piątek, 10 stycznia 2025

Z życia tutaj

Nie wiem, czy już wspomnialam, ale kilka kilometrów od Zapfendorf leży malownicza wioska Kirchschletten, a w niej jest mały pałac, w którym od roku 1953 urzędują siostry benedyktynki. Jako, że mnie okolica, ludzie i zwyczaje interesują, pojechałam w październiku, w ostatnią niedzielę miesiąca, tam na modlitwę różańcową,  by ten zakon poznać. Sióstr jest niewiele, raptem 7 ich było, z czego jedna młoda, nie wiem, czy to postulat czy nowicjat, ale biały welon miała. Wszystkie inne około sześćdziesiątki,  i kilka bardzo posuniętych w latach, jedna na wózku inwalidzkim, druga z balkonikiem, i właśnie ta zmarła przed Bożym Narodzeniem w wieku 91 lat. Pogrzeb był 28 grudnia, i akurat miałam wolne, więc nie mogło mnie tam zabraknąć. 

Siostra Humilitas, ochrzczona w swoim czasie na imię Lourdes, była Filipinką, jak i kilka innych sióstr. 

Pogrzeb był kameralny, celebrował arcybiskup z Bambergu, i w ten sposób poznałam Herwiga Gössla. "Herwig był?!"- zawołał zdziwiony Tobi, jak wyczekał kilka godzin sam w domu z Mirką. Bo po pogrzebie siostry zaprosiły wszystkich do siebie, na imbis gulaszowo- ciastowy, z ciepłymi i zimnymi napojami, także alkoholowymi. W końcu to Górna Frankonia. Posiedzieliśmy, porozmawialiśmy, przy okazji ze stosu gazetek e jadalni wyszukałam sobie przepis na sałatkę z selera, jabłek i orzechów,  która niedość że smaczna, to jeszcze i ponoć zdrowa. 

Dzień przed sylwestrem spędziliśmy czesciowo  na ostrym dyżurze mojego szpitala, bo wracając z Mirką z siku i niosac mały koszyk zakupów z Lidla, napotkałam znaną mi z widzenia parę.  Ona Ukrainka, on Syryjczyk. Nastia szła podpierana przez Sertiego w dwóch różnych butach, z czego jeden to był klapek, a szli od lekarza na naszej ulicy. Wstając z metalowego łóżka, zaszportała jej się stopa między prętami, spuchła, i lekarz rodzinny wystawił jej skierowanie na rentgen, a Arleta, która w ten dzień pracowała w obozie, wydzwoniła już termin na godzinę 14 w... Hirschaid. Czyli spory świat drogi, szczególnie jak się nie ma auta. Przyjęłam to do wiadomości, poszłam dalej i do domu, i mówię to Tobiemu, żeby dzwonil do Sertiego, pojedziemy do "mojego" szpitala kilka km stąd, nie powiemy, że Nastia już u lekarza była, potraktujemy to jako o stało się, co dokładnie nie wiemy, my nie umiemy ani po ukraińsku, ani po arabsku, a oni w razie czego, słaby niemiecki 😉 i tak to też załatwiliśmy, w ciągu 2 godzin Nastia była odfajkowana, z lekarzem, rentgenem i receptami, co było ekspresowo na tyle innego naroda w poczekalni. Faktycznie złamała sobie drugi palec u stopy. Po sąsiedzku zorganizowałam jej kule, bo z tymi trzeba by było do 2 stycznia czekać, albo jeździć niewiadomo gdzie, a u Chrissi w piwnicy stały. Notabene matka przełożona z zakonu wyżej, też mi zaproponowała kule przez messengera. Bo siostry pojedynczo i grupowo udzielają się na social media, aż szumi, mają smartfony i strzelały zdjęcia na pogrzebie jak ja bym się nie odważyła. Dopiero po kilku dniach, będąc na spacerze z Mirką i Tobim, zajrzeliśmy na nabycie klasztorny cmentarzyk, który kiedyś był pałacowym. 


W międzyczasie i do nas zawitała zima, we wsi było mało śniegu, ot tyle co poprószyło, za to w wyższych rejonach, jak Staffelberg, Veitsberg czy Küpser Linde, gdzie się wybraliśmy na spokojnie na tygodniu, bez niebezpieczeństwa turystów, pejzaż był bajkowy. 












Ostatnie zdjęcie to właśnie Staffelberg, święta góra Frankończyków, z kompletnie mi do tej pory nieznanej perspektywy. 

I tak zakończyliśmy stary rok i zaczęliśmy nowy. Szybkiego gościa w podróży mieliśmy też, była przejazdem i przelotem, z Londynu do Frankfurtu nad Menem, a potem autem do Erlangen, odwiedzić mamę. Nazywa się Ute, a wcześniej Uwe, transkobieta, przeoperowana, bardzo sympatyczny sort człowieka, inteligentna, ciekawie opowiada, i jak ja to określam, jak nie nadążasz za tematem czy nie wiesz wcześniejszych historii, to ci w kilku zdaniach wytłumaczy, o co chodzi, że człek pomimo że nie jest na topie, nie jest wykluczony. Starsza ode mnie o 2 lata, ma niezwykle gładką skórę w dekolcie, ponoć babskie hormony tak działają. Jako jeszcze Uwe, jest ojcem dwójki już dorosłych dzieci. 

Powiem tak, nudy nie ma. 
Dobrego tego nowego roku życzę 🍾




1 komentarz:

  1. Dobrego nowego roku. Lubię tu zaglądać do Pani, tyle życiowych mądrości, szacunku, tolerancji. Pozdrawiam, Edyta

    OdpowiedzUsuń