piątek, 10 czerwca 2016

Oj :(

Dzialo sie! Mirke w szkólce pogryzl labrador. Zlapal i nie puszczal, nie wiadomi, co mu odbilo, psy sie znaly, biegaly razem, a tu taki zonk. Trzeba bylo od razu do weta. W szkole akurat byla pracownica gabinetu, wiec nas zapakowala do swojego auta i praktycznie na swiatlach pojechalismy do weta. Wczesniej poinformowala o wypadku, tak, ze na nas juz czelaki z wszystkim, co moglo byc konieczne. I tak Mircia w narkozie trafila na stól. Poklamrowali biedaczke, nad prawa lopatka 8 klamerek, na pepku 5. Brzuszek posiniaczony. Miesnie na szczescie nie naruszone. Operowala ja znajoma wet, ariane, która w zeszlym roku chodzila ze swoim psiakiem na ten sam kurs. To jednak inne uczucie, jak zna sie operujacego, a on zwierzaka. Do domu dostalam Mircie juz z grubsza wybudzona, ale padnieta, no i zaczelo sie pielegnowanie pooperacyjne, zmieniane podkladów, szybkie majsterkowanie kubraka, zanim sie wybudzi i zacznie lizac rany pooperacyjne. wetknelam ja w recznik od naczyn, w którym wycielam otwory na lapy, a góre zaszylam gruba nicia. W krótkim czasie prowizoryczny kubrak do zmiany, bo podsiusiany; drugi juz wiedzialam, jak lepiej wyciac. Dzisiaj kupilam jej dwie dzieciece podkoszulki, pasuja idealnie, siedza dobrze na niej, ale nie krepuja jak sztywny recznik do naczyn, no i lepiej wygladaja. Dolem, w tunel, wciagnelam sznurek do lepszego zabezpieczenia.
Mircia narkoze dobrze zniosla, oczywiscie dostala kroplówke, srodek przeciwbólowy, i antybiotyk dozylnie, do tego cos przeciwko nudnosciom, w domu bierze dalej antybiotyk i tabletke przeciwbólowa. Jest juz calkiem zwawa, chcialam jej dzisiaj wieczorem urzadzic krótki spacerek, a ona mnie dalej pociagnela, chciala sprawdzic, czy jesczze lezy to truchlo ptaka, co juz pare dni obserwuje, i wszystko obwachac ;) czesto ja nosze, po schodach tak czy inaczej, Ariane kazala jeszcze jej sie oszczedzac. No i Mircia oszczedza sie, staje przed schodami i patrzy we mnie wyczekujaco, taki malpiszon juz z niej ;) Na szczescie ma opanowane podstawowe slownictwo, praktycznie trzeba tylko jej sie sugerujaco spytac, co potrzebuje- pic, sikac, spac do (mojego) lózka, i ona daje do zrozumienia, co chce. Nie przesadzam!
Tak wiec, ostatni tydzien urlopu spedze dogladajac Miroslawy. Z atydzien w piatek bedzie miala wyciagniete klamerki.
Poza tym, dziekuje pieknie kochanej userce Gackowej za wszelkie rady dookola Mirkowego wypadku, co, kiedy i jak zrobic a o czym pózniej tez nalezy pomyslec. Ot, chocby o takim kremie z filtrem za jakis tydzien, gdy Mirka nie bedzie juz musiala chodzic w koszulce, a bedzie swiecila prawie gola, ogolona skóra. Krem dla dzieci piecdziesiatka juz zakupiony, i ogólnie wszelkie rady zakodowalam sobie :)
Na szczescie, u nas obowiazkowo ubezpieczone sa wszystkie psy badz ich wlasciciele w odpowiedzialnosci cywilnej, i przynajmniej z finansowaniem tego leczenia problemu nie bedzie.
Idziemy zaraz spac, bo dzien byl dlugi, dzisiaj bowiem tez zaliczylam kontrole w Getyndze, po botoksie trzy tygodnie temu.

5 komentarzy:

  1. przykre zdarzenie, mam nadzieje, ze szybko sie zagoja rany; ojczym mial boksera, ktory gryzl wszystkie okoliczne psy starch bylo z nim wychodzic na spacer (czego nigdy nie robilam):) artdeco

    OdpowiedzUsuń
  2. Teraz już z górki, zagoi się ładnie, blizny futrem zarosną i Mircia będzie jak nowa. A swoją drogą ktoś kto twierdzi, ze pies nie powie czego chce to nigdy nie miał psa. Małpiszony wszystko powiedzą.I nawet uszami słuchać nie trzeba tylko patrzeć uważnie. Lepszej opiekunki pooperacyjnej Mircia mieć nie mogła.

    OdpowiedzUsuń
  3. Biedna psica. Trochę się nacierpi, ale trzeba być dobrej myśli. Jest powiedzenie: goi się jak na psie! Uszy do góry, Mirka! :)
    U nas weterynaria tylko prywatnie...BBM

    OdpowiedzUsuń
  4. ło matko, to mocno ją poszarpał, tyle klamerek, biedna,dobrze że ma przy sobie pielęgniarkę, trzymam kciuki,a tego labradora nie wzieli na jakieś testy? Tak bez niczego pogryźć?

    OdpowiedzUsuń
  5. kwbj:
    Matko kochana. To obie przeżyłyście ten napad labradora, i Ty i Mircia. Dobrze ma, bo Ty się nią fachowo zajmujesz.A co z labradorem? Chyba powinien być przebadany.Ściskam Ciebie i łapki Mirci.

    OdpowiedzUsuń