piątek, 2 lutego 2024

Jako, że jest jak jest

Życie drogie jak diabli. Podwyżki cen miejscami do 150%, jak w przypadku mojego ulubionego serka z Aldi, który sezonowo sprzedają. Kiedyś kosztował 99 centów, teraz 2,49 €. 

Od jakiegoś czasu smarowidła na chleb produkuję sama. Przypomniałam sobie moją kiedyś i nadal ulubioną książkę.  

Życiowe trendy nie wykluczają powrotu do korzeni i prania w rzece 😅

No ale na serio. Znajoma poleciła mi "mieszaną skrzynkę" z warzywami i owocami, która zawiera owe, ponoć nie nadające się urodą do sprzedaży w sieci Edeka, bo ogórek krzywy czy tacka z jabłkami nieładna. Małą skrzynka w cenie 8, a duża 16 €. Na próbę wzięłam małą,  I szkoda, że nie pstryknęłam zdjęcia poglądowego przy sortowaniu, ale była mniej więcej tak zlozona: młode ziemniaki na 2 obiady,  kilka dużych pomidorów, 2 duże papryki, 2 sorty sałaty, w tym rukola, jabłka, pomarańcze, jeżyny... w każdym razie warte tej ceny. Można mniej więcej zamówić, czego się chce, bądź na miejscu wymienić, ale niespodzianka też jest fajna. Trzeba po nią jechać do magazynu, ale można się skrzyknąć we wsi i co tydzień, bo raz w tygodniu można zamówić, jeździć na zmianę. Oczywiście istnieje do tego grupa fejsbukowa. 


To jest dzisiejszy obiad. 

A tak na marginesie, co by na czasy PRL- u można psioczyć, jednakże mnie jako dziecko i nastolatkę niezmiernie zahartowały w życiu. 

Tobi się śmieje, że jak opowiadam, ile ja książek przeczytałam, stojąc w kolejkach, to tak mi się oczy świecą. Czasy były dość ciekawe, i takie inne. 

Temat książek; nadal czytam jak "glupia" w moim czytniku, od Bożego Narodzenia bardzo się wciągnęłam do sprzętu,  zamówiłam kilka e-booków, nawet po polsku sprzedają, i oczywiście nie mogłam przejść obojętnie obok "Chłopów ". Poza tym czytam w bibliotece skoobe, mam jeszcze jeden miesiąc bezpłatnie, jako nowa klientka, a potem będzie 12 € miesięcznie.  Wydolę 😅 w sensie, że się to opłaci. Oczywiście dużo czytam na dyżurach nocnych, bo mam czas i spokój, jak moi pupile śpią i wszystko zrobiłam, co na ten moment było do odbębnienia.  3 dyżury nocne= 2 e-booki. A na dziennych czytam na przerwie bądź jak pacjenci są inaczej zajęci, ergoterapiami czy innymi grupami, i oczywiście jak mam wtedy moment czasu, i wszystko inne załatwione. 

Na rozmowie personalnej też już byłam i jako życzenie podałam MMS, czyli te multimodalne leczenie bólów,  zobaczymy co wyjdzie, rada zakładowa jest zdania, że muszę tam trafić, jako jedyna z inwalidztwem i zaleceniem m.in. na ten MMS. Bo inni też chcą i to bardzo. Ale trafia się też, że chcą na tę psychiatrię. 

Mirka wciągnęła się do diety i nawet nie depta mi po stopach, jak stoję i szykuję obiad i mieszam w mięsie czy przy serze. Widać, że jest znowu zdrowa, a za 3 tygodnie idziemy na badanie krwi. 

17 komentarzy:

  1. Moja ksiazka niestety juz sie rozpada. Malo stalam w kolejkach, bo matulka byla z tych co wszystko musi zrobic sama, nie musialam gotowac, mialam ciezkie poczatki jako mloda mezatka. Dobrze, ze ksiazke ze soba zabralam I pamietalam troche PRLowskich sztuczek na przezycie. artdecozbloxu

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzisiaj to niezbędne, te sztuczki na przeżycie, niestety... pozdrawiam serdecznie, art!

      Usuń
  2. Mam tę książkę :) Ostatnio do chleba zrobiłam pastę z pieczarek, cebulki usmażonej i masła. Oj, pamiętam dobrze tamte czasy, miałam małe dzieci, ale na szczęście kochane ursynowskie sąsiadki i radziłyśmy sobie wspólnie.
    Mirka niech zdrowieje, kciuki trzymam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To takie ważne, nie być samej, mieć koło siebie pomocne kobietki... pozdrawiam serdecznie.

      Usuń
  3. Oj czasy kolejkowe pamiętam, zawsze z koleżanką a później nasze mamy dochodziły, z tamtych czasów to potrawy śledziowe bo tanie były, Lucy i u nas podwyżki.Pozdrawiam cieplutko.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U nas śledzie nietanie od jakiegoś czasu 😅 ale też lubię i robię. Takimi czasami przyszło nam się męczyć. No cóż. Pozdrawiam serdecznie Ula.

      Usuń
  4. Lucy i u nas tez niebotyczne podwyzki(UK). Zdradz moze przepis na smarowidla - zalezy mi by byly zdrowe i bez soli.
    Ps Ja mam duzo e - books (po polsku) - moze Ci wyslac jakies?
    Pozdrawiam Aga T

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ago, tabelka z przepisami w nastepnym poście 😃
      Nie mam pojęcia, jak takie wysyłanie i przyjmowanie działa... Sol zaprzyjaźniłam moje tolino że swoim i jej mamy, i wciągnęła mi kilka ich książek, także ja im wysłałam jako "zaprzyjaźnionym" tolinowo. Ze sprzętu na sprzęt. Jak to wysyła się ewentualnie obco??
      Pozdrawiam serdecznie.

      Usuń
    2. Lucy, ja po wykupieniu save file jako mobi a dopiero potem jak mi potrzeba podlaczam kinder do laptopa i save na kinder. Czy masz e mail do Lucia? Jak tak to napisz do niej i ona Ci poda moj e-mail.

      Usuń
    3. Niestety nie mam, a nie mam też kindle, lecz tolino, i to chyba jest pierwszy próg?

      Usuń
    4. Szkoda, bo myslalam ze Ci cos wysle.
      A wlasnie sie zastanawialam co to jest tolino... Ja dostalam kindle 10 lat temu w pracy, na pozegnalny prezent >
      Mialam zabierac na urlopy i nawet kupilam kilka ksiazek po angielsku.
      Jakies 2- lata temu Lucia z Wloch mi powiedziala o polskich ksiazkach i o stronie lubimy czytac. Tam znalazlam ksiegarnie i teraz ja kupuje ale tez dostaje od Lucii.
      Dobranoc
      Aga T

      Usuń
    5. Ano szkoda bardzo, ale co zrobisz, trudno... dziekuje za propozycje.

      Usuń
  5. Niestety, zawsze coś nam doskwiera, ale najważniejsze jest zdrowie. Co tam podwyżki i kolejki! Głowa do góry i przed siebie. Ponarzekać wartko, bo człowiekowi zaraz lepiej na duszy, ale skoro nie mamy na to wpływu, to znajdźmy inne wyjście z sytuacji. Tobie udało się to! Brawo!
    Pozdrawiam Alina

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jestem szczęśliwa, że jestem pozytywnie nastawionym do życia człowiekiem. Oczywiście mam moje doły i zmartwienia, ale wzbraniam się, wychodzić z najgorszego założenia. Pozdrawiam serdecznie.

      Usuń
  6. W kontekście powrotu do korzeni pralka nam wysiadła, a potem druga rezerwowa ( bo nieszczęścia chodzą parami, nieprawdaż?), i piorę ręcznie, dopóki nie przyjedzie nowa. Od razu poczułam się młodziej, bo pranie ręczne kojarzy mi się z czasem studiów. Akademiki, stancje, karaluchy życzliwie machające czułkami... Tu akurat przy praniu karaluchy mnie nie obserwują. Postęp. Tylko pies trąca nosem. No i cieszy jednak, że do rzeki nie muszę zasuwać prać, no i że woda ciepła w kranie.
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O kurcze, to faktycznie nieciekawie. Moje Miele obie też już po 15 lat na bębnach mają... suszarka niby nieekologiczna, ale z wieszania prania na sznurkach czy gdziekolwiek, to ja się wyłączam...
      Pozdrawiam serdecznie! Psa tracającego nosem szczególnie 😄

      Usuń