czwartek, 3 stycznia 2019

Zima jest zielona

Idac do lazienki, i rzucajac okiem na termometr za okne, który pokazywal niewiele ponad zero, na dachówkach dopatrzylam sie nieco sniegu, ostatnie platki, które musialy spasc, gdy spalam po dyzurze, i które do zmroku zdazyly zniknac. Moje zyczenia co do sniegu sa takie- i od lat juz tak sobie zycze- ze snieg owszem chetnie, ale tylko wtedy, gdy mam wolne i nie musze jezdzic autem. Aktualnie zyczenie sie spelnia.




I oczywiscie mordka tez jest.


Od wczoraj pracuje, póki co jestem jeszcze sama z mniemanie mala liczba pacjentów, która to mala liczbe widze inaczej, bo gdy do 30 w nocy dochodzi mi 5, to liczbe uwazam za calkiem pokazna. Ale z powodu mojej jeszcze i dzisiejszej dyzurowej samotnosci dzienna szychta musi mi przygotowywac wiele rzeczy, badz je za mnie wykonywac, bo np rzkladanie leków, gdy jest sie samym, jest kompletnie nierealne, i nie wykonalne. Wystarczy, ze kazdy dzwonek jest mój, a dzwonki maja to do siebie, ze najchetniej dzwonia na róznych koncach i to jednoczesnie. Oczywiscie o przerwie mozna sobie na takim dyzurze pomarzyc, wiec dopisuje do nadgodzin, których wkrótce mam 100. Dopiero nad ranem, jak juz z pomoca geriatrii obrócilam na inne boki lezacych pacjentów, zajrzalam w gazete, bo i tak nie moglam nic robic w dyzurce- sprzatacz przychodzi teraz o piatej i myje te podloge tak dokladnie, ze lepiej sie w poblizu nie krecic, bo istnieje niebezpieczenstwo wykonania podwójnego salta.

Dzierganiowo: mam na drucie strzalke. Strzalke mialam rano w Sylwestra prawie gotowa, brakowalo moze z 20 oczek do spuszczenia, ale widzialam, jak niechetnie robie, i w sumie mi sie nie podobal ten brzeg. Bo pierwsze oczko przekladalam "poprawnie" na drut, i wtedy na boku wychodzi taki lancuszek. W sumie ladny, trzeba tylko uwazac, zeby nie przekrecic jakies oczko, najczesciej zdarza sie to, gdy oczko spadnie z druta, wtedy lanczuszek sie wichruje nieco. Jeden maly wicherek niestety mialam, ale caly lancuszek nie podobal mi sie, bo byl jakis taki gruby, poszerzal sie, po prostu nieladny. Z poczatku sobie wmawialam, ze przy naprezeniu moze sie wyrówna, ale doswiadczenie mówi mi, ze wcale sie nie splaszczy. Tak wiec sprulam strzalke do meomentu niedodawania oczek na brzegu B, i teraz sciagam to pierwsze oczko bez przerabiania, ale inaczej prowadze nic, i wychodzi mi brzeg bardziej "bity". Jakies 3 centymetry nowego brzegu juz mam. Cierpliwosc i ochote do prucia i dalej dziergania, to ja mam. 

12 komentarzy:

  1. Podziwiam Twoją cierpliwość, bo gdy mnie coś nie wychodzi na drutach, to rzucam je w kąt na kawał czasu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja tak mam, ze jak cos mi nie wychodzi, to zaczynam od nowa, i tego niestety nie przeskocze.

      Usuń
  2. Zimozielone i u mnie za oknem. Oba zwierzaki chyba niezdrowe. Jak mnie coś tak sobie wychodzi, to tłumaczę że to technologiczna wpadka i drugie będzie lepsze i zwykle jest lepsze. Drugie. A pierwsze jest jakie jest i zwykle nikt się błędu nie dopatruje. Co natomiast sprute to znika mi z horyzontu. Na zawsze.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kurcze, moze jakies bakterie/ wirusy zlapaly? Noro przeciez szaleje. Niby psy sa odporne na ludzkie zarazy, ale w dzisiejszych zmutowanych czasach... Zdrówka obum zycze. Faktycznie jakos nie w sosie wygladaja na zdjeciu.

      Usuń
    2. Nic o Noro nie wiem, ale wszyscy właściciele psów dookoła meldują nocne wstawania i liczne prania kocyków i poduszek, bo podopieczni obydwoma końcami że tak powiem.

      Usuń
    3. Mirka z kolei dzisiaj po poludniu zastrajkowala, i haufena nie zrobila o_O

      Usuń
  3. nieźle to wykombinowałaś, kiedy Ci śnieg pasuje. ale ja też wolę gdy mocno sypie, a ja nigdzie nie muszę jechać. mordka naprawdę śliczna.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ... a wczoraj 20 km dalej, za góra, faktycznie w miescie snieg jeszcz elezal, nieduzo, ale jednak. Na szczescie nie wadzil, a rano juz go nie bylo. Mordka lysieje nad nosem, ale mordke pocieszam, ze mimo lysego nosa, nadal ja lubie ;)

      Usuń
  4. Ja jestem raczej szydełkowa niż drutowa, ale też bez nadmiaru entuzjazmu- raczej, żeby zużyć pozostałości włóczek. A za pruciem nie przepadam, dlatego zawsze podziwiałam Twój perfekcjonizm "druciany". :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam cala mase resztek po skarpetkach, czyli dobrej wlóczki, i kombinuje, co z niej zrobic, bo mitenki juz mi si enieco znudzily, byc moze jeszcze z 2- 3 pary, i koniec. Kiedys zrobilam z takich resztek szal, dwa metry i robiony w poprzek, zeby nie bylo pasków jako takich, kolory brazowo- zólto- ruce; syn przy pierwszych odwiedzinach od razu mi go zwinal.

      Usuń
  5. Ach te dzieci! Moja wyszarpuje mi od razu patchwork, jak tylko ja SOBIE jakis uszyje, ot zycie.....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Widzialam na zalaczonym obrazku ;) ze pieskom baaardzo ladnie i widocznie wygodnie lezy sie w patchworkach :D

      Usuń