piątek, 2 grudnia 2022

Ciastkowo

 Tobi po raz drugi zaparł się na pieczenie ciastek bozonarodzeniowych, bo tak juz ma, w odróżnieniu ode mnie, która w życiu nie piekłam i nie umiem, i nie mam problemu z powiedzenia prawdy, że jestem ciastkowym beztalenciem. Umiem kilka ciast, mam wypróbowane przepisy, i tego się trzymam. A na Boże Narodzenie tak preferuję Pannettone, włoską babkę drożdżową z bakaliami. Jest super i kazdemu polecam, u nas do dostania na każdym rogu. Można by sie postarać i samemu upiec, ale ja lubię się nie zadręczać pomysłami. 

Jeśli chodzi o obiady, to preferuję te samo ugotowane, z pełnowartościowych produktów,  tu też chętnie próbuję nowe przepisy, najchętniej z naszej tzw. Brawo dla rencistów, czyli ukazującej się co dwa tygodnie aptecznej gazetki. Bo ichniejsze przepisy są proste, jasne, potrawy smaczne, i ze składników takich, że ma się je najczesciej w domu, trzeba dokupić jedynie produkt główny,  I nie trzeba gnać w świat do jakichś zagramanicznych i ekskluzywnych sklepów, po jakieś a takie zioło czy przyprawę, za drogie pieniądze, z czego użyje się 2 szczypty, i po 2 latach można resztę wyrzucić,  bo skończyła się temu dziwu ważność, czy zwietrzało, czy spłowiało.  

Tak więc ciastka. Oto i one. Nawet fajne. W zeszłym roku w piecu wypłynęło nam z masy masło i zrobiła  się mamałyga, tylko, że taka fajna do gryzienia, nie powiem, smakowało toto nieźle. I to było jakieś takie ciasto i forma tych ciastek, że przepuszczało się to przez maszynkę  do mielenia mięsa, taka blaszka z wzorkami na przodzie była, nawet nie wiedziałam, że coś takiego w szufladzie leży. 

To są zeszłoroczne ciastka, z tej maszynki. 



A te dzisiejsze.





Te na opłatkach, to z płatków owsianych i bez konieczności pieczenia, te inne to po prostu takie ciasto jak mniej więcej na kruszonkę, ale dziwna koleją rzeczy bez jajka, i trzeba było najpierw masło w garczku rozpuścić, żeby ostygło, według przepisu z książki Dr Oetker, przysłanej przez teściową z Frankonii kilka dni temu. 

(z innej książki przez nią przysłanej, ucieszyłam się bardziej, bo to nowa Hera Lind)

No i tak to z naszymi ciastkami. Kiedys po prostu kupowałam w piekarni torebeczkę, czy w domu kultury czy na innym jarmarku bozonarodzeniowym, takie samo upieczone, I było dla mnie ok i dobrze smakowały. Ja tam kilogramów ciastek z powodu adwentu nie potrzebuję.  Tak samo strucli, z Drezna czy podobnie. Kiedyś był w mieście Alfeld nad rzeką Leine taki tradycyjny piekarz, który te strucle tez piekł w adwencie, miały nieco dumną cenę, ale byly niesamowicie smakowite. Tak samo jego ciastka. Ale piekarnia już od wielu lat nie istnieje, niestety...

Wczoraj wyskoczyliśmy do Hameln, nieco szopingu, o ile z chłopem poszopingować się da, ale prezenty dla dzieciaków już mam, do tego ciepłe rajstopy dla mnie. Tobi za to dwie kurtki i dwa swetry w norweskie wzory. 













Na ostatnim obrazku Tobi z torbą, w której są między innymi foremki na te ciastka, bo oczywiscie nie posiadałam takowych, no bo po co mi były 🙃

11 komentarzy:

  1. BBM: Kiedyś, gdy dzieci były małe, piekłam ciasta a i ciasteczka z płatków owsianych pamiętam. Teraz już nic, po prostu kupuję tyle, ile potrzeba.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No widzisz, to byl 30 lat i więcej tez mój sposób na życie.
      Oczywiście syn piekł ciastka w przedszkolu, w szkole, a potem nawet w dorosłym wieku, spotykali się w gronie znajomych i piekli razem jakieś sorty. Pieczenie ciastek w adwencie, to tutaj prawie świętość. W czasach dziecięcych syna, udzielałam się jedynie materialowo, w sensie, co wam tam trzeba, kupię i dostarczę, z resztą proszę mi dać święty spokój. Być może, mualam opinie wyrodnej albo przynajmniej dziwnej matki 🙃
      bo to zadanie tutejszych natek, z dziećmi te ciastka produkować.
      Mój syn dzisiaj nadal piecze ciastka, po mnie tego nie ma 😅
      Pozdrawiam serdecznie!

      Usuń
  2. niestety moje umiejętności piekarnicze są na jeszcze nizszym poziomie a tak lubię ciasteczka i ciasta domowe, żadne kupne im nie dorównują, chyba ,że z piekarni rodzinnych,małych i zaufanych, ale takich już nie ma,reszta to przemysłowa produkcja nawet sie nie chce tego jeść.Czy w kżdym niemieckicm mieście i miasteczku jest jarmark swiateczny? Bo chyba wzorem niemieckim w wielu miastach i miasteczkach polskich (np. u mnie w ok.3-tysięcznym) też mamy od bardzo niedawna jarmarki. Miłego i udanego pieczenia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gosiu, tak, prawie w każdym, nawet, jesli tylko przez weekend, jak u nas. W wioskach często są organizowane takie małe, np przez straż pożarną czy kółko pań robiących na szydełku, czy przyparafialne, na których można nabyć naprawdę fajne rzeczy z własnej produkcji. Ja lubię te klimaty takich małych jarmarków.
      I oczywiście te duże, Norymbergia, Drezno czy nas pobliski w Hanowerze, to już inna liga i sporo komercji, ale jednak klimat i światełka niepowtarzalne.
      Po prostu lubięi już 😎
      Pozdrawiam i miłego adwentu życzę!

      Usuń
  3. I u nas jarmark 4 dni a potem bliżej świąt też 4 dni tylko w innym miejscu.Jest tyle przepisów na ciastka chociaż ja piekę sprawdzone ale pierwsze koty za płoty

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ula jak nasz jakiś ciekawy i niezawodny przepis na kruche ciastka, to chętnie przygarnę 😃
      Pozdrawiam!

      Usuń
  4. Lucy- swiatecznie u Ciebie! Ja nie mam zwyczaju pieczenia ciastek ale zachecilam sie po Twoim wpisie i upieke wedlug przepisu z ksiazki Wandy Piotrowiakowej z 1997 roku.
    Przepis na kruche ciasteczka o roznych smakach
    2szkl. maki krupczatki,1/2 kostki masla,1 jajo, 2/3 szkl. cukru pudru, sol,cynamon (imbir,olejek migdalowy,otarta skorka z 1 cytryny lub pomaranczy); 1 jajo do
    smarowania, cukier i siekane orzechy do posypania.
    Make przesiac, dodac tluszcz, posiekac dokladnie nozem,dodac jajo,cukier i szczypte soli oraz dodatki, ktore lubimy: zmielony cynamon, imbir,kakao,kilka kropli olejku migdalowego otarta skorke. (Ja rozumiem ze w tym momencie wybiera sie to co sie lubi)
    Zarobic ciasto nozem, a nastepnie szybko zagniesc reka i wstawic na 30 min to lodowki.
    Na oproszonej maka stolnicy rozwalkowac ciasto do grubosci 1/2 cm i wyciac foremkami ciastka o roznych ksztaltach. Kazde ciastko posmarowac jajem i posypac cukrem lub mieszanina cukru z siekanymi orzechami. Ulozyc na posmarowanej tluszczem blasze w odstepach 1 1/2 cm ; piec w goracym piekarniku (220c) okolo 10 min na zloty kolor. Zdjac z blachy cieple (potem sie lamia)podwazajac metalowa lopatka. Pozdrawiam Aga T

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziekuje serdecznie Aga, pogugluje, co to za mąka krupczatka, znaczy jaki ma u nas numer. Czy po prostu zwykła 504 starczy?
      Pozdrawiam serdecznie 😁

      Usuń
    2. Numer 450 ma mieć, jak wyczytałam. Popytam zaprzyjaźnionego piekarza. Albo od ilości mąki normalnej oddać 2 lyzki i zastapic ziemniaczana radzą.

      Usuń
    3. Lucy - nie wiem jak wyjasnic -w UK kupuje ja w polskim sklepie (wydaje sie ze jest mielona grubiej) przepisy polecaja ta make na kruche ciasta. Czy u Was nie ma polskich delikatesow? u nas zatrzesienie od pewnego czasu. Pozdrawiam Aga T

      Usuń
  5. Miasteczka są śliczne, klimatyczne o każdej porze, nie tylko przed świętami co pokazujesz na fotkach.
    Ciasteczka piekłam kiedy chłopcy byli mali. Musiałam osobno dla Małego, bo chorował na celiakię, a wtedy problem był z jedzeniem dla takich chorych dzieci. Do tej pory się wstrząsam na wspomnienie, nawet zwykłą mąkę kukurydzianą trudno było kupić, bałam się, że nie będę miała czym dziecka nakarmić. było, minęło... Ciasteczka upiekę dla wnuczek 🙂 Lucy, udanych wypieków!

    OdpowiedzUsuń