niedziela, 4 października 2020

Nowe orzechy...


 Sigrid dosypala mamie w nogach grobu...

U mnie wszystko w mniej wiecej porzadku. Czasami jest tak, ze jak jestem zadowolona i wszystko sie uklada, to jakos trace czas... to juz troche, jak tutaj pisalam. 

Konczy mi sie wolny tydzien. Pracujacy byl na covidzie. Dwa pospolite poruszenia. Najpierw skierowanie przymusowe mlodej pacjentki na zamknieta psychiatrie. Doprowadzilam mlodego doktora Arafata za raczke, jak to sie robi, w srodku nocy, a korowody sa niezle, jako, ze skierowanie przymusowe. Pacjentka miala opiekuna prawnego, ale w Niemczech jest tak, ze ci zaopiekowani ludzie maja swoja wole, i jak ta wola staje w poprzek przymusowemu skierowaniu na psychiatrie, to zaczyna sie jazda. Z moja mama trwalo to wtedy w domu od 7 rano do 3 po poludniu. W szpitalu zajelo nam to 3 i pól godziny, ale tez policja, urzednik z gminy. 


Policyjnie przyszedl okaz chlopa i drobna dziewuszka z podkrazonymi jakby anemicznie oczami. Jako, ze covid, dalam im przebrania. Nie radzili sobie z trokami, wiec zaproponowalam dziewuszce zawiazanie jej tego niebieskiego ciuszka. Ale tak, zebym do kabury mogla siegnac, ona na to. Dziecko, ty tu chyba do tego wszystkiego jeszcze strzelac nie zamierzasz... pomyslalam sobie. Jak doszlo do ostrej akcji, dziewuszka punktowala sprytem, a jej kolega sila, jasne. Dyzur dal niezle w kosc. 

Za dwa dni, ostatni niedzielny dyzur, pacjentka z konkretnym podejrzeniem o covid, i tak tez wygladala. Nogi mi sie nieco ugiely, ale wyjechalam wszystkim, co szpital dawal. I balam sie, ze kto jak kto, ale ona moze miec, jak wygladala. 


Zuzylam przy niej chyba normalne tygodniowe zapotrzebowanie materialów, ale bylo mi wszystko jedno, jakby co, covida nie chcialam za cholere zlapac na tym ostatnim dyzurze... wcale mi nie pasowal do planu zyciowego i na wolny tydzien. Jakby nie bylo, mam te elektrody w glowie, przechodza one przez ucho srodkowe, wiec katar i infekcja niekorzystne, gdyz elektrody prowadza do nerwu sluchowego, a ten do mózgu... do tego mam aktualnie fizjoterapie, a kontakt do pozytywnie testowanego wyklucza dalsze seanse na prawie 2 tygodnie. Tak samo jak i inne zycie towarzyskie, wszystko bym musiala zatrzymac, nigdzie nie wyjsc, z nikim sie nie kontaktowac, szczególnie niektóre bliskie i intymne kontakty... bo grupa wysokiego ryzyka i tak dalej.. normalnie zalamka na calej linii. Wynik testu- na szczescie negatywny- przeslala mi Ivona jak tylko byl; odetchnelam i zaczelam normalnie zyc. Ale co potrzeslam sobie portkami, to moje. 

Podczas tego pracowego turnusu bylam na tomografii, jak bylo zaplanowane. Tomografia i Cathrin potwierdzily, ze jest jak jest, lepiej nie jest  i nie bedzie. I trzeba sie zaaranzowac. Dlugi temat, takze w kierunku ewentualnej zmiany pracy, przedyskutowany juz whatsappowo z Gackowa... kiedys wiecej. 

Na wyjezdzie bylam, z Emilka, w Einbeck. Nakupilysmy pierdól i wrócilysmy do domu. Przez nasze piekne okolice...


To zdjecie mam teraz w telefonie. 

Na filmowym festiwalu tez bylam, w maseczce i z odstepem, a jakze. Fajny film, którego nie znalam, o przestarzalych kobiecych rolach. Lubie takie wychodne. 

Poza tym, niewiele robie, bo mi sie nie chce. O, auto sobie odkurzylam. I skosilam trawe. Chyba jeszcze tylko jedno koszenie w tym sezonie, i bedzie koniec. Bedzie czas na ksiazki i druty... 



 Bylam w syna gimnazjum,co odpowiada polskiemu ogólniakowi, po duplikat swiadectwa maturalnego, gdyz mial tak dobre kopie, ze gdzies dolaczyl oryginal. W szkole tak reguluja ruch. 



Na przerwie zamaskowane dzieci i mlodziez robia wrazenie... 



Byla piekna pogoda, w ostatnia srode, to pochodzilam po miasteczku. Po prostu dla przewietrzenia glowy, bo ostatnio duzo mysli mnie dopada. I spac po nocach nie moge, po prostu budze sie co godzine. Chyb oduczylam sie spac, jak bolaly mnie te lapska. Gackowa naprowadzila mnie na trop, ze to moze menopauza. Nie wiem, poza tym nic mi nie jest, zadnych sensacji opisywanych w aptecznych gazetkach, poza niespaniem wszystko ze mna gra i dziala. Sama nie wiem. 


Coroni wyszydelkowala znajoma Anna, ja jedynie wypchalam wata i zszylam. Lubie go, w odróznieniu od prawdziwego wirusa ;)

Dzisiaj swieto narodowe, calkiem popsulo mi szyki, zdezorientowalo mnie, jakby to byly dwie niedziele pod rzad. Jakos nie lubie tak. Wykorzystalam dzien na bardzo dlugi spacer z Mirka. Przy okazji odkrylam plakat u rzeznika, ze 8 listopada znowu piecze golonke. Wspaniale. 



No i tak sie wloklam przez ten tydzien, z dnia na dzien. Jutro was odwiedze :)




22 komentarze:

  1. Groźnie zapachniało covidem. U nas w ostrym natarciu a przecież nie czuje się tej grozy tak jak w Twoim wpisie. Zdrowia, zdrowia, zdrowia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Spotkalam sie z realnym zagrozeniem, któremu nie moglam zejsc z drogi, to mna troche potelepalo. Gdyby pacjentka okazala sie pozytywna, mialoby to dla mnie jako osoby prywatnej przede wszystkim, spore konsekwencje. Dobrze, ze skonczylo sie na strachu.

      Usuń
  2. Niestety covid jest dla niektórych groźniejszy, choć do zaawansowanych wiekiem nie należą. Mogłoby się to paskudztwo już od nas odczepić!. Zaczynam podejrzewać, że może jednak pozostać z nami na zawsze tak jak grypa. Nie miej wyrzutów sumienia , że nic nie robisz - masz bardzo ciężką pracę a do tego o zwiększonym stopniu ryzyka, jesteś sama, więc wszystko na Twojej głowie. Takie "nicnierobienie" to forma regeneracji sił.
    Serdeczności;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Anabell :)
      Regenerowalam sie w sensie, ze duzo zajmowalam sie soba, a mniej wszystkim innym. To bylo ok i tego potrzebowalam.
      Tak, na covod nie umieraja tylko starzy i przewlekle chorzy, takze i mlodsi, u których cos tam gdzies tam.

      Usuń
  3. Jednym słowem: samo życie.
    Zauważyliście, że wirusolodzy coraz śmielej powtarzają, że koronawirusy w różnych odmianach były, są i będą, tak jak wirusy grypowe, tylko im wcześniej nikt reklamy nie robił? Trzeba nauczyć się z tym żyć i przestać się bać.
    To ja jeszcze z innej beczki. Minęło już trochę czasu, kiedy odszedł Twój Tato. Jak się odnajdujesz sama w domu? Nie czujesz się osamotniona w czterech ścianach? Czy czujesz się bezpiecznie?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Byly Piranio, ja caly czas podciagam sie do góry ta mysla, ze zawsze byly, a szczególnie kontakt w sensie uodpornienia mialo sie, majac zwierza w domu.
      Ok, zapobieganie grypie bylo mniej wiecej takie same przez cale lata, oprócz hype z noszeniem maseczek, no i nigdy nie robiono lockdown, czy u nas namiastki tego.

      Taty nie ma juz pól roku, pierwszy czas byl bardzo trudny, bo ja ze pomimo zwierze solowe niz stadne, jednak musialam odnalezc sie w tych aktualnych przestrzeniach. Dobrze, ze dom nie jest duzy, i praktycznei uzywam calego teraz, nawet w sensie 2 sypialni. Jest, jak jest. Sprzatanie, ogarnianie tego tez mnie specjalnie nie obciaza, czy praktyczne sprawy typu ogrzanie tego.
      Nie siedze nagminnie w domu, lubie gdzies wyleciec, z Mirka tak czy inaczej, i bez niej miedzy ludzi. Bardzo zwracam na to uwage, zeby wlasnie niepotrzebnie w domu nie siedziec, jak gdzies cos sie dzieje, i w jakis sposób mnie to interesuje. Chetnie zapraszam takze do siebie, na niezobowiazujaca kawe na przyklad, mam male grono znajomych tutaj, wystarczy. I sasiedzi, sasiedzi sa bardzo waznymi dla mnie, kontakty scisle utrzymuje. W razie czego dopatrza domu, jedna sasiadka ma oczywiscie klucz, takze przez Mirke. Do Mirki tez czasami kogos potrzebuje, ona bezproblemowo spi, jak mam dyzur, ale czasami np mam wyjazd na pól dnia gdzies, to idzie pod opieke.
      Czuje sie bezpiecznie, tutaj jest ciezka prowincja, tu niewiele sie dzieje, a co by tam ktos ode mnie mial chciec, sa bardziej interesujace domy czy ich wyposazenie, pomijajac mnie sama ;) To sa pozytywy zycia na prowincji, jasne. Wiedza sasiedzi jak kto siedzi. Czasami upierdliwe i nie chcialoby sie okazywac calej swojej prywaty, czy kto wchodzi i kiedy wychodzi, ale w sumie jest ok, jak jest.
      Mysle, ze jakies 20 i kilka lat, w kazdym razie zostane w moim domu, to jest realna perspektywa.

      Usuń
  4. A ja mam pytanie, czy u Was na Cowidzie nie ma takich kombinezonów , Ci urzędnicy tylko w maskach i fartuchach? U nas przy styku z zakażonym to zaraz kwarantanny.Zdrowka życzę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Urszulo, to wystarcza, jako ze owa pacjentka m´nie miala potwierdzonego covida, ona po prostu czekala na wyniki, jako ze byla nowa, i nie miala symptomów, i w ogóle z czyms innym przyszla do szpitala.
      Na covidowy- izolacyjny oddzial trafiaja po prostu wszyscy, profilaktycznie, az do wyniku, czyli i bóle brzucha, i zlamana reka, czy inna anemia.
      Wiec normalna profilaktyka jak w sklepie, tutaj wieksza, wystarczy dezynfekcja rak i maseczki z fartuchem. Nie szalejemy, zaszalelismy wlasnmie przy pacjentce z konkretnym podejrzeniem, z infekcja, dusznosciami i innymi sensacjami.
      Kwarantanny my jako personel nie mamy, sam styk nie wystarczy, to jest paradoks, bo pracowac nadal musialabym, a prywatnie nic mi by nie bylo wolno czy powinno.

      Usuń
  5. Ale u ciebie się dzieje! Jak w jakimś sensacyjnym filmie! I ty w samym centrum zamieszania.
    U nas w Malezji wszędzie mamy oznaczone drogi poruszania, tak jak u was. I wszyscy się stosują.
    Jak ja lubię golonkę!!! uwielbiam. Jak mieszkaliśmy w Niemczech przez 3 lata, objadłam się jej w niesamowitych ilościach. Z pszenicznym piwem:)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Danonk, golonka jest swietna, a ten rzeznik robi szczególnie dobra. Juz wybralam sobie doborowe towarzystwo do jedzenia, zeby oplacilo sie zamówic.
      Ostatnio jadlam z tata...
      A gdzie mieszkalas w Niemczech wtedy?
      Sensacje w pracy zawsze jakies mam, czasami upierdliwe, czasami tylko krece glowa, bom czym starsza, tym spoko. I nie balam sie, ze mnie postrzeli ;)

      Usuń
  6. W moim spokojnym miescie rok temu jeden zlodziej-psychol na komisariacie zdolal wyrwac bron z kabury policjantom i zastrzelil dwoch...dzis jest rocznica.
    A co to za stworzenie szydelkowe w maseczce? Ty udziergalas tego wiruska?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety... czesc waszej pamieci, carabinieri..
      U nas ponad 20 lat temu tez byla tragedia z zastrzeleniem 2 policjantów, jeden ich zwabil na lesny parking, ze niby sarne przejechal...
      To Coroni, wydziergala znajoma, kilka, dala nam do wykonczenia sobie :D

      Usuń
  7. Lucy, strachu się najadłaś. Dobrze, że nie okazała się pozytywna, ta pacjentka. U nas rośnie ilość zakażonych, ale co się dziwić, jeśli spora część nie stosuje żadnych zabezpieczeń i w ogóle nie wierzy w wirusa. Pozostaje samemu dbać o siebie. Ale w Twoim przypadku potrzebna zwiększona ostrożność. Przypomniałaś, że nasze psiepsioły w pewien sposób nas ratują ) I dobrze! Lucy, trzymaj się kochana, ściskam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U nas w sumie spokojnie, od tygodni nie mielismy nikogo pozytywnego w szpitalu, po chalupkach jedynie jacys wracajacy z wojazy sie trafiaja. Czyli idzie zyc panie. Ale uwazam, uwazam bardzo, zeby tutaj glupot nie narobic. Robie inne, ale to insza inszosc.

      Usuń
    2. U wnuczki w szkole jedna klasa zawieszona, bo był kontakt z osobą zarażoną. Ogólnie wzrost w górę, co w sumie było do przewidzenia, ale teraz wyborów nie ma, więc stanem nadzwyczajnym straszą. anka

      Usuń
    3. U nas zamykanie klas bylo na poczatku roku szkolnego, teraz nie slysze o tym. A kiedy mamy wybory, to nawet nie wiem ;)

      Usuń
  8. Całe szczęście, że zawirowania cowidove jakoś Cię ominęły, co nie znaczy, iż nie należy dmuchać na zimne! Ja dzisiaj szłam na zatwierdzenie rehabilitacji odwołanej we wiosnę i pierwszy raz miałam raczej wątpliwa przyjemność poddać się wizycie triażowej. Ale potem to już spoko. Wchodzi się tylko za naciśnięciem domofonu, i jest na oddziale kilku pacjentów na krzyż!
    Wzrusza mnie ta Twoja Sąsiadka ! Orzechy! Coś nieprawdopodobnie pięknego!
    Trzymaj się!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sasiadka ma zaawansowana demencje, ale tego nie zapomina. Wspaniala jest. Musze ja znowu kiedys zabrac ze soba na popoludniowy spacer.
      Covid krazy w poblizu, ale nie dosiega naszej prowincji.
      Trzymam sie!

      Usuń
  9. pracowity tydzien, trzymaj sie z dala od covida. U nas chcieli zrobic obowiazkowe noszenie masek w publicznym transporcie, ale Trump zablokowal. On podobno w trzy dni wyzdrowial, nikogo nie zaraza, sam jest odporny, tylko jeden efekt uboczny - przez eksperymentalne leki mu odbilo.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U nas jest przymusowe noszenie maseczek w pociagach, autobusach itd.
      No odbilo mu...

      Usuń
  10. Czytam u Ciebie, ze i Tobie się nic "nie chce".
    I aż się człowiekowi robi lżej na duszy, ze to nie tylko mnie ten lenius nierobus dopadł;).
    Bo od kiedy popsuła się u nas pogoda, to mnie się BARDZO nic nie chce.
    Szydełkowy wirusek bardzo zabawny;).
    Serdecznie pozdrawiam a Mirkę drapię za uszkiem;).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wilmo, a co zem przeszla, w ostatnich tygodniach, to moje. Wiecej w nowym wpisie. Dziekujemy slicznie :)

      Usuń