niedziela, 4 maja 2025

73. Weekend po

majówce.  Oczywiście trochę pracy w domu, terminy, doktor, doradca w temacie pompy cieplnej. Zakupy, rozmyślanie o kolejnych obiadach. Ostatnio szparagi na stole, z kotletem,  ale nie częściej niż raz w tygodniu. 

Wczoraj ugotowałam zupę według przepisu Renaty Bergmann. To pseudonim młodego mężczyzny, który pisze książki jako wlasnie Renate Bergmann, pani po osiemdziesiątce, wdowa, poruszająca się od jakiegos czasu w świecie digitalnym, ze smartfonem w torebce  i laptopem w domu. Młody człowiek pisze z obserwacji codziennych i przysłuchując się rozmowom starszych ciotek, pociotek i własnej babci w tym wieku. Satyra codzienności, ale i wiele cennych wskazówek co do prowadzenia gospodarstwa domowego, zakupów, sprzątania, czy właśnie stare przepisy. 

Tak więc zupa według Renaty Bergmann. Ja ją nazwałam: 

PROŚCIEJ SIĘ NIE DA.

Obieramy porcję ziemniaków, ja na dwoje biorę do ¾ kilograma, ale to w sumie nieważne, ile,  dokładnie myjemy, solimy, gotujemy, i nie odlewamy. Tłuczemy je w tej wodzie. Nie  za drobno, tak o sobie. 
W międzyczasie na patelni, ja biorę taką głęboką, przysmażamy pokrojoną w plasterki, kostki, połówki plasterków, jakąkolwiek cienką kiełbasę. Może być parówka wiedeńska, albo taka na grilla z serem w środku, ja wczoraj miałam jakąś ostrą paprykową.  Dokładamy cebulę, ja kroję w plasterki.  Do tego warzywa, pokrojone w kostkę, plasterki: marchewkę, paprykę, batata, pory w krążku, i seler czy korzeń pietruszki. Można i bakłażana, i cukinię, kalafiora, brukselkę, co się ma. Zupa za każdym razem smakuje inaczej, i za każdym razem jest udana. 
Jako, że Tobi ma na seler/ pietruszkę korzenną wizualną alergię 😉 ja dodaję to warzywko już do ziemniaków, gotuje się wtedy w sumie do zera, a co jeszcze jest widoczne, utłukę z ziemniakami. Ostatnio trę seler na tarce, drobne oczka (do mojej sałatki selerowo- orzechowej), i taki starty seler w zupie jest niewidzialny, nie drażni oka, a smak zupa ma. 
No ale powracamy do tej patelni z warzywami, jakie tam się ma. Poddusić, doprawić, pieprz, papryką w proszku, Zioła Małgosi... gałka muszkatołowa, i wszystko z tej patelni do garnka z potłuczonymi i we wodzie własnej, kartoflami. U mnie ze szmuglowanym selerem, tutaj w kosteczkach.  




Zupę odstawić,  żeby przeszła smakiem. Posypałam na koniec zieloną pietruszką,  do której Tobi nic nie ma i lubi. 
Zupa poprzez tę paprykową kiełbasę i pieprz była bombowa. Zjedliśmy po porcji, resztę zamroziłam. 

Wczoraj wieczorem wyskoczyliśmy na Veitsberg, Górę Wita, koło Ebensfeld. Stare lipy wokół kaplicy, z widokiem na Staffelberg. 








To raptem kilka kilometrów od nas na jeden z parkingów, tym razem mieliśmy stosunkowo krótkie wejście, ale bardzo strome. 








Z górki do auta poszło szybko, zdążyliśmy przed burzą być z powrotem w domu.  Deszcz dobrze zrobił naszym sadzonkom i wysiewom w podniesionych grządkach, które też jeszcze wczoraj zagospodarowaliśmy. 


(zdjęcie nie moje, ale z mojej wsi)

Dzisiaj rano odespaliśmy nieco, ale przed południem pojechaliśmy do Lichtenfels na pchli targ. Wiele ciekawego towaru, faktycznych staroci i rzeczy używanych, zabawek, książek, bibelotów... filmów, płyt, sprzętu.. 







Kupiliśmy książki, Tobi cztery śpiewniki na gitarę, ja jedna o Śląsku, wszystkie stare, do tego ja nabyłam sukienkę na zimniejsza porę roku. 


Wracaliśmy przez malowniczą wieś Dittersbrunn, oficjalna liczba dusz 68, gdzie w wiejskiej knajpce, zaludnionej po brzegi, bo akurat komunie, siedząc pod lipą, zjedliśmy obiad za niewyobrażalnie niską cenę. 


Oczywiście nie trwało długo, a dosiadła się do nas para z Coburg. 


No bo przecież nie będzie tak, że się po dwoje będzie oblegało każdy duży stół, i nie będzie gadać do innych 😉 to nie żart, tutaj tacy są kontaktowi ludzie. Nie znasz kogoś, to się po prostu do niego dosiądź, zagadaj, i już go w jakiś sposób poznasz. 




19 komentarzy:

  1. Moja córka lubi zupy. Na pewno przepis wypróbuję.
    Już chciałam chwalić Twoje umiejętności robienia zdjęć burzy, ale podpisałaś, że nie Twoje.Pomimo wszystko bardzo dramatyczne i dynamiczne jest to foto.
    Piesek cudny.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Polecam te zupę, znaczy przepus "z grubsza", zawsze inaczej smakuje, przez to nie jest nudna.
      Ja wczoraj nawet nie spostrzegłam tej tęczy, autor zdjęcia miał szybki refleks 😎
      Mirka dziękuję za komplement, moja kochana staruszka, ale czasami sprawniejsza ode mnie 😉

      Usuń
  2. Piękny dzień mieliście a zupę podobna gotuje to tkzw.czyszczenie lodówki tylko wode z kartofli odlewałam ,teraz nie będę, pozdrawiam cieplutko.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz rację, to czyszczenie lodówki, chociaż ja warzywa (i owoce) stale mam. A z selerem robię właśnie tak, że duży ścieram na tarce, część zamrażam w małych porcjach, a raz na tydzień robię sobie te sałatkę selerowo- orzechową. Pozdrawiam

      Usuń
  3. Odpowiedzi
    1. Rozumiem. Normalnie bywam w centrum, przez lekarzy, wczoraj pchli targ był w centrum handlowym za torami. Tam do tej pory, xnaczy w sklepie jakimś, tylko raz byłam. Przy okazji obejrzę dokładniej, bo tam w sumie wszystko jest. A Woolworth jest jeszcze gdzie indziej, ta sieć nieco zeszła na psy, ale warte zajrzenia i tam.

      Usuń
  4. Zupa bardzo ciekawa, lubię takie przepisy.
    Ludzie spragnieni są rozmów z innymi i chyba cenią sobie takie spontaniczne dosiadanie się.
    Pozdrawiam serdecznie. U nas bardzo się ochłodziło.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zupę polecam poprzez elastyczność przepisu.
      Też tak myślę, że ludzie są spragnieni rozmów. Czy to jeszcze popandemicznie? Nie mam pojęcia. Nie zdaje mi się, żeby w tym czasie ludzie tutaj nie kontaktowali się że sobą, chociaż politycznie było to zabronione. Tu byly takie durnowate reguły z gospodarstwami domowymi i denuncjacja kinderbalów, bo babcia i ciocia w gości przyszła, i było za dużo.
      (I mam nadzieję, że ludzie politykom tego nie zapomną)
      Człowiek jest istotą socjalną, potrzebuje innych ludzi do własnego rozwoju, wszystkich kontaktów, także tych negatywnych.
      Niektórzy to jednak skutecznie odrzucają.
      U nas tez chłodno, 15 stopni, ale sucho.
      Pozdrawiam!

      Usuń
  5. Zupka apetyczna i bogata, ja najczęściej robię jednogarnkówki, na 3 dni, tak lubimy i czasu więcej na przyjemności.
    U nas bywa pchli targ, musze się wybrać.
    Fajna wycieczka. Gdy zaczynają się komunie, nic nie zjesz w lokalu, bo zarezerwowany na przyjęcia! Zostają stacje benzynowe...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja chętnie gotuje więcej, I zamrażam. Potem, jak trzeba na szybko, mam gotówce.
      Wczoraj to była ogolnowiejska komunia, bo kilka dzieci na przyległym placu zabaw. Widocznie po kościele razem świętowali, przy 68 mieszkańcach wsi wszyscy zmieścili się do knajpki.
      U nas szału komunijnego nie ma.

      Usuń
  6. Ładnie tam macie. Nie wiem czemu, ale jakoś nie lubię szparagów, podobnie nie darzę miłością kalafiora,a brokuła to zjem najchętniej na ....surowo, jako sałatkę. A w ogóle co tylko się da zjadam na surowo. Żona mego ojca śmiała się, że gdy będę sama prowadziła dom to się nie narobię.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Brokuł blanszowany 🙃
      Szparagi to nie każdego smak, ja lubię, I w sezonie raz na tydzień czy 10 dni smakuje.
      Im starsza jestem, tym bardziej lubię gotować, a że nie lubię długo stać przy garach, gotuje ekspresowo, mimo tego jedzenie jest smaczne i zdrowe, że się sama pochwalę 🙃

      Usuń
    2. Makaron wstążki ugotować, w międzyczasie podsmażyć pokrojony w kostkę boczek, pokrojone na kawałki zielone (surowe), białe (lekko ugotowane) szparagi, dodać do tego ugotowany makaron, żeby było trochę sosu dodać słodkiej śmietany (lepsze) albo wody od gotowania makaronu (lżejsze), do smaku sól i pieprz 🤤🤤🤤. 4/5 rodziny woli tylko z zielonymi szparagami, dla 1/5 dodaję białe. Zielone szparagi można jeść na surowo, smakują moim zdaniem jak zielony groszek (surowy), tylko nie każdy może (wzdęcia, czasem bolesne).

      Usuń
    3. Podobny przepis też miewałam w użyciu, bardzo szybkie i proste danie. Można też w zimie, ze szparagowymi główkami ze słoika 😃 czyli nasze Spargelnudeln czy inne Schinkennudeln, czy Eiernudeln 🙃
      Prosta Potrawa, a dobra.

      Usuń
    4. A myślałam, że zabłysnę😂😂😂

      Usuń
    5. Jutro na stole szparagi, z makaronem wstążkowym 😄

      Usuń
    6. U nas w sobotę 🤤🤤🤤

      Usuń
  7. Fantastyczna wyprawa i piękne zdjęcia:)
    No i cudny sposób na poznawanie ludzi, kapitalnie, że ci ludzie są tak serdeczni i otwarci :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kompletnie inny sort człowieka, niż na północy. Albo jak to określiła moja chorwacka koleżanka z poprzedniej pracy, im bliżej południa, tym ludzie cieplejsi.

      Usuń