pięknie tam. Można odpocząć i wyciszyć się wśród zieleni...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bede czesciej tam zagladac, na pewno. Taka perelka blisko domu.

      Usuń
  10. Piekna perełka, tak bywa i ja mam zaległości do obejrzenia .Rezerwat przyrody ale to trzeba samochodu.Inny ciekawy las z mini zoo ,może z wnukiem pojedziemy miejskim autobusem, z moim slubnym zresztą mało gdzie można, musiałam bym syna angażować ale teraz drugi maluch to nie bardzo.I tak jak trzeba dalej do lekarza to on nas obsługuje.Pozdrówka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Urszulko, to sa Twoje okolice, czy jednak dalej, sztolnia Czarnego Pstraga i ten lesny park?
      Wiem, z chorym to taka sobie sprawa z wycieczkami... ja tez ponad rok praktycznie w domu siedzialam, tylko do pracy chodzilam.

      Usuń
  11. Piękne miejsce,fajnie, że je odkryłaś, tym bardziej fajne, jeśli można spokojny zakątek dla siebie znaleźć. Najpiękniejsza jednak jest Mała Mirka na tle dużej wody :)))

    OdpowiedzUsuń