filmowe oczywiście, bo wybraliśmy się do kina w Lichtenfels, oddalonego od nas jakieś 20 kilometrów, a znane z wyplatania wszystkiego z wikliny. Niestety wielki wiklinowy kosz przed ratuszem, latem obsadzony wszelkim kwieciem, zniknął na zimę, bo na rynku jest jarmark bozonarodzeniowy.
Ja, moje druty, wełna, książki, praca, rodzina w sensie ślubnego chłopa i Mirki jako psa, plus oczywiście syn i synowa, znajomi, przyjaciele, ludzie przypadkowo spotkani na drodze życia, a wszystko to działo się do wiosny 2024 na dolnosaksońskiej prowincji, a teraz w gminie targowej nad Menem w Górnej Frankonii.
poniedziałek, 16 grudnia 2024
16. A dzisiaj Konklawe,
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)


















Lubię bywać w takich małych miastach- wszystko jest w nich "na miarę człowieka", nie przygniatają człowieka wieżowce, nie wyczerpują odległości do pokonania, nie dostaje się bólu głowy od nadmiaru hałasu. Co prawda gdy pomieszkiwałam okresowo w takich małych miastach od razu tęskniłam za anonimowością mieszkania w dużym mieście.
OdpowiedzUsuńSerdeczności ślę;
anabell
To fakt, ten spokój małych miast jest cenny. A ja też lubię od czasu do czasu duże miasta. Wieczna miłość mojego życia- Budapeszt.
UsuńChoinka oryginalna, a na film się wybieram- kilka pozytywnych recenzji czytałam.
OdpowiedzUsuńNie będę spoilerować... 😉
Usuń