środa, 22 lipca 2020

I tak to


Witajcie znowu ;)
Z czestszym pisaniem, jak chcialaby Pimposzka, to raczej nic z tego nie bedzie, bo popatrzmy na to z tej perspektywy: dzisiaj mam trzeci wolny dzien, a zalatana i zarobiona jestem po uszy. A przed tym wolnym tydzien pracowniczy. Co tam sie z kolei dzialo, to szkoda jezyka strzepic czy klawiatury mordowac; pogadalam z Gackowa, wygadalam sie, naplulam sie i juz mi lzej. W kazdym razie, po akcji z niemozliwoscia podniesienia pacjenta wypadnietego z lózka na podloge, i dalszym jego nocowaniu na materacu na owej podlodze, ma byc teraz podnosnik. Nasz stary zniknal jakis czas temu, bo miejsce, w którym stal, a ja pilnowalam go jak oka w glowie, zeby akumulator zawsze byl naladowany... tylko, ze ja nie jestem codziennie i 24 godziny w pracy do pilnowania miejsca pobytu podnosnika. Po zniknieciu nikt mi nie umial powiedziec, kiedy i dokad go uprowadzili. Moze do Rumunii czy innej Ukrainy?

Od poniedzialku rana licze wolne, i przy sniadaniu po wszystkich siedmiu dyzurach robie sobie plan tygodniowy. Bo z zalozonymi rekami nie moge posiedziec. Od niedzieli ani slowa audiobooka nie wysluchalam, a mam akurat Ksiegi Jakubowe w akcji.

W poniedzialek wyjechalam za zakupem takiego adaptera miedzy gniazdkiem mojego haka a wtyczka przyczepki. Obejrzalam, zreszta syn mi wytlumaczyl, czego mam szukac, wiec pojechalam do sklepu budowlanego, mily pan wyszukal mi adapter, z którym pojechalam najpierw wlasnie tam-



- w celu wysikania i wykupkania Mirki, i pochodzenia po swiezym powietrzu, tak niezobowiazujaco- i jak pod wieczór juz na podwórku chcialam zaprzegac przyczepke do auta, okazalo sie, ze mam dokladnie odwrotny ten adapter. Tak wiec znowu do sklepu, okazuje sie, ze takiego odwrotnego do tego akurat nie ma. Jasne, ten jest najbardziej chwytliwy- nowy hak, stara przyczepa. Sprzedawca doradzil mi spytanie o niego w salonie, czy w warsztacie, co tez zrobilam, wydarlam z kopyta tym autem, ale akurat godzine 6 wieczorem dzwony wydzwonily i dupa blada, akurat zamkneli. A dinks byl mi potrzebny na jutro rano, bo zameldowalam przyczepke do przegladu technicznego, bo byla juz rok spózniona, co widac bylo po plakietce. W razie czego, do warsztatu, gdzie przyjezdza urzednik przegladajacy pojazdy i udzielajacy plakietki mam moze ze 100 metrów, czyli moglabym te przyczepke popchac, ale jakos tak niehonornie to byloby, wiec mysle, jakby to zrobic, aby jutro rano zdazyc, salon otwieraja o wpól do 8, ja mam termin na przeglad o 8, powinnam sie zmiescic... i w tym momencie slysze zza plotu sasiada, i wpadlam na pomysl, ze co jak co, ale przy jego ilosci przyczepek i innych kiosków na kólkach, powienien taki adapter miec, i moze sobie pozycze. Faktycznie mial, pod reka w aucie. Bo to jest najbardziej chwytliwy towar na placach festynowych, mówi mi, kradna jak co dobrego, a bez przeciez po ciemku nie pojedziesz.Tak wiec adapter mam, podlaczam, dziala, swieci, na drugie rano pojechalam z wszystkimi honorami, plakietke dostalam i wszystko gra. Adapter kupilam rano, juz po przegladzie, i mam swój.

Dzisiaj przyczepke juz zapelnilam zielonymi odpadami- scielam wlasny kawaleczek zywoplotu na górce, wycielam sypiace sie lawendy, dolozylam skoszona trawe, a ze nudzilo mi sie jakos pieronowo, to scielam ile umialam, przelazacy zywoplot od tego zmarlego sasiada, co ma te nierzeczowa zone i córke, która oczekuje, ze zaplace jej za przelozenie scieków ;)
Scielam toto równo z siatka i do srodka, ile mi pila siegala tam. Wycielam prawie drzewa, wszystko to, co pila dala rade jeszcze sciac. No i wyszla cala przyczepka tego towaru. Wywioze w sobote (za odplatnoscia naturalnie), i bede musiala sobie przywiezc kilka worków ziemi do ogródka przed domem, bo jakos brakuje i sa wrecz dziury. Szczególnie po wywaleniu tej przestarzalej lawendy.

Mam tez do wywiezienia troche materialów budowlanych, których nie potrzebuje, i okazuje sie, ze jeden sasiad chetnie wezmie kupke zwiru i innych kamyczków, które zostaly po ostatnim otwieraniu podwórka w celu wykopania kanalu. Przy okazji pare sliwek tez sobie zerwie, mam jeszcze kleske urodzaju aronii, ale ta niech bedzie dla ptaków. Czeresnie zerwal mi syn w niedziele.

Dostalam nowa zabawke do procesora- audiolink. Co on robi? Ano streaming, glosu na zywo czy poprzez podlaczenie do czegokolwiek. Wysyla mi sygnaly, czyli dzwiek, prosto do glowy, czyli na procesor, tak o sobie, poprzez bluetooth, Moge przez to gadac przez mój smartfon, bo to dzwoni równo z nim, mozna tym odebrac badz nie, rozmawiac do tego (a sluchac mówionego bezposrednio w glowie), i odlozyc sluchawke. Przy tym ma to tylko 4 przyciski.


Takie to male, mozna nosic na szyi, np w celu telefonowania, badz ustawic na stole konferencyjnym, w celu lepszego rozumienia slowa mówionego.


Tutaj sobie kablowo Netflix i Jane Eyre na moim tablecie próbuje ogladac i sluchac.


Wiecie co? Fajny gadzet to jest. Taki prezencik firmy med- el, czyli od mojego procesora. 7 lat temu dokladali petle na szyje, która nadal chetnie uzywam, bo tez fajna jest, mozna przez nia ogladac telewizor, ale czlek uwiazany, a tutaj nie.

Na temat wyników wyborów w Polsce nawet mi sie pisac nie chce. Oznacza to, ze co najmniej 5 lat Polske moge sobie odpuscic, czyli nie odwiedze, bo nie mam ochoty z wariatami sie dochodzic, jakby co do czego. Chodzi o to, ze polskie obywatelstwo jest praktycznie niewymazalne, i kto je raz posiadl, ma je do konca zycia. Wbrew wszelkim plotom, nie mozna z niego sie "wykupic", mozna jedynie pisac do prezydenta RP o zwolnienie z niego, przy czym TEN prezydent i tak nie zwolni, i nawet powodu nie musi podawac, po prostu nie i koniec. Problem jest w tym, ze z tym niewymazalnym obywatelstwem, w razie kontroli, musze legitymowac sie polskimi papierami, których nie mam, a które wedle NICH mam obowiazek miec. To, ze wyjechalam na paszport w jedna strone, i wypisano mnie wtedy ze wszelkich urzedów, nie ma dla NICH zadnego znaczenia, takze fakt, ze mój nowiutki dowód osobisty sami przeciez zabrali i skladowali na milicji. Normalnie nie trafisz na NIMI. Za PO bylo inaczej, nikt nie zajmowal sie papierami wysiedlonych, co pokazalo sie, bylo ok, no ale nie bylo tez takich antyniemieckich nastrojów, w jakie teraz nie tylko Duda uderzyl. Tak wiec, no tego. Nawet mnie nie zapraszajcie, bo ja lubie sobie nerwy szanowac.

Teraz ide wsadzic dwa kwiatki przed domem, a jutro napisze wam, jak moja Mirka mojego syna na smierc zagryzc chciala ;)


24 komentarze:

  1. Ale obrotna jesteś, wszędzie Cię pełno, jak nie drzwiami to oknem.Z tymi papierami polskimi to mnie zaskoczyłaś. Z podnosnikiem to szok, to nie igła.Gadzet super .POZDRAWIAM

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No szok Ula, jak w trzecim swiecie, ludzi recami mamy podnosic czy jak?
      Obrotna to jestem z musu, bo jak nic nie bede robic, to wkrótce tak wlasnie by to wszystko wygladalo...
      Pozdrawiam Cie serdecznie i badz zdrowa!

      Usuń
  2. Noo, Ula ma rację, obrotna jesteś i szybka jak iskierka :)))
    I ten pacjent spał na podłodze? Przynajmniej nie musiałaś się martwić, że znowu zleci na dół.
    Z tymi papierami to faktycznie cyrk. A u nas cyrk jak tylko tv włączysz, już się ani patrzeć nie da ani słuchać. Tak więc nie masz czego żałować, nawet gdybyś chciała.
    Urządzonko masz genialne, ja nawet nie rozumiem wszystkich funkcji, ale ja "starej daty" jestem jak się babcia z dziadka śmiała kiedy czegoś nie rozumiał :) To i nie dziwota, że nie pojmuję :) Mirkę wygłaszcz porządnie, a sama się nie zamęcz przy robocie ogródkowej. Buziaki! anka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na materacyku na podlodze, mial miekko, sucho, wygodnie i bezpiecznie, bo kto juz na dole lezy, nie moze bardziej spasc ;)

      Ja tez raczej nie nowinkowa, jesli chodzi o sprzety, ale pare ogarniam, a toto w sumie bez ksiazki zmontowalam i polaczylam, bo mi sie czytac elaboratu nie chcialo, poszlam na skruty i ludzki rozum ;)
      Ogródek mam aktualnie top, w sobote wywioze zielone.
      Mircia miala dzisiaj dlugi dzien, i dlugi spacer, lezy padnieta (i najedzona oczywiscie).
      Pozdrawiam Cie serdecznie!

      Usuń
    2. Lucy, podziwiam Cię w każdym razie i pod względem sprzętu i ogródka. Buziaki🙂 A Szilka i Skutek machają do Mirki🙂 anka

      Usuń
  3. Ojojoj! Coraz to nowe urzadzenia, za szybko to idzie, ja sie juz zaczynam bac, ze nie nadaze..
    zielonego mam tyle do wywiezienia (pomimo biotony i dwoch kompostownikow), ze nawet nie chce mi sie scinac :) moze samo wyjdzie? :)))
    Ja tez do Polski nie jade, bo tylko tam musze polskie papiery pokazywac, a juz sie ich waznosc konczy...
    zreszta nie mam po co...
    Podziwiam za jazde z przyczepka, dla mnie niewykonalne :(
    Oczywiscie uscisk lapy dla Mirci :)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W tym temacie procesora sila musu musze byc up to date, bo inaczej bym raczej zginela jak bura mysza w polu ;) a przede wszystkim, nie moglabym wykorzystac wszelkie udogodnienia... samym procesorem slysze bardzo dobrze (niestety nie zastapi on nigdy sprawnego i zdrowego ucha), ale gadzetem slysze lepiej, wlasnie jesli chodzi o sluchanie z glosnika (np z telewizora) do mikrofonu (który mam w procesorze). Na normalnej drodze, czyli sluchajac samym procesorem, slucham i wszystko dookola, czyli co zaklóca tez, a tu mam tym gadzetem sluchanie "tylko" i bez dzwieków pobocznych. Baaardzo fajna sprawa.
      Do Polski nawet bym jeszcze kiedys z prostej ciekawosci pojechala, zobaczymy, co bedzie za kilka lat. Tez mam tam tylko kuzynki i ich dzieci / rodziny.
      A przyczepka na jednej osi to zadna filozofia, jeno cofac jest do bani, bo ta jedna oska lata w te i wewte, wiec najlepiej odczepic, zawrócic samym autem, przyczepke doczepic. Co tez robie.
      Pozdrawiam, a Mirca pyta, co u czipsów?

      Usuń
    2. Czipsy przyjada za tydzien, ojejku!!!!
      Znowu narobia balaganu, a jeszcze po poprzednim nie sprzatnelam :)
      Z odczepianiem przyczepki to rozumiem, tez tak czasem robimy :)
      Rozumiem teraz po co ten gadzecik! Jak kiedys nagrywalam trzmiele w ogrodku, to ja slyszalam tylko ich buczenie, a na nagraniu bylo wszystko, wiatr, radio w warsztacie i samochod na ulicy odleglej o 300m :)))

      Usuń
  4. Ależ mi się podoba taka robota przy domu - to wycinanie, przycinanie itp. Zawsze to lubiłam, bo efekty widać od ręki!
    Ależ, ależ! Zapraszam bardzo serdecznie, gdybyś kiedyś blisko Szczecina przejeżdżała!!! :)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, w Szczecine bylam, jak Polska jeszcze w Unii nie byla, tak wiele lat temu :))
      Rbota w ogródku jest fajna i odprezajaca, o ile jest do przerobienia, i wlasnie jakis czas widac efekty, a w miedzyczasie mozna sie polozyc na lezaku i podziwiac owe. Przy poprzedniej wielkosci ogrodu nie mialabym nawet czasu widziec te efekty, bo zanim bym sie przerobila z jednego konca na drugi, juz moglabym od poczatku zaczynac, bo w tym czasie urosloby kolejne do przyciecia czy sciecia. Dlatego dobrze, ze jest, jak jest, to mi sie podoba i sprawia radosc. Oczywiscie spedzenie calego dnia na pracy w ogródku nadal aktualne, ale wlasnie nie codziennie. To by mnie wpedzilo w gorycz jakas.

      Usuń
  5. Czas masz wypełniony maksymalnie! Ale znajdź i na odpoczynek!
    U nas zielone dziś rano wywieźli. Trochę roboty podwórkowej i tak jeszcze będzie. Dziś zamierzam to dokończyć.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzisiaj odpoczywalam, bo mialam goscia, wiec kawkowanie, na kolacje zupa, bo ugotowealam, ciasto tez upieklam, wiec luzik. I na wycieczce u nas przez pola i pod lasem tez bylismy, z Mircia.
      Jutro mam w planie okna, ale zobaczymy, czy nie bedzie dzien czytelniczy, bo deszcz zapowiadaja, chyba specjalnie dla mnie, zebym posiedziala, a i do beczek deszczówki napadalo ;)

      Usuń
  6. To zielone mnie jednak trochę przeraża. Jesienią będę wycinać młody świerczek i starą wiśnię. I już się stresuję.
    Menie, że po śmierci Taty stałaś się bardzo aktywna wkoło domu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Noo, troche przerazajace to jest, bo to jednak praca fizyczna, i kupa przygotowan i sprzatania po. Ale robota do przerobienia.
      Musze byc aktywna, bo inaczej nie idzie, w sumie ogród byl taty domena, tak samo wszelkie kwiecie dookola domu, on chodzil, dogladal, podlewal, teraz to tez moja dzialka, a calkiem ukrócic tez nie chcialam, kilka kwiatów zawsze fajnie jest.

      Usuń
  7. No powiem Ci, że Twoje ogrodowe i domowe wyczyny mocno mnie zmotywowały do działania. Podziwiam Cię za tą niespożytą energię życiową, która i mnie się udzieliła:)
    Nowe gadżety są fantastyczne i mam nadzieję, że będą pomocne na co dzień:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ciesze sie :D
      Moze to i dobrze, ze zawsze cos i nei mam czasu na filozofowanie, i inne rozmyslania, dlaczego, po co, i w ogóle. Chociaz wczoraj znowu mi sie zaplakalo, bo syn mi napisal, ze wspaniale pielegnuje i dbam o oba groby, bo w niedziele byl jeszcze na cmentarzu, jak ja juz pojechalam do pracy.
      Moglo byc to wszystko inaczej, ja myslalam, ze tate bede miala jeszcze kilka lat, oczywiscie coraz starszego, nie tak sprawnego, i trzeba bedzie sie zaczac inaczej orientowac, a tutaj takie cos i tak nagle. No cóz. Brakuje mi go strasznie i tyle.
      Gadzecik cudo!

      Usuń
  8. Poki mnie nikt i nic nie zmusza, aktywnie ignoruje sprawy okolosamochodowe, a od czasu (kiedys to bylo), gdy jezdzilam autem na gaz, to nawet tankowane oddalam w wieksze rece;-) Ale podziwiam babeczki jak Ty!
    Gdyby bylo blizej, to przebralabym sie za ptaka i Ci aronie wyzbierala. Przerabianie owocow to moj letni hajlajt. Zadne tam wielkie ilosci, bo ktos to musi zjesc, ale uwielbiam te kolory, zapachy i bajeczne smaki. Nawet drylowanie wisni traktuje wtedy jak rodzaj medytacji. Swoja droga wisnie tu rzadkie i w cenie.
    Nie wiem, czy koniecznie trzeba legitymowac sie polskimi papierami, ale w razie problemow zagramanicznych ambasada niemiecka bedzie nas ratowac w kazdym kraju...oprocz Polski, bo tam nasze urodzenie stoi na wieki wiekow ponad innymi obywatelstwami. W razie co jest szansa za trzy lata! Mi na razie "nie po drodze" glownie z innych powodow, lecz moje (przewaznie) slodkie bratanice, nie beda czekaly z rosnieciem.
    Moja ulubiona wersja Jane Eyre to miniserial BBC z 2006; regularnie to nie, ale co jakis czas sobie zapodaje.
    Manno! U mnie w pracy tez "znikaly" rzeczy, ale nic wielkosci podnosnika:-)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O wlasnie z tym obywatelstwem, to juz nawet grzech pierworodny predzej da sie zmazac ;)
      Nie wiem, co z ta aronia zrobic, doradzono mi sok, ale to juz chyba bardziej odpada. Dotychczas robilismy marmelade z przejrzalymi bananami, ale tej mam jeszcze spory zapas. No nic, ptactwo sie cieszy.
      "Mój" podnosnik mieli teraz szukac w piwnicy pod piwnica, on byl swietny, taki staroswiecki, prosty jak konstrukcja cepa, a swoje robil i do 200 kilogramów, tak wiec.

      Usuń
    2. A ja mialam podnosnik od czasu jak ojciec lezal, potem mama,
      a teraz lezy poskladany w piwnicy bo boje sie komus zaproponowac z racji jego wieku (nie chce inwestowac w przeglad)

      Usuń
  9. Działasz, jak wielozadaniowy automacik! ;-)))) To także ponoć najlepsze lekarstwo na "belejakie" problemy dnia powszedniego i nie tylko!
    Zielone u mnie co dwa tygodnie wywożą, oczywiście za opłatą, więc mam spokój. Aronii bym podebrała, a co, ale jakiś samolotek by się przydał, co nie?
    Głaskanki dla Mireczki i moc buzioli dla Ciebie! :-)))))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zeby u mnie wywozili to zielone... moglabym miec zielony kontenerek, ale jest on maly, a kosztuje po prostu za duzo, dlatego kilka lat temu odmeldowalam.
      Mam zalozony maly kompost, reszte wywioze. Przyczepka jest optymalna.
      Pozdrawiam Cie serdecznie, równiez od Mirci!

      Usuń
  10. Kobieto, skąd Ty bierzesz tyle energii? Możesz się podzielić? I zdrowym podejściem do nierozwiązywalnych problemów też, proszę się podziel!!! Cudna dziewczyna z Ciebie!
    Pozdrawiam cieplutko, Magdalenka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Magdalenko, przepisu nie mam.. po prostu staram sie reagowac szybko i adekwatnie, bo juz kiedys odkrylam, im szybciej sie cos zrobi, tym szybciej ma sie tzw. swiety spokój. Ok, w pracy nie zawsze sie sprawdza ;) ale w domu i w obejsciu jak najbardziej. Chyba, ze ma sie male dzieci ;)
      Pozdrawiam Cie serdecznie!

      Usuń
  11. nie moge sie zebrac do pisania, raz, ze nic ciekawego sie nie dzieje, a dwa narzekac juz tez nie mam sil.

    OdpowiedzUsuń