sobota, 25 stycznia 2020

Za plotem u sasiada

oprócz ich starenkiej juz Bory, która jest mieszancem golden retriever, biega tez od kilku dni maly piesek, szczeniaczek, mniejszy niz moja Mirka, kremowy labrador. Najpierw Mirka go przez plot obsobaczyla, ze jest, potem ta mala odszczekala jak umiala, przepychala maly a szeroki kicholek przez siatke, lapki tez, Mirka obwachala, i póki co, sitwa. Piesek ponoc nie ich, a tylko pod opieka, bo ktos tam gdzies tam, pojechal na urlop. No to ja sie pytam, jak to, wzial szczeniaka do domu i na urlop pojechal? Normalnie urlop bierze sie do szczeniaka. Nie wiem tez, co to za zauczanie szczeniecia w obcym domu. Ale jak znam sasiadke, a dobrze swisnieta to kobieta jest, bedzie tak jak z Bora w swoim czasie, ze tez niby zaopiekowana tylko byla, a potem zostala. Nie wie, dlaczego takie podchody, póki co, psy sa w ogródku, maluch denerwuje seniorke, ta go podgryza.

U drugich sasiadów starenki Maylo, kumpel Mirki ukochany, ma zwyrodnienie stawów, ciagnie nieco za soba lewa tylna lape, ale dostaje kilka lekarstw, i nie wyglada na to, ze go boli, bo chodzi, jak umie. Nie wiem, co to tam bedzie, jak on odejdzie. Zobaczylam go po kilku dniach z bliska, na mój gust to za szybko talia mu sie robi, chudnie i marnieje. 14 i pól roku, to powazny wiek na duzego psa.

I tak to z tymi naszymi psiakami. Mirka kombinuje czasami jak kon pod góre, zeby jak najwiecej zyskac, i wszedzie byc do towarzystwa. Póki co, jezdzi autem i na zakupy, ale jak sie zrobi cieplo, znowu bedzie szlaban i zostawianie jej w domu, i wielki wyrzut w spojrzeniach rzucanych spod brwi. Bo brwi to Mirka ma bardzo wyraziste przy takich spojrzeniach.

Akurat odswiezylam dywan na dole, znaczy woda z mydlinami do wiaderka, szczotka ryzowa i hej na kolanach. Nie lubie takich róznych sprzetów niby myjacych para, kupa czyszczenia sprzetu po takiej akcji, a rezultaty takie raczej mierne. Chcialam mój "parowóz" juz komus sprezentowac po pozyczeniu, ale oddano mi z podziekowaniem, dokladnie z tego powodu. Nie sprawie sobie tez maszynki do mycia okien, chyba, ze wymysla taka, która myje i ramy i wszystkie w tych ramach zakamarki. Jest juz cos takiego? Bo umycie szyb to latwa liga. Acha, zeby tez dokladnie myla te framugi w oknach dachowych ;) 

16 komentarzy:

  1. Właśnie. Tez czekam na taką maszynkę co i ramy o szyby umyte. Chyba muszą być takie bo przecież są firmy myjące. Pieskowa historia piękna. Różne żywoty mają pieski.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ula firmę myjącą okna mamy w pracy. Panie zmiłuj sie nad nami, w ramach rosnie mech. Firmy myją tylko szyby i obcierają trochę proste listewki. Prywatnie jest tak samo, trzeba zamawiać unycie calego okna, a za to biorą o wiele wiecej niz tylko duzo za same szyby.

      Usuń
  2. Słyszałam o takich parownicach, co sobie można ramy umyć, ale potem i tak musisz je powycierać do sucha ręcznie i szyby sama umyć, bo parownica się nie nadaje. Potrzebna byłaby jeszcze myjka do szyb... Za dużo zachodu:) Ja mam patent na mycie okien, co nie męczy. Nigdy nie myję wszystkich naraz:) raz tylko kuchenne, innym razem w jednym pokoju, potem za tydzień w następnym... tak mimochodem... kwadrans mi to zajmuje, przy sprzątaniu. Nie znam akcji "mycie okien przed świętami":)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wlasnie, za duzo zachodu z tym osprzetowaniem, które na koniec tez chce byc wyczyszczone itd.
      Na szczescie mam nieduze okna, i takie umycie w miedzyczasie tez praktykuje. Ale te w dachu to planuje, bo do nich to drabine potrzebuje.

      Usuń
  3. Widze, ze wymagania co do robota takie same bez wzgledu na kraj. Ja gdzies uslyszalam, ze nie umyte szyby sa dobrze widoczne dla ptakow i z pewnoscia wtedy nie wpadna na taka szybe. U nas duzo ptakow, wiec same rozumiecie,ze musze o nie dbac;-))
    Magdalenka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U nas jedynie wróble, jaskólki i inne pliszki w drodze powietrznej, a one sa zbyt madre, zeby wleciec w szyby ;) to raczej domena duzych ptaków.
      Nie no, ja lubie z okna cos widziec :D

      Usuń
  4. Hehehe, u mnie takie czyste powietrze, ze sie okna wcale nie brudza, wystarczy raz na rok umyc :)
    Gorzej z ogrodem zimowym, bo tam jest wilgoc i na plastikowe framugi wlazi szybko plesn, szczegolnie zima, bo sie drzwi zamyka. Nie walcze z tym, nie dalabym rady, wiosna przyjezdza corka i zalatwia kolosa w jeden dzien. A teraz w zimie "nie widze" tego i juz!
    Dywanow na szczescie nie mam, z racji ze sie boje zaczepienia. Odpada czyszczenie :)))
    Pozdrowienia i uscisk lapy dla Mirci :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ogród zimowy to dla mnie miejsce zgrozy, tyle szyb do umycia o_O
      Male dywany to ja lubie, nie lubie wykladzin dywanowych, ale w dwóch pokojach jeszcze mam, takich wcale i mniej uzywanych, wiec nie rzuca mi sie stale w oczy ;)
      Odpozdrawiamy z Mirka, która akurat wyjechala autem na pole sie wyprózniac ;)

      Usuń
  5. mnie dzisiaj naszlo na odkurzanie, mam tez taki z woda to dywanow ale nigdy nie uzywalam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ciekawe, wiele taki sprzet ma, nie uzywa, i nikomu nie da sie wcisnac :D

      Usuń
  6. Ja już sama okien nie myję, zwłaszcza, że chcąc umyć ich górną część musiałabym używać niemal "strażackiej drabiny", która ma b. wąziutkie szczeble. Na tej samej zasadzie nie umyję lustra w łazience (2 m długości, 1,5 wysokości)-. Ja tylko dla poprawy nastroju przelatuję raz na jakiś czas "dolne szyby", bo mi do tego wystarcza "stołeczek podwyższający wzrost", bez którego bym nie obsłużyła wyższych szafek w kuchni. U mnie wysokość pomieszczeń to 3,5 metra, okna niemal do sufitu sięgają.
    Pewnie szczeniaczek zostanie. Masz przynajmniej ślicznego maluśkiego sąsiada.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Stare budownictwo jest wspaniale, takze przez te wysokosci, które zawsze swietnie wygladaja, ale innych poswiecen wymagaja. To jak z ogrodem, kazdy widzi piekne kwiatki, ale malo kto sapke i taczke ;)
      Na te wysokosc tez nie porywalabym sie. Po drabinie to musze jedynie 3 okna w dachu myc, inne moje na górze myje stojac na podlodze, a na dole mam jeszcze po mamie, gustowna drewniana drabinke- stoleczek, takie cos debowe z dwoma schodkami, dala sobie zrobic kiedys u stolarza. I z tego swietnie myje sie te dolne, wieksze okna. Jedynie do karniszy i firanek trzeba wdrapac sie po drabince, ale to tez tylko 3x w roku, to ujdzie.

      Co bedzie ze szczeniaczkiem, zobaczymy. Wyglada to na zostanie, szczeniak jest non stop, ale nie podoba mi sie wypuszczanie go samopas ze starym psem do ogródka, takim malym trzeba sie zajac, pokazac wiele rzeczy, wychowac. Widocznie sasiadka zaufala w pedagogiczne zdolnosci starej Bory, która jak widze, chce miec swiety spokój i wlasnie podgryza malucha, jak ten sie rozzuchwali.

      Usuń
  7. Wilczyca Kura, znaleziona w lesie przez mojego syna też już stareńka i ledwo łapy za sobą wlecze. Martwię się, jak wnuczek przeżyje rozstanie, gdy trzeba będzie ją uśpić... :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To jest to najgorsze w zyciu z naszymi psami :(

      Usuń
  8. 14 lat to już poważny wiek dla piesków. Moje miały prawie 14 i przeszło 14. Tak więc smutno mi sie kojarzy... Ale mam świadomość, że kochane były bardzo... Szczeniaczek pewnie zostanie i Mirka będzie miała młodego sąsiada. Głaskanki dla niej nieustające :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziekujemy serdecznie o odglaskujemy na dwie rece i czery lapki ;)

      Usuń