Edit: w międzyczasie-nie wiem jakim cudem, ale weszłam na oba zaprzyjaźnione wordpressiwe blogi i jakoś samo zalogowało w celu komentarzy, nie pytajcie jak, bo nie wiem... Ale świetnie.
Telefon znaczy kartę przełożyłam z Tobiego Caterpillara do mojego starego smartfona, który ma czasami odchylenia od normy w sensie wyłączania się czy innych ograniczeń, ale na moim starym, na ponad czteroletnim Honorze działa mi bank. Cat ma za starą wersję i nie szło zainstalować bankowej appki.
Mój telefon od środy w naprawie, czy co tam mają z nim w planie. Ma to potrwać podobno dwa tygodnie.
Ale nie o tym miało być.
Miało być o polnische Wirtschaft, taki stereotyp. Bo kiedyś Tobi zaobserwował mnie dopieszczającą i polerującą mikrofale, potem z nożyczkami przycinająca brzeg trawnika przy ławce w ogrodzie, czy ogólnie sprzątająca w domu- Mirka sierści się jak dzikie zwierzę - i stwierdził, że robię za dużo i przesadzam z moimi zapędami do perfekcjonizmu, no ale co ja zrobię, jak inaczej nie umiem. Stwierdził to slowami: nieco polnische Wirtschaft nieźle by nam zrobiło.
Ostatnio Tobi opanowuje sztukę pieczenia sernika, różne przepisy z różnych źródeł (po czym ja gruntownie sprzątam kuchnie, bo konieczne to po udziale miksera i innych rozbijanych jajek).
Serniki wychodzą mu cudowne w smaku, ale on nie uznaje, dlaczego na górze w masie pękają, no i szuka tego ultymatywnego przepisu. Jakby ktoś wiedział, proszę dać znać.
Było jak zawsze świetnie, a John jest niezwykle miłym młodym mężczyzną.
Ale powracamy do tematu polnische Wirtschaft, której ponoć nieco w chałupie potrzebujemy...
W czwartek w poludnie spotkałam się że znajomą z rehab, Petra z wioski niedaleko ode mnie, spotkałyśmy się w pięknym miasteczku Einbeck na lodach, i poszłyśmy na lody. W tym czasie Tobi w domu piekł kolejny sernik, który mieliśmy wziąć ze sobą na czwartkowe śniadanie w domu kultury, to międzynarodowe z czornymi bejbikami 👶🏾a jak już ten sernik był gotowy, to się okazało, że śniadanie odwołane, bo kierowniczka domu kultury złamała rękę i nie będzie.
Sami temu serników dalibyśmy radę, sąsiadów też mamy (notabene trzeba powoli pozbierać talerze po sąsiadach, na których Tobi roznosi po kawałku sernika), ale to jednak dużo, i Tobi wymyślił, że w takim razie dzwonimy do tego ośrodka migracyjnego zobaczyć, czy ichnia kierowniczka jeszcze w pracy, a jak będzie, to idziemy tam z tym ciastem.
Susanne faktycznie jeszcze była, i jej georgijska pomocnica Zina też, i ucieszyły się z ciasta, postanawiając się i inne obecne Murzynki poczęstować. Dzień był ciepły, i wracając z Einbeck wstąpiłam na małe zakupy, bo zużycie jajek, budyniu waniliowego i twarogu niskotłustego mamy niesamowite 😅 i w tymże supermarkecie spotkałam grupę czornych matek z niemowlętami przytroczonymi do pleców, ale i w spacerówkach.
Susanne i Zina spytały, czy chcielibyśmy zobaczyć ośrodek od środka, bo znamy w sumie tylko front office, gdzie rezyduje, a ośrodek był kiedyś domem starców, przebudowanym i wyremontowanym jakoś przed rokiem 2010, w krótkim czasie splajtowanym, a od lata 2015 użytkowanym właśnie jako lagry dla emigrantów.
Zina z sernikiem.
No to poszlim. Dom starców był tak przerobiony, że na każdym piętrze pokoje jednoosobowe plus kuchnia dla wszystkich mieszkańców, w której dostawali gotowe posiłki, ale mogli też sami coś pichcić, czyli całe wyposażenie, kuchenka cera owa, mikrofala, zmywarka, wysepka i takie tam fajne sprawy.
Na parterze kuchnia owa funkcjonuje jako sala posiedzeń i gotuję się tam kawę, a w lodówce chłodu napoje czy co tam. Otwierana przy potrzebie użytkowania.
Na pierwszym piętrze kuchnia również zamknięta, w tej bowiem odbywają się wspólne gotowania z Ziną właśnie.
A gdzie mieszkańcy sobie gotują, pytam się. W kuchni na drugim piętrze, i ona wygląda inaczej, niż ta na przykład, mówi Susanne z szelmowskim uśmiechem. Idziemy więc piętro wyżej. Przy wysepce stoi młody czarny mężczyzna i gotuje zupę. Kuchnia obraz nędzy i rozpaczy. Przypalone blaty, oberwana szyba od piekarnika, zdemolowana mikrofala, przypalone blaty. Zresztą co tydzień jest alarm pożarowy w ośrodku, nic się wiele nie pali, ale czujniki dymu alarmują.
Potem piszlusmy w trakt rodzinny czy natek z dziećmi, kuchenki normalnie kilka centymetrów wyższe z przypalonego tłuszczu i innego brudu, w zlewach zmiłuj się panie.
Susanne i Zina jak tu mówimy, schmerzfrei, czyli bezboleśnie, pokazały, jak jest.
Mają jakiś system punktów i dyżury kuchenne dla Murzynek.
A one robio, jak lubio 🙃
Za to na dworze suszyło się pranie, grzmot śpioszków i ręczników, siarczyście pachnących proszkiem do prania.
Acha, piwnica z maszynami do prania jest zamknięta i do korzystania pod kontrolą.
Tak więc teraz mam haka na Tobiego, że po co życzyć sobie polnische Wirtschaft, jak Wirtschaft czarnej kobiety jest o kilka gam mocniejszy.
Daj mi spokój, on na to, dobrze, że przed kolacją byliśmy, bobym im wyhaftował te kuchnie.
Od Anny: z mojego doświadczenia to sernik trzeba piec w kąpieli wodnej. Wtedy NAPRAWDĘ nię pęka. Tylko trochę z tym zachodu. Też bardzo lubię serniki. Pozdrawiam- Anna
OdpowiedzUsuńA jak to działa? Formę z ciastem w większy pojemnik z wodą wstawić i piec? 🤔
UsuńDokładnie tak. Poziom wody (ciepłej) ma dochodzić w tym naczyniu do połowy wysokości naczynia, w którym jest sernik. Powodzenia!
UsuńAnna
A czy Tobi ubija białka na pianę? Bo nie trzeba. Nie napowietrzać masy, to nie opadnie.
OdpowiedzUsuńNie, pomimo, że tak w przepisie stoi.
UsuńMówią, że jak ciasto pęka, to znaczy, że się śmieje:) Ładnie
OdpowiedzUsuńTeż tak to widzę, a własnej roboty, czy to ciasto, czy skarpety na drutach, można spokojnie to widzieć. Ręczna robota to nie maszynową 😎
UsuńTy powiedz Tobiemu że mamy w domach porządek, polnische Witshaff dotyczy bardziej gospodarki.Odnosnie serników to zawsze mi pęka i myślę że tak ma być.Pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńJa mu tłumaczę, że Ślązacy tak już mają, Ordnung muß sein, bo inaczej życia dla nas nie ma 😅
UsuńZ sernikiem widzę podobnie i nie widzę problemu, bo te serniki smakują bardzo dobrze i są prześwietne.
Ale sie u ciebie dzieje. Ja musialam zmienic maila i skasowac to z pl z Bloxu bo mi blokowalo wejscia, albo nie robilo updejts.
OdpowiedzUsuńAcha, no patrz, to pewnie dlatego nie wchodzę na gazetową skrzynkę.
Usuń