środa, 19 sierpnia 2020

Lubie bez zmian...

 ... ale jak sie nie ma, co sie lubi, to sie lubi, co sie ma. Tak mniej wiecej. Tylko, ze ja mam coraz mniejsza ochote na to lubienie... 

Ale od poczatku. Czy raczej od srodka. Nosze sie z myslami, wypowiedzenia pracy i poczatku gdzie indziej. Nie wiem, co mój koncern planuje, czuje sie jakby spuszczono ze mnie powietrze. Fakt jest taki, ze w pracy jest coraz gorzej, coraz mniej personelu, szefostwo chyba sie cieszy, jak ktos odchodzi, bo zmniejsza to koszyt personalne, ale nie idzie utrzymac szpitala z ostrym dyzurem kompletnie bez personelu pielegnujacego. 

Na ten moment, znaczy juz od jakiegos czasu, jest tak, ze jak gdziekolwiek ktos wypadnie z grafiku, najczesciej przez chorobe, to wali sie caly szpital. W ostatni weekend, od piatku na przyklad, ja i Corinna pracowalysmy na zmiane w zastepstwie na odwyku, czyli u alkoholików. W sobote w sumie 6 godzin, co znaczy, ze u nas cale 6 godzin byla jedna, zamiast dwóch pielegniarek. I po jednej takiej wymianie, moja pacjentka pojechala na OIOM. Bo sie podczas mojej nieobecnosci pogorszyla i dojrzala. Corinna nie miala szansy przy niej byc i obserwowac, bo sama miala pod kontrola dwie konserwy transuzji krwi, oblatanie dzwonków na calym pietrze, i nowe przyjecie, który to kazdy nowy pacjent jest traktowany jak potencjalny covid, czyli izolowany. 

W miedzyczasie dwoje idzie na emeryture, jeszcze w tym roku, czworo na drugi rok, a trzy kolezanki wymówily prace, a co kto jeszcze , to nie wiem. na izbie przyjec, gdzie kiedys na dyzurze nocnym bylo dwoje, i wcale nie za duzo, juz przez sam fakt nocnej nieobecnosci portiera od kilku lat, teraz tez pracowano we dwoje. Tylko, ze jeden w dzien, a drugi w nocy, czyli kazdy po 12 godzin,. Bo nie ma personelu i smark, o którym pisalam juz, tak niby zarzadzil. No niechby mi zarzadzil! 

Tak wiec nie wiem, co bedzie, wczoraj rozmawialam z rada zakladowa, czy oni cos wiecej wiedza, bo tak jak jest, byc nie moze, i jest to po prostu niebezpieczne pracowanie. Oczywiscie rada zakladowa to wróg numer 1 koncernu i szefostwa, i naprawde nic nie wiedza, co ma byc. 

Przedtem zadzwonilam do dawnej kolezanki pracowej Cory, która dostala wypowiedzenie 6 lat temu w ramach fali wypowiedzen przez idiote na najwyzszym szpitalnym stolku. Juz go dawno nie ma, i koncern tez go wywalil na zbity pysk. Cora pracuje teraz w naszym szpitalu powiatowym, który jest w takim zwiazku szpitali ewangelickich. Ale placa wedle umowy taryfowej i nie maja problemów personalnych. Chyba dlatego...

Tak jakos mam dola od poniedzialku, ale czuje, ze nie ma co sie dolowac, trzeba mi siasc i sie zastanowic, co dalej. 

Zmian nie lubie, uwazam, ze zycie dostarcza wystarczajaco zmian i innych wrazen, i czlek zawsze plynie z falami. Zmiana pracy po 29 latach to jest jednak krok. Ja do emerytury mam prawie 13 lat jeszcze, jak chce ja cala, a to obnizonej o 10%, prawie 10 lat. Jedno jest pewne: w takich warunkach to nawet do tej obcietej emerytury nie dociagne. 

Cora opowiedziala mi, jak co nieco dziala w tym ewangelickim szpitalu, potwierdzila, ze oczywiscie pracowac trzeba, ale takiego urwania jaj, bo ludzi brakuje, nie ma. Maja troche dziwne czasy dyzurów, ale dla pojedynki bez dzieci szkolnych sa one ok, tam pracuja po prostu inaczej i to wszystko. Ze nie wychodza z dyzuru jak zbite psy, sama widzialam przy okazji odwiedzin tam kilka razy taty, jak na przyklad w zeszlym roku byl tam operowany, i widzialam tez, bo na to zwracam uwage, ze maja personel i nie lataja jak popierdoleni po oddziale, sorry za wyrazenie. 

U nas, nie dosc, ze lata sie jak wlasnie popierdolony po calym pietrze, to przejmuje i inne prace innych ludzi, których po prostu nie ma (juz). Od sprzataczki po transporty i inne sekretarki. Urywa mi to czas, który wlasciwie mialabym poswiecic na pielegnacje pacjentów... 

Mój plan na nastepny czas- a mam teraz 3 tygodnie urlopu- jest taki, ze ten tydzien wyciszam sie, na drugi zenie syna, a na trzeci skontaktuje sie z tamta dyrektorka pielegniarek, bo chcialabym tam pracowac jeden dzien próbnie. Musze sie zorientowac, jak w dzisiejszych czasach pisze sie podanie o prace, ze jeszcze raz bedzie mnie to czekalo, to w zyciu bym nie pomyslala, takze, ze zloze wypowiedzenie w szpitalu, gdzie mialam w planie sie zestarzec i stamtad odejsc na emeryture. Zycie ma wiele niespodzianek w zanadrzu. 

Ulrike z rady zakladowej na sam koniec powiedziala mi, ze im powiedziano, jakby cos wiedzieli, ze ktos ma w planie wypowiedzenie pracy, to zeby informowali, ze szefostwo czyli smark jest zainteresowany powodami, o których nalezy porozmawiac i byc moze, da sie cos zmiecic. Smiech na sali, ale jak bede miala któregos dnia dobry humor i potrzebe zagrania w komedii, to przedzwonie sobie do smarka, a co. 

1 wrzesnia ma u nas zaczac prace jedna nowa, która akurat wyksztalcila sie do konca i zrobila dyplom. Ciekawa jestem, jak dlugo popracuje. Ale bardziej ciekawa jestem, gdzie bede za rok o tej porze... mam pól roku wypowiedzenia. 

Alkoholiki zrobily. W sumie tym razem byla porzadna grupa, nie robili problemów, jeden nawer wstal o piatej rano, chcial miotle i mopa, posprzatal kuchnie, zaparzyl kawe, nawet mi zaproponowal filizanke, wedle nazwiska byl Wlochem, mial fajnego czarnego kucyka, i tak sobie pomyslalam, chlopie, jakbys ty nie mial tej wielkiej choroby, to chyba bym cie ze soba wziela ;D 

10 komentarzy:

  1. Oj te zmiany... ostatni rok bardzo w nie bogaty... Zmiana, ze syn sie zeni bardzo fajna chyba :) Zmiana pracy po prawie 30 latach, stres niewyobrazalny ale pracowac tak jak teraz tez nie mozesz.
    Trzymam kciuki za Ciebie i Twoje decyzje :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie da się pracować ponad siły i jeszcze duży stres do tego dokładać. Może warto spróbować w tym drugim szpitalu?... Życzę spokojniejszej i w pełni normalnej pracy.

    OdpowiedzUsuń
  3. Z mojego doświadczenia wiem, że praca w toksycznym środowisku jest nie do przyjęcia. Kończy się jakimiś kłopotami ze zdrowiem i ogólnie depresją ( choćby znana dziewiarkom Katie Davies). A swoją drogą pół roku wypowiedzenia , to chyba o służby medyczne trudno u Was.Powodzenia w nowym miejscu! Pozdrawiam! Dodam, że czytam bloga z zainteresowaniem.

    OdpowiedzUsuń
  4. Wiesz, dobrze, że masz możliwość porozmawiania o nowym miejscu z koleżanką- to raz, drugie dobrze,że możesz jeden dzień tam popracować- to wg mnie cenne. Trzecia sprawa- nie jest dobrze pracować w miejscu, w którym co i raz człowieka coś wpienia bo jest zła organizacja bo szef jest z lekka nie z tej bajki.Myślę, że nie masz się czego obawiać- masz duże doświadczenie i z całą pewnością dasz sobie radę.
    Poza tym, jak się przekonałam "doświadczalnie" warto zmieniać od czasu do czasu coś w swoim życiu, każda zmiana uczy nas czegoś nowego i rozwija. Pomyśl - od urodzenia mieszkałam w Warszawie a jednak przeprowadziłam się tu. Tu przeżyłam śmierć męża, tu przesiedziałam pół roku sama z powodu covidu i.....niczego nie żałuję, wręcz jestem dumna z faktu, że dałam radę.Trzymam kciuki za Ciebie;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Czasem lepiej zmienić pracę, niż pracować jak w kołowrotku, nie mając żadnej satysfakcji!
    Jak masz taką okazję, to czemu nie?

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja wiem, że po tylu latach to trudno ale Ty dziewczyno nawet się nie zastanawiaj tylko zmieniaj robotę. Pielęgniarki wszędzie są deficytowe, jakbym była szefem szpitala to bym Cię od ręki zatrudniła także nie bać się tylko działać. Ale podoba mi się twoja strategia aby sobie dać czas na wyciszenie i przemyślunek.

    OdpowiedzUsuń
  7. Jeśli masz sobie poprawić to jak najbardziej.Ja tej odwagi nie miałam, czy żałuję? Nie.Mialam ostatnie 10 lat 3 nowych kierowników z którymi się super współpracowało.Kazda praca była do zrobienia a jak było bardzo dużo to oni nam pomagali.

    OdpowiedzUsuń
  8. Lucy, mądrze mówisz. Wyciszenie, pomyślenie i decyzja. Powodzenia! anka

    OdpowiedzUsuń
  9. Znam dylematy zmiany pracy. Tez chyba stoje przed kolejna zmiana. Juz poprostu nie wyrabiam na "mojej" porodowce (jestem sprzadaczka, sekretarka i zaparzaczem kawy, tlumaczem i jeszcze nie wiem kim lub czym i polozna na samym koncu. Odnosnie podania o prace w DE jest to teraz prosta sprawa. Kazdy szpital ma zazwyczaj na stronie ogloszenia odnosnie wakatow, standardow wisza tam. Nalezy wiec tylko sporzadzic CV i krotki mail do osoby podanej w ogloszeniu, ze reakcja na ogloszenie, ze zyciorys i ze reszte chetnie w rozmowie osobistej i czesc. Wiec odwagi i do przodu.

    OdpowiedzUsuń
  10. Znam dylematy zmiany pracy. Tez chyba stoje przed kolejna zmiana. Juz poprostu nie wyrabiam na "mojej" porodowce (jestem sprzadaczka, sekretarka i zaparzaczem kawy, tlumaczem i jeszcze nie wiem kim lub czym i polozna na samym koncu. Odnosnie podania o prace w DE jest to teraz prosta sprawa. Kazdy szpital ma zazwyczaj na stronie ogloszenia odnosnie wakatow, standardow wisza tam. Nalezy wiec tylko sporzadzic CV i krotki mail do osoby podanej w ogloszeniu, ze reakcja na ogloszenie, ze zyciorys i ze reszte chetnie w rozmowie osobistej i czesc. Wiec odwagi i do przodu.

    OdpowiedzUsuń