Wet dzisiaj rano przedzwonił jak obiecał, panna Mirosława ma jednak nieco gorsze wyniki z badania krwi, amylasę, lipazę, nie ma tragedii i powodów do nagłych akcji, pieściła na dietkę pozastołową w każdym razie, i za dwa tygodnie znowu badanie krwi, tym razem na czczo.
Tak jak pisałam, Mirka stara ale na wygląd jara, biega jak szczeniak, czasami galopuje jak durna po parterze, z salonu przez jadalnię do kuchni, paręnaście metrów to jest, apetyt ma jak dziki osioł i woła z kopytami by zeżarła. A tu jednak taki mały żonk. Okej, po tej akcji z zapaleniem trzustki 2 lata temu przy szczepieniach daję jej pobrać krew, aby zobaczyć, co się w niej byc może potajemnie dzieje; gdyby naocznie coś się działo, to tak czy inaczej wet. Sama zainteresowana na pewno nie będzie zachwycona kolejną wizytą u weta, bo to dla niej dramat i kupa strachu, ale cóż.
Ona kiedyś naprawdę miała pomarańczową gębulę.

Zdrówka dla pani Mirosławy!
OdpowiedzUsuńNo współczuję sobie i Mirce , za chwilę mam resekcję korzenia .
OdpowiedzUsuńMoje sliczne! 😍 💖
OdpowiedzUsuńTakie spojrzenie chwyta za serce!
OdpowiedzUsuńMój przesłodki jamnior szorstkowłosy był z nami 16,5 roku. I tylko ostatnie 3 dni swego życia przyhamował wyraźnie i od razu wiedziałam, że czeka nas rozstanie. On był z tych karłowych jamników a te małe wielkością rasy psów jakoś dłużej żyją. Szkoda tylko ,że nie żyją tak długo jak my i że nie odchodzimy z nimi razem. A mój jamnior uwielbiał swego weta- może dlatego że znał go właściwie od chwili przyjścia na świat i to był jedyny znany mi pies, który na wiadomość "idziemy do pana doktora" już leciał do drzwi wyjściowych i ciągnął za smycz, która wisiała na klamce.
OdpowiedzUsuńZdrowia pannie Mirce. Szilka jutro ma echo serca, zwiekszoną dawkę leku na tarczyce. Po trzech tygodniach kolejne badanie krwi... Takie to już wiekowe te nasze pupilki kochane, choć na oko dobrze się trzymają.
OdpowiedzUsuń