poniedziałek, 9 czerwca 2025

90. Goście byli i pojechali,

 


oczywiście nie bez zaopatrzenia się w dobre, frankońskie powo do domu. 

Christian i Sebastian zaprosili nas wczoraj wieczorem, w ramach podziękowania za pobyt, do knajpki kilka wsi dalej, w Prächting. Pojedliśmy tak, że dzisiaj śniadanie było raczej symboliczne. 

Ja w Zielone Świątki najczęściej pracowałam, dzisiaj też jeszcze dyżur popołudniowy. Sympatyczne były śniadania bądź obiadokolację razem, poza tym mężczyźni byli dużo w drodze, pogoda pomimo niekorzystnych prognoz w sumie dopisała, tylko w sobotę zebrałam towarzystwo w Bad Staffelstein,  przy porządnym deszczu, i zawiozłam do ich auta.  

Ja mój skąpy poprzez dyżury czas też sobie organizowałam, w sobotę byłam po sąsiedzku na urodzinach, przedtem na imprezie w zamku Eyrichshof- o tym kiedyś- piątek spędziłam na pogaduszkach z Arletą.  Dyżury odbywały się w swoim trybie,  nie lubię rannych, ale chciałam wczoraj i nawet było. Dzisiaj po południu do godziny 22, czyli chyba nic mi nie straszne. 

Teraz siedzę, czytam gazetę i przerabiam promocje, zaraz z Mirką, pogoda zaczyna być lepsza, a pod koniec tygodnia zapowiadają do 30 stopni. 

3 komentarze:

  1. Przy pracowych dniach ogarnąć gości i jeszcze ty w gościach, udało się, pieknie spędziłaś czas, pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  2. Zapowiadane upały wcale mnie nie cieszą, coraz gorzej je znoszę.
    Zapas piwa zacny!

    OdpowiedzUsuń
  3. No i na co komu te 30 stopni? Ani ludziom ani przyrodzie taka temperatura nie służy.

    OdpowiedzUsuń