piątek, 21 czerwca 2019

2019-14

Moja strzalka skonczona! Zamknelam w poniedzialek wieczorem oczka.
Pierwsze fotki na malym dywanie, potem zdecydowalam sie zrobic kilka na trawie, skoro juz slonce wyszlo... ;)




W kadr wpadl mi taki maly piesek.


Bez pieska strzalka prezentuje sie tak:




Material: 900 metrów bawelny z akrylem, po 50%; akrylu nie czuje sie. Zwazylam klebek, to bylo 26 dekagramów, i w formie tzw Bobbel, czy jak na Wegrzech mówia, Klumpa. Skad mialam te welne, sama juz nie wiem, ale troche u mnie juz lezala w koszyku. Druty wzielam numer 4, i pasowaly idealnie.

Maly piesek szalal w ogrodzie, gryzl liscie, kopal dziury, patrolowal wzdluz plotu i odszczekiwal psom w sasiedztwie, w koncu spoczal.





A ja poszlam poszukac mojego pieska, który ma wiele w nosie, ogród zna, sasiedzkie psy takze, i lezy sobie w poludnie, w najwieksze goraco, na kanapie w domu.














W Netto ostatnio sprzedawali psie bawidla, to kupilam Mirce nowe, aby miala co szarpac i gryzc. Swinia jeszcze cala, ale gwizdek sie urwal. Misiu jeszcze popiskuje cieniutko ;) Nie bardzo oplaca sie dawac Mirce nowe zabawki, ale ta psia radosc jest niesamowita, gdy ni stad, ni zowad, Mikolaje przychodza ;)
Paznokcie ma panna Mirka zjechane jak i jej pancia, ale przeciez nie zabronie jej kopac dziur w murawie, do tego sporo chodzi i pazury zdziera.
Acha, i zaczyna niesmialo zalatwiac sie w ogrodzie, bo od jakiegos czasz zauczam ja ranem. Nie chodzi o to, ze nie mam ochoty czy czasu chodzic z nia rano, ale jest taka sytuacja, i lepiej nie bedzie, i by cmoze bedzie tak, ze ranne wyprawy odpadna z powodu niespokojnej mamy. Popoludniami/ wieczorem chodzimy w dalsze trasy. Przy czym po niedzieli zapowiadaja i 40 stopni, to tez nigdzie nie pójdziemy, chyba tylko po to, aby poparzyc Mirce opuszki na goracym chodniku i asfalcie. Tak wiec jak dzisiaj rabnela kupsko na trawie w samym przejsciu kolo pergoli, pochwalilam ja jakby zrobila cos niesamowicie cudownego ;)
Mama od poniedzialku zaczyna dzienna pielegnacje w innym osrodku, dla osób z daleko posunieta demencja, i pierwszy raz jade z nia na prawie caly dzien, aby (jak zaproponowano i poproszono) obejrzec koncept i mame w nowej sytuacji.
Z tatem bylam dzisiaj u urologa na obligatoryjnej pooperacyjnej wizycie, jest wszystko w porzadku, troche jeszcze krwawi, czasami nie opanuje dwie kropelki, ale to normalne i po to sa te meskie podpaski. W tkankach patolog znalazl malego niezlosliwego guza, czyli czas operacji byl doskonale dobrany.
Ja polatalam potem po sklepach, kupilam moim dwóm kobietom w domu (mamie i ciotce) po sukience w NKD, widzac widmo nadchodzacych i obiecanych 40 stopni, sobie gatki 3/4 sportowe; sukienkowa to ja juz raczej nie bede, spódnicy tez nie posiadam.... psom kupilam w second hand fajna i taka calkiem spora miske na wode ze stali szlachetnej; uwielbiam takie naczynia dla psów, nie lubie plastików i innym "melamin" czy jakos tak, i nie lubie tez misek z tzw. kolnierzem; z tym niby stabilitatorem, o cos takiego:

Tutaj i kolnierz, i z tej mistycznej melaminy, uch! Miska calkiem nie dla mnie, znaczy nie dla Mirki i przeze mnie do obslugiwania. Na poczatku takie kupilam, i wywalilam w choleru.
Na marginesie, Trixi zaczyna ladnie chodzic na tradycyjnej smyczy, bo z domu zna tylko ten rozciagliwy system, ale na szczescie ciotka zapomniala wziac ze soba czy ma na samym dnie walizki, wszystko jedno, ja z nimi obiema chodze, znaczy z Mirka i Trixi, i smyczami ja zarzadzam ;) 

9 komentarzy:

  1. Bardzo odpowiedzialna praca to zarządzanie smyczą! ;-)))
    Sesja zdjęciowa Mirki wspaniała!
    A prócz tego jeszcze dodam,że gdy w domu są zmiany to wszystkie stworzenia "małe i duże " muszą się dostosować! :-)))

    OdpowiedzUsuń
  2. Meczysz biedna Mirke w taki upal jakimis sesjami zdjeciowymi, a ona najchetniej by pospala. Nawet zabaweczka nie wzbudzila jej entuzjazmu.
    Szczalka fajna, zwlaszcza na tle Trixi. :)))

    OdpowiedzUsuń
  3. Strzałka śliczna. Masz Ty, dziewczyno prawdziwy talent!
    A psiaki też prezentują się znakomicie! ;))

    OdpowiedzUsuń
  4. To zrobiłaś strzałkę, u mnie wielkie spowolnienie robótkowe, sesja psiakowa śliczna, malutka się zadomowia u Was, zdrówka dla taty i poprawy zdrowia dla mamy.

    OdpowiedzUsuń
  5. Ładna ta dziergana apaszka! A Trixie wyraźnie zachwycona ogrodem. Ja też miałam dla swojego miski ze stali oraz (tylko się nie śmiej) dwie porcelanowe miseczki , zdobione wzorkiem, z Fabryki Porcelany w Książu. I na nie dostawał extra przysmaki, a nie swojego rutynowego Frolica. Ach te psie piszczące zabawki- kiedyś, chyba w chwili zaćmienia, kupiłam mu piszczącą przeraźliwie zabawkę w kształcie kokardki i jak głupia dałam pod choinkę- święta mieliśmy do imentu przepiszczane, a był na nich obecny mąż mojej córki ze swą mamą.Ale oboje byli wielbicielami jamników, więc nie pozwolili mi by ją psu zabrać i schować.
    Dobra wieści o zdrowiu Twego Taty i mam nadzieję, że Twoja obserwacja Mamy w ośrodku dziennym wypadnie pozytywnie.
    Miłego;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Lucy, bardzo ładne rękodzieło:)Obie panienki są cudnej urody choć każda w innym rodzaju, takie stworzonka zmieniają smutek w radość, patrząc na nie zapomina się chwilowo o wszystkim innym, są wspaniałe. Mirka z Szilką mogą sobie faktycznie podać łapki w kwestii obwodu bioderek i brzuszka jak kiedyś mówiłaś :)
    Cieszę się, że z Tatą już ok, teraz jakoś z tym Mamy pobytem, żeby się ułożyło.
    Teściowa znów zaczęła chować leki, nie łyka, udaje, niedługa była chwila względnego spokoju.

    OdpowiedzUsuń
  7. Złota Królewna wymiata. A zabawki nie są do opłacania się, tylko do bawienia, wybebeszania i wywlekania gwizdków. Pies istota madra i lubi się bawić do starości. Jak my!

    OdpowiedzUsuń
  8. mialam strzalke w planie, ale wrocilam do dziergania sprutego szalu wiec kilka miesiecy zejdzie :(

    OdpowiedzUsuń