Moje dalsze czy raczej blizsze plany zyciowe wygladaly tak, ze popracuje sobie na moim 90- cioprocentowym etacie do konca tego roku, z wybraniem zaelglego urlopu (juz odbyty), z nowym urlopem, a takze redukcja nadgodzin, gdyz poniewaz:
Tak na ten moment wyglada mój czerwiec, do czerwonych nadgodzin w liczbie 165,63 nalezy doliczyc 51,08 nadgodzin z innego konta, bo jakies 8 lat temu to juz bedzie, jak nas "wyzerowano", i wszystkie nadgodziny przeniesiono na takie wlasnie specjalne konto, które tez jest ubezpieczone w sensie, gdyby firma splajtowala, zeby te nadgodziny nie poszly sie bujac, ale to wszystko jedno. Od tego czasu nazbieralam chmare innych nadgodzin, wszystkie w szczególnych okolicznosciach. Zastepstwa, niewybrane przerwy (mam na dyzurze co noc 45 minut tej przerwy, ale nie zawsze sie dalo przerwe zrobic, szczególnie, jak bylam dlugo sama z 45- 50 pacjentów), do tego dochodza szkolenia, czasami nawet szesciogodzinne, i tak dalej. I do terazniejszego czerwca dochodzi jeszcze niewzieta przerwa z dnia pierwszego, czyli plus 0,75. Cuzamen do kupy mam na obecny moment 217,46 nadgodzin. Przy moim czasie pracy 34,5 godzin tygodniowo. Warto tez wspomniec, ze jestem w czolówce nadgodzinowej na moim oddziale, nawet Dagmar ma prawie 100 godzin mniej, a do tego ja mam status inwalidy. Z dodatkowym urlopem i innymi duperelkami.
Gdy wrócilam do pracy, w lutym w zmniejszonym wymiarze, aby powoli wejsc znowu w to wszystko, zaczynajac od 3 godzin nocnie (bo tak pracuje), potem 5, i na koniec 5 dyzurów w pelnym wymiarze godzin, czyli 10,08, swiat byl jeszcze ok, gdyz Gerd zaplanowal mnie tak, ze za moja zgoda, w poniedziaki i czesto wtorki w pracujacym tygodniu dopisal wlasnie a to iks czy inny zalegly urlop , ze nie musialam pracowac 7 dyzurów pod rzad, co bylo do tej pory normalne. Jedyny 7- nocny mialam na poczatku wrzesnia, i sobie pomyslalam, kurcze, moze byc ciezko, ale dam rade. Bo potem urlop. Nazywalo sie, ze reszte wrzesnia mam urlop/ wolne. Wzielam bowiem w ten weekend, gdy bedziemy miec rocznice slubu, od czwartku do niedzieli, a potem do pracy 4 pazdziernika (bo trzeciego jest swieto). Reszta roku jak zwykle, mój ulubiony listopadowy urlop, biore go sobie od wielu, wielu lat, i jest on dla mnie przygotowaniem sie do zimy i Swiat, czasem ciszy i spokoju, bo w listopadzie nigdzie sie juz nie musi wyjezdzac, i mozna robic co sie chce badz nic. w grudniu poprzez Swieta mniej pracujacych godzin , wiec tez ujdzie, a po Nowym Roku mozna by pomyslec o tym nowym kolanie, przy okazji wybierajac inne nadgodziny tu i tam, aby nie pracowac caly tydzien pod rzad. W lipcu mam jeszcze urlop, potem dwa razy po 5 dyzurów. Sierpien w prototypie wygladal tak, ze Gerd wpisal mi najpierw dwa razy po 4 noce, od czwartku do niedzieli, co bylo ok i moje nadgodziny znacznie zredukowaly. Za jakis czas do kazdych czterech nocy domalowal mi dwie, czyli dwa razy po szesc.. a jak jeszcze staly te cztery, to poprosilam Vere, bo akurat byla, i ma jako zastepstwo Gerda dostep do grafikowych malunków, aby mi na poczatku sierpnia w poniedzialek namalowala w elektronicznym grafiku dwa iksy. Oznacza to "naprawde wolne", bo jeden iks oznacza tylko wolne, które moze byc zrewidowane, a mi chodzilo o to, zeby ten poniedzialek miec w kazdym razie wolne, gdyz we wtorek w poludnie mam termin u lekarza, otrzymany jeszcze w marcu, i nie chcialam po ewentualnym dyzurze i przed kolejnym dyzurem miec wlasnie te wizyte u lekarza, do którego tez musze dojechac 20 km w jedna strone. Vera domalowala te dwa iksy. W miedzyczasie obietnica wolnego pozostalego miesiaca wrzesnia tez poszla sie hustac, gdyz przed 4 dniami urlopu, Gerd domalowal mi jednak 3 dyzury nocne.
W miedzyczasie Corinna jest tez chora, i od dwóch miesiecy na zwolnieniu lekarskim, tym razem do poniedzialku zielonoswiatkowego (u nas swieto i dzien wolny od pracy). I bylo to tak, ze w piatek wieczorem Gerd poprosil mnie do grafika na papierze, i pyta, czy gdyby Corinna w tym tygodniu nie wrócila do pracy, to czy ja bym na drugi tydzien mogla pracowac dodatkowy dyzur, czyli juz od poniedzialku, a nie dopiero od wtorku.
Nie. Gerd, prosze, nie 7 pod rzad. Jest mi za ciezko, kolano nie tylko czasami boli mnie jak cholera, i wiesz, ze z tego powodu mam w planie redukcje. Bo nie wyrabiam czasami.
Bo redukcje mialam w planie po powrocie do pracy po operacji, rehabilitacji i zwolnieniu lekarskim w sumie 3 miesiecy, bo tyle taka kolanowa historia normalnie trwa, przy endoprotezie. I tez dlatego, bo chcialam chorobowe w normalnej jeszcze wysokosci, odpowiednie do mojego etatu, w koncu na to kolano pracowalam prawie 31 lat w tym szpitalu, tak wiec. Chcialam wrócic po chorobowym w zmniejszonym czasie pracy, aby nie od razu zajechac nowe kolano. A do tego czasu je troche oszczedzac, poprzez wlasnie np wybieranie nadgodzin. W ten sposób dożyć do operacji, i mieć nie mniejsze chorobowe. Ale czy pieniądze są w takim przypadku najważniejsze?
Nie rozumiem, dlaczego, przeciez TY ZAWSZE PRACUJESZ PO 7 NOCY.
I w tym momencie cos we mnie peklo.
Oczekuje sie ode mnie automatyzmu, funkcjonowania, bycia na posterunku, niezaleznie od tego, jak ja sie czuje, i co ze mna jest.
Dotarlo do mnie, ze zawsze ktos bedzie albo to chory, albo na urlopie, w ciazy czy bedzie sie doszkalal zawodowo, a ja bede miala za zadanie, skompensowac ubytki w grafiku. I nikogo nie bedzie interesowac, jak ja obolala po takim czy innym dyzurze do domu trafie.
Powiedzialam mu, ze nie, i ja na obecny moment w ogóle nie chce pracowac po 7 nocy pod rzad, liczac na wybranie nadgodzin, troche urlopu, wszystko wlasnie po to, zeby sie sama nie zajechac. Przyjal do wiadomosci, i nic nie powiedzial. Ale nie pasowalo mu to, ze ja mówie nie.
Ivona potem go spytala, co bedzie, jak Corinna faktycznie pójdzie na dalsze zwolnienie, to jej odpowiedzial, ze musi cos wymyslec, o mnie tylko, ze odmówilam wczesniejszego przyjscia. Jakby to bylo najnormalniejsze w swiecie, ze akurat ja mówie nie.
I tak sobie pracowalam z Ivona reszte Zielonych Swiatek, lubimy sie, pomagamy sobie nawzajem, Ivona to naprawde wspaniala dziewczyna, i gdyby nie ona, i pare równiez mlodych innych kolezanek, to bylaby czasami naprawde kompletna depresja. I Ivona jest to tez tak, ze ona prace widzi, i po prostu za nia sie bierze. I nie robi burdelu na oddziale, w sensie, ze wszystko jest zawsze na swoim miejscu i z powrotem postawione, do tego jest czysto i uporzadkowane. Niestety nie jest to zrozumiane przez samo siebie u innych kolezanek, co ja zawsze sobie pomysle, aaalda, das sind alles Hausfrauen...
Praca szla nam jak z platka, i nawet przerwy sobie robilysmy- pomimo, ze w okolicy grasowal jakis bakcyl powodujacy upadki starszych dam i lamiac im szyjki kosci udowych. Mezczyzne jednego tez dopadl, ale z tymi old ladies, to byl naprawde fenomen. W jednej sali mialam trzy takie golden girls, dzien po dniu operowane, wiek po kolei 91, 92 i 93 lata, przy czym 92- latka byla najsprawniejsza i prawie wyskakiwala juz z lózka, najbardziej chora byla ta najmlodsza, a najmlodsza otrzepala sie nieco z choroby po otrzymaniu dwóch konserw krwi.
Nieznany mi do tej pory doktor internista, z racji swiatecznego dyzuru, zafundowal nam wieczorem pizze i döner. To bylo fajne uczucie, taki gest. Niestety nie dalam rady zapamietac, jak sie nazywa, slyszalam, ze jest Jemenczykiem.
W niedziele odkrylam, ze do szesciu sierpniowych dyzurów, tych pod koniec miesiaca, Gerd domalowal mi siódmy w poniedzialek. Dwa tygodnie wczesniej prawdopodobnie tylko dlatego nie, ze stakly tam te dwa iksy. Ale pod koniec miesiaca tak. Nic mi nie mówiac. Po naszej piatkowej rozmowie. Bo Sarah doksztalca sie 3 dni, poniedzialek, wtorek i srode w kierunku chronicznych ran. A ja po tym na poczatku wrzesnia znowu 7...
I wtedy podjelam decyzje. Nawet nie zaczynalam z nim tematu, pomimo, ze byl kazdy dzien na oddziale. Przedyskutowalam to w domu z Tobim, w pracy z Ivona. W poniedzialek zadzwonilam do sekretariatu naszej dyrekcji, przedstawilam sytuacje, i ze chce z powodów zdrowotnych zredukowac etat, najszybciej jak idzie. Potem polaczono mnie z gabinetem naszego dyrektora od pielegniarek, ten smark w wieku 30 lat, ale niech tam, w tym momencie wsio rybka. Na Gerda nie powiedzialam nic, tylko, ze chce zredukowac, jak najszybciej, aby aktualnie i jakis czas, nie pracowac wlasnie po 7, a tylko 5 czy góra 6 dyzurów pod rzad. Powiedzialam mu o moich przodujacych nadgodzinach. I ze na przyklad, w samym czerwcu jestem zaplanowana juz o ponad 16 godzin wiecej, niz powinnam pracowac, czyli pomimo nadgodzin, robie kolejne nadgodziny. Chce zredukowac na 2/3 etatu, 67%, 25,8 godzin w tygodniu, i jak najszybciej, Normalnie byloby to od wrzesnia, ale ja prosilabym juz do sierpnia. Bo w lipcu mam urlop, potem dwa razy po piec dyzurów, czyli luzy. Ale nigdy 7 pod rzad. teraz mialam 6, pierwszy dyzur od razu bez przerwy. Ale jak to, i dlaczego to? Aktualenie z glowy nie wiem, ale mam notatki, tylko ze w pracy, w noc dzialo sie sporo, na koniec dyzuru jeden pacjent po wielu dyskusjach trafil na oddzial intensywnej terapii. Bo byl tego typu, co go nikt nie chce. Jak opisal to Samuel Shem, GOMER, get out of my emergency room. Szczególny typ pacjenta, który jest najczesciej stary, multimorbid w sensie wielu chronicznych i nieuleczalnych chorób, ale wyposazony w niebywala odpornosc przeciwko leczeniu i smierci. Czlowiecza postac, która poprzez sam wiek utracila wszystko, co ja czynilo czlowiekiem. GOMER nie umiera. GOMER wypada z lózka na podloge.
Samuel Shem, House of God. Lektura jeszcze z poprzedniego wieku, ale nadal aktualna. Polecam.
Powracajac do tematu. Po telefonach siadlam przed kompem i napisalam oficjalne podanie, podpisalam, wsiadlam w auto i oddalam je tej milej pani w sekretariacie, proszac ja o trzymanie kciuków za powodzenie intencji. Byla godzina trzynasta, czali dyzur ranny po moim nocnym jeszcze trwal, z Gerdem w roli glównej. Wszystko to bez minuty snu po 6 dyzurach.
Na drugi dzien zapomialam zadzwonic do rady zakladowej, ale napisalam przewodniczascej wiadomosc, ze chcialabym spokojnie porozmawiac, i zaproponowala mi rozmowe (telefoniczna) w czwartek po wpól do dziesiatej. Rada zakladowa popiera moje podanie o redukcje czasu prac, juz przez sam fakt mojego inwalidztwa,co kompletnie zapomniałam, że mam taki atut, i pomimo, ze w sierpniowym grafiku stalo, jakby byl juz zatwierdzony, nie jest , to tylko jakis automat blokuje, zeby Gerd czy Vera juz nic nie malowali w pierwszych linijkach, czyli niezauwazalnie, a w poniedzialek 13- go i tak znowu wszyscy sie spotykaja w sadzie, bo to robia mniej wiecej dwa razy w kwartale, z powodu nadgodzin i braku personelu robia sadowe porozumienie, tak wiec sierpniowy plan jeszcze otwarty. Grafik wyglada szajsowato, do tego ja prawdopodobnie bede juz pracowac mniej godzin, a z takimi sytuacjami nalezy sie liczyc jako pracodawca, wiec...
Zlego sumienia nie mam, kazdy jest sobie najblizszy, i trzeba sobie zdac sprawe, kedy jest sie na najlepszej drodze siebie samozajechania, robienai sobie szkody badz pozwaklaniu innym na to.
Moja redukcja nei jest drastycznie duza, z 90 na 67%, ale przez to odpada mi na przyklad jeden urologiczny dzien operacyjny na poczatku tygodnia, bo pracuje się i jest sie planowanym zawsze w kierunku pracujacego weekendu, czyli co grugi tydzien, a pracujac 5 zamiast 7 nocy- bede pracowac np od srody do niedzieli, i wtorkowe operacje juz mi odpadna, bede miala tylko te czwartkowe. I oczywiscie wszystkie inne, ortopoedyczne, brzuchy, raz na miesiac laryngologie.
Teraz czekam i siedze jek na rozzarzonych weglach na odpowiedz na moje podanie. Gerd na wolne, nie wiem, czy juz wie, mój numer ma, jakby mial potrzebe ze mna rozmowy, w co watpie. Szkoda, ze do tej pory tak malo mnie sluchal.
No to widzisz jak to jest zawsze tego samego jelenia szukają.Masz rację, zmniejsz sobie etat, jesteś obeznana w przepisach to chyba aż tak stratna nie jesteś.Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńNiestety malo tych jeleni, a ja sobie obiecalam, i tak tez to przekazalam, ze redukuje aby mniej pracowac i miec wiecej wolnego, za to bede mniej zarabiac i kiedys mniej renty otrzymywac, tak wiec, prosze nawet nie próbowac do mnie wydzwaniac, ze kogos akurat zabraklo i czy moge zatkac kolejna grafikowa dziure.
UsuńPo noworocznej podwyzce (po prawie 6 latach!)mysle, ze bede zarabiac niewiele mniej, ale jakby nie patrzyl, mniej to bedzie w kazdym przypadku. Ale jest mi to warte. Pozdrawiam Cie Ula.
Od prawie 30 lat jestem pielęgniarką. Od 20 lat oddziałową na internie. Polskie realia pracy w szpitalach są niestety jeszcze gorsze. Moje koleżanki mają co miesiąc po kilkadziesiąt nadgodzin. U nas nadgodziny są płatne, ale po pewnym czasie większość jest tak zmęczona, że nie chce ich brać. A ja po 20 latach stresu i nerwów stałam się pacjentką onkologiczną i obserwuję ten bałagan od drugiej strony :(
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Dopóki wszystkie lataja grafikowe dziury, bo pewnie maja ten am feler, co my tutaj- robimy to dla kolezanki i tak dalej- nieprawda, bo robimy to dla firmy, dla koncernu- ale dopóki robimy, pracodawca nie musi byc aktywny, bop przeciez wszystko dziala. A za jaka cene i ile to kosztuje kazda pojedyncza pracownice, to go juz nie obchodzi.
UsuńJa sie bronie przed wyplaceniem nadgodzin, bo sa one opodatkowane tak, ze glowa mala, i po prostu jest to niemoralne. Ja chce z powrotem moje zycie, ten czas przepracowany jako wolny, przy normalnej wyplacie, koniec, kropka.
Wlasnie, ten stres, nie do podwazenia i do brania na serio, ja na szczescie tylko raz padlam na nos i od poczatku uczylam sie chodzic, w doslownym tego slowa znaczeniu, jak pozegnal mi sie blednik, to bylo 14 lat temu, i skonczylam krótko prezd tym epizodem akurat 40 lat. Nieciekawa sprawa.
Onkologia, nawet boje sie myslec... mam nadzieje, ze jestes dobrze zaopiekowana, lekarsko i pielegniarsko, i prognoza jest pozytywna?
Pozdrawiam Cie serdecznie!
Masz racje, trzeba dbac o siebie.
OdpowiedzUsuńPrzyszlosc zaczela sie w ostatnim tygodniu... dokladnie tak!
UsuńWreszcie o siebie zadbałaś. Trzymam kciuki za powodzenie!
OdpowiedzUsuńDziekuje! Dojrzewala ta decyzja we mnie juz jakis czas, i Gerd swoja akcja jedynie ja sfinalizowal.
UsuńLucy, trzymam mocno kciuki żeby Twój plan się powiódł. Koniecznie daj znać, co postanowiono. Tyle nadgodzin, to świat nie widział......Całusy i pozdrowienia.
OdpowiedzUsuńJak tylko cos uslysze, to dam znac, oczywiscie. Liczba nadgodzin w mojej sytuacji nienormalna, no ale ja zawsze przeciez po 7 dyzurów pod rzad... ;)
UsuńPozdrawiam!