przyjadą do nas goście, znajomi z Westfalii, notabene Ślązacy spod Góry Świętej Anny. Tak więc, dzisiaj przed śniadaniem jeszcze, wyprawa do piekarza i masarza, plus browar w sąsiedniej wsi.
Nasz domowy piekarz, około 15 km od nas oddalony, nie wozi w tym i kolejnym tygodniu towaru po wsiach, gdyż sporo pracowników mu zachorowało, a szczególnie panie w mobilnych sklepach.
Piekarnie znam, bardzo staroświecka i tradycyjne receptury, najchętniej jemy chleb z przyprawami; ogromne koło tego chleba, dajemy od razu ćwiartować, w domu kraję na kromki, część zamrażam, i starcza na tydzień.
W masarni obok bylam pierwszy raz, taki sklepik typu mydło i powidła, bo wieś małą i żadnego innego sklepu nie ma, a do następnego supermarketu też parę kilometrów jest. Towar droższy niż w normalnym handlu detalicznym, ale doliczając otoczkę i biorąc poprawkę na to, co człek faktycznie potrzebuje, to ilość wystarcza. Dostanie się tam oprócz wędlin i mięsa- w cenach naprawdę dobrych- właśnie owe mydła i powidła, kawę, mleko, sery, miód,- wychodzi się z założenia, że dżem to każdy w domu sam robi- i środki piorąco- czyszczące.
Lucy, no to bedzie sie dzialo u was! Moj syn gdy pracowal i mieszkal w Berlinie, zawsze mi przywozil niemiecki chleb (2 rodzaje) w prezencie. Smak byl obledny.Teraz mieszka w Szczecinie i juz nie ma tego przysmaku. W jezyku ang. mamy takie przyslowie " use it or you loose it" i to wlasnie pasuje do tych wiejskich sklepikow. Warto zaplacic troche wiecej i aby byly we wsi. Wogole ciesze sie ze zadomowilas sie w nwym miejscu zamieszkania i pracy. Pozdrawiam Aga T
OdpowiedzUsuńNiemiecki chleb, taki z prawdziwej piekarni, jest naprawdę świetny i opłaci się, takie tradycje utrzymywać, będąc stałym klientem. A klienteli ma ten piekarz sporo, ludzie przyjeżdżają nawet z daleka, co widać na tablicach rejestracyjnych. Raz spotkałam tam starszego pana, był przejadzem z Monachium, a urodził się tam, gdzie ja.
UsuńJedynie żaden piekarz tutaj nie umie takiej polskiej buły, wiesz jakiej? Tej pszennej, była dużo większą niż zwykła, smakowała nieziemsko świeża z mlekiem.
Czy masz na mysli taka bule "potocznie zwana jaksie dowiedzialam "dupka"? Aga T
UsuńJako dupkę jej nie znam, ale tak wyglądała 😉
UsuńPrzed świetami zawsze więcej roboty- a jeszcze jak będą goście… Dobry czas, ale sporo wysiłku.
OdpowiedzUsuńCi goście jedynie na weekend 😅 myślę, że na BN z pewnością pojadą do Polski, bywają tam kilka razy w roku, ale mają też tam rodzinę i swój dom, to ich i ciągnie.
UsuńStan na wieczor- nawet ciasto upiekłam 👍
E ,taki chlebek to pycha.Wiejskie sklepiki mają swoj urok a jak jeszcze ten masarz ma swojską ubojnie to rewelacja ,miłego czasu z gośćmi, pozdrawiam. Akurat karpie oprawiłam i zamrozilam,
OdpowiedzUsuńZ karpiem to ja się już chyba nie zaprzyjaźnię 😅 ostatnio próbowałam w knajpie na miejscu, i dalej nic dla mnie. Ale życzę wam świetnej uczty.
UsuńNie będziesz miała łatwo w tym roku, Ula.
Na myśl o takim chlebie aż ślinka cieknie :) Karpia też nie używam... Uściski!
OdpowiedzUsuń