poniedziałek, 18 lutego 2019

Ale dzien!

Zaczelo sie juz rano, prawie dramatycznie. Niby wiosennie, slonce nagrzewa caly dzien, deszczu nie ma, ani mgly- a na jednym lesnym zakrecie bylo slisko! Wpadlam w poslizg, pod górke, i sie wykaraskalam bez szwanku. To jest taki zakret nizej polozony, i prawdopodobnie podeszlo nieco wody gruntowej z lasu, bo skad niby miala wziac sie ta "szklanka"?

Spiac jeszcze w poludnie, zbudzila mnie "centrala" w lózku, alarm pozarowy. Nie palilo sie, jedynie rodzice na dole ziemniaki nieco przypalili w patelni, i sie narobilo halasu. Wszystkie czujniki dymu mam takie dla gluchych, wiec niedosc ze wyja jak oszalale, to jeszcze wlacza mi sie budzik z poduszka wibracyjna, i zmarlego do pionu stawia. Przy próbie wylaczenia alarmu tato jeszcz eraz wywolal alarm, a ja, pomimo ze wiem, ze nie idzie u mnie w lózkowej centrali wylaczyc, próbowalam na wszelki wypadek, przez co przestawilam zegarek o godzine do przodu, i zamiast planowo wstac o wpól do trzeciej, wstalam o wpól do drugiej. No czuszszsz. Pranie przynajmniej szybciej odbebnilam, a i nieco podlogi ogarnelam.

Jako, ze jutro maja przyjsc fotele i kanapy, znaczy mój szezlong tez, przygotowalam nieco pokój na wniesienie, usuwajac pare drobnych czesci z drogi. Mirkowe lózko przestawilam na ten moment spod jednego okna pod drugie, ale o tym potem (mialo konsekwencje).

Wieczorem o szóstej mial przyjsc mój sasiad, który po raz trzeci postanowil odkupic ode mnie kawalek mojego duzego ogrodu, i teraz ponoc na serio, transakcja ma dojsc do skutku. Wzielam po 10 euro od metra kwadratowego. Sasiad bedzie tam stawial garaze, i robil sobie dojscie do domu, od tych garazy, i ogólnie od naszej ulicy. Mieszka bowiem nade mna, ze tak to okresle, ulice wyzej, na skarpie, i zachcialo mu sie wygód. Niech ma.

Potem zadzwonila kuzynka na telefon taty, bo sie okazalo, ze stacjonarny ma popsuty, a ja z ciekawosci, czy juz do mnie tez próbowala sie dodzwonic, poszlam do sypialni, gdzie ladowalam mój telefon (zaraz przy centrali przeciwpozarowej) i oczywiscie zapomnialam o stojacym pod oknem mirkowym lózku, ale jak juz sie o niego potknelam, i zanim wyrznelam, to sie zlapalam za grzejnik i jakos mi tam lewy kciuk w ten grzejnik... w kazdym razie po wydobyciu kciuka z grzejnika owy jakos dziwnie odwstawal, to go szybko "nakierowalam" i jest znowu na swoim miejscu, ale boli czasami bardzo. Nic innego, tylko byl zwichniety. Ze tez do repozycji nerwów mi starczylo... Ciekawe, kedy sciegna sie zregeneruja, bo póki co, sa przydlugawe, ze tak to okresle. I ciezko bylo mi rozpiac sobie stanik, a gdzie ubieranie??

Do pracy dzisiaj z tym kciukiem nawet nie byloby sensu sie wybierac, ale mam wolny tydzien, znaczy 8 dni, i mam nadzieje, ze do tej pory wykaraskam sie z tego. Bo ani cos kciukiem chwycic, ani klamke nacisnac, ani dziergac, kompletnie slaby ten kciuk. Klapa. A wlasnie koncze kolejna strzalke... nawet wczoraj w pracy pare rzedów zrobilam, czasami w sobote i niedziele sie takie cos udaje.


15 komentarzy:

  1. U mnie też poniedziałek słaby, zrealizowałam tylko 1% z tego co chciałam, chyba przez tą pełnię tydzień będzie jakiś taki kiepski

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeden procent, ale w dobrym celu? ;) Jak z podatkiem!

      Usuń
  2. Poniedzialek powinien zostac usuniety z kalendarzy, to nic dobrego, wiec jego obecnosc jest zbedna. I... aua...!!! kiedy czytalam o kciuku, to moje tez mnie bolaly. A jesli chodzi o alarm, to przynajmniej masz wyprobowany, dziala.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W sumie lubie poniedzialki, bo zwykle tzaczynam nim wolny tydzien, wiec...
      O, alarm man dobry. To nie pierwsze kartofle byly :D

      Usuń
  3. No faktycznie, marny dzień. U mnie tylko cukry wysokie wyszły ale mi wystarczy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moze "wina" jakichs innych lekarstw? Czy chodzi o ten HbA1C- wynik?

      Usuń
    2. Nie, zwykła glukoza poranna zdradziła jak się prowadzę :-(

      Usuń
  4. Jak nie urok to sr.... jak mówią,to faktycznie pech.Dobrze że macie taki alarm ,nigdy nie wiadomo.Szkoda palca a o bólu nie wspomnę.Trzymaj się.Czekam na Twoją dostawę mebli.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zdarza sie, czlek za duzo przyzwyczajen ma, nawet co do rozstawienia mebli. A mialam po ciemku nie chodzic ;) ale skoro blednikowi nie robi róznicy, to sobie poszlam kciuka zwichnac.

      Usuń
  5. niezwykle barwny dzień, kawałek scenariusza do komedii gotowy:) nie znam się na cenach, ale 10 euro za m2 wydaje mi się okropnie tanio. może o jakichś zerach zapomniałaś?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ludzka komedia ;) nie, cena prawidlowa, ale o tym wiecej napisze.

      Usuń
  6. Ale młyn!! Współczuję! :(

    OdpowiedzUsuń
  7. Pechowy dzien, w takim przypadku to nic tylko sie polozyc i czekac az dzien minie. Tyle, ze nie zawsze tak mozna jak wynika z Twojej notki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie, nie da rady wylezec tego i owego u mnie, póki co, przynajmniej.

      Usuń