niedziela, 3 września 2017

Prosto w koloratke

Wydziergalam mezowi znajomej dwie pary skarpet, bo w srode jedzie na rehabilitacje (po zawale i kolejnych trzech stentach). Przy okazji wypróbowalam kolejny, od lat zalegajacy mi wzorek na skarpety, o nazwie Skarpetkowy Szkielet. Wzorek bardzo prosty, a efektowny, a oto i on- jakby ktos mial ochote przygarnac:


Opis prosty- pusta kratka: oczko prawe, krzyzyk: oczko lewe, wzorek rozciaga sie przez 2x16 oczek, czyli na skarpete nalezy nabrac 64 oczka (wlóczka skarpetkowa poczwórna, czyli 10 deko=420 metrów). Co mnie od tej pory od tego wzorku powstyrzymywalo byly wlasnie te 64 oczka, które ja dopiero zaczynam od rozmiaru stopy 40. W tym próbnym przypadku, maz znajomej ma rozmiar 42, wiec oczka pasowaly. A teraz po przemysleniu sprawy na mniejszy, na przyklad mój rozmiar buta, wzielam po prostu mniejsze druty, czyli zamiast 2,5- robie na dwójkach. I skarpetka juz nie jest za szeroka. Ten wzór nie daje sie bowiem zmodyfikowac badz pomniejszyc. Skarpeta sklada sie z czterech "poletek", bo 2x 16 oczek. 19 rzad dzierga sie odwrotnie poletkami, co symbolizuje strzalka u góry. Dla symetrycznego efektu druga skarpetke odwrotnie, czyli zaczyna sie od poprzecznego poletka, jesli pierwsza zaczelo sie od podliznych pasków.

Skarpety dla znajomego:


Skarpety dla mnie :))


Cos mi sie zdaje, ze chyba kompletnie przerzuce sie na ten wzorek, bo bardzo mi sie podoba!

Zielone skarpety nie zdazylam sfotografowac razem jako gotowe, bo tak je wczoraj po poludniu zostawilam. Te pierwsza i juz skonczona wzielam znajomej do kosciola, aby dala przymierzyc w domu swojemu mezowi, i powiedzialam jej, ze druga jeszcze w ten sam wieczór skoncze. Mielismy bowiem swieto w parafii, takie zakonczenie lata, najpierw nabozenstwo, po nim na koscielnym podwórku pieczenie kielbasek, salatki, napoje wedle gustu, troche atrakcji dla dzieci, taka mala zabawa. A ze nasz probosz pojechal na urlop, na caly wrzesien, juz w zeszlym tygodniu zawiadomiono nas, ze bedzie go zastepowal mlody ksiadz z Polski. No i mnie to zaciekawilo, jako ze bardzo mlody, w wieku mojego syna, i wyslali go na te nasza ciezka prowincje ku jego szokowi kulturalnemu, bo my to przeciez nieporównanie do Polski, poczawszy od polityki koscielnej, poprzez samo urzadzenie kosciola, do obrzedów. Krótko mówiac, jestesmy w tym kierunku pod wyraznym wplywem Marcina Lutra, który to juz wtedy powiedzial, ze nie licza sie klamoty, lecz slowo. Tak wiec z ciekawosci poszlam na to wieczorne nabozenstwo, a z drugiej ciekawosci sprawdzic, czy na serio naprawiono nasze naglosnienie, bo mimo zakazu, ktos tam znowu wtrynil ryja w osprzetowanie, i glosniki dzialaly, ale nie indukcja, która w halach jest mi niezbedna do zrozumienia slowa mówionego przez mikrofon- poprzez indukcje wszystko mówione kierowane jest mi bezposrednio do procesora i aparatu sluchowego, przy czym nie slysze niczego innego w sensie szelestów, chrzakania, pokaslywania, i oczywiscie echa w kosciele. Indukcja dzialala, a mlody ksiezulo niemieckie czytanie i spiewanie z ksiegi mial super opanowane, gorzej z tzw. wolna mowa, tu ma jeszcze kilka zahamowan, widac tez, ze jest nieco niesmialy.

Dalam mu sie spokojnie przebrac w zakrystii (tu jest normalne, ze parafianie, jak ktos cos tam ma, do zakrystii wchodzi i nikt nic dziwnego w tym nie widzi), przysiadlam przy jednym ze stolów na dworze, odczekalam, az sie zjawi na horyzoncie i pokiwalam mu reka, wskazujac miejsce naprzeciwko siebie, które tez (chyba ze strachu, o co chodzi) od razu zajal, i nie musial sie wiecej bac, bo zagadalam do niego po polsku. Nie powiem, ciekawe porozmawiac z takim swiezym zóltodziobnym importem z Polski, do tego importem klerykalnym. Ciekawe, ze nie jest zwolennikiem PiS- u, ze byl za opodatkowaniem koscielnym i wyplata dla ksiezy, jak to ma miejsce w Niemczech. Niestety z moim dawnym kolega z klasy nie ma nic wspólnego w sensie pokrewienstwa, choc calkiem niedaleko od tego miasta pochodzi. Sam tez byl ciekawy wielu spraw, jak dziala parafia ( u nas jeden ksiadz obsluguje 3 parafie, w trzech miasteczkach, czyli jezdzi od a do b przez c), pytal o ekumene- u na spisana duzymi lierami, zreszta akurat wracal z kosciola ewangelickiego, gdzie go wyslal jeszcze proboszcz, ze musi tam sie pojawic, bo bedzie nabozenstwo ekumeniczne katolicko- protestanckie z udzialem czlonków miejscowego kosciola nowoapostolskiego na temat roku luteranskiego. Objasnilam mu tez dzialanie i wyskosc podatku koscielnego, a takze klas podatkowych, bo ksiadz katolicki jako kawaler dostaje jedynke, czyli placi sporo podatków w porównaniu do ewangelickiego pastora, który, najczesciej zonaty i dzieciaty, ma optymalna klase podatkowa trzy plus ulgi na ewentualne dzieci ;)
Byl ciekawy tez klimatu wyborczego, uchodzców (mamy w miescinie 2 takie domy), i tak ogólnie zycia tutaj. Trafil wiec na wlasciwa ;) do tego bez niedomówien jezykowych. Dalam mu numery telefonów, jakby cos bylo badz sie dzialo, wytlumaczylam mu tez, gdzie mieszkam, jakby cos, no i pojechal sobie do domu naszego proboszcza, znaczy mieszkania przy parafii, oddalonego od nas 15 kilometrów. Tak na marginesie, w Polsce bylo takie przyslowie, kto ma ksiedza w rodzie, tego bieda nie ubodzie, a tu sie okazalo, bo go po prostu wypytalam, jak to finansowo dziala, bez wyplaty dla ksiedza, ze jest róznie i rozmaicie, z tych tac, do tego ograniczenie godzin w nauczaniu religii w szkole, które niesie ze soba jakas tam umowe o prace i wyplate. Wiem juz tez, z czego zyja ksieza- emeryci w Polsce, i miód to to nie jest, bo ksiadz tez czlowiek, i najwiecej wydaje w pewnym wieku na lekarstwa. W kazdym razie, nasz zastepczy ksiezulo przyznal, ze finansowo to na niezamoznych nogach stoi, a auto, to dostal od rodziców w prezencie. Hm, trudno w to nie uwierzyc, chlopak wydaje mi sie szczery.

Jak juz bylam w domu, zadzwonila znajoma, ta od tego meza z jedna skarpetka do przymiarki, i zawiadomila mnie, ze dzwonila akurat do niej przyparafialna sekretarka, ze zapomnieli mlodemu ksiedzu powiedziec, ze jak jutro bedzie jechal na ranna msze do kosciola oddalonego o 25 kilometrów, to musi jechac objazdem, bo glówna droga bedzie czesciowo zamknieta, bo jacys kolarze beda jechac, raz na pare lat jest cos takiego, a widziala, ze grzebalismy sie w naszych telefonach, wiec pewnie mam jego numer. Tak wiec przedzwonilam do niego, wytlumaczylam mu objazd, z którego skorzystal i jeszcze przed poludniem podziekowal esemesowo. A po poludniu dzwonek do drzwi, myslalam, ze to ta znajoma po druga, juz skonczona skarpetke, otwieram drzwi i patrze sie prosto w koloratke. Okazalo sie, ze wyslano go z prezentem do malzenstwa z parafii, które w ten dzien razem swietowalo okragle urodziny, i on byl juz tam dwa razy, i ich nie zastal. Tak wiec postanowil zwrócic sie do mnie o pomoc z przekazaniem prezentu. Pokazalam go rodzicom, przedstawiajac któz ten mlodzieniec- opowiedzialam im jeszcze wczoraj po powrocie o nim, ze widac dobry chlopak, skoro za PiS- em nie jest ;) do tego dokladnie w wieku ich wnuka. No to go sobie, znaczy mlodego ksiedza, posadzilismy przy stole, napoili na zyczenie hernata, pozywili ciastem z kruszonka, i jeszcze porozmawiali o tym i owym, on tez nie mniej ciekawy tutejszego zycia i obyczajów, szok kulturowy juz mu nieco przeszedl po kursie w Paderborn. Niemiecki zna calkiem w porzadku, jedynie troche go hamuje wolna mowa, a tu na samym poczatku pogrzeb mu wyskoczyl. Chrzcin i slubów raczej nie bedzie w kolejnych czterech tygodniach. Kazania pisze sobie sam ze slownikiem, pochwalilam mu wczorajsze, no i poza tym dobrze sobie radzi. Zobaczymy wrazenia po odbytym zastepstwie, bo nie omieszkam go dokladnie wypytac :D



6 komentarzy:

  1. Ciekawa historia z tym Importem , no ale ześ nos wsadziła w koloratkę to się uśmiałam :)

    OdpowiedzUsuń
  2. ale te skarpetki fikuśne, bardzo fajne :)

    OdpowiedzUsuń
  3. nie powiem,sporo księzy jest ok,nasz proboszcz jest super,skarpety super,a odnosnie zapotrzebowania na paputki to powoli robię małą sztrykowaną wyprawkę dla kolejnego wnuka,jeszcze w brzuszku jest,aktualnie mam kocyk na drutach,po 9 latach będę drugi raz babcią.

    OdpowiedzUsuń
  4. Miał księżulo farta, że Ciebie spotkał, bo został uczciwie poinformowany i to w języku polskim.
    Na pierwszy rzut oka nie bardzo mogłam uwierzyć, ze taki wzór sprawdzi się w skarpetach, ale czym dłużej się przypatrywałam, tym bardziej widziałam ten wzór na skarpetkach;).

    OdpowiedzUsuń
  5. Trzeba przyznać- ciekawa znajomość.
    A skarpety- bardzo fajne. Oryginalny wzór! Myślę, że i bluzka takim wzorem robiona mogłaby być ciekawa.

    OdpowiedzUsuń
  6. Ależ z Ciebie dobra śledcza!

    OdpowiedzUsuń