czwartek, 2 lutego 2023

Początek rehabilitacji

Jeszcze w szpitalu. 

Mój pokój w klinice rehabilitacyjnej. 







Śniadania i kolację w formie bufetu, co się tam chce, to się bierze, a kto o kulach i nie poniesie talerza i reszty, ma doniesione do stolika. 


Od godziny 11 jestem w klinice rehabilitacyjnej. Goszinna jazda taksówką była prześwietna z dwóch powodów.  Po pierwsze, miły kierowca około mojego semestru, spojrzenie na życie, politykę i naród jako stado baranów bardzo podobne mojemu, a po drugie, podjechał mi po drodze pod dom, gdzie Tobi czekał z walizka i torbą, czyli resztą klamorów na rehabilitację. 

Walizkę mialam bowiem już przed szpitalem spakowaną, i mogłam zrobić tak, jak wiele pacjentów w takiej sytuacji, gdy prosto ze szpitalu na rehab, że biorą tę walizke ze sobą do szpitala, i ta walizka stoi tam sobie i czeka na odjazd. Albo dzień przed wypisem ktoś walizkę z domu do szpitala dostarcza. U mnie było tak, że w drodze ze szpitala do kliniki rehab, jechaliśmy przez moją miejscowość, i z Tobim wymyśliliśmy,  że może kierowca weźmie po drodze, z domu, a gdyby nie było mu wolno z drogi zbaczać, to Tobi podrzuci bagaż na główną pryncypialną ulice, i bez zjazdów z trasy bagaż jedynie załaduje. A jak nic niemożliwe z tych rzeczy, to je zawiezie do Bad Gandersheim, te 33 kilometry. 

Bo w Niemczech wiele problemów samorobnych, ubezpieczenie, a jakby akurat w tym momencie COŚ SIĘ STAŁO itd. Mógłby tak odpowiedzieć, że nie, nie może, nie wolno. A on do mnie, że nie ma problemu, jedziemy pod dom i bierzemy bagaż, bo on z natury olewa durackie przepisy, a takie z choinki urwane w każdym razie.

Tak więc w trymiga pod dom, bagaż do auta, Mirka zachwycona moim widokiem, potem, czyli po moim odjezdzie porzygała się z wrażenia.

W klinice na izbę przyjęć, najpierw formalności ze strony pielęgniarskiej, 2 godziny później lekarz, ordynacje, leki, fizjoterapia. Nogę znaczy dookołakolanowo mam grubszą o 7  cm w niektórych miejscach. 

Bagaże w miedzyczasie wstawiono mi do pokoju, ja poszłam sobie ogarnąć mętlik korytarzowy, co gdzie, bo jutro o wpol do siódmej mam już na czczo badanie krwi i moczu. 

Co do badania krwi, w szpitalu badali mi też jakby naokolo, być może standart? Okazało się, bo w wypisie przeczytałam, że przyszłam do szpitala z marną hemoglobina, a teraz mam 6,5. Normalnie i 2x tyle... nie wiem, o co chodzi. Z wrażenia zrezygnowałam z obiadu, bo mi się odechciało, nie powiem, martwi mnie to i dobija jakoś. Na kolację już poszłam, i okazalo się, że siedzę przy stoliku z Erna, którą potkalam podczas korytarzowych wędrówek,  I która wskazała mi to i owo, gdzie jest. 

Stołówka i jedzenie gwoli zarazy w dwóch szychtach, jesteśmy z Erną w tej drugiej późniejszej i siedzimy we dwie na skos przy 4- osobowym stole, a ci przed nami na drugom skosie, i  nie widujemy się,  a całość jest w międzyczasie i po jednych i przed drugimi, dezynfekowana. 

Kontaktowym i komunikatywnym w takich przybytkach trzeba być,  bo to tylko tak działa. Erna ma 60 lat, czyli 5 lat ode mnie starsza,  też pochodzi z pielęgnacji i na zjechane, zoperowane dwa dyski w odcinku szyjnym kręgosłupa,  i parę innych bolączek, jakie i ja je znam i mam. 

Leki przeciwbólowe dostaje dalej jak i w szpitalu, jak i zastrzyk przeciw zakrzepowy. Dostałam też pantozol na dolegliwosci żołądkowe po ibuprofenie.  

Przedtem się rozpakowałam, rozgościłam i zapełniłam pokój swoimi klamorami i jestestwem. A zdjęcia jeszcze sprzed tej akcji. 

Maski FFP2 obligatoryjne, pomimo zniesienia ich z dzisiejszym dniem w pociągach i autobusach, kwarantanny też nie mamy, no ale klinika ma swoje prawa. Przy pielęgniarce obsuwał mi się naokoło procesor z ucha, pokazałam, wytłumaczyłam powód i spytałam, czy z tego właśnie powodu mogłabym te normalne operacyjne, bo te gumki nie deformują i nie ciągają mnie za uszy.... wolno mi, dostalam paczuszkę normalnych maseczek. A w jadalni przy stoliku oczywiscie bez maski, ale poruszanie się do bufetu już obliguje do noszenia maski, i oczywiście odstępy jeden od drugiego należy zachować. W całej klinice, także w halach, korytarzach, w lobby, podczas sportu o fizjo, oprócz w basenie oczywiscie. 

Telewizor mi trochę bębni dla towarzystwa( koszty tv na 4 tygodnie i flatrate na telefon stacjonarny to 30 euro, więc ujdzie), ale jestem zmęczona, dziękuję za uwagę i dobrej nocy życzę. 


3 komentarze:

  1. Całkiem sympatyczny ten Twój pokój.Podejrzewam, że jeszcze długo ponosimy maseczki w aptekach, przychodniach , szpitalach. No i super, że na mądrego taksówkarza trafiłaś. A wyglądasz świetnie, chociaż bez trudu można poznać, która nóżka po zabiegu.Ćwicz i wypoczywaj, ściskam mocno- anabell. P.S. Z powodu sklerozy w komentarzu pod poprzednim Twoim postem nie dotarło do mnie, że się nie podpisałam.

    OdpowiedzUsuń
  2. No kochana, full wypas, elegancko tam macie, pokój, jedzonko
    Takie czasy że i te przepisy covidowe trzeba przestrzegać.Noga opuchnieta , moja przy zakrzepicy była 20 cm grubsza ,kurde jak to bolało.Jeszcze noszę podkolanówkę cały czas ,dobrze że z pończochą koniec bo to była masakra.Kuruj się
    Pozdrowionka.

    OdpowiedzUsuń
  3. Korzystaj, naprawiaj do reszty kolano i pisz. Pokój fajny. Uściski

    OdpowiedzUsuń