niedziela, 2 grudnia 2018

Pierwszy tydzien

Byl stresujacy. Mama nie rozumie koniecznosci tego "sanatorium pielegnacyjnego". Bo najlepiej, jakbysmy byli tam z nia razem. Bo jak bylismy na urlopie, to razem. I dlaczego nie mozna wyjsc i pójsc do domu. Pomijajac fakt, ze jest to raptem 10 minut od domu oddalone, drogi do domu sama by nie znalazla. Tak samo, jak nie zna dnia ani godziny, czy pory dnia. Dlatego jeszcze w lecie sprawilam jej zegarek na reke, który mówi godzine i dzien. Na normalnym zegarku, takim z tarcza, nie zna sie.

Tak wiec latamy tam do niej, za dnia, na krócej i dluzej, do tej pory szykowalam ja tez wieczorem do lózka. tam chodza wczesnie spac, zreszta mama lubi wczesnie chodzic spac, a ja mam reszte wieczoru wolne (w domu).

W domu grzmot zaleglej roboty, okna, firanki juz zalatwione, na dniach musze wybrac sie na zakup nowych firan na dól, bo te stare maja wedle moich obliczen jakies 15 lat i sa dwukolorowe od grzejników, co widac jedynie, gdy leza do prania czy prasowania, sa po prostu stare i nieco zólte, wybielanie proszkami juz nie dziala. Kanapy i fotele tez juz zamówione, maja przyjsc pod koniec stycznia. Teraz tylko polamac glowe, co zrobic ze starymi.

Wczoraj pojechalam do Hameln poszopingowac, przede wszystkim dla mamy; jak juz wspomnialam, trzeba jej nieco dostosowac garderobe, np sweterki, musza byc ciemniejsze i we wzorki, bo zdarza jej sie czesto pochlapac przy jedzeniu czy piciu, i zeby nie od razu miala takie "broszki" trudne do doprania. Kupilam jej tez nowa kurtke, kapcie, podomowe spodnie- ona takie rzeczy lubi.

W Hameln grzmot ludzi, bo zaczal sie jarmark bozonarodzeniowy, trudno przejsc od sklepu do sklepu czy w galerii, bo ludzie spaceruja, jedza i pija po drodze, przystawaja, ogladaja sie dookola, duzo Holendrów tez sie spotyka. Zabezpieczenia masywnymi betonami, gustownie ozdobionymi plakatami, tez sa. No cóz, to teraz normalny obrazek w Niemczech.




Anielice spotkalam w galerii ;)

W osrodku pielegnacyjnym tez byl bazar bozonarodzeniowy, w srodku jak i na zewnatrz z grillem i goframi, oczywiscie grzane wino i inne atrakcje kulinarne, chór, kramy, pogoda dopisala. Mikolaj tez chodzil od pokoju do pokoju ;)


Miroslawa czuje sie tam juz jak u siebie, okupujac fotel i lózko. Lepsze psie bakterie, niz jakis MRSA, co nie? ;)


6 komentarzy:

  1. Zielonapirania2 grudnia 2018 16:34

    O, Mikołaj już w Niemczech?:) To i do nas pewnie niedługo dotrze, koło 6 grudnia powinien być :))
    A zwierzaki tak już mają, że w pościeli im najlepiej, niech Mirka spyta moich kotów o zdanie:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mikolaj byl tez dzisiaj u nas, ale nie poszlam na jarmark swiateczny bo lalo jak z cebra!
      Caly dzien placze sie po domu, nie jest zle :)
      Z opowiadan moich znajomych, ktorzy maja rodzicow w domach opieki wynika, ze pacjenci nie moga sie bardzo dluo dostosowac, a pomaga tylko stan calkowitej demencji :(
      Moja mama uciekala mi tu pare razy z domu, nie potrafila powiedziec, dokad idzie :( Pomoglo dopiero zamkniecie wszystkich drzwi zewnetrznych na klucz i powieszenie kluczy wysoko na futrynie.
      Mirka jest psem rehailitacyjnym dla twojej Mamy :)))

      Usuń
  2. Cieszę się, że Twoja mama jest bezpieczna i zaopiekowana, ale tak sobie myślę, że strasznie przykro być z bliskimi osobami w tych chorobach, niesprawnościach. Na prawdę podziwiam Cię, że tak szczerze o tym piszesz, u nas to jednak duże tabu. Moja babcia zmarła w marcu tego roku, a ja nadal nie umiem przejść żałoby, fakt czuję ogromny żal, że odeszła, ale chyba bardziej ulgę, że nie płacze, nie męczy się... Zawsze myślałam, że zwyczajnie nie przeżyję jej odejścia, była mi najbliższa z całej rodziny, a ja nawet nie wypłakałam się porządnie.

    OdpowiedzUsuń
  3. Trochę Ci zazdroszczę tej werwy z jaką zabrała s się do prac porządkowych w domu.
    I na schoping pojechałaś...
    A ja rozleniwiona i rozmemłana po sanatorium jestem i nic mi się nie chce.
    Muszę się jakoś zebrać w sobie, bo jak na razie to tylko warczę jak ktoś ode mnie czegoś chce;)))

    OdpowiedzUsuń
  4. ciekawa jestem, czy Twoja Mama rozumie, że to będzie tylko krótki pobyt, po którym wróci do domu. a z bakteriami naszych własnych psów chyba jesteśmy zżyci:)

    OdpowiedzUsuń
  5. To trudny czas,zapewne nie wie co jest grane do końca,zapomni po co to wszystko.Idziesz jak burza w domku ze sprzataniem i kupowaniem.I ja powoli sobie robię,dzisiaj były pieczone pierwsze pierniki.Na kolację wigilijną będą dzieci z rodzinami i I święto tez.Co się da to mrożę,lubie już wcześniej mieć przygotowane.

    OdpowiedzUsuń