czwartek, 15 października 2020

Magiczna faza

 Jakies 3, 4 tygodnie temu zaczelam zle spac. Czy to w dzien, czy w nocy. W nocy budzilam sie co prawie godzine, patrzylam na zegarek, czego wlasciwie nie mam w zwyczaju, jak czasami kiedys tam sie zbudzilam, po prostu zasypialam dalej, az do nastepnego sikania. 

A tu teraz co godzine, wybudzam sie na maksa, i koniec, nie zasne, zdrzemne sie nieco, za chwile- godzine- znowu sprawdzam czas. Czy to bylo po dniu w nocy, czy w dzien po nocnym dyzurze. 

Nalezy zaznaczyc, ze nie sypialam wtedy w dzien, co czasami robie, szczególnie, jak wybieram sie na pierwszy nocny dyzur. A jak mam wolny tydzien, to zwykle robie sobie mala popoludniowa drzemke z ksiazka. Ale akurat tego tez nie robilam, bo mi sie po prostu nie chcialo drzemac w dzien, zreszta zajeta bylam innymi sprawami, i nawet nie mailam czasu na lezenie. 

Ale nie bylo tak, zebym z nawalu zajec, obowiazków, stresu czy czego tam, nie mogla spac. Bylo wszystko normalnie, w domu jak i w pracy. Tylko moje spanie coraz bardziej sie psulo. Czy nocne, czy dzienne. 

Spalam po 3, 4 godziny, tak wiec wczesnie wstawalam, i ogarnialam w domu cokolwiek, czy zaczynalam gotowac przed poludniem, bo i tak nie spalam, i nie bylam zmeczona. Normalnie jakbym na speed leciala. 

W koncu doszlo do sytuacji ekstremalnej. Wrócilam z dyzuru przed 7 rano, wyszlam z Mirka na poranny krótki spacerek, krótko po wpól do ósmej rano polozylam sie do lózka i leze i czekam, a sen nie przychodzi. Po prostu nie. Odlezalam chyba ze dwie godziny, zamykajac i otwierajac oczy, gapiac sie na zmiane a to na sciane, a to na sufit. 

No nie ma sensu lezec, spac nie bede i koniec. Tak wiec wstalam, wypuiscilam Mirke, która z takiej zmiany grafiku nawet sie ucieszyla, i wzielam sie za gorowanie obiadu. Dyzurowalam z Matthiasem, i codziennie czy raczej conocnie on jadl ze mna ten obiad, który mu tak smakowal, ze w kiedys po zejdzeniu po prostu zapytal: 

- A co na kolejna noc ugotujesz? 

Noz kurde, ja przestaje spac, nie wiem, co sie dzieje, co za choroba za tym tkwi, jakie babskie hormony, czy guz w mózgu, czy tarczyca, czy depresja, czy bógwico, trzeba sie do lekarza chyba wybrac...a ten tylko o zarciu mysli. 



Nie chce mi sie po prostu spac, czuje sie nadal, jakbym wziela speed albo cos w ten desen. Zaczynam wygladac nieco jak zombie w okolicach oczu. Nadal jestem w stanie pracowac, jechac autem, organizowac... jako, ze bez spania wolny czas mialam maksymalny, zorganizowalam party u Marii. Bo tak ze 2x do roku spotykamy sie, na wiosne korona popsula szyki, ale juz od lata planowalismy, ze zanim bedzie nastepny lockdown, trzeba cos postawic na nogi.. ale to trzeba zorganizowac, wyszukac dzien, kiedy wszyscy maja wolne badz w najgorszym przypadku ranny dyzur. Wzielam sprawe w swoje rece- i tak nie spalam- i relatywnie szybko party postawilam na nogi. Przeciez lecialam jak na speedzie. 


W ten dzien, w który rano wcale juz nie zasnelam, zorganizowalam reperacje klapy na skrzynke pocztowa na cito, bo jakis listonosz urwal. Kominiarza tej odbebnilam.I wszystko mialam aktualnie i na topie. Jak sie nie spi, to sie da rade wiele ogarnac. Tylko normalne to przestalo juz byc calkowicie, i nikt, komu to opowiadalam, nie umial mi nic doradzic. Jedna kolezanka wlasnie stwierdzila, ze mam magiczna faze widocznie. Ja juz zaczelam na powaznie rozwazac, czy nie ugryzl mnie jakis wampir, bo sie naogladalam Belli i Edwarda. To byl ten dzien, w który w okolicach wpól do drugiej po poludniu ogarnela mnie jakas sennosc, wiec szybko do lózka, a o wpól do rzeciej bylam juz gotowa z moim spaniowym quickie. I po tej godzinie snu pojechalam wieczorem na normalny nocny dyzur, na koronie, z nowymi przyjeciami, i co by nie bylo, wszystko robilam. 

Sama juz nie wiedzac, co to bedzie dalej, zaczelam nieco googlowac. Przedtem przeczytalam oczywiscie ulotke od lekarstwa Ortoton, który relaksuje miesnie i powoduje jedynie zawroty glowy i moze rzucic sie nieco na zoladek. I ze robi tez niespokojnym, tyle tam tez stalo. A cala prawda stala w internetach. Mianowicie, ze z Ortotonu mozna przestac spac, tak po prostu. Jest to rzadkie dzialanie uboczne, ale mnie trafilo z cala sila! Na drugie rano mialam kontrolna wizyte u ortopedy, opowiedzialam mu to, oczywiscie natychmiastowo lek odstawic! 

Po 2 dniach zaczelam powaznie spac, nawet i po cztery godziny pod rzad, stopniowo sie to wydluzalo. I zaczelam normalnie wygladac. 


Na tym osobliwym speedzie zdazylam jeszcze porozrabiac jak zajac w kapuscie, ale jak spiewala Edith Piaf- non je ne regrette rien- 

- przynajmniej mialam okazje ubrac slubne balerinki, znaczy te, które nosilam na slubie Arno i Sol. I nawet to bezproblemowo przezylam, ale z teleskopowa palka na podoredziu, jakby trzeba bylo uzyc. 



Jutro prawie tydzien, jak odstawilam lek, i zaczyna byc normalnie. I kto by pomyslal, ze cos takiego istnieje, i mnie walnelo z calej sily. Ja duzo operuje lekami, ale nie biore nic, oprócz mojego obligatoryjnego Bisoprololu w sladowych ilosciach 2 i pól miligrama co rano, poza tym nic, niente, zero, czasami jakies Ibu, jak nie nadazalam za bólami karku, kregoslupa czy glowy. Byc moze, to z tego sie narobilo, bo ja w sumie nic nie znam w sensie docielesnym. 




18 komentarzy:

  1. Mam noce, w których się budzę po kilka razy, sprawdzam godzinę, mówię do siebie "śpij kretynko" i po jakimś niedługim czasie zasypiam. Ale dość często , jeśli tylko skoczy wieczorem w górę ciśnienie atmosferyczne to zasypiam dopiero około 3 nad ranem.No to wtedy po prostu czytam. Dobrze, że nie mam żadnych obowiązków, to mogę sobie odespać w razie potrzeby.
    Też łykam bisoprolol, 5 mg na dobę, rano no i L-thyroxin- stały zestaw od wielu lat. Działania uboczne różnych leków czasem dają człowiekowi "popalić".
    Ja mam uczulenie na sulfonamidy i bardzo dziwne po nich objawy- puchną mi węzły chłonne, a po biseptolu dostaję wysypki na twarzy. I mam uczulenie na streptomycynę, ale nie wiem co mam po niej, bo to tylko wiem z testów.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O właśnie, działań ubocznych nie wolno nie doceniać.. Ja się po prostu przeraziłam perspektywą kompletnego niespania, bo to przecież kompletnie chore. A że mimo braku zmęczenia dało mi popalić, to jeszcze odsypiam

      Usuń
  2. Zawsze mało spałam, i bez sensacji innych się udawało normalnie egzystować.Jednak od czasu gdy zostałam sama cos się porobiło takiego, że śpię 1 lub w porywach 3 godziny i jestem wyspana. Mogę do następnej nocy bez zmrużenia oka być i nic się nie dzieje. Czytam sobie po nocy, czasem bierze mnie na sprzątanie lub pichcenie. A już przed podróżą to nawet 2-3 bezsenne noce się zdarzają. Bez skutków ubocznych! Zdążyłam się do tego przyzwyczaić!
    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też czasami w środku nocy czytam, ale w tym przypadku nie miała nerwu, bo nie wiedziałam, o co chodzi. Ale przynajmniej chałupę mam wysprzątaną 😅

      Usuń
  3. Nie mam problemów ze spaniem. Choć menopauza na początku spowodowała, że budziłam się często w nocy, miałam problem koncentracją. Oczywiście z racji wieku nie śpię po 10 godzin. Siedem mi wystarcza, w weekend 8, ale rzadko.
    Dobrze, że znalazłaś przyczynę bezsenności. Ciekawa jestem co narozrabiałaś? Brzmi intrygująco:))))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też miałam przelotna myśl, że to może menopauza, ale z taką siłą?!
      Ano narozrabiałam nieco, ale szczęście nie trafiłam na jakiegoś Meuchelmörder, skrytobójcę. Kiedyś więcej na temat.

      Usuń
  4. Ja to mogę spać ile wlezie:) ale Twój opis doskonale pasował do sytuacji sprzed wielu lat, kiedy jeszcze mieszkałam w mieście i brałam nocne dyżury. Nie spałam czasem po 48 godzin. Masakra. Na szczęście to przeszłość.
    Skoro włożenie balerinek było takim wielkim wydarzeniem, co coś równie wielkiego musiało temu towarzyszyć, ale z tekstu nie załapałam co:) Randka w ciemno, skoro z teleskopem dla obrony:)?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja po nocach pracuje od jesieni 1993, więc nieco spóźniony byłby ten zapłon, że to od takiego trybu życia.
      Nie, nie w ciemno, biały dzień był, 9 rano 😇

      Usuń
  5. Skoro juz te slubne balerinki wlozylas to wskakuj do mnie :D U mnie tez bezsenne noce ale to z zupelnie innego powodu :))
    Buziole :*

    OdpowiedzUsuń
  6. No to się trafili, taki skutek uboczny.Ja bez spania to nie żyję, muszę mieć swoje godziny.Dobrego spania.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też, bo trochę jak zombie chodziłam i strasznie dużo do tego gadaa, miałam strasznie dużo do powiedzenia, kompletnie nie normalnie takie coś u mnie

      Usuń
  7. Problemy ze spaniem mam od wielu lat, ale ratuję się słuchaniem radia albo audiobooków. I jakoś da się funkcjonować.

    OdpowiedzUsuń
  8. O! Z pewnością!! Twoje niespanie to katastrofa dla organizmu!! Dobrze, że znalazłaś przyczynę i udało Ci się cały proces zatrzymać i odwrócić.

    OdpowiedzUsuń
  9. Coś niesamowitego z takimi skutkami ubocznymi! Czasem myślę, że dobrze byłoby nie spać, bo tyle do zrobienia a ja usypiam na stojąco ale to już przegięcie w drugą stronę. Dobrze, że się wszystko wyjaśniło i możesz spać. Zdrówka!

    OdpowiedzUsuń
  10. Ty przynajmniej doszłaś od czego nie śpisz.
    A mnie się przestawiło spanie tak, ze zasypiam ok. 4.00-5.00 rano i śpię do 11.oo-12.oo i ni jak nie potrafię wrócić do normalności.
    Teraz mam kilka wizyt u dentysty na godz. 10.00, więc trzeba będzie się zwlec z wyrka przed 8.00 i może wreszcie jakoś wskoczę na swoje dawne tory;))).
    Trzymaj się:).
    ps. ale jak byś kiedyś potrzebowała być przytomna przez kilka dni bez spania, to już wiesz jak to zrobić;))).

    OdpowiedzUsuń
  11. Lucy, z przerażeniem czytałam o twoim niespaniu, dobrze, że wszystko się dobrze skończyło. Jak to z lekami trzeba uważać, u mnie spowodowały zapalenie trzustki, u ciebie bezsenność... Dobrze, że tak się to skończyło. Przytulam bardzo i śpij zdrowo :)))

    OdpowiedzUsuń