środa, 1 kwietnia 2020

Tato


Tato zmarl wczoraj nad ranem. Akurat bylam w drodze do niego... bo lekarka dzwonila do mnie, jak obiecala... to byla ta druga mila Rosjanka. Niestety nie zdazylam dojechac, ale moglam jeszcze raz isc do niego. Lezal cieply, spokojny, bardzo byl podobny do dziadka, chyba przez te ogolona glowe...
Tak mi go brakuje, na kazdym kroku, tak dziwnie jest w domu, tak nierealnie spokojnie, telewizor nie gra, on nie chodzi, nie slychac zamykania drzwi, ogródek czeka na niego, i Mirka tez czeka, i czasami jeszcze patroluje, i jak mówie wieczorem, idziemy spac, to idzie pod drzwi jego sypialni.
Wszystko bardzo ciezkie.
I bedzie musialo sie toczyc do przodu, a ja zyc dalej. Bo taka jest kolej rzeczy.
Wczoraj i dzisiaj byl pan z zakladu pogrzebowego, dzisiaj dopielam reszte, wypisalam nekrolog do gazety regionalnej, wybralam urne, wysluchalam bicia dzwonu ku jego pamieci, którego bicie zawiadamia smierci kogos spomiedzy nas.
Emilia znowu zaprosila mnie na zupe. To taki serdeczny, czlowieczy gest!
Po poludniu otrzymalam znowu wiadomosc od pracowej kolezanki Dagmary, z zapytaniem, co jest, bo nie bylam w stanie z kimkolwiek mówic o wydarzeniach ostatnich dwóch tygodni. Napisala mi, ze domysla sie, ze jest cos z moim ojcem.
Postanowilam przemówic. W odpowiedzi Dagmar naplakala mi do telefonu, a potem spotkalysmy sie nad jeziorem, obeszlysmy go wzdluz i w poprzek, i dlugo rozmawialysmy o wszystkim. To bylo dobrze tak.
A teraz mam w sumie wszystko zalatwione i naprowadzone na droge, oczywiscie tez mialam rozmowe z policja kryminalna, gdyz tato zmarl po upadku. Te wszystkie procedury, ja je znam, mnie nie szokuja, ale w sumie jest to straszne. Pan z zakladu pogrzebowego tez rozmawial z komisarzem i dowiedzial sie, ze akta sa bezproblemowe.
Pochówek taty zaplanowany na czwartek po Wielkanocy, to jest dzien slubu moich rodziców.
Niestety urna nie moze isc do grobu mamy, wiec pochowam ja po drugiej stronie sciezki, czyli niedaleko obok siebie, w zasiegu wzroku. Próbowalam negocjowac, niestety nie mozna i nic nie da sie zrobic. Ale mysle, ze wszystko inne jest wazniejsze, niz to, gdzie trafila jego urna. Mysle o naszych ostatnich osmiu miesiacach, jak zylismy razem w domu, jak razem wszystko robilismy, jak sie uzupelnialismy, razem wszedzie jezdzilismy, i jak dobrze nam ze soba bylo, bo jedno troszczylo sie o drugie, a pomiedzy nami biegala Mirka, która sprawiala mojemu tacie tyle radosci; jak dobrze, ze ona jest, i jak 6 lat temu tato zaczal przebakiwac o malym piesku, Mirka rak szybko nam sie przytrafila. To wszystko jest wazne. Inne rzeczy przemijaja, ale uczucia zostaja.

Myslalam nad forma nekrologu, co napisac jako motto. Jako, ze tato byl Slazakiem, myslalam najpierw o wersach Eichendorffa, "gdy dusza rozpina szeroko swoje skrzydla i leci, jakby wracala do domu", do ojczyzny, na Slask. Potem pomyslalam, ze tato lubil Slask do konca wojny, potem nie bylo mu tam dobrze, w koncu opuscil swoja ojczyzne, i tutaj znalazl nowa, i znowu bylo mu dobrze. I jak tak myslalam nad tym wszystkim, co mi opowiadal, i nawet calkiem niedawno, gdy widzial te dzieci w greckich obozach uciekinierów, bo sam jako dziecko przezyl wojne, i wszystko, co bylo potem... wiem, ze kilka razy uszedl z zyciem, czy to wtedy, gdy przechodzil front, i ruski zolnierz przebil bagnetem jego malego pieska, oszczedzajac jednak jego, czy potem, gdy w piwnicy komisariatu milicji palkami uczono go mówic po polsku, czy potem, gdy przeszkodzil zaplanowanemu mordercy podpalic dom i zabic tym spiace tam dziecko, czy po wypadku, gdy lezal z pogruchotanym kregoslupem, potem ciezkie choroby, operacje, do tego kilka razy zaczynal od nowa z pustymi kieszeniami, takze juz z mama, gdy byl wyobcowany, i teraz ostatnie dwa tygodnie, gdzie mial to szczescie, trafic wlasnie do tego szpitala, gdzie mial super opieke i pielegnacje, co dzisiaj w Niemczech wcale nie jest regula... i nawet ja moglam isc do niego, co wcale nie jest teraz najzwyczajniej normalne... mial mój tato szczescie, i sily wyzsze zawsze nad nim czuwaly, co sam wiele razy mówil.I jakby nie bylo zle, zawsze wychodzil na prosta, czy jeszcze sam, czy z rodzina. Bo czul sie zaopiekowany.

I dlatego wlasnie zamiast Eichendorffa- "w której potrzebie, laskawy Bóg, nie wzial cie pod opiekuncze skrzydla".




22 komentarze:

  1. Kochana Lucy. Jesteś taka dzielna.Serdeczne współczucia. Ściskam i tulam bardzo mocno.Piękny werset wybrałaś. Lubię Eihendorffa ."Das stille Tall" Tato chyba znał. Trzecia zwrotka .Niech spoczywa w pokoju.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Es war, als hätt' der Himmel
      Die Erde still geküßt,
      Daß sie im Blütenschimmer
      Von ihm nun träumen müßt'.

      Die Luft ging durch die Felder,
      Die Ähren wogten sacht,
      Es rauschten leis die Wälder,
      So sternklar war die Nacht.

      Und meine Seele spannte
      Weit ihre Flügel aus,
      Flog durch die stillen Lande,
      Als flöge sie nach Haus.

      Usuń
    2. Lucy,my śpiewalismy tą piosenkę,mnie zawsze fascynował " Im schonsten wiesengrunde ist meine Heimat Haus"mogą być błędy w pisowni. Lubię wiersze tego poety.Niedaleko mojej miejscowości się urodził.

      Usuń
    3. Ach, to Ganzhorn, znam te piesn.

      Im schönsten Wiesengrunde
      ist meiner Heimat Haus;
      da zog ich manche Stunde
      ins Tal hinaus.
      Dich, mein stilles Tal,
      grüß' ich tausendmal!
      Da zog ich manche Stunde
      ins Tal hinaus.Wie Teppich reich gewoben,
      Steht mir die Flur zur Schau;
      O Wunderbild, und oben
      Des Himmels Blau.
      Dich mein stilles Tal
      Grüß ich tausendmal!
      O Wunderbild, und oben
      Des Himmels Blau.Herab von sonn'ger Halde
      Ein frischer Odem zieht;
      Es klingt aus nahem Walde
      Der Vögel Lied.
      Dich mein stilles Tal
      Grüß ich tausendmal!
      Es klingt aus nahem Walde
      Der Vögel Lied.Die Blume winkt dem Schäfer
      Mit Farbenpracht und Duft;
      Den Falter und den Käfer
      Zu Tisch sie ruft.
      Dich mein stilles Tal
      Grüß ich tausendmal!
      Den Falter und den Käfer
      Zu Tisch sie ruft.Das Bächlein will beleben
      Den heimlich trauten Ort;
      Da kommt's durch Wiesen eben
      Und murmelt fort.
      Dich mein stilles Tal
      Grüß ich tausendmal!
      Da kommt's durch Wiesen eben
      Und murmelt fort.Das blanke Fischlein munter
      Schwimmt auf und ab im Tanz;
      Rings strahlen tausend Wunder
      Im Sonnenglanz.
      Dich mein stilles Tal
      Grüß ich tausendmal!
      Rings strahlen tausend Wunder
      Im Sonnenglanz.Wie schön der Knospen Springen,
      Des Tau's Kristall im Licht!
      Wollt ich es alles singen -
      Ich könnt es nicht!
      Dich mein stilles Tal
      Grüß ich tausendmal!
      Wollt ich es alles singen -
      Ich könnt es nicht!Kommt, kommt der Tisch der Gnaden
      Winkt reichlich überall;
      Kommt, all' seid ihr geladen
      Ins stille Tal!
      Dich mein stilles Tal
      Grüß ich tausendmal!
      Kommt, all' seid ihr geladen
      Ins stille Tal!Wie froh sind da die Gäste!
      Da ist nicht Leid noch Klag';
      Da wird zum Friedensfeste
      Ein jeder Tag!
      Dich mein stilles Tal
      Grüß ich tausendmal!
      Da wird zum Friedensfeste
      Ein jeder Tag!Wie sieht das Aug so helle
      Im Buche der Natur!
      Der reinsten Freuden Quelle
      Springt aus der Flur.
      Dich mein stilles Tal
      Grüß ich tausendmal!
      Der reinsten Freuden Quelle
      Springt aus der Flur.Hier mag das Herz sich laben
      Am ew'gen Festaltar;
      Kommt, bringet Opfergaben
      Mit Jubel dar!
      Dich mein stilles Tal
      Grüß ich tausendmal!
      Kommt, bringet Opfergaben
      Mit Jubel dar!Müßt aus dem Tal ich scheiden,
      Wo alles Lust und Klang,
      Das wär mein herbstes Leiden,
      Mein letzter Gang.
      Dich, mein stilles Tal,
      Grüß ich tausendmal!
      Das wär mein herbstes Leiden,
      Mein letzter Gang.Sterb ich, in Tales Grunde
      Will ich begraben sein,
      Singt mir zur letzten Stunde
      Beim Abendschein:
      "Dir, o stilles Tal,
      Gruß zum letztenmal!"
      Singt mir zur letzten Stunde
      Beim Abendschein.

      Usuń
    4. W pieśni trochę inaczej.Kiedyś prześlę.

      Usuń
  2. Lucy, jestem z Tobą sercem...

    OdpowiedzUsuń
  3. Przytulam mocno, serdecznie. Tak mi przykro. Życie przynosi tyle bólu... Tata odszedł do lepszego świata . Pozwolisz, że zapalę Mu symboliczne światełko...[*]

    OdpowiedzUsuń
  4. Odpowiedzi
    1. Wiem, Fusilko, dziekuje Ci moja kochana. Karta z kura doszla :)

      Usuń
  5. Lucy, słów brakuje.Wiem, jak bardzo Ci ciężko,a to, że taka "kolej rzeczy" wcale nie jest ułatwieniem. Najważniejsze,że przed tym upadkiem wszystko układało się spokojnie, że był i czuł się kochany.Pomyśl, Mamie było bez Niego smutno,więc zawezwała Go do siebie.
    Cudownie, że masz obok siebie życzliwych ludzi, to takie ważne w tym momencie. Przytulam i myślę o Tobie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, bylo tak fajnie spokojnie, tak uregulowalo sie, moglo to jeszcze potrwac kilka lat... mialo nie byc. Tato u mamy. Masz racje.
      Dziekuje Ci!

      Usuń
  6. Żadne słowo nie ukoi tego bólu, tak wielkiej straty... Sam pamiętam chwile zaraz po śmierci mojego taty, były one niewątpliwie najgorszymi w moim życiu. Trzymaj się Lucy, przytulam mocno.

    OdpowiedzUsuń
  7. Lucy kochana, przepraszam, dopiero teraz przeczytałam... Strasznie ci współczuję, chciałabym cię pociezyć, przytulić, ale teraz tylko ryczę, bo tak pięknie o tym wszystkim napisałaś, ze wydaje mi się, że znałam twojego Tatę. [*]

    OdpowiedzUsuń
  8. Długo u ciebie nie byłąm. Przeoczyłam tak dużo. Przykro mi bardzo.
    Dzielna jesteś niesamowicie.
    Brak mi słów....

    OdpowiedzUsuń
  9. Przykro mi, że Twój Tato odszedł...rozpłakałam się, gdy przeczytałam, że pałkami uczono go mówić po polsku, a Ty jego córka tak pięknie piszesz po polsku...

    Tinki

    OdpowiedzUsuń