Jest u nas niedaleko, a nawet dwa takie male zoologiczne parki. W odróznieniu od zwyklego ZOO, w tych parkach zwierzeta zyja na duzych przestrzeniach, maja wiele mozliwosci zycia swoim zwyklym trybem, nie sa prezentowane jak kiedys bywalo, a niektóre nawert mozna nie zobaczyc, gdyz jak nie maja ochoty, to ich po prostu nie widac.
Wczoraj spontanicznie wybralismy sie do parku w Springe, który jest dumny ze swojej trzodki zubrów, pochodzenia bialowiezowego ;)
Obejrzelismy pokaz lowów z sokolami, sepem i sowa, a takze karmienie wilków i niedzwiedzi. Przy wilkach byla ich opiekunka, która duzo o nich opowiedziala, takze pod katem coraz czestszego wystepowania wilków w Niemczech i strachu ludzi przed tym stworzeniem.
Park ma powierzchnie 90 hektarów, i wiele kilometrów sciezek, i niby wszystko przedreptalismy, a jednak nie wszystko widzielismy, i na pewno jeszcze w tym sezonie tam powrócimy. To jakies 30 kilometrów od nas.
Spontan wynikl z tego, ze rano Tobi mial termin u neurochirurga w Hildesheim- przebiegl szybko i sprawnie, bedzie zyl ;) [bo juz przyslowiowa trumne chcial kupic] ma po prostu, jako i ja ma, wypadniete dyski w odcinku szyjnym, miedzy 5 a 6, i 6 a 7 kregiem, co potrafi byc upierdliwe, ale jest do przezycia, jakby nie bylo, ja te diagnoze mialam postawiona juz w 2009 roku, jak jeszcze moglam do rezonansu magnetycznego. Wtedy to byla taka raczej przypadkowa diagnoza, bo szukalismy za czyms innym, a tu wyszlo z tymi dyskami. Lekarka chciala z buta operowac, ale ja nie chcialam, bo stwierdzilam jednyie kilka nieudogodnien z tymi dyskami zwiazanymi, ale brak wiekszych dolegliwosci, i tak do operacji nie doszlo. Dzisiaj juz tak szybko sie nie operuje, w sumie operuje sie bardzo rzadko, wybiera sie fizjoterapie, trzeba uwazac na pewne sprawy, i na tym sie konczy. Tak wiec, i on przezyje, jako i ja zyje.
Po wizycie u lekarza zameldowalismy sie bowiem u Emilki, która juz w niedziele wraca do domu- byla jedynie 1 miesiac na zastepstwie- nie chcielismy jej podopiecznemu burzyc dnia, w sensie, zeby spokojnie zjedli obiad, on odpoczal, i dlatego spontanicznie wybralismy sie wlasnie do tego parku praktycznei po drodze. A potem do nich. Emilki podopieczny ma 92 lata, jest fizycznie i umyslowo niesamowity w sensie sprawnosci. Pochodzi z dawnych terenów Lotwy, w wieku 14 lat musial do Wehrmachtu... Byloby niezmiernie ciekawe, dluzej z nim porozmawiac na rózne tematy, ale jak to zycie, zawsze popedza do przodu, i dalej...
No tak ,życie pędzi jak szalone.Piekny naturalny ten Wasz park i żubry polskie, potężny teren.U mnie też kręgi a raczej przepuklina między nimi ale masaż pomógł niestety prywatny.Trzeba go jesienią powtórzyć.Pozdrowionka dla Was.
OdpowiedzUsuńmy mamy zoo godzine jazdy od nas, ale zaostrzyli tak wymagania wstepu, ze przestalismy tam jezdzic; sokoly, szopy pracze, weze i opossums odwiedzja nasz ogrod wiec mam i tak bliski kontakt z natura.
OdpowiedzUsuńOj. pędzi życie, pędzi i czasu wciąż brak. Fajnie, że korzystacie z pięknego lata ile się da.Zdrowia i radości nieustającej, i glaskanki dla Mirki🙂
OdpowiedzUsuń