Ksiazkowo:
1. Zaczelam Marqueza Hundert Jahre Einsamkeit, czyli Sto lat samotnosci, i- poleglam. Normalnie nie polegam, mam cierpliwosc do czytania, nawet tych starszych autorów, którz ypisali kompletnie inaczej, niz dzisiejsi autorzy bestsellerów. Ja bezproblemowo daje rade fryncuskim klasykomi czytam bez mrugniecia okiem o przygotowywaniu sie do bitwy pod Waterloo ;) ale Marquez nie dal sie doczytac do konca, po prostu nie dal sie. To sobie na Wikipedii doczytalam, o co tam wlasciwie chodzi, i musi starczyc.
2. Michal Ogórek- Sto lat! Jak w ostatnim stuleciu czcilismy przywódców. Ksiazka bardzo fajna i autor ma szczególny humor, który bardzo mi podpasowal. Polecam lekture.
3. Dariusz Burlinski, Dwa oblicza pralata. Oczywiscie Jankowskiego. Nazwe to literatura faktu. No nie ma sie czym obnosic i na piedestale ustawiac, pomnik zniknal.
4. Tadeusz Bartos- Mnich. Inna religijna kniga na Wielkanoc... ;) warto przeczytac. Ale w sumie, czy takich rzeczy nigdy nie przypuszczalismy juz? O wlasnie. Ksiazka nie czyta sie latwo, chociaz ma latwa budowe. Trudnosc lezy w temacie.
Dzierganiowo, byly skarpetki fiolkowe dla mnie, troche przyduze, cala nadzieja w praniu i ww wrzucaniu do suszarki ;) to jest doslownie kilka milimetrów, a wiec nadzieja na minimalne zbiegniecie sie jest. Kolejne skarpetki dla Sol, w zamiane za fiolkowe, byly fioletowo- brazowe. I dwie pary dla sasiadów, a na koniec skarpety letnie meski, bo z domieszka bawelny, i nie za dlugie w cholewce.
Aktualenie mam na drucie letnia strzalke:
Jak widac na nizszym obrazku, nawet w pracy dalam rade podziergac, to bylo w niedziele. Weekendy wlasciwie sa spokojne, oczywiscie zawsze jakis nadgarstek czy inny wyrostek wyskoczy, ale w sumie jest bardzo spokojnie, czasami. Tak sobie mysle, ze jakbym miala jakies pojedyncze dni urlopowe, to glupota byloby brac je wlasnie na weekend, to juz lepiej na poczatku tygodnia, gdy jest roboty w grzmot. Takiego planu bede sie trzymac, jako, ze czlek sobie sam najblizszym bliznim.
Dalej chryja z tymi nadgodzinami za pieniadze, nikt nie chce robic! Dopatrzyly sie kolezanki wszystkich podatkowych skutków ubocznych. I dobrze, bo ile moge jeszcze tlumaczyc. Nadgodziny najkorzytniej odsiedziec w domu na tylku, pobierajac za wolne dni normalna wyplate, okrojona o dodatki oczywiscie, znaczy za ewentualne dyzury weekendowe czy prace w nocy, czy inne dodatki swiateczne. Nie ma sensu sztucznie podkrecac sobie netto, bo wiele wiecej emerytury z tego kiedys nie bedzie, ale na juz wiecej podatku do zaplacenia, ze praktycznie netto traci sie na tym.
Ostatnie dni spedzilam na szukaniu jarzebiny... bo jets tak. U sasiadki Sigrid po drugiej stronie plotu, wyklula sie nagle mala jarzebinka, która mój tato oczywiscie zaraz zagarnal i przesadzil do naszego ogrodu, gdzie s apiescil i holubil, i na dzisiaj jest to juz dosyc spore drzewko, i akurat kwitnie. Niestety na tyle juz duze drzewko, ze nie mozna go juz przesadzic, a rosnie sobie niestety w tej czesci ogrodu przeznaczonej do sprzedania. Szkoda, ale cóz. Kilka dni polatalam po chaszczach i burzanach z Mirka, i naszlam dwie, nadajace sie do przeflancowania. Tak wiec wczoraj wieczorem wyruszylismy autem, ze szpadlem i wiadrem, i obie zgarnelismy do nas do ogrodu, gdzie jedna, wieksza i ladniejsza jarzebinka, rosnie teraz niedaleko okna kuchennego, a druga, nieco krzywa i anemiczna, jeszcze w roli bedzie pielegnowana. Niestety takich drzewek tutaj nie dostanie sie u ogrodnika, nigdy nie widzialam, jarzebina musiala wyjsc z mody.
1. Zaczelam Marqueza Hundert Jahre Einsamkeit, czyli Sto lat samotnosci, i- poleglam. Normalnie nie polegam, mam cierpliwosc do czytania, nawet tych starszych autorów, którz ypisali kompletnie inaczej, niz dzisiejsi autorzy bestsellerów. Ja bezproblemowo daje rade fryncuskim klasykomi czytam bez mrugniecia okiem o przygotowywaniu sie do bitwy pod Waterloo ;) ale Marquez nie dal sie doczytac do konca, po prostu nie dal sie. To sobie na Wikipedii doczytalam, o co tam wlasciwie chodzi, i musi starczyc.
2. Michal Ogórek- Sto lat! Jak w ostatnim stuleciu czcilismy przywódców. Ksiazka bardzo fajna i autor ma szczególny humor, który bardzo mi podpasowal. Polecam lekture.
3. Dariusz Burlinski, Dwa oblicza pralata. Oczywiscie Jankowskiego. Nazwe to literatura faktu. No nie ma sie czym obnosic i na piedestale ustawiac, pomnik zniknal.
4. Tadeusz Bartos- Mnich. Inna religijna kniga na Wielkanoc... ;) warto przeczytac. Ale w sumie, czy takich rzeczy nigdy nie przypuszczalismy juz? O wlasnie. Ksiazka nie czyta sie latwo, chociaz ma latwa budowe. Trudnosc lezy w temacie.
Dzierganiowo, byly skarpetki fiolkowe dla mnie, troche przyduze, cala nadzieja w praniu i ww wrzucaniu do suszarki ;) to jest doslownie kilka milimetrów, a wiec nadzieja na minimalne zbiegniecie sie jest. Kolejne skarpetki dla Sol, w zamiane za fiolkowe, byly fioletowo- brazowe. I dwie pary dla sasiadów, a na koniec skarpety letnie meski, bo z domieszka bawelny, i nie za dlugie w cholewce.
Aktualenie mam na drucie letnia strzalke:
Jak widac na nizszym obrazku, nawet w pracy dalam rade podziergac, to bylo w niedziele. Weekendy wlasciwie sa spokojne, oczywiscie zawsze jakis nadgarstek czy inny wyrostek wyskoczy, ale w sumie jest bardzo spokojnie, czasami. Tak sobie mysle, ze jakbym miala jakies pojedyncze dni urlopowe, to glupota byloby brac je wlasnie na weekend, to juz lepiej na poczatku tygodnia, gdy jest roboty w grzmot. Takiego planu bede sie trzymac, jako, ze czlek sobie sam najblizszym bliznim.
Dalej chryja z tymi nadgodzinami za pieniadze, nikt nie chce robic! Dopatrzyly sie kolezanki wszystkich podatkowych skutków ubocznych. I dobrze, bo ile moge jeszcze tlumaczyc. Nadgodziny najkorzytniej odsiedziec w domu na tylku, pobierajac za wolne dni normalna wyplate, okrojona o dodatki oczywiscie, znaczy za ewentualne dyzury weekendowe czy prace w nocy, czy inne dodatki swiateczne. Nie ma sensu sztucznie podkrecac sobie netto, bo wiele wiecej emerytury z tego kiedys nie bedzie, ale na juz wiecej podatku do zaplacenia, ze praktycznie netto traci sie na tym.
Ostatnie dni spedzilam na szukaniu jarzebiny... bo jets tak. U sasiadki Sigrid po drugiej stronie plotu, wyklula sie nagle mala jarzebinka, która mój tato oczywiscie zaraz zagarnal i przesadzil do naszego ogrodu, gdzie s apiescil i holubil, i na dzisiaj jest to juz dosyc spore drzewko, i akurat kwitnie. Niestety na tyle juz duze drzewko, ze nie mozna go juz przesadzic, a rosnie sobie niestety w tej czesci ogrodu przeznaczonej do sprzedania. Szkoda, ale cóz. Kilka dni polatalam po chaszczach i burzanach z Mirka, i naszlam dwie, nadajace sie do przeflancowania. Tak wiec wczoraj wieczorem wyruszylismy autem, ze szpadlem i wiadrem, i obie zgarnelismy do nas do ogrodu, gdzie jedna, wieksza i ladniejsza jarzebinka, rosnie teraz niedaleko okna kuchennego, a druga, nieco krzywa i anemiczna, jeszcze w roli bedzie pielegnowana. Niestety takich drzewek tutaj nie dostanie sie u ogrodnika, nigdy nie widzialam, jarzebina musiala wyjsc z mody.
Spory miesięczny udzierg.I książek poczytałaś.A ja wolałam zawsze za kasę do pracy pójść, emerytury i tak się u nas zmieniają,każdy z rodziny przechodzi inaczej,w innym wieku,co będę pisac,burdel i tyle.A moja chusta skończona i schnie na balkonie.
OdpowiedzUsuńCiekaw jestem tej chusty!
UsuńW Niemczech jest taki system podatkowy, ze czadami lepiej nie miec wiecej brutto. A im wiecej brutto, tym wiecej dopłat wszędzie. A netto zwykle sie nie odczuje, badz ma sie nawet mniej. Tak więc... nie 🙃
Bedziesz produkowac jarzebiak? Bo po co Ci jarzebina? :)))
OdpowiedzUsuńA co to jest jarzebiak? Nie, bedzie dla urody ogrodu, i dla ptactwa 😎
UsuńJak to? Nie znasz jarzebiaku? To jak ty sie uchowalas? :)))
OdpowiedzUsuńU mnie w domu zawsze buteleczka jarzebiaczku stala. Byl dobry na przeziebienie, na chandre, na slabe nerwy, na wszystko!!! Slodziutki, mniam, mniam :)))
Na serio nie znalam :D teraz sobie poczytalam, tutaj tez cos takiego istnieje.
UsuńNagdodziny tylko za kasę, inaczej niech się wypchaja:) Ale ja wtedy zyskuje a nie tracę.
OdpowiedzUsuńNatchnęłas nie ta jarzębina, już wiem co posadzę za garażem, brzozę i jarzębinę!
O wlasnie, zeby jeszcze przynajmniej na nadgodzinach zyskac, a u nas w sumie sie traci na netto, tak wiec niech sie wypchaja i zatrudnia personel.
UsuńJarzebiny lubie. Brzozy mniej, bo zrzucaja za duzo z siebie ;)
Jarzębina jest bardzo dekoracyjna. O każdej porze roku ale szczególnie jesienią.
OdpowiedzUsuńTakie skromne i sliczne drzewko.
Usuńja szukam bzu, ale tutaj tylko myrtle niby podobne, ale zapach i urok daleki od mojego ulubionego bzu :)
OdpowiedzUsuńTo moze byc problem, inny kontynent, inne roslinnosc, a z Polski przemycac raczej nie wolno ;)
UsuńJeszcze w średniej szkole łyknęłam 100 lat samotności jak kaczka kluski. Na raz. I faktycznie, od tamtej pory ani razu mi się nie udało tego w całości przeczytać. Ale nie zrażaj się, powolutku, po troszku, warto.
OdpowiedzUsuńZ czytaniem to mam niefajnie ostatnio. Nie wchodzi prawie nic.