czwartek, 25 maja 2023

Myślałam, że

 obie lekko dożyją setki czy krótko przed. Śmierć Queen nie tylko lekko mnie zaskoczyła, bo pomimo sędziwego wieku praktycznie do ostatniego dnia była aktywna i jak tu mówimy, w środku życia. 

A teraz, wczoraj, wiadomość o śmierci Tiny Turner. Nie wiedziałam, że była tak ciężko chora. Nie byłam wierna fanką w sensie zasysania każdej o niej wiadomości, ale bardzo ja lubiłam. Jej "Simply the best" była dziesięć lat temu pierwszą piosenka i muzyka, którą zidentyfikowałam bez problemu moim procesorem, jak uczyłam się nim słyszeć. To jest bezdyskusyjnie głos Tiny Turner i simply the best. To mnie wtedy bardzo podbudowało. Bo na początku muzyka i śpiew to była dla mnie dziwna kakofonia i w sumie jeden łomot. 

Teraz siedzę w poczekalni, a w radiu leci Zoe Wees i jej Control. Lubię jej słuchać, ale Tiny bardziej. 




6 komentarzy:

  1. No cóż Lucy takie życie, nie moje klimaty muzyczne.Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  2. Duzo wiesci ostatnio o smierci bliskich I dalekich. Tina byla na fali jak przyjechalismy do stanow, ale juz chyba mieszkala w Europie.

    OdpowiedzUsuń
  3. Oprócz tego, że artystka, to była też taką kobieta jak my wszystkie, po przejściach. Fantastyczna osoba, wulkan energii, do końca życia nie była typem babci. Bardzo lubię jej piosenki, bardzo energetyczne.

    OdpowiedzUsuń
  4. Tina była absolutnie niezwykłą kobietą, podziwiałam ją od zawsze.

    OdpowiedzUsuń
  5. BBM: Podpisuję się pod przedmówczyniami.

    OdpowiedzUsuń
  6. Niestety. Spektakle i koncerty na razie dla nas TAM niedostępne. Ale abonament mamy na przyszłe lata. Buziaki

    OdpowiedzUsuń