Oczywiście, wolę dwie noce niż trzy dni pracować. Jasne. Tak więc, od jutra te dwa dyżury nocne i wolne do końca tygodnia i nawet w poniedziałek, o ile pieron nie strzeli w bombki i znowu coś się spytają, czy nie mogłabym wtedy czy kiedy, bo to czy tamto...
- Masz bardzo dynamiczny ten grafik- stwierdził Tobi, który dopiero co wczoraj, przemalował w naszym kuchennym kalendarzu z wszelkimi naszymi terminami, wtorkowy dyżur popołudniowy na ranny.
Ano. Ale w sumie, mnie tam wsio rybka. Tobi i tak steruje z domu, małych czy szkolnych dzieci u nas njet, to i dyżury obojętne. Mirka dzisiaj trochę protestowała, wydziwiala wieczorem, pomimo, że w ciągu dnia krzywdy nie miała. Tobi był z nią na ranny spacerze, potem wedle życzenia biegała sobie w ogródku, po moim powrocie o wpół do trzeciej po południu, asystowała mi przy gotowaniu, potem poszłam z nią na spacer, odwaliła dwa kupska, po czym normalnie jest spokój, bo chce do łóżka, sypia 12 i więcej godzin dzienne, w jej nastoletnim wieku, no ale włączył jej się wieczorem osioł, i matka na zmianę wypuszczaj na podwórko i wpuszczaj z powrotem do domu, i wycieraj mnie dokładnie, bo deszcz pada...
... notabene, fejsbukowa przypominajka sprzed roku pokazała mi zdjęcia z pierwszym śniegiem, 19 listopada 2022. A dzisiaj dużo padało, temperatura około 10 stopni.
Weekend u alków. Ma to do siebie, że nie ma psycho- i ergoterapeutów, którzy wypełniają czas między posiłkami, i personel pielęgnujący ma godzinę rano i godzinę po południu, za zadanie zająć klientelę czymkolwiek. Oprócz tego, że co rano i wieczorem, konkretnie o 9 po śniadaniu, i o 19 po kolacji, wszyscy się spotykamy i omawiamy na zmianę, jaką była noc, i jakie plany na dzień, jakie problemy, bądź jaki był dzień, co jest zaplanowane, bo z pamięcią to czasami krucho.
Czym zająć pacjentów. Każdy z teamu ma coś swojego, co im przekazuje. Carsten, czyli szef, robi, oczywiście, wykład o szkodliwości nadużywania alkoholu. Volker opowiada, gdzie jest ukryty alkohol. Jasmin gra z nimi w karty. Susanne piecze i gotuje z nimi. Wszystko to omawiane jest przed weekendem, co chcieliby robić.
Weekend spędziłam pracując właśnie z Susanne, i w sobotę po południu zaplanowano piec gofry. Podczas wycieczki do miasta (pieszej, w towarzystwie ergoterapeutki) zakupiono potrzebne produkty. Potrzebne osprzętowanie znajduje się w kuchni oddziałowej.
Zamieszanie ciasta, odmierzanie, ważenie, w sumie nie idzie ich samych zostawić, bo nie idzie. Niektórzy jeszcze nigdy nie piekli gofra w gofrownicy. Uratowałam masę ubrań przed praniem, bo by inaczej na mikser wsypali mąkę, czyli buff i wszyscy byliby biali. A i tak w międzyczasie coś się prało. Na oddziale znajduje się bowiem pralka, bo jest konieczna, I stwierdziłam, że piorą chętnie i często, a Edytka* najchętniej. Ona jest Polką z bardzo pogmatwaną biografią. I niestety przepiła już sporą część swoich szarych komórek w bardzo młodym wieku... jest raptem 4 lata starsza od mojego syna.
Edytka miksowala to ciasto, a reszta jej pomagała, trzymając za miskę, dolewając jajka czy dosypując mąkę... szef personalny, bo i takiego pacjenta mamy, trzymał ten gar. Bo taka mieliśmy ostatnio rozpiętość socjalną, od kloszarda do szefa personalnego. Tak więc Edytka, która pomimo przystanku życiowego w Islandii, mówi całkiem poprawnym niemieckim (a w Polsce studia ekonomiczne ukończyła) , mruczy sobie pod nosem po polsku:
- Ja pierdolę, jakbym ja to sama miała robić...
Napieczono całe talerze gofrów, nakryto stół, podano do gofrów lody waniliowe i gorące wiśnie, i zaproszono nas dwie na wspólną degustację. Smakowało świetnie. Gofry poszły jak ciepłe bułeczki.
- W życiu tego nie jadłem, a to takie dobre- stwierdził Orhan*, jeden z dwóch aktualnie przebywających na leczeniu Turków. Bo muzułmanie też tę chorobę mają. - Żona i dzieci czasami piekli, ale jakiś nigdy nie spróbowałem. Szkoda.
Nasi pacjenci w cugu są bardzo miernymi jadkami, i wszyscy są bardzo szczupli do wręcz chudzi.
I wszystko ich boli, a często zęby. Jasne. Jak działa znieczulenie alkoholem, to nic nie boli, a na odwyku melduja się na poczatku zaniedbane zęby...
Bozkurt* podczas porannej rundy beczał Susanne w ramię, że boli, wszystko boli, i ząb, i głowa, i ciśnienie ma czasami wysokie, i w klacie boli... spać nie może...No bo taki jest odwyk, tlumaczy mu Susanne jak dziecku, to jest zemsta ciała za długotrwałe podtruwanie, ale przejdzie, trzeba czasami wspomóc lekiem, a co do spania, to higiena snu nieodzowna, I nie gapić się godzinami w telefon, jak się już leży w łóżku.
Wczoraj były wafle, a dzisiaj przed południem zaplanowana była gra, w państwa miasta. Okazało się, że Igor*, Kazach, jest całkowicie dobry w te klocki, Orhan* też, i ma też niezłe poczucie humoru, bo przy literze k, po państwach i miastach, jako ostatnie wzięliśmy bowiem po tych rzekach i imionach jakieś obraźliwe określenie dumnie przeczytał, co napisał pod k:
- Kanak.
Kanak znaczy po hawajsku po prostu człowiek, a w niemieckim Turek czy innego obcokrajowca z Bliskiego Wschodu bądź Północnej Afryki. Po polsku mniej więcej tyle, co ciapaty. Czyli obraźliwie.
Czekałam, czy Edytce* zaświta coś w kierunku pani lekkich obyczajów na tę literkę k, ale Edytka* poległa, nic nie wymyśliła. A byłam prawie pewna. Bowiem przy rzece na t, było kilka Themse. Edytka miała Tamizę. A co to za rzeka i gdzie, pytają inni. To im tłumaczę, że to Themse, ale po polsku. Edytka* nie kontaktuje, że władam polskim. Zresztą podpisuje swoim nazwiskiem jakikolwiek leżący gdziekolwiek formularz.
W niedzielę rano o wpół do piątej, Daniela* przeleciała teoretycznie pół oddziału, kuchnię i klamki od pokojów pacjentów ściereczkami dezynfekującymi, bo wieczorem Volker opowiadał im dla urozmaicenia swojego własnego repertuaru, o korono- i norowirusie.
Też w niedzielę rano, otrzymałam telefon od zaplanowanego na czwartek do przyjęcia na oddział, młodego pacjenta. Przestał w domu pić, zaczął być niespokojny- zespół odstawienny powoli się melduje- pytał, czy może wziąć w takim przypadku prometazin, bo ma jeszcze jakieś resztki skądś tam... odradziłam mu bardzo stanowczo brać taki lek ot tak sobie, i doradziłam pić alkohol, nie dużo, ale żeby miał zawsze lekkich poziom, bez przesady, ale żeby właśnie nie zaczął widzieć w domu białe myszki. To jest w tym przypadku poprawne, takie kontrolowane picie przed przyjęciem na oddział, bo w szpitalu w razie nadchodzacego kryzysu, delirium, dostanie leki uspokajające, a w domu takie coś może skończyć się tragicznie, zatrzymaniem akcji serca bądź drgawkami przynajmniej. Tak więc animuję do picia alkoholu, tak wygląda moja obecna praca.
Cdn.
*Wszystkie imiona oczywiście zmienione.
Prezent od Gackowej, dziękuję ślicznie 🙂
BBM: Niezła książka by z takich wspomnień powstała!
OdpowiedzUsuńMiałaby tytuł Samo Życie 😅
UsuńFajnie tam mają, gotowanie, gry, myślałam że oprócz rozmów nie czego innego.Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńKiedyś napiszę więcej na temat i z obrazkami. Pozdrawiam Uka 🙂
UsuńByć może widzą świat po raz pierwszy od dłuższego czasu w sposób nie zamglony alkoholem, stąd i gofry smakują...
OdpowiedzUsuńChyba wolałabym też nocki a nie cały tydzień na 7:00 jak mam w tym w tygodniu, bprzeklinać zaczynam już o 6:00 Ale wstaję 6:50;) byle zdążyć do drugiego pokoju do komputera:) pracy twojej ci nie zazdroszczę, bo ja to każdego alkoholika bym zabiła, z premedytacją;)
OdpowiedzUsuńZ wielką ciekawością przeczytałam. Serwuj nam te kawałki. Dobrze mieć rozeznanie i temacie szpitalnego odwyku. Uściski
OdpowiedzUsuń