poniedziałek, 20 listopada 2023

Dynamiczny grafik

Miałam mieć kolejne 3 dni dyżury ranne- ale to od wczoraj wieczora, bo pierwotny plan przewidywał tzw. dyżury huśtawkowe, co znaczy raz na rano, po nim po południu, po nim znowu na rano... ale koleżanka Susanne chciała mnie jako drugą, bo póki co, pracuję jako druga na dyżurze w celu mnie zauczania,  ale jako że zaplanowała na wtorek nieco wcześniej urwać się z pracy do czynności charytatywnej, to się zgodziłam na wtorek zamiast po południu, pracować z nią na rano właśnie. A wieczorem Ellen, która w poniedziałek i wtorek miała mieć dwa dyżury nocne, zameldowała chorobę, no i propozycją padła na mnie, czy nie mogłabym... 

Oczywiście, wolę dwie noce niż trzy dni pracować. Jasne. Tak więc, od jutra te dwa dyżury nocne i wolne do końca tygodnia i nawet w poniedziałek, o ile pieron nie strzeli w bombki i znowu coś się spytają, czy nie mogłabym wtedy czy kiedy, bo to czy tamto...

- Masz bardzo dynamiczny ten grafik- stwierdził Tobi, który dopiero co wczoraj, przemalował w naszym kuchennym kalendarzu z wszelkimi naszymi terminami, wtorkowy dyżur popołudniowy na ranny. 

Ano. Ale w sumie, mnie tam wsio rybka.  Tobi i tak steruje z domu, małych czy szkolnych dzieci u nas njet, to i dyżury obojętne. Mirka dzisiaj trochę protestowała, wydziwiala wieczorem, pomimo, że w ciągu dnia krzywdy nie miała. Tobi był z nią na ranny spacerze, potem wedle życzenia biegała sobie w ogródku, po moim powrocie o wpół do trzeciej po południu, asystowała mi przy gotowaniu, potem poszłam z nią na spacer, odwaliła dwa kupska, po czym normalnie jest spokój, bo chce do łóżka, sypia 12 i więcej godzin dzienne, w jej nastoletnim wieku, no ale włączył jej się wieczorem osioł, i matka na zmianę wypuszczaj na podwórko i wpuszczaj z powrotem do domu, i wycieraj mnie dokładnie, bo deszcz pada...

... notabene, fejsbukowa przypominajka sprzed roku pokazała mi zdjęcia z pierwszym śniegiem, 19 listopada 2022. A dzisiaj dużo padało, temperatura około 10 stopni. 

Weekend u alków. Ma to do siebie, że nie ma psycho- i ergoterapeutów, którzy wypełniają czas między posiłkami,  i personel pielęgnujący ma godzinę rano i godzinę po południu, za zadanie zająć klientelę czymkolwiek. Oprócz tego, że co rano i wieczorem, konkretnie o 9 po śniadaniu, i o 19 po kolacji, wszyscy się spotykamy i omawiamy na zmianę, jaką była noc, i jakie plany na dzień, jakie problemy, bądź jaki był dzień, co jest zaplanowane,  bo z pamięcią to czasami krucho. 

Czym zająć pacjentów. Każdy z teamu ma coś swojego, co im przekazuje. Carsten, czyli szef, robi, oczywiście, wykład o szkodliwości nadużywania alkoholu. Volker opowiada, gdzie jest ukryty alkohol. Jasmin gra z nimi w karty. Susanne piecze i gotuje z nimi. Wszystko to omawiane jest przed weekendem, co chcieliby robić. 

Weekend spędziłam pracując właśnie z Susanne, i w sobotę po południu zaplanowano piec gofry. Podczas wycieczki do miasta (pieszej, w towarzystwie ergoterapeutki) zakupiono potrzebne produkty. Potrzebne osprzętowanie znajduje się w kuchni oddziałowej. 

Zamieszanie ciasta, odmierzanie, ważenie, w sumie nie idzie ich samych zostawić, bo nie idzie. Niektórzy jeszcze nigdy nie piekli gofra w gofrownicy. Uratowałam masę ubrań przed praniem, bo by inaczej na mikser wsypali mąkę, czyli buff i wszyscy byliby biali. A i tak w międzyczasie coś się prało. Na oddziale znajduje się bowiem pralka, bo jest konieczna, I stwierdziłam, że piorą chętnie i często, a Edytka* najchętniej. Ona jest Polką z bardzo pogmatwaną biografią. I niestety przepiła już sporą część swoich szarych komórek w bardzo młodym wieku... jest raptem 4 lata starsza od mojego syna. 

Edytka miksowala to ciasto, a reszta jej pomagała, trzymając za miskę,  dolewając jajka czy dosypując mąkę... szef personalny, bo i takiego pacjenta mamy, trzymał ten gar. Bo taka mieliśmy ostatnio rozpiętość socjalną, od kloszarda do szefa personalnego. Tak więc Edytka, która pomimo przystanku życiowego w Islandii, mówi całkiem poprawnym niemieckim (a w Polsce studia ekonomiczne ukończyła) , mruczy sobie pod nosem po polsku:

- Ja pierdolę, jakbym ja to sama miała robić...

Napieczono całe talerze gofrów,  nakryto stół,  podano do gofrów lody waniliowe i gorące wiśnie, i zaproszono nas dwie na wspólną degustację.  Smakowało świetnie. Gofry poszły jak ciepłe bułeczki. 

- W życiu tego nie jadłem,  a to takie dobre- stwierdził Orhan*, jeden z dwóch aktualnie przebywających na leczeniu Turków. Bo muzułmanie też tę chorobę mają. - Żona i dzieci czasami piekli, ale jakiś nigdy nie spróbowałem. Szkoda. 

Nasi pacjenci w cugu są bardzo miernymi jadkami, i wszyscy są bardzo szczupli do wręcz chudzi. 

I wszystko ich boli, a często zęby. Jasne. Jak działa znieczulenie alkoholem, to nic nie boli, a na odwyku melduja się na poczatku zaniedbane zęby...

Bozkurt* podczas porannej rundy beczał Susanne w ramię, że boli, wszystko boli, i ząb, i głowa, i ciśnienie ma czasami wysokie, i w klacie boli... spać nie może...No bo taki jest odwyk, tlumaczy mu Susanne jak dziecku, to jest zemsta ciała za długotrwałe podtruwanie, ale przejdzie, trzeba czasami wspomóc lekiem, a co do spania,  to higiena snu nieodzowna, I nie gapić się godzinami w telefon, jak się już leży w łóżku. 

Wczoraj były wafle, a dzisiaj przed południem zaplanowana była gra, w państwa miasta. Okazało się, że Igor*, Kazach, jest całkowicie dobry w te klocki, Orhan* też, i ma też niezłe poczucie humoru,  bo przy literze k, po państwach i miastach, jako ostatnie wzięliśmy bowiem po tych rzekach i imionach jakieś obraźliwe określenie dumnie przeczytał, co napisał pod k: 

- Kanak. 

Kanak znaczy po hawajsku po prostu człowiek, a w niemieckim Turek czy innego obcokrajowca z Bliskiego Wschodu bądź Północnej Afryki. Po polsku mniej więcej tyle, co ciapaty. Czyli obraźliwie. 

Czekałam, czy Edytce* zaświta coś w kierunku pani lekkich obyczajów na tę literkę k, ale Edytka* poległa, nic nie wymyśliła.  A byłam prawie pewna. Bowiem przy rzece na t, było kilka Themse. Edytka miała Tamizę. A co to za rzeka i gdzie, pytają inni. To im tłumaczę, że to Themse, ale po polsku. Edytka* nie kontaktuje,  że władam polskim. Zresztą podpisuje swoim nazwiskiem jakikolwiek leżący gdziekolwiek formularz. 

W niedzielę rano o wpół do piątej, Daniela* przeleciała teoretycznie pół oddziału, kuchnię i klamki od pokojów pacjentów ściereczkami dezynfekującymi, bo wieczorem Volker opowiadał im dla urozmaicenia swojego własnego repertuaru,  o korono- i norowirusie. 

Też w niedzielę rano, otrzymałam telefon od zaplanowanego na czwartek do przyjęcia na oddział, młodego pacjenta. Przestał w domu pić, zaczął być niespokojny- zespół odstawienny powoli się melduje- pytał, czy może wziąć w takim przypadku prometazin, bo ma jeszcze jakieś resztki skądś tam... odradziłam mu bardzo stanowczo brać taki lek ot tak sobie, i doradziłam pić alkohol, nie dużo, ale żeby miał zawsze lekkich poziom, bez przesady, ale żeby właśnie nie zaczął widzieć w domu białe myszki. To jest w tym przypadku poprawne, takie kontrolowane picie przed przyjęciem na oddział, bo w szpitalu w razie nadchodzacego kryzysu, delirium, dostanie leki uspokajające, a w domu takie coś może skończyć się tragicznie, zatrzymaniem akcji serca bądź drgawkami przynajmniej. Tak więc animuję do picia alkoholu, tak wygląda moja obecna praca. 

Cdn. 

*Wszystkie imiona oczywiście zmienione. 


Prezent od Gackowej, dziękuję ślicznie 🙂





7 komentarzy:

  1. BBM: Niezła książka by z takich wspomnień powstała!

    OdpowiedzUsuń
  2. Fajnie tam mają, gotowanie, gry, myślałam że oprócz rozmów nie czego innego.Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kiedyś napiszę więcej na temat i z obrazkami. Pozdrawiam Uka 🙂

      Usuń
  3. Być może widzą świat po raz pierwszy od dłuższego czasu w sposób nie zamglony alkoholem, stąd i gofry smakują...

    OdpowiedzUsuń
  4. Chyba wolałabym też nocki a nie cały tydzień na 7:00 jak mam w tym w tygodniu, bprzeklinać zaczynam już o 6:00 Ale wstaję 6:50;) byle zdążyć do drugiego pokoju do komputera:) pracy twojej ci nie zazdroszczę, bo ja to każdego alkoholika bym zabiła, z premedytacją;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Z wielką ciekawością przeczytałam. Serwuj nam te kawałki. Dobrze mieć rozeznanie i temacie szpitalnego odwyku. Uściski

    OdpowiedzUsuń