swoje pozostawione w obozie rzeczy.
Tak spontanicznie wyszło. Że Nastia nie da rady- finansowo- wysłać mu te kartony do Danii, było jasne. Tak więc zajechana sytuacja, aż w środę zjawił się u nas przejazdem Markus, ten, który w maju w środku nocy zjadł moją spaloną babkę. Przyjechał pochwalić się nowym autem, fordem transitem, no i tak rozmawiamy w trójkę, o jego firmie, gdzie Tobi mu pomaga,no i temat zeszedł na urlopowy, przy czym Markus mówi, że pod koniec sierpnia tymże owym transitem jedzie z synem i kumplami wędkować w Danii.
Zapaliły się mi zielone lampki, patrzę na Tobiego, on się pyta, myślisz to samo, co ja?
Markus jedzie przez całą Danię na samą jej górę, patrząc na atlasie, a kilka kilometrów od trasy żyje teraz Serti. I oczywiście Markus beż problemu weźmie ze sobą kartony z dobytkiem Sertiego. Z jego strony radość wielka, bo z tym wcale się nie liczył.
Za 5 tygodni, czyli sporo czasu na spakowanie i dogranie sprawy.
Dyżury nocne w licznie trzech absolwowane, było spokojnie, niedużo pracy, i możliwość czytania książek, akurat jestem przy Rodzinie Monet elektronicznie, a papierowo poradnik życiowo- zdrowotny pani doktor Libby Weaver; ten mam z biblioteki.
Sportowo- AquaZumba nadal świetna, jako, że czasowo koliduje ze sportem na glebie w hali sportowej, odmeldowalam się na te kilka tygodni, ale babki planują w sierpniu bądź wrześniu wycieczkę do Würzburg i Veitshöchheim, i jak mi dzień będzie pasował, to też jadę.
Super że kolega zawiezie dobytek Sertiemu, szkoda mi tej pary, pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńCoś mi się pozajączkowało, bo myślałam, że go odprawiono do kraju, skąd przybył, a tu niespodzianka- Dania. No i fajnie. I fajnie, że dostanie swój dobytek. Taką Aqua Zumbę sama chętnie zaliczyłabym, ale w okolicy nic takiego nie ma. U Ciebie już też kwitną hibiskusy. U nas te fioletowe zaczynają, inne kolory jeszcze w mocnych pąkach.
OdpowiedzUsuń