środa, 18 marca 2020

Blog zamkniety do odwolania... :(

Wczoraj wieczorem mój tato upadl w piwnicy, po drodze z Mirka na wieczorne jej sikanie.
Znalazlam go po kwadransie. Bo dlugo widzialo mi sie to jego wyjscie. Normalnie jak jestem w domu, siedze z nim co wieczór przed telewizorem, ogladamy takie i siakie wiadmosci, czasami telefonujemy z kims, a dopiero do spania ide sobie na góre.
Byl przytomny, lewa reka bezwladna, zwymiotowal, na lewym glowy boku dwie male ranki, raczej zadrapania, troche krwawily.
W szybkim czasie mialam ratowników medycznych, przed nimi dotarla jeszcze lekarka.
Myslelismy, ze wylew. Przetransportowano go do najblizszego powiatowego szpitala. Po prawie dwóch godzinach zadzwonilam tam- przedtem nie ma to po prostu sensu, gdyz lekarze zajmuja sie chorym, a nie telefonowaniem.
Po tomografii czaszki okazalo sie, ze to nie wylew, lecz krwawienie do mózgu, wywolane przez upadek. Oderzyl glowa w sciane, i potem na kamienna podloge.
Przekierowano go wiec na neurochirurgie, tym razem nie Getynga, lecz blizszy Bad Pyrmont.
Jeszcze w nocy  mial trepanacje czaszki ze wszystkim, co do tego nalezy. Drenaze, sonda do pomiaru cisnienia w mózgu, czy jak to sie po polsku nazywa, nie wiem (Hirndruck), spiaczka farmakologiczna, respirator. Dzisiaj rano ponownie tomografia. Troche pokrwawilo, ale do drenazy, tato po zawale 6 lat temu zaczal, musial brac aspiryne 100 mg.
Dzisiaj wieczorem stan jest ciezki, ale stabilny, co znaczy, ze jest, jak normalnie jest po takiej duzej operacji. Teraz pozostaje czekac, co dalej. Jutro znowu kontrolna tomografia, a potem po prostu wiele spokoju, ma po prostu spac. Reszte rozstrzygnie sie po kolei.
Tak mi powiedziala dzisiejsza pielegniarka z nocnego dyzuru, jak i poprzedni z dziennego.
Po poludniu bylam w szpitalu, ale tylko pod drzwiami intensywnego, gdyz z powodu korony nie wpuszczaja. Ale mam zrobiona nadzieje na mini odwiedziny w calym rysztunku, jak juz sie wybudzi. Reszta póki co, nie jest mozliwa. Dzwonic moge ile uwazam za wlasciwe dla mnie, oczywiscie nie dzwonie co godzine, bo to bez sensu. Jutro przedzwonie po 10, bedzie juz po tomografi i wizycie. W razie czego, oni tez do mnie zadzwonia, jakby cos sie dzialo. Co drugi raz daja mi do telefonu lekarke oddzialowa.
Zorganizowano mi tez na szybko, jak juz tam stalam pod drzwiami, rozmowe z lekarka, która go operowala, tak wiec technicznie mam wszystko naswietlone. Ona tez mi nic dzisiaj nie obiecywala, ze bedzie teraz tylko z górki, ale ze trzeba odczekac. Niektórzy na wlasnych nogach z tego oddzialu po takiej operacji wyszli. Mój tato raczej nie zalicza sie do tej grupy, ale wszystko moze jeszcze byc mniej wiecej dobrze. A nawet jak mniej, to bedzie, jak bedzie.
W kazdym razie terapia maksymalna, póki co. Odwrotnie jak u mamy zeszłego lata..
Przez korone nie ma co najezdzac szpitali, bo i tak nie wpuszcza, ale mnie wpuscili, gdyz przywiozlam po drodze taty karte ubezpieczeniowa, która w tym zamieszaniu zapomnieli dolozyc przy transporcie do Bad Pyrmont. Tak wiec w jednym szpitalu karte odebralam, i powiozlam do drugiego, co nie bylam w obowiazku robic, bo przeciez by przeslali poczta, ale i tak musialam tam jechac po zaswiadczenie o stanie zdrowia, które jest konieczne do sadu grodzkiego.
Bo mam teraz powtórke z opieka prawna, jak to bylo u mamy. Rano odebralam w sądzie podanie o opieke prawna, wypelnilam w domu, odebralam zaswiadczenie lekarskie, dolaczylam kopie pelnomocnictwa co do finansów taty.
Bo tato o testamencie pacjenta i wlasnej woli slyszec nie chcial, ale udzielil mi urzedowe pelnomocnictwo na jego konto i inne oszczednosci. To tylko uwazal za wazne, ze gdyby umarl, to zebym ja nie popadla w finansowe tarapaty w zwiazku z jego pochówkiem, serio.
Mam nadzieje, ze ta opieka prawna, znowu tak na cito, i czasie morowego powietrza, da sie szybko i sprawnie zalatwic. Wrzucilam wszystko do ich skrzynki pocztowej i jutro rano dzwonie do sedziego, który byl w zeszłym roku zajmowal sie sprawa mojej mamy.
Klucz od domu zdepononowalam u mojej sasiadki Marity, zeby w razie czego, zajrzala mi do domu, i byc moze czasami Mirke sikac wyprowadzila, bo nie wszedzie moge zabierac ja ze soba w droge samochodem, i parkowac w jednak dosyc grzejacym sloncu.
Jak to dobrze, ze ich wszystkich mam, na których okreslenie zawodu nie ma w jezyku polskim odpowiednika. Jakby im nie bylo, showmeny, kuglarze, animatorzy. Na nich zawsze moge polegac.

Tak wiec, najblizsze dni bede miala tyle do zrobienia, zalatwienia, przemyslenia, regulowania, ze na raze wylaczam sie z blogowania, nie chcialam jednak tak po prostu zniknac, bo wiem, ze jestescie, ze zaczniecie sie martwic, szczególnie teraz, i dlatego szybko napisalam, co sie dzieje. Kochani, do kiedys na pewno!


(prawy karteluszek juz nieaktualny, nie ma pojedynczych odwiedzin, nie ma zadnych odwiedzin) 

22 komentarze:

  1. Ty wszystko załatwiaj, ogarniaj, a my z palcami zaciśniętymi za Twojego tatę czekamy spokojnie. I żeby tę koronę szlag jasny trafił.
    Myślimy o Was. I dziękuję tym kuglarzom, animatorom, że są obok Ciebie i liczyć na nich fizycznie możesz.

    OdpowiedzUsuń
  2. Lucy, jesteśmy z Tobą sercem. Poczekamy, ile będzie trzeba.

    OdpowiedzUsuń
  3. Trudny czas u Ciebie, trzymam kciuki za to, żeby wszystko było dobrze... Przytulam mocno!

    OdpowiedzUsuń
  4. Jestem z Tobą myślami i przytulam do serca;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Czekam na Ciebie z dobrymi wieściami. Powodzenia, Lucy.

    OdpowiedzUsuń
  6. Podwójnie trudny czas przed Tobą. Trzymaj się! Czekam na Twój powrót i wspieram dobrymi myślami.

    OdpowiedzUsuń
  7. Całym sercem jestem z Tobą ! Jesteś silna. Dałaś nie raz dowody na to, że tak jest! Teraz musisz sprostać kolejnemu wyzwaniu, które Ci przyniósł los! Poczekam!

    OdpowiedzUsuń
  8. Życzę Tacie powrotu do zdrowia, a Tobie dużo sił. Trzymaj się!

    OdpowiedzUsuń
  9. Zycze siły i trzymam kciuki,kasia reszka

    OdpowiedzUsuń
  10. Przytulam cieplo i wiele dobra zycze Lucy kochana...

    OdpowiedzUsuń
  11. Ojej, Lucy... Trzymam za Was kciuki, te najbardziej od serca.

    OdpowiedzUsuń
  12. Lucy, jestem z Tobą myślami i trzymam kciuki że wszystkich sił. Trzymaj się!

    OdpowiedzUsuń
  13. To była anka, przytulam...

    OdpowiedzUsuń
  14. Trzymaj się. Trzymam kciuki za tatę. Ciepłe z Puchatym.

    OdpowiedzUsuń
  15. O rany! Bądź silna dziewczyno, myślami jestem z Tobą. A bloga pisz, to dobra terapia. No i wpadaj do mnie poczytać lekkie treści.

    OdpowiedzUsuń
  16. Lucy, trzymaj się najlepiej jak możesz. Dołączam do wszystkich, którzy trzymają za ciebie i Tatę kciuki. Strasznie mi was żal...

    OdpowiedzUsuń
  17. Ojej. Życzę dużo zdrowia dla Was obojga.

    OdpowiedzUsuń
  18. Trzymam kciuki ,duzo zdrowia dla Ciebie i twojego taty. Usciski dla najpiekniejszej Mirki na swiecie.

    OdpowiedzUsuń
  19. Trzymam kciuki i bądź dobrej myśli.

    OdpowiedzUsuń
  20. W tych strasznych dniach wszyscy martwimy sie o naszych bliskich a wypadek Twojego ojca bylby trudny nawet w czasach przed wirusem. Oby zawalczyl i powrocil do zdrowia!
    Sciskam, jestem przy tobie nawet jesli slowa malo moga pomoc. Odwagi i sily zycze.
    Renata Lombardia, czasami odzywam sie na blogu

    OdpowiedzUsuń