Co prawda tylko na 2- 3 dni, i z mama w bagazu, ale pojade. A kto mnie namówil? Dokladnie ten sam, który juz miesiac wczesniej do wód mnie wyslac chcial ;) rodzony ojciec. Stwierdzil, ze przeciez moglabym podskoczyc do Langen, a jakbym wziela mame, to ciotka by sie nia cokolwiek zajela w sensie, ze by z nia siedziala, opowiadaly by sobie "glupoty" sprzed 50 i wiecej lat, i mialabym realna szanse na nieco oddechu. Mirke moge i powinnam mu jednak w domu zostawic. Tak wiec, umowa stoi.
Teoretycznie moglabym jechac nawet i juz, ale wypadaja urodziny mojego syna, pojutrze, i wieczorem oboje sciagna do nas, a wlasciwe obchody przelozylismy na sobote, w nadziei, ze pogoda jednak dopisze, bo kroi sie nieco zimy. Ale mamy wystarczajaca ilosc altanek, pokój podwórkowy, zadaszenia, i koce ;) bo w planach jest grillowanie.
Tak wiec mam luz, jutro- pojutrze zrobie zakupy, w piatek salatke przekladana, kupie tort, i tak dalej.
Dzisiaj obskoczylam okna, znaczy reszte na dole u rodziców plus firanki, i moje na górze. Zostalo okno na strychu i 3 w piwnicy, plus okienka w pokoju podwórkowym, i kilka mimi firanek, czyli zadna robota.
Z firankami tymi ogromniastymi, czyli u rodziców, sprawa ma sie tak, ze aktualne sa juz dosyc stare, maja z 15 lat co najmniej, ale chyba kupilam je juz za euro w Polsce, i sama uszylam, znaczy obszylam, przyszylam tasme, wlozylam kóleczka itd., i calkiej fajnie wygladaly, ale po tylu latach i wiszenia w poludniowych oknach, nad grzejnikami, sa juz nieco zuzyte, pomimo specjalnego proszku do prania zóltawo- szare, i po prostu trzeba wktótce postarac sie o nowe. Do szycia nie mam ani nerwu, ani czasu... wiec poszlam obejrzec firanki w Hammer. Ceny mnie powalily. Gotowa firanka, znaczy uszyta na miare, to cena do nawet 400 euro o_O a tutaj trzeba sztuk trzy.Tak wiec odlozylam na pózniej, a ten moment trafil sie wczoraj przy otrzymaniu kolejnego prospektu z Bon Prix, gdzie znalazlam gotowe firanki, które musze sobie dokladniej obejrzec w kompie, i chyba zamówie. Cena: ulamek z tego, co zaplacilabym w Hammer.
Z najnowszych urlopowych wiadomosci: marcowy urlop poswiecilam na operacje oka mamy, a czerwcowy poswiece na operacje taty na prostate. Okazalo sie wczoraj po wizycie u urologa i obligatoryjnym pobraniu krwi na PSA, ze i gruczol, i wynik rosna, i trzeba wkrótce operowac. Tak wiec przedstawilam lekarzowi sytuacje w domu, ze musze byc 24 na dobe, gdy tato bedzie w szpitalu, i to bedzie podczas czerwcowego urlopu. Zaraz po Zielonych Swiatkach we wtorek idzie do szpitala, przebadaja go jeszcze, takze w kierunku serca, bo jest po zawale prawie 5 lat temu, stenty, cukrzyca... i na drugi dzien beda operowac, tak jak to znam, czyli malo inwazyjnie, laserem, potem gruby cewnik, plukanka, kilka dni pobytu w szpitalu (mam nadzieje, ze nic nie wyskoczy, ale mam 3 tygodnie luzu, jakby co), i do domu. Wytlumaczylam mu mniej wiecej sposób operacji, a przede wszystkim co jest po operacji, ze to niebolesne, ale upierdliwe, i trzeba miec cierpliwosc, ale wszystko mija, i rzadko sie zdarza, ze potem popuszcza sie mocz, ale sa takie specjalne wkladki dla mezczyzn, i ze takie w swoim czasie mu kupie.
Zródlo: http://drogerie-schilliger.ch/gesundheit/intimpflege/tena/tena-men.php
Tak wiec, ten kwietniowy urlop jednak bedzie troche wyjezdny, a juz sie na niego ciesze!
Z kuzynka juz tez rozmawialam, bedzie miala wolne po dyzurach nocnych, tak wiec :))
Teoretycznie moglabym jechac nawet i juz, ale wypadaja urodziny mojego syna, pojutrze, i wieczorem oboje sciagna do nas, a wlasciwe obchody przelozylismy na sobote, w nadziei, ze pogoda jednak dopisze, bo kroi sie nieco zimy. Ale mamy wystarczajaca ilosc altanek, pokój podwórkowy, zadaszenia, i koce ;) bo w planach jest grillowanie.
Tak wiec mam luz, jutro- pojutrze zrobie zakupy, w piatek salatke przekladana, kupie tort, i tak dalej.
Dzisiaj obskoczylam okna, znaczy reszte na dole u rodziców plus firanki, i moje na górze. Zostalo okno na strychu i 3 w piwnicy, plus okienka w pokoju podwórkowym, i kilka mimi firanek, czyli zadna robota.
Z firankami tymi ogromniastymi, czyli u rodziców, sprawa ma sie tak, ze aktualne sa juz dosyc stare, maja z 15 lat co najmniej, ale chyba kupilam je juz za euro w Polsce, i sama uszylam, znaczy obszylam, przyszylam tasme, wlozylam kóleczka itd., i calkiej fajnie wygladaly, ale po tylu latach i wiszenia w poludniowych oknach, nad grzejnikami, sa juz nieco zuzyte, pomimo specjalnego proszku do prania zóltawo- szare, i po prostu trzeba wktótce postarac sie o nowe. Do szycia nie mam ani nerwu, ani czasu... wiec poszlam obejrzec firanki w Hammer. Ceny mnie powalily. Gotowa firanka, znaczy uszyta na miare, to cena do nawet 400 euro o_O a tutaj trzeba sztuk trzy.Tak wiec odlozylam na pózniej, a ten moment trafil sie wczoraj przy otrzymaniu kolejnego prospektu z Bon Prix, gdzie znalazlam gotowe firanki, które musze sobie dokladniej obejrzec w kompie, i chyba zamówie. Cena: ulamek z tego, co zaplacilabym w Hammer.
Z najnowszych urlopowych wiadomosci: marcowy urlop poswiecilam na operacje oka mamy, a czerwcowy poswiece na operacje taty na prostate. Okazalo sie wczoraj po wizycie u urologa i obligatoryjnym pobraniu krwi na PSA, ze i gruczol, i wynik rosna, i trzeba wkrótce operowac. Tak wiec przedstawilam lekarzowi sytuacje w domu, ze musze byc 24 na dobe, gdy tato bedzie w szpitalu, i to bedzie podczas czerwcowego urlopu. Zaraz po Zielonych Swiatkach we wtorek idzie do szpitala, przebadaja go jeszcze, takze w kierunku serca, bo jest po zawale prawie 5 lat temu, stenty, cukrzyca... i na drugi dzien beda operowac, tak jak to znam, czyli malo inwazyjnie, laserem, potem gruby cewnik, plukanka, kilka dni pobytu w szpitalu (mam nadzieje, ze nic nie wyskoczy, ale mam 3 tygodnie luzu, jakby co), i do domu. Wytlumaczylam mu mniej wiecej sposób operacji, a przede wszystkim co jest po operacji, ze to niebolesne, ale upierdliwe, i trzeba miec cierpliwosc, ale wszystko mija, i rzadko sie zdarza, ze potem popuszcza sie mocz, ale sa takie specjalne wkladki dla mezczyzn, i ze takie w swoim czasie mu kupie.
Zródlo: http://drogerie-schilliger.ch/gesundheit/intimpflege/tena/tena-men.php
Tak wiec, ten kwietniowy urlop jednak bedzie troche wyjezdny, a juz sie na niego ciesze!
Z kuzynka juz tez rozmawialam, bedzie miala wolne po dyzurach nocnych, tak wiec :))
Napisalam komentarz, ale wczesniej cos kombinowalam z favikona, i calosc uleciala w kosmos :(
OdpowiedzUsuńPodziwiam za niebywala sprawnosc logistyczna! To jest rzeczywiscie sztuka opanowac na raz tyle watkow.
Pozdrawiam z tez zimnej polnocy :)
Pozdrawiam nawzajem!
UsuńLogistyka w moim zyciu to alfa i omega.
Należy Ci się chwilą oddechu! Bardzo sprytnie to Twój Tata załatwił!
OdpowiedzUsuńPrzesyłka doszła! Wielkie dzięki! Masz tyle na głowie a chciało Ci się pamiętać !
Szacun! :-)))
Fusilko, bylas na liscie to do koniecznie ;)
UsuńMam nadzieje na troche oddechu, lekko nie jest.
Tak to jest z urlopami. Ja jade do mamy, bo zmowila wymiane okien, bedzie zatem roboty wch***.
OdpowiedzUsuńO kurcze, to Ci sie nazbieralo! Kiedy jedziesz?
UsuńLucy, czy lekarz Mamy nie może Ci wypisać zwolnienia na czas pobytu Taty w szpitalu? Tak mi sie skojarzyło uprawnienie do takiego zwolnienia dla członka rodziny, jakie jest w Polsce. Przypuszczam, ze w Niemczech może być podobnie.
OdpowiedzUsuńA wyjazd choćby i trzydniowy należy Ci się jak nie wiem co! Na Twoim miejscu byłabym już wyczerpana do cna, tak, że podziwiam Twoja wytrzymałość fizyczną i psychiczna.
Udanej imprezy urodzinowej syna:)
U nas takiej form yzwolniena na krewnego nie ma, gdy jest w szpitalu, ale sa inne zwolnienia, które sobie jeszcz eoszczedzam, i mam je w zanadrzu, jakby co. Bo jakby co, lekarz rodzinny bezproblemowo wypisze mi zwolnienie na mnie- juz pytalam w ramach testu, bo jest nowy od roku.
UsuńDziekuje, swietujemy :)
Nawet z mama w bagazu to jednak troche odpoczniesz i to jest najwazniejsze.
OdpowiedzUsuńTez tak mysle, Star. Ech ta starosc, demencja, to jest twardy orzech do zgryzienia.
UsuńTwój Tata ma bardzo dobre pomysły, tym bardziej, ze i logistycznie jest to dobrze opracowane.
OdpowiedzUsuńNo i lubisz ludzi do których jedziesz.
Dobrej pogody na urodzinową uroczystość syna.
tak to fakt, najwazniejsze, ze ma bardzo sprawna glowe, w swoim wieku.
UsuńCiesze sie na jazde :)
W szpitalu pracujesz na rozmaitych oddziałach i to samo w domu,
OdpowiedzUsuńcieszę się z Tobą na ten wyjazd.
Fakt, i co zrobisz, nic nie zrobisz, wiec pcham ten wózek, al efaktycznie, naokolo to samo, niezaleznie, czy prywatnie, czy zawodowo...
UsuńDobrego wyjazdu i miłego wypoczynku!
OdpowiedzUsuńDziekuje! A Ty sie kuruj i wracaj do sprawnosci :)
UsuńMądra podpowiedź Taty i dobra Twoja decyzja. To ważne, żebyś chroniła także siebie i swoją wytrzymałość. Miłego pobytu i oddechu od codzienności!
OdpowiedzUsuńStaram się chronić siebie, bo wiem, o co chodzi i jaka jest stawka- własne zdrowie. Sanatorium nie będzie, na nie spoznilam sie o rok, więc chociaż takie wstawki...
OdpowiedzUsuńBędzie fajnie i na pewno odpocznę.