piątek, 10 kwietnia 2020

Jestem, zyje,

ale narobilam sie jak dziki osiol, w ostatnich kilku dniach.
"Najsampierw":
podlaczenie gazu wykonane, zakonczenie piekne, 100 % zadowolona jestem, co oczywiscie zakomunikowalam obu panom robotnikom, nie omieszkawszy im powiedziec, jak bardzo sie balam tego, co bedzie, i co bedzie potem.



Wszystkie strachy okazaly sie bezpodstawne. Murek caly, przegroda miedzy zwirem pod sciana/ ziemia w rabatce, stoi, kilka cebulek jedynie mi wreczyli, zebym znowu wsadzila w ziemie.


Po ich odejsciu, a bylo to w srode okolo wpól do drugiej, wzielam sie za sprzatanie po nich, w sensie zmywania po kawie, sprzatniecia pokoju na podwórku i toalety. To jest bardzo fajna sprawa, taka toaleta, do tej pory zaden robotnik sobie nie krzywdowal, ze ma takie bezproblemowe dojscie i mozliwosc skorzystania, do tego ja zawsze zaznaczam, ze moga tam wchodzic jak stoja, nie klopotac sie np brudnymi butami, gdyz kafelki sa bezproblemowe w sprzatnieciu, tak samo ogrodowe krzesla szybko mozna umyc.


Tylko potem oczywiscie troche sprzatania jest, takze zamiatania, odkurzania, no to w srode po poludniu odwalilam te robote, plus oczywiscie sprzatanie piwnicy, gdzie pochodzili dodatkowo jeszcze ci z firmy gazowej, w sensie uruchomienia przeplywu gazu. W miedzyczasie pranie.
Oczywiscie potem sprzatanie samej kotlowni, zamiatanie, omiatanie, przestawianie regalu, który stal wlasnie w tym kacie, gdzie teraz jest zawór; przy okazji przetrzebilam wiele rzeczy, które uznalam za dobre do wyrzucenia- w maju bedzie wystawka na ulice. Na regal trafily jedynie rzeczy, które uznalam za wazne i potrzebne. Na koniec wjazd dwóch rowerów. Przed kanistrami na olej stoi jeszcze kawalek starej kuchni, w której tato umiescil grzmot i niezliczone ilosci róznych sprzetów, podwójnie, potrójnie, i dziesieciokrotnie... tym zajmie sie Arno, bo wiele rzeczy ma ponad 50 lat, sa jeszcze po poprzednim wlascicielu.

Po tej akcji wygladalam jak dzika swinia, wykapalam sie i padlam w bety. Przedtem oczywiscie spacer z Mirka. Takze do Emilii, w celu zaplanowania Swiat, dopiecia tego czy owego na ostatni guzik. U nas nie ma zakazu kontaktów, jedynie ograniczenie, i apeluja kazdemu do zdrowego rozsadku. I innym faktem jest, ze u nas w miasteczku nie ma ani jednego przypadku korony, nadal duzo miejsca, malo ludzi.

Chodze regularnie z Mirka, takze w pola i pod las, naokolo wyskakuje mi jakis radiowóz, ale nic od nas nie chca. Patroluja plac zabaw pod lasem- nie wolno- i pole do grillowania- tez nie wolno. Poza tym, pod lasem jest duzy parking, chyba uwazaja, zeby za duzo ludzi tam sie nie spotykalo.



Wielki ksiezyc oczywiscie przegapilam, z powodu zmeczenia. Dopiero nastepnego rana.





Wczoraj wzielam sie za inna robote, konkretnie zlozylam i wynioslam na strych stare lózko syna, gdyz kupili nowe, które jest jeszcze w pokoju na podwórku i tkwi w kartonach. Ale, jako ze juz przyszedl tez materac, to rozwinelam go, aby sie napuszyl, przedtem wypralam przescieradlo i posciel, przy okazji i swoja posciel, wszystko przeprasowalam i nalozylam. Po chodzeniu na strych, i przed rozlozeniem materaca na podlodze, odkurzylam i umylam listwy. Po poludniu wzielam sie za wnetrza aut, gdyz dlugo juz nic nie bylo w nich robione, i wygladaly, jak wygladaly. Odkurzylam, powycieralam, przy okazji pociagniecia za odkurzacz, wyrwalam nieco gniazdko ze sciany, i jutro musze zorientowac sie, kiedy ktos moze przyjsc i naprawic. Teoretycznie moglabym spróbiowac sama go wcisnac, nie raz odmontowywalam gniazdka i kontakty przy malowaniu czy tapetowaniu, mam tez mozliwosc odlaczenia pradu w poszczególnych pomieszczeniach, zeby nie kopnelo mnie czy innego zainteresowanego, ale niech tam lepiej ktos madry przejrzy te kable, czy sa cale, nie bede sama medrkowac.
Ale sama naprawilam dwie sruby- jedna w listwie w sypialni rodziców, odchodzila, bo sie poluzowal koreczek, i naprawilam tez nieco zerwane drzwi w pokojowej komodzie.
Przed uporzadkowaniem aut pozamiatalam w obu garazach. Potem zajechalam nimi do srodka, i wyciagnelam kosiarke, gdyz kolo garazu, gdzie Mirka chetnie sika, trawa rosnie jakos wzdluz i w poprzek, to sa wyrównalam, koszac. Jak juz mialam w rekach te kosiarke, pojechalam nia pod kuchenne okno, i skosilam do altanki. Podlalam ogródek i kwiaty na przodzie. Podlalam tez kwiaty w domu.
Pozamiatalam podwórko.
Potem wzielam Mirke na smych, znicz i kwiaty i cos dla Emilii, acha, mrozonki to byly, wzgledem swiat, i poszlysmy, najpierw z towarem, potem na cmentarz, wstawilam mamie swieze kwiaty do wazonu, a znicz jeszcze sie palil, wiec ten nowy odpale dzisiaj. One sie swieca tak nawet ze 4 dni.
Na cmentarzu spotkalam miejscowa florystke, która byla juz przy pogrzebie mamy, i teraz oczywiscie tez ja zaangazowalam do pogrzebu taty, omówilysmy jeszcze tylko wstege na jeden wianek, bo z kwiatami daje jej wolna reke, maja byc wiosenne i kolorowe.
W poludnie odwiedzilysmy tez na podwórku, bo przez brame by chyba poszla, Mirki nowa kolezanke Sunny..


Piekna ma te mordke. Raczej rottweilera niz labradora.

Po powrocie do domu prysznic, Mirka poszla juz bez mycia sie spac...


... a ja chcialam sobie poogladac na Netflixie troche The Crown, ale usiedziec na doopie nie umialam, tak mnie bolala, jakbym ja caly dzien plaszczyla siedzeniem. Tak wiec poszlam lezec, myslac, ze poczytam sobie w takim razie, Biegunów Tokarczyk. Po 10 minutach czytania stwierdzilam, ze nie dam rady, i musze spac. 22.10 byla. Sen przed pólnoca ponoc najzdrowszy ;)
Zbudzilam sie dzisiaj rano okolo 6, ale dolezalysmy z Mirka do wpól do ósmej, po czym wstalysmy, zjadlysmy sniadanie, zanioslam Emilce maszynke do mielenia miesa, i poszlam z Mirka na prawie dwugodzinny spacer.


(nawet wyszly im te dwie dobudówki..)

Od tej pory, wlasciwie wypoczywam, pomijajac pranie kocy i poomiatanie na chodniku przed domem, jeszcze lezy ten piasek, który wmiatam w szpary miedzy kostka. Mysle, ze jutro pozamiatam do czysta.
O wczorajszej wycieczce do Stadtoldendorf, bo przy okazji wybralam sobie tam u laryngologa skierowanie do kliniki w Getyndze, bedzie potem. 

25 komentarzy:

  1. Lucy, Ty masz jakieś turbo akumulatory, tyle pracy. Masz za sobą,zrobione. Życzę spokojnych świat. U nas od czwartku maseczki, odwiedziny w sumie zero. Bedziemy sami.Syn z małymi też nie przyjedzie.Jakby go tak w samochodzie zobaczyli z cała ekipą to mandat. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale przeciez rodzina wspólnie mieszkajaca, jak wlasnie syn z dziecmi i zona, moga razem, czy nie??
      Robie jak sie da najwiecej, gdyz za 9 dni tydzien w pracy, wtedy to tylko kwiatki dam rade podlac, no i ogród.

      Usuń
  2. Dokładnie tak samo pomyślałam, jak Ulka! Chyba masz motorek w tylnej niewymownej! ;-)))
    Mnie sąsiadka wczoraj małe rzeźnikowe zakupy zrobiła, a w tym celu wzięła ze sobą swego starego ojaca, co by z kolejki jej nie wygnali, bo od 10 do 12 tylko dkla seniorów kolejki!
    Trochę odzipnij od tej roboty, chociaż rozumiem, że po remoncie tak trzeba, ale też z umiarem!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak do Uli, staram sie w teraz na wolnym jak najwiecej ogarnac, aby w pracowym tygodniu miec troche luzu. Bo nie dam rady wtedy.
      Odzipuje wczoraj- bo swieto, i dzisiaj, bo przed swietem ;)

      Usuń
  3. Ale piękne tulipany! I te bukszpany. Moje dwa piękne pożarły liszki...
    A energii ma Pani niesamowite pokłady. Żebym to ja tak połowę tego miała...

    Magdalenka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Prosze o tykanie :))
      Bukszpany rosna jak chwasty, niedlugo musze je troche nozycami potraktowac.
      Energia sie znajduje, jak trzeba, tak to u mnie dziala..

      Usuń
  4. Bardzo pracowity czas, to i solidnie się napracowałaś. Odpocznij wreszcie- robota nie zając!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Odpoczywam BBM, teraz swieta, upieczone, salatka zrobiona, reszte ogarnela Emilka, bedziemy odpoczywac.

      Usuń
  5. Od samego czytania wszystko mnie rozbolało!
    A - swoją drogą - najbardziej mnie wkurza u nas zakaz wstępu do parków i lasów. Przecież z daleka od innych ludzi można by było tam spacerować, byle się nie spotykać i nie gromadzić. Takie słońce - ludzie powinni wzmacniać organizm na powietrzu.
    Zdrowych świąt i wszystkiego dobrego!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie tez ten wasz zakaz wkurza i nie rozumiem, toz to wlasnie swieze powietrze i slonce wzmacniaja organizm, nie gnusnienie w mieszkaniu, ale co zrobisz madrym inaczej. Niestety.
      Dobrego i zdrowego!

      Usuń
  6. Tak sie zastanawiam, czy ci panowie od gazu przez przypadek nie podlaczyli Cie do jakiegos wysokiego napiecia... tyle mocy ;-) Urabiaj sie i odpoczywaj, czego dusza i cialo zapragna. Pozdrawiam Cie serdecznie. Przyjemnych Swiat z Emilka!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie, to mus zaistnialej sytuacji i widmo pracowego tygodnia, zblizajace sie nieublagalnie...
      Swieta z Emilka beda fajne, juz to wiem :)

      Usuń
  7. Lu, powoli, ta robota Ci nie ucieknie. Zaorzesz się.
    Ale z drugiej strony rozumiem. Na smutki, niepewność fizycznie się zmęczyć dobrze robi. No i Mircia na spacerze zyska tylko.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz racje, dokladnie. Juz odpuszczam, dzisiaj jedynie ten piasek z chodnika przed domem sprzatnelam. A po poludniu nawet godzinke polezalam. A zaraz na spacer z Mirka, potem podskocze do Emilki z moim ciastem na czerwonym winie.

      Usuń
  8. Bardzo pracowicie u Ciebie, skąd bierzesz tyle energii? Jesteś niesamowita! :) Pozdrawiam cieplutko! ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Maks, chyba smutki i niepewnosc tak mnie dopinguja, chociaz- nie boje sie przyszlosci, tylko tak mi smutno czasami, tak strasznie smutno, to zajmuje sie czymkolwiek, aby nie musiec myslec. Wiesz, o co chodzi przeciez...
      Odpozdrawiam serdecznie. Na Insta juz bylam ;)

      Usuń
  9. Odpocznij trochę. Robota nie zając. Nie ucieknie. Tak mówią ludzie.
    Spokojnych, pogodnych Świąt Ci życzę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Odpoczywam, ale nie umiem odpoczywac, wiedzac, ze cos tam jeszcze uwiera. Pruskie wychowanie, jednoznacznie. Dzisiaj, jutro i pojutrze swieta, tak wiec, bede wiele odpoczywac, i lezec w sloneczku.
      Dziekuje i nawzajem kochana Kobieto!

      Usuń
  10. Lucy, robota najlepsza na smutny czas, nic dziwnego, że Ci się paliła w rękach. Teraz już odpocznij. Życzę Ci spokojnych Świąt, zdrowych przede wszystkim!
    Pomyślałam o tym co napisałaś o szczepieniach na gruźlicę i o byciu z psami w domu - lepiej mi na duszy się zrobiło. Może przetrwamy. Zdrowia dla Ciebie i młodych. Ściskam światecznie;)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak bylo. Nie lubie zaleglych robót, zalegajacych, no chyba, ze chodzi o rozliczenie podatkowe, to umiem wysiedziec ;)
      A wiesz, na mnie tez to szczepienie i posiadanie czworonogów bardzo pozytywnie oddzialalo, a do tego MHH, to jest klinika uniwersytecka w Hanowerze, teraz dokladniej zajmuje sie szczepionka TBC i cos tam modyfikuje.
      Pozdrawiam!

      Usuń
  11. Ty w jeden dzien robisz wiecej niz ja w trzy miesiace :D
    Zdrowych i pogodnych Swiat Lucynko :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak nie musialam pewnych rzeczy robic, to umialam wysiedziec, Elu. Ale teraz sytuacja sie zmienila, i nie chce po prostu, aby dom i obejscie zaczelo marniec, to sprawa honoru dla mnie. Taka juz jestem. I mysle, ze z jakiejs chmurki tato patrzy na mnie, i sie usmiecha, i czasami poklada ze smiechu, jak mnie widzi tak urzedujaca na wszystkie konce :D
      Zdrowych Elu!

      Usuń
  12. Kobieto! Masz nieograniczone pokłady energii? Żeby tyle pracy wykonać w takim czasie to ja mogę tylko pomarzyć. Dobrze, że Mirka Ci pomaga:)
    Życzę Ci zdrowych i spokojnych Świąt:)

    OdpowiedzUsuń
  13. Dzisiaj jestem tak zmordowana, ze biorę przykład z Mirki i idę spać bez mycia;))) (sympatyczna ślicznotka, słodko wygląda w "łóżeczku"..
    ps. mnie zawsze na "trudny czas" pomagała praca i krzątanie się przy zajęciach gospodarskich.
    Widzę, ze nie tylko ja tak mam....

    OdpowiedzUsuń