tyłka nie urwało 😆
Przed świętami BN jeszcze, jak w Schäätz zatankowałam auto i płaciłam, przy kasie zobaczyłam to aktualne cudo, co jedni wszyscy ponoć wykupili, a drudzy za samodzielną domową produkcję się zabrali. Za te czekoladkę zapłaciłam jakieś 4 euro, ale ciekawa bylam, czy mi smakowo urwie te 4 litery.
Jedynie ciekawa była konsystencja tego ciągnącego się czegoś, jakby cukrowe nitki; smak pistacjowy, ok, wyczuwalny, ale ja wolę pistacje prażone z odrobiną soli niż takie jakby słodkie w czekoladzie.
Dzisiaj byłam u lekarza po wyniki badania krwi w zeszłym tygodniu, nowego lekarza tutaj w Zapfendorf, bo przenoszę się ze wszystkimi lekarzami, fachowcami, akustykiem i co tam jeszcze. No i niespodzianka, na urodziny przepisał mi tabletki na wysoki poziom cholesterolu. Nie jest on wysoki, ale z moim genetycznym dziedzictwem ma być dużo niższy. No to się bierzemy za siebie, znaczy dietetycznie.
Szybko i dobrze wrastasz w nowe środowisko i to dobrze wróży na przyszłość. Jestem pełna podziwu.
OdpowiedzUsuńTubylcy mi ułatwiają, to porządny sort człowieka, ci Frankończycy.9
UsuńLucy, czy moje komentarze nie są w spamie ?
OdpowiedzUsuńNie, wszystko tam, gdzie należy 🙂
UsuńTo ja nie wiem gdzie to ucieka Te dubajskie czekolady to jakaś moda, sami je też ludzie robią, pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńTo ma zasieg jak kamień rzucony w wodę. Ja tam wolę miśki z Haribo 🙃
UsuńW kwestii czekolady- najbardziej lubię gorzką, taką o zawartości kakao powyżej 70% na gorąco i do niej różne maczane w niej owoce i ewentualnie orzechy włoskie lub migdały. Serdeczności ślę;)
OdpowiedzUsuńJa z prostej ciekawości spróbowałam, bo miśki to jest jednak TO 😀 pozdrawiam!
Usuń