Sprzedalam ogród!
To, co jest zaznaczone na zólto na mapce. Nowi wlasciciele mieszkaja w tym zóltym domu przez ulice, na mapce pod numerem 5. Mapka stara, brakuje na niej mojej pergoli przy domu i drewnianego domku w ogrodzie, bo jeszcze nie bylo.
A bylo to tak, ze po roku "mania" u maklera, jakos nic sie nie dzialo, wiec po raz kolejny zdalam sie na ustna propagande, zaprzegajac w to sasiada. I on mi tych nowych sasiadów naslal. Nowych, bo mieszkaja dopiero od roku w tym domu, czego wcale juz sie nie spodziewalam, raczej, ze dom stojac pusty juz jakies 10 lat, raczej pójdzie do rozbiórki, niz znajdzie amatora. A tu nagle amatorzy sie zjawili. To byla pierwsza niespodzianka dla mnie. A druga, ze malo im sie widzi gruntu dookola domu, faktycznie maja malo, i jak uslyszeli, ze ja chce sie wyzbyc sporej czesci ogrodu, to od razu do mnie przybiezeli. No i ubilismy interes. Ich jest tam 4 ludzi (i dwoje dzieci), sa ode mnie mlodsi, czyli korzystnie, zaproponowali mi pomoc w ogrodzie, na przyjklad przy koszeniu trawy... przy czym teraz, co mi zostalo, to juz nie koszenie, lecz kosmetyka, ja to moge robic miedzy dyzurami, ale nie oponowalam, nawet gdyby kiedys znowu mial spasc snieg, jak odrzuca swój kawalek, to moga i mój, jak bede na przyklad pracowac. Oni tez tak wygladaja, ze z geby cholewy nie robia.
Sprzedajac ten grunt, wyzbylam sie wielu problemów. Na przyklad przy koncu ogrodu, na drodze, dęba , który co wiosny sypie liscmi, dokladnie na moja (kiedys, he he ) laczke. Wyzbylam sie 30 metrów plotu/ ulicy/ chodnika do sprzatania, utrzymywania w porzadku, zamiatania, odsniezania. Teraz mój odcinek wynosi 25 metrów biezacych. Przedtem bylo 60. Mozna spokojnie ze wszystkim ogarnac. Teraz bede miala ogród do wypoczynku, a nie tylko do zapieprzania w nim, bo to albo koszenie, albo kwiatki, albo dlubanie mchu z fugi gdzies tam. Przeciagnelam sznurek przez przyszla granice, i sie ciesze sytuacja.
Kolejne kroki to sad grodzki i ksiega wieczysta, po drodze notariusz, i sasiedzi przestawia mi plot, znaczy zrobia w odpowiednim miejscu zakret pod górke.
Jedyne, co potrzeba, to nowe paliki, bo te aktualne sa praktycznie niewyciagalne.
A na Gartenstraße pod numerem 4, i z tym klinem obok mojego (dawnego) ogrodu, mieszka wlasnie ten Markus ze swoja kobieta interesu, która w zeszlym roku najpierw chciala mnie wykiwac z niby kupnem, a potem sie obrazila i powiedziala, ze az tak duzo pieniedzy to oni tez nie maja, i nie rozmawiala ze mna, ani Markus, az do wczoraj, bo zobaczyli sznurek, i gdy wyszlam od Emilki i poszlam z Mirka na spacer wzdłuż ich domu (numer 2), to nagle przemówili, i on sie pyta, czy mam w planie sprzedac ogród, bo sznurek... Ogród juz sprzedany, ja mu na to. Na co ona, a co tam bedzie, ktos bedzie budowal? Nie wiem, ja jej na to, bo mi nic do tego, kupili, moga robic co chca, bo to dzialka budowlana przeciez, moje blogoslawienstwo maja, ja sie ciesze, oni sie ciesza, ale ja chyba wiecej sie ciesze, bo tyle roboty mi odpadnie. Jeszcze wczoraj wieczorem byli u sasiadów, na co tamci im powiedzieli, ze w tym roku wiele dziac sie tam nie bedzie, ale od nastepnego roku moze cos ruszyc. No i pali im sie kolo pióra, przez te rury od scieków, bo ona od razu sie pytala, czy im powiedzialam o tych ich rurach; oczywiscie, i dalam im kopie umowy miedzy Markusa ojcem, sasiadem obok i poprzednia wlascicielka mojego domu, z roku 1966, gdzie stoi czarno na bialym, ze na rury jest jedynie uzyczone, jak sie cos popsuje, nie wolno zbombardowac ogrodu, i nalezy go doprowadzic do stanu sprzed, i ze te rury nie moga byc przeszkoda w budowie czegokolwiek na tym gruncie, i w takim przypadku oni musza te rury przelozyc do scieków na swojej ulicy. Serdeczne gratulacje, oni mieszkaja pod górke, wiec kopac pod górke ze spadem, bo woda scieka w dól, a nie do góry... mógl miec ode mnie kawalek ogrodu za marne pieniadze, widzialo im sie za drogo, do tego chcieli mój plot za darmo, wiec nie szlo interesu zrobic, i bardzo dobrze, bo teraz pozbylam sie dwa razy wiecej gruntu niz to, co wzialby Markus. Tylko teraz ewentualne przelozenie scieków kosztowac go bedzie kilka razy wiecej niz wtedy to, co chcialam za ten kawalek, i to beda jedynie prace i rury za te pieniadze, a tak mialby i swiety spokój do konca zycia, i wiecej ogrodu, i dojscie z mojej ulicy do domu, i miejsce na dwa garaze- na górze nie ma tego miejsca, auta stoja na ulicy, na przyczepke wybudowal jakis stelaz z drewna. No ale glupiemu nie doradzisz, nie przekonasz, ze glupote robi, nie kupujac tak waznego dla niego kawalka gruntu. Pewnie sobie myslal, ze kto to kupi, od wielu lat chce sprzedac, sam Markus, wtedy jeszcze z ojcem, po raz pierwszy byli wzgledem ewentualnego kupna w marcu 1995, potem w listopadzie 2014, i wlasnie w lutym zeszlego roku, czyli cwierc wieku zawracanie dupy a nie interes, a tutaj niespodziewane rzeczy, ja naraz sprzedalam i adiu fruziu, i mysl, co dalej, co z rurami, jak nowi zaczna stawiac nawet garaz, to po ptokach.
To tyle, co na temat domowy.
Pracowo bylo okej, korona oznacza prawie pusty szpital, ja mialam po 15- 17 pacjentów, bo wiecej nie mam miec, Corinna jest na koronie, gdzie lezy jeden z korona, a reszta czeka zwykle na wyniki, i trafiaja tam wszyscy z jakichkolwiek osrodków opiekunczych i inni, którzy kaszla i goraczkuja, i teoretycznie moga miec wirusa. Drugi koronny pacjent lezy na ojomie, ale nie pod respiratorem, i tyle tego wszystkiego. Na drugi tydzien ja ide na 3 dni na korone, potem 2 u mnie, znaczy weekend.
Mirka wciagnela sie do mojego pracowego trybu, spi cala noc w moim lózku, rano czeka, biegniemy na spacerek, jemy sniadanie, potem ja sie klade, a ona przy mnie, i nie odchodzi, chociaz próbowalam ja przekonac, ze moze wyjsc sobie na dwór, polezec w sloncu, nie i koniec, lezymy razem i wstajemy razem, i wtedy to sie dzieje! Póznym popoludniem idziemy znowu na spacerek, potem ja do pracy i tak caly tydzien. Teraz mam wolne, to jest inaczej.
Pierwsze dni/ dyzury byly dla mnie bardzo ciezkie, szczególnie powroty do domu, bo jak nigdy brama zamknieta, gazeta jeszcze tkwi w rurze, wszystko zamkniete, czeka tylko Mirka, tak bardzo inaczej, niz zwykle... a po drodze juz nigdy nie spotkam taty z Mirka, którzy wyszli mi naprzeciw do nastepnej wsi...
I sprawiedliwości stało się zadość, i Ty będziesz miała łatwiej. A i sąsiedzi, którzy kupili grunt od Ciebie, wydają się być sensowni. Wszystko się pięknie poukładało.
OdpowiedzUsuńA zakończenie notki... wzruszające... To wszystko jest jeszcze takie świeże... Najlepszego , Lucy!
Ja ciesze sie jak glupia ze sprzedazy, a oni z kupna i posiadania, i w koncu skoncza sie cyrki z markusem w te i wewte.
UsuńTak, to bardzo swieze, i czasami bardzo boli.
Dziekuje i nawzajem BBM.
Jak to mówią: chytry dwa razy traci!
OdpowiedzUsuńŚwietnie, że odpadnie Ci tyle roboty! :)))
A zebys wiedziala, z tym sie nie liczyli, ze jak grom z jasnego nieba na nich spadnie takie nieszczescie ;D
UsuńO tak, bede miala ogródek zabawkowy :))
Co komu do domu, jak już nie jego! Dobrze zrobiłaś! Najlepsze są takie szybkie transakcje!
OdpowiedzUsuńPoczątek samotnego mieszkania w domu zawsze jest do d....! Ale ogarniesz, prędzej niż później !
Dokladnie tak, Fusilko, ich miny musialabys widziec, przy czym ona zawsze taka nadmuchana i w pretensjach :P ze jak to i co tam bedzie. A bedzie co bedzie, ja tez juz ciekawa dalszego rozwoju wypadków, co i kiedy bedzie :D
UsuńO tak, Fusilko, ciezko, ale trzeba sie jakos zagospodarowac, racjonalnie ogarnac przestrzen, bo co innego nam pozostalo, prawdaz?
Moja kochana właścicielka ziemska! Świetnie zrobiłaś, niepotrzebnych rzeczy należy się pozbywać :) Mirusię ode mnie ukochaj, słodką istotkę.
OdpowiedzUsuńO tak tak, zawsze tak prawie, ze "na starosc" hi hi, czy w ogóle z postepujacym wiekiem i ubywajacymi logiczna koleja rzeczy silami, trzeba nie powiekszac dobytku, lecz pomniejszac, zeby zawsze i wszedzie ogarnac sprawe. Syn mi obiecal kosic, ze niby nie musialabym sama. Ok, mily gest. On mieszka 230 kilometrów ode mnie, wiec nie wpadnie na jakis weekend ogród skosic. Przyjedzie na sobote i niedziele, przy czym pada deszcz i koszenie zalatwione odmownie. Nie ma sensu oczekiwac od niego takich rzeczy, i zeby co tydzien tutaj byl, on i Sol maja tam swoje zycie, swoje sprawy, milo, ze wpadaja, ale nie zawsze beda mogli czy chcieli. W ogrodzie trzeba robic stale i przy potrzebie. Teraz ogarne!
UsuńMirusie kocham caluje codziennie, myslisz, ze powinnam teraz ekstra od Ciebie jeszcze? ;)
To zrobiłaś super interes.Bez łaski.I pomoc oferują.W porządku mam nadzieję będzie.Czas leczy rany.Bedzie dobrze.Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńWlasnie, wypchajcie sie waszymi humorami.
UsuńI pozbywam sie sasiadów przez plot, i to jeszcze jaki plot, pozal sie Boze. Ma jakies 50 lat ta siatka, popsuta, slupki przegnily. nam po ogrodzeniu czesci kolo garazu, które wykonalismy na czesc nowej Mirki, tzostala sie jeszcze spora ilosc siatki, i mój tato mówil, chodz Markus, zrobimy ten plot, ja siatke mam, potrzeba jedynie slupków. Ale Markus czasu niby nie mial, bo leniwy on jest bardzo. Nosz jak ktos ci oferuje material na twój popsuty plot, a ty nie bierzesz, to glupiej chyba nie idzie. Póki co, poprzywiazywal te paliki w powietrzu, czesc siatki wzmocnil takim zbrojeniem jak na budowie, i w tym wszystkim trzymal do zeszlego roku kury, które oczywiscie lwia czesc czasu spedzaly w naszym ogrodzie, bo Markus nie rozumial, jak one przechodza.
Pozdrawiam cie Ula!
Ale miło się czytało. Szalenie zaradną osobą jesteś. Dobrze, że wiosna, to łatwiej poradzić sobie z odejściem bliskich niż w ponure, krótkie dni. Czas musi minąć...
OdpowiedzUsuńMagdalenka
Tak nad tym pomyslalam, i chyba faktycznie tak jest, ze jasna pora roku sprawia, ze byc moze latwiej uporac msie ze smutkami, bo jest sie wiecej na zewnatrz, ma sie wiecej jakiejkolwiek roboty, spotyka sie ludzi, nie ma czasu na siedzenie w pokoju przy lampie, bo juz ciemno.
UsuńPozdrawiam Cie Magdalenko.
świetnie sobie poradziłaś. O interes sąsiada, co zaspał gruszki w popiele nie musisz dbać ani się o niego martwić.
OdpowiedzUsuńA gdzie jest Mirka, jak Ty pracujesz ? W domu czy na dworze ?
On mnie wisi kiele pisi ;)
UsuńMirka jest cala noc w domu, w sumie caly czas lezy i spi, przy okazji zbombarduje mi lózko, czasami ale rzadko, chodzi troche po domu, bo zoszawiam jej wszystko otwarte, i rano np widze, ze moje buty wedrowaly po piwnicy ;)
Jesteś ogromnie zorganizowana i zaradna. Interes świetny. Teraz sąsiedzi niech się martwią. Twój Tata bardzo by się cieszył i pewno gdzieś z góry patrzy i pomaga Ci w podejmowaniu różnych decyzji. Ja myślę, że jest bardzo blisko Ciebie. Ściskam Cię mocno. Marysia.
OdpowiedzUsuńTez tak mysle, ze tam na górze smieje sie w kulak z glupoty Markusa i jego kobiety interesu :P chcieli byc bardzo madrzy, wyszli na kompletnych glupków, ale czy z tego teraz zmadrzeja? W kazdym razie moga zbiedniec, bo taka robota to troche kosztuje.
UsuńDziekuje i odsciskowuje!
Czytam twój artykuł za pomocą tłumacza języka. Jesteś osobą, która jest w stanie dobrze zarządzać wszystkim. Mamy nadzieję, że wyniki sprzedaży twojej działki ogrodowej mogą być wykorzystane tak efektywnie, jak to możliwe.
OdpowiedzUsuńRegards from Indonesia
Zawsze i wszedzie ;)
Usuńrozumiem twoją radość ze sprzedaży ogrodu. Wszystko jest fajnie, kiedy dzielisz obowiązki z kimś jeszcze. Kiedy zostawałam sama, bo mąż wyjeżdżał na rok, miałam na głowie dom, dzieci, pracę i ogród.I wówczas nie pałałam do niego wielką miłością.
OdpowiedzUsuńTeraz będziesz miała kawałek ogrodu, który. nie będzie wymagała wiele pracy a da ci radość.
Ostatni akapit wzruszył mnie bardzo:)))
O wlasnie wlasnie, kawalatek ogródka, który nie absorbuje tak, jak te setki metrów kwadratowych, ogródek, który mozna szybko ogarnac, i siasc sobie z kawa i podziwiac, jak ladnie cos tam rosnie, nie majac z tylu glowy mysli typu: oj trzeba bedzie znowu kosic, wywiezc trawe, oby byla pogoda, zeby nie za mokro, oj znowu deszcz pada, wszystko mokre, jak to kosic?
UsuńSama znasz taka sytuacje, jak piszesz, i ze wtedy nie pala sie zbytnia miloscia do czegos, co powinno sie kochac i lubiec, bo to jest naprawde wspaniala sprawa, taki kawalek ziemi, dla siebie, do posiedzenia, dla psiaka, dla gosci.
Danonk, ja plakalam prawie codziennie w tym aucie...
Lucy, jesteś świetnie zorganizowaną, realnie nastawioną do życia kobietą, a wbrew pozorom- nie ma takich wiele. Świetnie zrobiłaś pozbywając się tego kawałka ogrodu.Jesteś naprawdę świetnie zorganizowana i bardzo dzielna.Zwaliło się na Ciebie w krótkim czasie naprawdę dużo zmartwień, ale świetnie, że nie upadasz na duchu i wszystko ogarniasz.Obie wiemy jak to ciężko gdy człowiek nagle zostaje sam, ale dobrze, gdy potrafimy się jednak zebrać w sobie i jakoś poukładać wszystko w logiczną całość.
OdpowiedzUsuńPrzytulam serdecznie, a Mirkę pomerdaj ode mnie za uszkami.
Dziekuje za taka duza garsc komplementów Anabell!
UsuńJa po prostu zawsze próbuje wyjsc na prosta, nie mam czasami czasu na uzalanie sie, zbyt wiele myslenia, okej, od tego mam samochód i pól godziny w nim w drodze do i z pracy. Tam moge sobie dac na luz. Reszta musi byc zrobiona, zorganizowana, i jak najmniej bolesnie ogarnieta. Przeciez chyba nie raz pisalam, ze w sumie, to ja jestem leniwa? ;)
Jestem sama w domu, ale nie osamotniona, juz przez sama Mirke, z która wychodze, i zawsze spotkam kogos, porozmawiam, nowe impulsy, u nas jest jezcze tak, ze w sumie kazdy kazdego w jakis sposób zna i wiedza sasiedzi jak kto siedzi, ja zreszta nie jestem utajemniczona, wiec mówie, jak jest, i slucham, co mi mówia. A potem robie, co uwazam za najlepsze dla siebie w tej sytuacji.
Ciesze sie, ze dostane za plotem mlodych i milych sasiadów.
Odprzytulam i zburzylam Mirce troche fryzure, no cóz, musi sie teraz otrzepac ;)
Też mam takiego sąsiada zza płota co mu się nic nie chce albo nie umie robić .Jak zamieszkałam na mojej wsi to musiałam ogrodzić bo to była nowa działka,kupiłam wszystko ,siatkę,słupki i resztę ,poprosiłam dwóch innych sąsiadów ,którzy graniczyli ze mną a płotu nie mieli czy mogą wykonać pracę grodzenia ja daję cały potrzebny materiał,zgodzili się chętnie i szybko to zrobili bo dostali tylko za swoją pracę nowe ogrodzenie.A ten któremu się nie chciało najbardziej tego płotu potrzebował bo hodował kury i one wszędzie właziły a moje pieski na nie polowały i przynosiły mi takie zaduszone i częściowo oskubane, a ja odrzucałam ten łup na jego stronę , nawet to go nie zmobilizowało.W końcu wzięłam ludzi i ogrodzili ,bo szkoda mi było psów ,żeby nie zrobił im krzywdy , a nie chciałam ich trzymać na łańcuchu.
OdpowiedzUsuńDobrze ,że masz Mirkę to lepiej się wraca ,jak ktoś czeka na Ciebie a także mobilizuje do spacerków.Pozdrawiam KrystynaZ.
Witaj Krysiu,
Usuńdlatego tez mnie cieszy, ze szykują mi sie mlidzi i konkretni sąsiedzi, a pozbywam sie tych, ktorych mam od 33 lat. Katastrofa miralna, do tego leniwy.
Mirka jest wspaniaka, juz zajela mojego tatę w najtrudniejszym czasie, teraz mi gitarę zawraca 😁 psiak w domu to bardzo dobry pomysl. Bez niej raczej bym sie domu trzymala, czyli wiecej sama byłabym, szczególnie na wolnym, a dobrze by to raczej nie bylo. Tak wiec niech zyje Mirka 🍾
Pozdrawiam również serdecznie!
Akcja jak na filmie. Dobrze zrobiłaś, szybka decyzja i masz spokój. Śmiać się można z nieudanych sąsiadów i powtarzać, że "chytry dwa razy traci", bo to prawda.
OdpowiedzUsuńLucy, poryczałam się przy ostatnim zdaniu... przytulam Cię najserdeczniej... A Ty Mirkę pogłaszcz ode mnie :)
Dziekuje Ci Anko! Wszystko niełatwe, trzeba sobie ułatwiać co sie da, i samo sie napatoczy, jak wlasnie ci nowi sasiedzi... juz nie moge doczekać się przestawiania plotu. Jak zobaczę i dotknę, to uwierzę 😶
UsuńMirka pozdrawia Skitka i Szilkę, akurat wróciła z dlugiego świątecznego spaceru. Pigoda rześka po dwoch dniach i nocach deszczu- wreszcie! - lubie tak, gdy zieleń zaczyna szaleć.
Milej majówki Wam wszystkim życzę 🌱
Skituś i Szilka ściskają Mirce łapki i życzą fajnych spacerów w majówkę :)
UsuńNie dziwie sie, ze sprzedalas. Wielkos ogrodu niesamowita, u nas gada sie z sasiadami jak na wyciagniecie reki.
OdpowiedzUsuńMoj ogrod byl szczegolnie duzy, poprzedni wlasciciele zaraz po wojnie dokupili 2 dzialki budowlane i sadzili tam kartofle i pasali zwierzynę domową. Ok, byly inne czasy.
UsuńDzisiaj trzeba to ogarnąć myslami i rękoma, i pierwszą niespodziewaną okazję sprzedaży, taką do rzeczy, id razu podjęłam, bo chcę sobie ulatwic zycie 😎