niedziela, 24 listopada 2024

Niedziela Zmarlych

Byliśmy dzisiaj na tym nabożeństwie, bylam już nie raz w kościele ewangelickim, ale najczęściej na konfirmacjach znajomej młodzieży, czy rozpoczęcie szkoły dla maluchów,  czy szczególnie w E., jako, że Kościół ewangelicki był pod wezwaniem św. Marcina, tego na koniu, a nie Lutra,  to często na pochodzie świętomarcińskim i krótkim nabożeństwie dla dzieci, wyznania protestanckiego, katolickiego czy innego ewangelicznego, czy też bezwyznaniowych.

Jednakże nigdy jeszcze na Totensonntag, czyli ichniejsze Wszystkich Świętych,  które jest w ostatnią niedzielę roku kościelnego. 

Podczas nabożeństwa pastor wyczytał 13 zmarłych w tym roku kościelnym, wśród których była Lilli. Przy każdym imieniu zapalano małą lampkę, która była stawiana przy ołtarzu, a czternasta lampka była zapalona za wszystkich tych, którzy zmarli, byli komuś z bliscy, ale nie należeli do parafii. Po nabożeństwie rodziny zmarłych dostali te lampki do domu. Nasza stoi w pokoju stołowym. 

Na marginesie, ewangelicy tutaj, w Bawarii to w sumie diaspora i raczej śladowe ilości, ale tutaj w Z.  są na plusie, czyli mają więcej chrztów niż pogrzebów. Katolicy marzą o takim bilansie. 

Po nabożeństwie przedstawiono nową radę parafialną,  bo pod koniec października byly wybory. Dwoje, którzy po wielu latach nie chcieli kandydować, zostali uhonorowani, także dyplomem od pani biskup, a trójka, która kandydowała, jednakże nie weszła do rady, też otrzymała szczególne podziękowanie za kandydaturę. W sumie w radzie parafialnej jest osiem osób, wśród nich bardzo młodzi ludzie, i jedna znacznie starsza pani. 

Lilli nigdy w radzie nie była, ona zajmowała się kółkami kobiecymi, śpiewała w chórze i zbierała datki na różne cele, także po domach, a miała w tym tyle powodzenia, że sam pastor nam powiedział, odkąd z powodów zdrowotnych zaprzestała, to dochody z kwest znacznie się zmniejszyły, bo jak ona sama mówiła, mi to dają nawet katolicy 😉

Odśpiewaliśmy kilka pieśni i hymnów z dwóch śpiewników; kartkując w nich, stwierdziłam,  że pieśni powtarzają się w Chwale Bogu, bo tak nazywa się katolicki śpiewnik. 

Jednakże będę miała problem z pieśnią, która znam i lubię, i śpiewaliśmy wers kilka razy przy wyczytywaniu zmarłych, bo od tej pory zawsze będzie mi się kojarzył z tym Totensonntag i śmiercią Lilli, którą szczerze i od serca lubiłam, i nadal jest mi niezmiernie przykro, że nie zdążyłyśmy się lepiej poznać, a przede wszystkim, spędzić ze sobą więcej czasu. 

1 komentarz:

  1. Wiesz, fajne to nabożeństwo z tymi lampkami, takie wspominki, pozdrawiam cieplutko.

    OdpowiedzUsuń