Jakoś zaprzepaściłam temat, a przecież znowu zaczęłam robić na drutach. Całe lato, od wiosny, niestety zero czasu miałam. Przeprowadzka, urządzanie jednego domu po opróżnieniu jego, likwidacja drugiego gospodarstwa domowego, nowa praca, nowe życie. Dwa tygodnie temu skończyłam trójkątny szał, który miałam skończyć jeszcze zanim miała nadejść wiosna 2014. To było dzierganie bez ambicji i większego polotu, ot po prostu chciałam jakoś wykorzystać maciupeńkie i większe kuleczki wełny skarpetkowej, które pozostają zwykle po zrobieniu wielu par skarpetek.
Aktualnie dziergam strzałkę, kolorem pasującaą do nowej kurtki, takiej jesienno- wiosennej. To też włóczka skarpetkowa, ale letnia, z bawełną, czyli nie gryzie wcale w szyję, chociaż ja z tym nie mam problemu i nawet lubię to lekko szorstkie uczucie na skórze. Będzie szalikiem na wiosnę.
Inny projekt to sprucie małych skarpet w rozmiarze 36, które Lilli zdążyła zrobić sobie przed śmiercią, i tak jak oczka przy pruciu wyglądają, dziergała je na drutach dwójkach, i są bardzo ciasne w pęcinach. Tak więc je pruję i zrobię sobie jakieś krótkie do moich zimowych legginsów.
To jednak dziergasz mistrzyni skarpetkowa, dzięki za pokazanie Twoich poczynań, zapasy wloczek masz to robić.Ciekawe jaki sweter wykombinujesz, pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńMyślę, że znowu raglan od góry, bo bez zszywania, ja nie lubię zszywania swetrów. I taki za tyle, żeby dobrze grzał, bo ja przecież dużo w drodze z Mirką, przy każdej pogodzie. Pozdrawiam serdecznie i miłej niedzieli życzę Ci 🙂
UsuńLucy, wreszcie ktoś kto się zna na robótkach! Bedę mogła się u ciebie poradzić czasem? Całuski
OdpowiedzUsuńJasne. Nie jestem specjalistką od wszystkiego, ale kilka chwytów znam 😁
Usuń