Dzisiaj wybrałam się do biblioteki, wymienić książki, a i dwa filmy że sobą wzięłam, bajkę i komedię. Z książek ostatnio wypożyczam poradniki o dzierganiu, bądź też robieniu na szydełku, bo nadal podchodzę jak do jeża, ale podchodzę. Aktualnie mam w planie dzierganie swetra dla siebie, albo dla Mirki, muszę ustalić kolejność.
Jutro jadę do Bamberg, na mammografię, bo dostałam zaproszenie, i termin mi pasuje, nie musiałam zmieniać. Jade pociagiem, bo autem tam, to taka sobie sprawa, łącznie z parkowaniem. Pociągiem jadę 12 minut i wysiadam w centrum miasta. Mam od wczoraj wolne, pracowałam w weekend, jutro i pojutrze dyżury nocne, dwa, poza tym wyzdrowiałam z tej grypy, ale mój "zaraziciel", 96- latek, zmarł w niedzielę w południe.
Dobrze, że względnie szybko wróciłaś do zdrowia a panu, od którego się zaraziłaś, sam wiek też swoje dołożył.
OdpowiedzUsuńOjej! Zaraziciel nie żyje? Dobrze, że Ty szybko wyzdrowiałaś...
OdpowiedzUsuńSuper że już na nogach , pacjent dozyl pięknego wieku.Ja spotykam pana pod laseczką w wieku 98 lat, jaki prosty, nie powiem i przystojny i rozmowny ,to sąsiad z rodzinnego domu,zero sklerozy.Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńŻyczę zdrowia. Biblioteki też lubię, za spokój jaki w sobie mają, bez pośpiechu, majestat. Pozdrawiam,Edyta
OdpowiedzUsuń