wtorek, 12 lipca 2022

Urzedowo cz. 2

 I sobie wyobrazcie, szanowne grono czytelników, ze nie bedzie to ciagniecie tematu o pindzi, co mi na plocie sie zawiesila. Podalam te wiadomosc do urzedu gminnego, zdrowia, zensusa landowego, poinformowalam policje, na koniec rzeczowa pindzie znalazlam faktycznie na posadce w powiecie, i wicie rozumicie, w urzedzie od obcokrajowców pracuje. Ma to troche smaczek, ze akurat taka stamtad po chalupach lazi i ilosc mieszkanców na ilu metrach mieszkajacych chce wiedziec, ale oczywiscie nie ma mowy o planach kwaterowania ucieknietych Murzynów w prywatnych domach ;D 

Nie, dzisiaj temat o podatku za dom. Mój dom. Tak sobie myslalam nieprzerwanie, mój dom od roku 1997, czyli od cwierc wieku, tak sobie myslalam, ale zle myslalam :)))

2 lata temu, grono dawnych czytelników sobie przypomina, sprzedalam czesc mojego ogrodu, okolo 500 metrów kwadratowych lewej strony ogrodu, pozostawiajac sobie na wlasny uzytek dom, podwórze, i kawalek ogródka. O tak mniej wiecej. Zólte to czesc sprzedana, co po prawej stronie kreski, to wlasnie dom z numerem 26, podwórko, garaz, 3 grzadki, o altance nie wspominajac. Taki zalacznik jest tez w akcie notarialnym. 


Okolo 550 metrów kwadratowych, cala powierzchnia posesji byla 1188 metrów, 

przeczytane, opieczatkowane i podpisane notarialnie. 


Ponad 2 lata temu. 

Placilam do tej pory podatek za to wszystko rocznie osiemdziesiat pare euro. Cena przystepna, za mniej ale gdzie indziej ludzie kilka razy wiecej placa. Dzien placenia byl to zawsze 1 lipiec. W zeszlym roku przyszedl list z gminy, oddzial podatków gruntowych, ze mam placic zero. No to zero, sobie pomyslalam, byc moze za malo gruntu mam po sprzedazy, zeby w ogóle co placic, a jak nikt ode mnie nie chce pieniedzy, to przeciez ok i nie dociekalam wtedy dalej, zreszta chora bylam na to kolano i za maz sie wybieralam. W tym roku panskim nie przyszlo nic. 

Notabene kupiec do dzisiaj nie wymierzyl urzedowo, ile dokladnie kupil, a jak w kwietniu dostalam takie pseudozawiadomienie od sekretarki notariusza, ze grunt nie wymierzony jeszcze, i ona akt nie moze zamknac i odlozyc na pólke pod tytulem odfajkowane, to sie spytalam kupca, jak daleko z mierzeniem. Powiedzial mi, ze w czerwcu przyjedzie geodeta i wymierzy. Bo wedle umowy i aktu notarialnego, kupujacy przejmuje na siebie ten obowiazek i koszty mierzenia. 

Czerwiec mijal, przy okazji sie spytalam, jak daleko pomiar. Kupiec mi powiedzial, ze bedzie, ale drogi to interes, i jakby akurat pieniedzy na to nie mial, co mi wsio rybka, nie mój cyrk, nie moje maupy :D 

Teraz Zensus chce wiedziec dokladne dane, sa tez liczone posesje i ich wielkosci, a ja nadal oficjalnie nie wiem, ile gruntu, dokladnie, do mnie nalezy. Wedle tego, co sami wyliczylismy w google maps, to jakies 667 metrów kwadratowych. Ale dokladna liczbe warto by wiedziec, nawet dla wlasnej ciekawosci. 

Wzielam dzisiaj rano i wyciagnelam te papiery gruntopodatkowe, ten jeszcze na dwudziesty rok, z pelna cena, i ten na dwudziesty pierwszy, z zerem jako co mam do zaplacenia, i sobie mysle, po drodze wstapie do gminy i sie spytam to i owo. I sobie wstapilam, ale sie nic nie dowiedzialam, gdyz poniewaz mamy od bodajze 2011 roku taki sojusz z innym sasiedzkim miastem, i jestesmy podwójna gmina z dwoma ratuszami, i w kazdym jest prawie co innego w sensie zalatwien (w tym drugim na przyklad cyrograf podpisalismy), w kazdym razie w naszym nie zajmuja sie podatkami od gruntów, bo te sa 8 kilometrów dalej w tym drugim ratuszu. Dziwne uklady przy tych cenach paliwa, ale niech ich tam, sobie najpierw z naszego ratusza do tego sojuszniczego zadzwonilam, i sie pytam, jak wlasciwie do tego doszlo, ze mnie wyzerowali w podatku gruntowym? Podalam numer podatkowy, i co slysze? Ze jest zero, bo przeciez grunt i dom i wszystko wcale do mnie nie nalezy, bom sprzedala przecie 2 lata temu. 

Ze niby jak?? Ja sprzedalam czesc ogrodu, ale nie chalupe, podwórze, garaz i 3 grzadki, o altance nie wspominajac ;).. No ale oni taka wiadomosc dostali od Glównego Urzedu Podatkowego z naszego miasta powiatowego. Tam pytac. 

No i dzwonie do miejscowego Glównego Urzedu Podatkowego na zapyzialej prowincji, i sie dowiaduje, ze faktycznie, wedle nich wsio sprzedane, i czy ja znam w ogóle tresc umowy notarialnej? 

Opierdolilam z góry na dól, tresc znam, bylam przeciez przy czytaniu, podpisywaniu i pieczetowaniu, w domu lezy kopia i chleba nie je, ale cos mi sie zdaje, ze kto umie czytac, jest na wygranej pozycji, a nie wychodzi na to, ze jakis Wazny Urzednik w bardzo waznym prowioncjonalnym Urzedzie Podatkowym te sztuke sperfekcjonizowal. 

Okazalo sie, ze jakiskolwiek Wazny Urzednik po prostu polecial automatycznie, nie czytajac dokumentu, odpisal wszystko, no i teraz beda odkrecac, bo blad kardynalny, a ja mam 2 lata przerwy w posiadaniu tego, co od cwierc wieku moje. Notariusz definitywnie nie ma winy, bo na niego juz chciano wine zwalic, ze niby "nie ten" dokument przeslal. A jaki niby? Nawet do kombinowania wymyslonej winy, trzeba miec troche rozumu w glowie, a tego mojemu rozmówcy definitywnie brakowalo. 

Jutro przed poludniem zadzwonie sobie do sadu grodzkiego, wydzial ksiag wieczystych, i podhajcuje jeszcze i tam, chociaz Bardzo Wazny Urzednik z Finansowego spokoil mnie, ze jeszcze mnie z tych ksiag nie wymazano, i wyczytal mi kolejnosc wszystkich wlascicieli domu i posesji. Nawet sie zgadzala ;) 

A potem do Geodezji, jak tam daleko, czy tez cos dowiedzieli sie o rzekomej sprzedazy przeze mnie calego dobytku. Troche dymu i wstydu idiotom narobic. Cos mi sie zdaje, ze trzeba kilku ludziom przyblizyc pomysl porzadnego wykonywania swoich obowiazków. 

Nikt nie twierdzil, ze ze mna, to bedzie latwo, ale z gaska sie nie spotkali...  



23 komentarze:

  1. No to się trochę pośmiałam z tych ćwoków! Z drugiej strony to wcale nie jest zabawne- dziś "uśmiercili" Ci dom z kawałeczkiem ogrodu,a następnym razem przez swój debilizm mogą Ci naliczyć podatek od tego wszystkiego czego wcale nie posiadasz. W sumie to jest jednak okropne!!!
    Serdeczności posyłam;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Anabell, to mogło mieć, lata niezauważone, potężne konsekwencje prawne, bo pierdzistołek nie jest w stanie czytać tekstu ze zrozumieniem. Mi to jest jasne, ciekawe, czy im tam też? Normalnie jest inaczej, i dlatego dołożę do pieca.
      Pozdrawiam serdecznie!

      Usuń
  2. Ło matko pojedyncza! Tego najstarsi Marsjanie nie zołaliby wymyśleć!

    OdpowiedzUsuń
  3. A generalnie, czytamy to o takim Niemieckim Ordungu :) A rozlazło się czytanie ze zrozumieniem. Zaglądam do Ciebie, od wielu już lat. Muszę przyznać, że masz niesamowity dar przyciągania dziwnych zdarzeń. Podoba mi się bardzo Twoje postępowanie z inteligentnymi inaczej :) Dobrze, że masz ochotę na prostowanie. Pytania: to za ile lat zalegasz z opłatami podatkowymi? Kto to teraz powinien odsetki zapłacić? Czy wspaniałomyślnie darują odsetki i zapłacisz tylko podatek?Pozdrawiam, życzę sił wytrwałości i zdrowia Ela

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Serio, mam talent?😂 A byc moze, nie talent przyciągania dziwnych zdarzeń, a zdolnosc ich ogarnięcia i przyhamowania. Zdaje mi się, że wiele ludzi nie wie, w jakim świecie zyje, nie zdajesz sobie sprawy, ilu tubylców tutaj nie zna swoich praw, serio teraz. Co urzedowe, co z gminy, to święte dla nich. Dla mnie nie, ja umiem dochodzić i mam dar stawiania konkretnych i dla niektórych urzędników nieprzyjemnych pytań.
      Zalegam podatkowo za rok 21 i 22, to jest okolo 166 euro, odsetki se miga wsadzić wiesz gdzie, bo nie ja zawiniłam, wiec ja tylko dobrze radze, wiecej mnie nie droczyć 😇
      Bo ten owy z podatkowego juz mnie chcial pouczyć, że jak dostalam w zeszłym roku wedle mnie dziwny list, to "powinnam" juz wtedy reagować. Nema problema, zaraz zalatwiam parenastu sasiadow i autobus, jazdy bierze jakies dziwne mu się wydające pisemka urzedowe, i jedziemy tłumaczyć osobiście, po kolei, jak Pan tak radzi, i jeśli komuś coś dziwne się wydaje, i Pan ma czas i ochotę. Nie mial. No to proszę nie udzielać mi takich bezsensownych pouczeń.
      Ponoc gorączkowo przerabiają moje papiery 🤣
      Dziekuje i również pozdrawiam!

      Usuń
    2. Podoba mi się to określenie "dziwny list" w starym (Twoim) kraju, każdy urzędowy list wydaje mi się dziwny. Jedynymi tłumaczami są mi córka (absolwenta prawa administracyjnego) i prawnicy. Nikt tego bełkotu nie rozumie. Kiedyś, bardzo kiedyś próbowałam, aby redagował to ktoś mniej mądry prawniczo, a bardziej życiowo. Miałam nawet sukcesy lokalne. Teraz mam to gdzieś :) niech inni się martwią. Głową muru nie przebijesz.
      Jak sobie wyobrażam te męki urzędnicze przy przerabianiu Twoich papierów, to robi mi się radośnie na duszy :) Ciekawe co tam można wymyślić bez naruszenia prawa? Dziękuję za życzenia. Ja i mój Funio (owczarek warmińsko-mazurski) pozdrawiamy całą Twoją rodzinę. Trzymaj się mocno i pisz co wymyślili :)

      Usuń
    3. Ja rozumiem kazde slowo każdego listu, ale jak mi tam stoi jak byk, ze podatku nie ma, bo za małe do opodatkowania, to jak ja mam zgadnąć, ze w tym przypadku znaczy to nic nie ma do opodatkowania? Jesli w linijce stoi dom jednorodzinny. Ech, im juz chyba nic nie pomoże w tym finansowym.
      Pozdrawiamy serdecznie , oczywiście będę na bieżąco 🙃

      Usuń
  4. Lucy, to się porobiło! A myślałam, ze naszego rodzimego pierdolnika to już nic nie przeskoczy!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aniu, przeciez w Niemczech wszystko lepsze i lepiej działa a więc i pierdolnik 🤪

      Usuń
  5. Lucy - ja zaniemowilam po przeczytaniu wpisu.
    Malo aby Ci moze dom zabrali. A swoja droga to ten kupiec jakis niepowazny jest.
    Ordnug w Niemczech to byl ale lata temu. Tak jak i u nas - kiedys mieli porzadek w urzedach a teraz to zatrudniaja tych mlodych co na niczym sie nie znaja i nic ich nie obchodzi. Zebys tylko wiedziala co sie dzieje w urzedach podatkowych .
    Ale, ciesze sie za milo spedzasz czas na urlopie ( za wyjatkiem tego "odkrecania").
    A wiesz ze moj numer domu to 25? czyli jestesmy sasiadkami choc dziela nas kraje.
    Pozdrawiam
    Aga T

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aga, masz tak niestety racje, przykre ale prawdziwe. Pozdrawiam numer 25 z numeru 26 😘

      Usuń
  6. O matulu, toć to burdel totalny.Trzba mieć zdolności do takich rzeczy.Ty jesteś kobitka co sobie nie pozwoli na takie rzeczy, nie z Tobą takie numery.Trzymam kciuki i pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zajmowanie się idiotami i naprowadzanie ich na prosta droge nigdy nie było marzeniem spędzania mojego wolnego czasu, no ale co zrobisz, siła wyzsza, jak mnie wydziedziczyli czy jak nazwać ten Enteignung 😶 pozdrawiam serdecznie!

      Usuń
  7. Witaj mi siostro w urzędowych przepychankach. W 2008 roku nabyłam mieszkanie, właściwie taki segment w popegeerowskim czworaku 5 km od morza. Cieszyłam się jak dziecko, bo moim marzeniem było mieć coś nad morzem, ale myślałam raczej o małym mieszkanku, gdzieś w bloku, z działką, a tu się trafiło 90 metrów z14 arów ziemi. No, ale w dobrym - w sensie cichym miejscu, z działką, za nieduże pieniądze. Nieduże, bo zdewastowane było nieźle. No i licznik energii przedpłatowy- czyli doładowujesz, przychodzi kod, wklepujesz - za ile zapłciłeś, tyle prądu masz. Odpowiadało mi to, bo bywaliśmy tam w zasadzie na weekendy, mieliśmy zrobić porządek z licznikiem po remoncie. Ale przyszła pandemia i sprawa utknęła. No i teraz postanowiłam zrobić porządek - tzn. przepisać licznik na siebie. Ale...po pierwsze nie może być przedpłatowy, bo firma się z takich wycofuje. Po drugie - umowa zdawczo odbiorcza z poprzednią właścicielką. Tłumaczę, że poprzednia właścicielka nie żyje, umowa notarialna była podpisywana w szpitalu, bo kobieta ciężko chorowała, nie mieszkała tam od ponad roku, więc nawet nie mysleliśmy o takich rzeczach jak przepisanie umów na wodę, prąd itp. Zresztą pozostałe media bez problemu udało się przepisać na podstawie aktu notarialnego. No i dziś wreszcie, po godzinach tłumaczeń, złożyłam wniosek przez internet. Czekam, co z tego wyjdzie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, tez niezle, forma umarcia jest widocznie urzędowo niepoprawna. To będę ciekawa, jak wam dalej pójdzie. Internetowo, hmmm.... podchodzę jak do jeża, gdyż ponieważ u nas jest to jeden wielki kocioł, i papierkowo na serio szybciej i bardziej dowodowo sprawy się toczą.
      Na przyklad rozliczenia podatkowe. Robimy co roku. Ja papierkowo, Tobi elektronicznie. Ja juz mam odpowiedz i zwrot, Tobi jeszcze nie ma nic. Prawdopodobnie wisi gdzieś w systemie.
      Żeby było ciekawiej, Tobi pracował 3 kata w Konsens, to jest taki niemiecki wynalazek od 30 lat w powijakach, chodzi o ujednolicenie systemu podatkowego poprzez software, i jedyne, co od tego czasu jakby działa, to jest właśnie ta dlektroniczna forma oświadczenia podatkowego dla zwykłego Kowalskiego, znana pod nazwą Elster, czyli Sójka. Ale jak działa, Tobi widzi sam i pluje na skistnualych urzędników, którzy zajmuja się tym od wielu lat, i kosztyja i oni, i ten program, masę naszych podatków.
      Takie życie.
      Pozdrawiam i powodzenia życzę!

      Usuń
  8. Oh, a Amerykanie uwazaja, ze nie ma lepszego porzadku I madrosci niz w Niemczech,. Przynajmniej tlumacza, u nas z tym gorzej.

    OdpowiedzUsuń
  9. Kiedyś na serio tak było. Dzisiaj choroba wszędzie, niestety. Good old Germany odeszli na zawsze, obawiam się.

    OdpowiedzUsuń
  10. Urzędnicza lekkomyślność, niedopatrzenie czy brak fachowości a ile krwi potrafi napsuć... Dobrze, że się w porę zorientowałaś i możesz to wszystko odkręcić.

    OdpowiedzUsuń
  11. Mam nadzieję, że starczy na ten kocioł reszta lata.... ech.

    OdpowiedzUsuń
  12. ja dzisiaj z autorpomocją. Zmieniłam hosting mojego bloga i niestety, choć adres ten sam to Twoja blogrolka już nie będzie Ci pokazywać nowego wpisu u Pimposhki (niezmiennie w poniedziałek). Jeśli chcesz to naprawić to musisz ponownie dodać www.pimposhka.pl to blogrolki. Dziękuję! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O! Telefonicznie juz zajrzałam, minimalustyka, a przy okazji odkrylam tam u Ciebie blog na temat, a to moje hobby 😃
      Dodam do ulubionych (Twój) komputerowo. Bo telefoniczny ekranik na takie akcje mi za mały, i tylko glupot narobię.
      Ale ucieszyłam się widząc ze przeniosłaś wpisy na ten nowy blog.
      Tak wiec, do zobaczenia 😎

      Usuń