Akcja pod tytulem okna zalatwiona, drzwi wejsciowe tez sa nowe z elektronicznym szpiegiem. Ciekawa sprawa. Ja jednak za siedmioma górami i za lasem zylam, bo takiego ekraniku w drzwiach u nikogo jeszcze nie widzialam. Ale nie powiem, ze mi zle z moja lekka starodawnoscia. Co nie znaczy jednak, ze nie jestem otwarta na nowinki. Ten szpieg mi sie podoba.
Okna poczyszczone, firanki zawieszone i czesciowo zmienione, z powodu mody- niektóre byly jeszcze z lat 70- tych ubieglego wieku, na przyklad ta w dawnym pokoju Tobiego, a teraz moim biurze. Taka staszna siatkowa z duzymi oczami, do tego zaslony takie nie do zaslaniania, ale "ozdobne", pomaranczowe z zielonymi bokami czy na odwrót, co bylo wszystko jedno, bo wszystkie okna, oprócz w goscinnym WC, mialy i maja teraz tez nowe, rolety zewnetrzne.
A, jednak zielone z pomaranczowymi bokami. Juz ich nie ma.
W salonie nagle i niespodziewanie, rozpadla sie nieco po praniu duza firana, szkoda mi bylo strasznie, bo to dwa i pól metrowe okno, wiec znalezc i zaplacic za taka firane to nie taka prosta sprawa, ale dzieki Tedoxowi, znalazla sie. Nie taka szumna i tylko gladka, ale jest i moim zdaniem ok. Na zdjeciu stara, która jakos pocerowalam, przed wypadem do Tedoxa. W oryginale miala po bokach znowu takie sciagniete szale, w kolorze bardzo brazowym. Teraz wymyslilismy seledynowe.
Przyznam sie, ze urzadzanei mieszkania, wyszukiwanie mebli i pasujacych tekstylii to nie jest moja bajka, oby jakos wygladalo, i przede wszystkim, bylo porzaf´dnie w sensie czystosci. To mi wystarcza. Oczywiscie preferuje meble produkcji stolarza czy konkretne drewniane i starsze, niz beleco z Ikei. Troche kluje mnie w oczy nasz tzw. zestaw wypoczynkowy, trzy kanapy, dwie dwójki i jedna trójka, z czarnej czy chyba raczej ciemnobrazowej i zdaje mi sie nawet, prawdziwej skóry, ale póki co, trzymamy, bo siedzeniowo sa ok, znaczy nie wysiedziane. Bardzo mi sie podoba dosyc nowy, drewniany duzy stól w jadalni po moich rodzicach, do którego dokupilismy na ebay'u i za smieszne pieniadzie, bo tylko 140 euro, cztery solidne debowe krzesla.
Poza tym, jak wspomnialam, mam akurat 2 tygodnie urlopu, i pomimo sprzatania, calkiem fajny ten urlop. Przesloniety sprzataniem, bo w miedzyczasie Tobi zaczal ocieplac strych, znaczy dach, bo byly gole dachówki plus papa, i nosi te ocieplania i plyty przez korytarz, tak wiec odkurzania i zamiatania mam pod dostatkiem, a kurzy sie mniej wiecej wszedzie, jak to w ogromnych pomieszczeniach bywa. Musze kiedys zmierzyc te siedzibe w sensie, ile na odkurzaczu i mopie jezdze. Salon ma jakies 25 metrów kwadratowych, cos takiego dzisiaj powiedzial Tobi, przy przeciaganiu kolejnego kabla, a ja sobie pomyslalam, ze w PRL- u to bylo czasami cale meiszkanie. Jadalnia jest niewiele mniejsza. Mirki juz nie szukam tyle, co na poczatku.
Mirka. Byla wczoraj u weta tutaj, bo obligatoryjne szczepienie, i poprosilam o pobranie krwi na podstawowe rzeczy, bo psica ma oficjalnie skonczone 13 lat, a nieoficjalnie tak z rok jej mozna dodac. Powiedzialam wetowoi o jej styczniowym zapaleniu trzustki, wet zdziwil sie na widok mojej dokumentacji, kiedy jakie leki Mirka dostawala, i ze mam jej wyniki badan krwi i inne rzeczy zanotowane. Mamy ja nadal trzymac krótko z jedzeniem, aktualnie od jakieos czasu dostaje tylko sucha karme od Boscha, dla malych, podstarzalym i lekko tlustych piesków, poza tym serek, twarozek, troche jajka, ostatnio je surowa marchewke, ale cieniutko pokrajana w plasterki i te plasterki jeszcze na pól. Aktualna waga Mirki bylo 10,7 kg z uprzeza, czyli od stycznia schudla 70- 80 deko. Po wizycie u weta mój portfel czy raczej karta schudla o 240 euro, bo wzielam dla odn´miany komplecik na psia kupke, do wyslania pod katem badania na pasozyty, jako, ze od ponad roku Mirke nie odrobaczam, gdyz po ostatniej akcji kilka dni mi chorowala.
W pracy. Jak juz wspomialam, urlop za ten rok, teraz 2 tygodnie, a na poczatku grudnia tez 2 tygodnie, bo urlop wypoczynkowy nalezy brac w danym roku, to biore. Geriatrie odpracowalam, bylo nawet ciekawie, szczególnie dokumentacja i ich geriatryczna baza informacyjna, ale i pacjenci. Z jedna, której nie lubieli, bo i pacjentaka malo kogo lubila, szczególnie sie polubilam, bo byla Slazaczka, jako i ja ;) Poza tym, dwa dni temu bylam na zebraniu z rada zakladowa i calym szefostwem, i powiem tak, mozna widac i po ludzku, szczególnie szef calego tego interesu zrobil na mnie dobre wrazenie i widac bylo, ze on mówi, jak jest, a nie mydli oczu, a najfajniejsze bylo, w ramach planowanej dalszej, bo juz od jakiegos czasu trwajacej, "reformy szpitalnej" stwierdzil, ze za naszym szpitalem i innymi placówkami przynalezacymi, powiat stoi murem i zeby niczec´go sie nie bac, chociaz pewien strach jednak zostaje, ale byc moze wkrótce zmienia sie rzady ;) i patrz, wykrakal, w ten sam wieczór zatrzesla sie ziemia w rzadzie, i od tej pory Christian Lindner i Olaf Scholz, obrzucaja sie blotkiem. Zobaczymy, co dalej i kiedy. W kazdym razie, szpital jest dobrze ustawiony, ponad 90% pacjentów przyszloby jeszcze raz i poleca szpital dalej, a z 26 swiezych absolwentów 25 pozostalo w koncernie. Dzisiaj zaczynam pracowac na internie.
Wolny czas. To przede wszystkim Mirka, i dobrze, bo swieze powietrze, ruch i tak dalej. W miedzyczasie bylismy w Banz, kompleks klasztorno- zamkowy, i czasami gdzies na obiedzie, chociaz najchetniej lubimy na miejscu, u Birgit.
Dom E. Prawie byl sprzedany, ale niestety polityka mi zawalila interes, gdyz potencjalny kupiec pracuje w firmie od pomop cieplnych, krírych instalacje w kazdym domu zyczyl sobie nasz autor ksiazek dla dzieci, ale nikt go za bardzo nie slucha, bo skoro mozna w Niemczech wybrac sobie plec, to ogrzewanie chyba tym bardziej? W kazdym razie, firma Stieben Eltron zwalnia setki pracowników, i niestety mój potencjalny kupiec jest wsród nich. Ale maklerka jest zdania, zevym sie nie martwila, dom pójdzie jak nic, i aktualnie mam nowego, samotnego mezczyzne okolo 50tki, z Bottrop, z dwoma kotami, który jest bardzo zainteresowany domem na prowincji, i aktualnie dyskutuja z bankiem wzgledem kredytu. Tak wiec prosze o trzymanie kciuków. Na Wszystkich Swietych, znaczy w weekend 2 listopada, bylam na grobach rodziców, bo w Dolnej Saksonii nie ma swieta w samo swieto, a swietuje sie w weekend po. Tutaj w Bawarii swieto bylo.
To by bylo na tyle. Lece dalej, bo potem do pracy.
Sporo masz tych okien do pucowania, urządzanie mieszkania to też frajda.Mirce zdrowia życzę .Cieszę się że w pracy się układa chyba lepiej jak w poprzedniej.Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńZainteresowałaś mnie tym elektronicznym szpiegiem, nie znam takiego ustrojstwa. Jeśli to nie byłby dla Ciebie kłopot to może "wrzuciłabyś" tu nazwę i producenta? Własny dom to wiecznie niekończące się prace przy nim. Okna - postanowiłam, że okna nie zając, nie uciekną a przed zimą nie będę ich myła, poczekam do wiosny. Serdeczności ślę;)
OdpowiedzUsuńanabell