środa, 12 listopada 2025

141. Mgła

Listopadowe mgły tutaj nad Menem. Może kiedyś wciągnę się do nich. Wstaje się rano, odsłania okno, sąsiedzi czasami znikają, a fabryka mleka w proszku tak czy inaczej, prawie co rano. 

Przy szpitalu około dziesiątej w nocy:



Na polach po drodze do domu czasami widoczność do 50 metrów. 

W poniedziałek byłam na dokształcaniu zawodowym, co półroczny trening w reanimacji. Ostatnia nowelizacja, mamy jedynie koncentrować się na masażu serca, bez dmuchania powietrza workiem ambu, bo to zwykle leci obok ust, a zespół reanimacyjny potrzebuje maksymalnie 3 minuty,  i w tym czasie jest wystarczająco tlenu we krwi, ważne tylko, aby zagwarantować krwiobieg, czyli pompowanie. 

Wczoraj wstałam już przed szóstą rano do łazienki, z bólem głowy, który nie przeszedł mi do ósmej, a doszły nudności, z tego bólu głowy. Migren nie znam i nie miewałam. Zrobiłam sobie wolny dzień, z leżeniem, paracetamolem i dwoma spacerkami z Mirką beż jedzenia i tylko z piciem wody do popołudnia, i przeszło,  normalnie poszłam na dyżur nocny, akurat zrobiłyśmy sobie z koleżanką przerwę i posiłek. 

Na moim kawałku zatrzęsienie demencji... 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz