piątek, 25 listopada 2022

Zbliza sie weekend,

 i nasze przedstawienie, czyli czytaniowy teatr, czy jak to okreslic. Spinki nie ma. 

Dzisiaj wieczorem mialam isc na spacer z obcym chlopem, czyli z burmistrzem, przez park, parkingi, wokól domu azylantów, ale wczoraj dostarczyl mi list, ze z powdów osobistych nie moze jednak (3 tygodnie temu ustalilismy termin...), poza tym pisze, ze sam tez wystarczajaco chodzi po miescie i "ma swój obraz sytuacji", cokolwiek to teraz znaczy, i w swoim czasie bedzie to tematem w politycznej dyskusji z radnymi. Moim zdaniem, dal plame, bo pod koniec listopada, podczas gdy jest zimno i mokro, Murzyny oczywiscie nie siedza wieczorami w parku i pija, i ten nasz spacer juz latem odbyc sie powinien, a nie teraz, a na spacerze musialby sie z tym liczyc, ze nie odbyl by sie on ze mna na milczaco, lecz ja bym mu niezle nagadala na rózne tematy, i niestety mialabym racje. A on widocznie nie ma ochoty na dyskusje wlasnie ze mna, bo wie, ze ze latwo nie jest. No ale nic, przydybie go przy okazji, i spytam go sie, jak daleko wlasciwie zaszlo z pozamiataniem glównego skrzyzowania w miescie, bo od roku obraz nedzy i rozpaczy (juz mu to nie raz zasygnalizowalam). 

To tyle na ten temat. 

W zeszlym tygodniu popracowalam 4 dyzury, z Davidem, on jest tez wypozyczony, w sumie fajnie bylo, jedynie w czwartek nieco zamieszania, bo to urologiczny dzien operacyjny, i dyzur byl non stop i bez przerwy, ale od piatku nieco sie uspokoilo, i nawet czas byl, aby gazete poczytac. I zadziwil mnie artykul, miasto ma w planie zalupic piec mieszkalnych kontenerów, w cenie 175 tysiecy euro, do tego dojda koszty podlaczenia tych kontenerów do sieci wodnej i elektrycznej, okolo 60 tysiecy euro, a planowane jest to dla bezdomnych i tych, co stana sie bezdomni, bo uwaga, do tego dojdzie z powodu podwyzszenia cen energii i ogólnych kosztów zycia. To wszystko dzieje sie w jednym z najbogatszych krajów tego swiata. 

Koszty utrzymania zwiekszyly sie bardzo, o ile na zywnosc, chemie gospodarcza i inne dezodoranty wydawalismy miesiecznie we dwoje okolo 400 euro, to teraz 600 lekko zostawiamy w sklepach. Niektóre ceny prawie sie podwoily, jestem zdania, ze funt mojego niskotlustego twarogu, który jem codziennie na sniadanie (oczywiscie nie caly funt), kosztowal kiedys i calkiem niedawno 80 centów, a teraz 1,50 euro. Ogólnie nabial jest drogi, mieso tez, papier toaletowy, drozdze kosztuja dwa razy tyle co kiedys. I trzeba zyc dalej i obserwowac, czy kiedys w koncu stanie sie normalniej? 

ALE. Nasz szczerbaty minister od zdrowia odkryl, ze szczepionki na koronowirusa sa do doopy, bo nie zapobiegaja zakazeniu (ja juz to dawno odkrylam, hi hi, a szczególnie i w 90% po bajontkach ), i z koncem roku konczy sie obywatelski obowiazek szczepienia sie kazdego, kto pracuje w sluzbie zdrowia. Chyba za duzy wyciek pracowników byl, co sie wypieli na szczepienie i poszli w innym kierunku pracowac. Jedna z moich bylych kolezanek sprzedaje teraz telefony. Druga bulki w piekarni. Trzecia znajoma, dostala juz dwa mandaty, jeden za nieszczepienie sie, drugi za awersje do noszenia non stop  maski w swoim czasie, na które to mandaty sie wypiela. Raczej pójdzie do wiezienia na kilka tygodni, i zrobi tym "panstwu" jeszcze wieksze koszty, niz zaplaci za czyjes bzdety. 


Wczorajsze nalesniki. Do smazenia owych mam awersje, bo i tak mi sie nie udadza, nie umiem obracac ani podrzucac patelnia, wiec to dzialka Tobiego, on umie, tak wiec. 

3 komentarze:

  1. Ja to czasem mam wrażenie, że lud prosty ma o wiele lepsze wyobrażenie o tym, co robić i jak robić, aby żyło się lepiej niż tzw władza, która od razu po wyborze jakoś tak odlatuje w kosmos... To samo mam w robocie, ale na mniejszą skalę. Co wyjdzie z nizin, to się sprawdza, co wymyślą menagery to siąść i płakać, eh...
    Akurat jem naleśniki własnej roboty, bo umiem:) Z serem na słodko.

    OdpowiedzUsuń
  2. No i widzisz, tak zapewniali ze przebadane a wszystko do doopy.Odwazna kobieta jesteś, jak znam życie to dopadniesz burmistrza.Nalesniki już umiem, koleżanka mnie nauczyła.Milego urlopu.Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja też nie umiem smażyć naleśników. Małe placuszki - tak, tyle że na słodko jest ok, natomiast z farszem już nie da rady.;( BBM

    OdpowiedzUsuń