niedziela, 3 października 2021

Pospolite ruszenie

w rodzinie. 

Zapowiedzialam, ze napisze na temat, i teraz to robie. 

Zaczynam tradycyjnie od: a wiec, jak w piatek wieczorem czy jakos tak w nocy na sobote, ja i Tobi opublikowalismy w naszych whatsappowych statusach zdjecie naszej tortowej pary, do tego ja zmienilam nazwisko tu i tam, czyli FB, Insta, moja dalsza rodzina zalapala, o co chodzi, i zaczal sie mlyn. 

Moja dalsza rodzina. Tak ja nazywam. Moja wlasciwa i bliska rodzina to wlasnie maz, syn i synowa, i tesciowa tez dostalam w prezencie slubnym (Lilli jest w stosunku do mnie jak najbardziek ok i uwielbia Mirke). Moi rodzice nie zyja, tesc tez zmarl 12 lat temu, rodzenstwa ani ja, ani Tobi, nie posiadamy, wiec rodzina mala i latwa do ogarniecia. 

Moja dalsza rodzina, takze w Polsce, to 2 starsze ciocie, jeden wujek, i kilkanascie kuzynek i kuzynów, z których jeden, warszawski w niedziele nawet do mnie zadzwonil, ze jak to tak to, dowiaduje sie z FB i tak dalej. Ze ja nic nie zaanonsowalam, i na wesele nie prosilam. A bo wesela nie bylo. I nie zapowiedzialam slubu, bo to i tak nikogo nie interesuje, co ja robie i po co, tak wiec. 

No jak tak mozesz mówic?! A moge, bo tak jest. Od lat, szczególnie w dwóch ostatnich latach, nikogo nie zainteresowalo, co ja w ogóle robie, jak sobie radze, czy mam pod dostatkiem jedzenia , czy mój dom popada w ruine, i czy ja w ogóle jeszcze zyje? Jezeli ktos do mnie dzwoni czy pisze, to sa to wylacznie znajomi, czy wlasnie moja bliska rodzina skladajaca sie z 4 wlasnie osób plus ja piata. Innej zainteresowanej mna rodziny nie stwierdzam. 

Kuzyna nieco to zaszkowalo, wiec polecialam dalej , opowiadajac mu na przyklad, ze wiele lat, dziesiatki lat, bylo dla mnie normalne, utrzymywac kontakt z rodzina w Polsce, np poprzez regularne wysylanie swiatecznych kart na Boze Narodzenie czy Wielkanoc. A bylo tego towaru nawet i 40. Jesli odpisalo z 10 ludzia, to bylo to juz sporo... bo wszyscy zapracowani, czasu nie maja, i tak dalej. Ja tez pracuje i czasu nie miewam, ale dla mnie to byla wazna sprawa. Byc moze dlatego wlasnie, ze bliskiej rodziny mam malutko... no ale wsio rybka. Kilka lat temu, po kolejnych brakach czasu, nawet na przedzwonienie na glupie moje urodziny, odbebniony wpisem na FB czy inny WhatsApp, postanowilam zaprzestac pisac do kogokolwiek, tlumaczac sobie to tak, ze skoro wlasciwie nikt nie ma czasu na napisanie swiatecznej karty czy przedzwonienie, to na pewno nie ma tez czasu na czytanie moich swiatecznych wypocin i odbieranie moich telefonów. I moje przypuszczenie sprawdzilo sie, bo faktycznie nikt  z tej czesci rodziny do tej pory nie zapytal, w jakiejkolwiek formie, dlaczego juz nie pisze czy nie dzwonie. Ale za to czesto o mnie mysli, powiedziala mi jedna ciotka. Hm, z rozmowy mialabym serio wiecej, bo tego myslenia o mnie wcale jakos nie czuje. 

Dalam wiec kuzynowi do myslenia, i troche glupio mu sie zrobilo, bo on tez z tej nie majacej czasu frakcji. 

Moze wymagam za duzo? 

Moze ludzie sie obawiali, ze zaczne czegos od nich wymagac, zadac pomocy, czy to rzemieslniczej, czy finansowej? Wszystkiego mozna sie po takiej samotnej po piecdziesiatce spodziewac? 

Rodzina czasami dziwna jest... 

No cóz, zyjemy dalej. 



13 komentarzy:

  1. Co jednak jest na rzeczy w powiedzeniu, że z Rodziną to najlepiej na zdjęciu się wychodzi!

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie musisz przeciez zważać na rodzinę, zwłaszcza tę, której Ty nie interesujesz bliżej. Rób tak, żeby Tobie i mężowi było dobrze i wygodnie. Reszta się nie liczy.
    Uściski serdeczne! 😘

    OdpowiedzUsuń
  3. Różnie to bywa, fakt że świat się zmienia, z rodzeństwem kontakty są ok, pomagamy sobie ale już między naszymi dziećmi nie ma takich więzi. Jesli chodzi o dalszą rodzinę to ta starsza generacja jeszcze jakoś się interesuje a młodzi mają swój świat. Jak to mówią jak umiesz liczyć to liczna siebie. Wszystkiego dobrego.Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  4. Dużym plusem bycia "po pięćdziesiątce" (tak mi się wydaje, bo ja jestem "po czterdziestce ósemce")w moim wypadku jest mówienie co się myśli, robienie, co się chce i manie w odwłoku, co kto sobie pomyśli. Nareszcie nie jestem "za młoda", wszystko mi wypada, bo na starość to można :D. Piękny czas.
    Zrobiłaś po swojemu i zgodnie z własnymi odczuciami i uczuciami. Absolutnie nie wymagasz za dużo, po prostu traktujesz rodzinę tak, jak oni Ciebie. Nie interesuje ich, co zrobiłaś, kiedy zostałaś sama z Mirką? To niech też nie interesuje ślub, wesele itp.
    I jeszcze raz- szerokiej i szczęśliwej nowej drogi życia. Niech Wam się wiedzie :)

    OdpowiedzUsuń
  5. No tak to jest z tą dalszą rodziną. Na pogrzeb mego męża (w Berlinie) nie przyjechał nikt z jego rodziny, choć są 2 cioteczne siostry, a z mojej to był mój brat cioteczny z żoną no i jeszcze byli oburzeni, że pogrzeb był świecki, bo właśnie taki sobie mój mąż życzył. Wiesz, na zdjęciu z rodziną to tylko jeśli stoisz pośrodku kadru wyjdziesz dobrze, bo jak staniesz z boku to cię obetną. O ile się nie mylę, to wszak będziesz z Tobim, a nie z rodziną, więc się nimi po prostu nie przejmuj.Macie siebie i niech tak pozostanie, zupełnie Wam dalsza Twoja rodzina nie jest do szczęścia potrzebna.
    Serdeczności dla Was;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja wyjechalam z POlski lat 27 temu, jako dosc mloda dzierlatka. Juz wtedy z mezem. Od tamtego czasu nie utrzymuje z dalsza rodzina zadnych kontaktow, bo tak jak mowisz, nikt sie za bardzo mna nie interesowal, ani nie interesuje. Mam kontakt ze znajomymi (glownie z kumpelami ze studiow i ze szkoly) plus siostra, brat meza i tesciowa. Ale ja nigdy nie bylam za bardzo rodzinna, jakos nie pasowalam do nich wszystkich. Nikt mnie nie rozumial, wiec przestalam sobie zawracac glowe, zeby tlumaczyc swoj punkt widzenia. Mysle, ze tak musi byc czasem.
    A WAm zycze wiele szczescia i zrozumienia wzajemnego na wspolne zycie.

    OdpowiedzUsuń
  7. Bliskości w rodzinie nie da się zaprogramować . Ona jest albo jej nie ma i szczerze mówiąc nie bardzo wiem, od czego to zależy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Od chęci bycia blisko, kontaktowania się, spotkania, zadzwonienia z OBU stron. Kontaktuje się i wie co u nas słychać, dzieli się tym co u nich. Ja mam też potrzebę robienia tego samego. Z drugą siostrą jest inaczej. Potrzeba była tylko po mojej stronie, więc ... mi przeszła.
      Magdalenka

      Usuń
  8. Albo się "zna Józefa" bez względu na więzy krwi albo nie. Dlatego obcy są często bliżsi niż rodzina. A dla Was radości z bycia razem i cudownych, wspólnych chwil 💗💗💗

    OdpowiedzUsuń
  9. Hm, myslalam, ze jestem wymagajaca, byc moze i jestem, ale wlasnie na podstawie- wymagam i daje. Byc moze, lepiej tak, jak jest, ze kontakty sie przerywaja. Bo takie na sile, to nic nie warte. Albo jak gdzies tak calkiem rozumnie napisano, kto jest toba zainteresowany, ten sam pójdzie z toba i za toba, nie musisz za nim biegac. Tylko jest wlasnie to, ze ja mam tak malo rodziny, i fajnie byloby ja miec. Ale fakt, najwazniejsi jestesmy sobie, czyli wlasnie zyje z Tobim, i tak jest i bedzie. Plus Mirka i pozostala trójka :D
    Dziekuje za slowa wsparcia, w tej naprawde nielatwej kwestii.

    OdpowiedzUsuń
  10. Wzięłam sobie do serca zdanie "Moje życie nie służy do spełniania oczekiwań innych osób". Dzielę się, no może pomoże to Pani, tak jak mnie.

    OdpowiedzUsuń
  11. wszystkie rodziny tak samo samolubne, ja Skype raz w tygodniu z siostra, czasami z mama i tyle. Slubny po rozprawie podatkowej po smierci ojca zerwal kontakt z siostra, ktora probowala wziac wszystko dla siebie. Znajomi tez jakos nie maja czasu na kontakty, mielismy ubaw jak kolega napisal dlugiego maila wyjasniajacego, ze odwiedza kuzynow, jezdzi na wycieczki... nie moze znalezc czasu na lunch z nami.

    OdpowiedzUsuń
  12. Moja "rodzona" rodzina składa się z dwóch osób i bardzo dobrze. Nie chcę mieć z innymi do czynienia, są jednym wielkim kłopotem i wkurzają mnie tak, że mogłabym ich pozabijać. A tak to spoko. Lucy, nie przejmuj się nic a nic, żyj dla sibebie najlepiej jak możesz :) Całuski i życzenia no i Mirunię głaskaj.

    OdpowiedzUsuń