środa, 12 lutego 2025

Dochodzę do siebie,

nie kaszlę  już,  potem przetestuję sobie jeszcze obecnosc czy też nieobecność wirusa. Normalnie trzyma się on tydzień, to by było do dzisiaj, a jest mi o niebo lepiej. 


Myślałam, że chorując nadrobię lektur, filmów i porobię na drutach, a tu wszystko szczątkowo,  być może dokończę jedna parę krótkich skarpetek, które robię ze sprutych po Lilli, do tego przeczytałam jedna książkę, i oglądam Ptaki ciernistych krzewów, żebym dużo myśleć nie musiała nad treścią. 


Codziennie kurkuma, imbir i cytryna. Czy już gdzieś kiedyś wspominałam, że nie mam talentu do brania sztucznych, fabrycznych witamin?

4 komentarze:

  1. Dobrze, ze zdrowko wraca. Witamin sklepowych nigdy nie zazywam, ostatnio zyje na smoothies, owoce ze szpinakiem.

    OdpowiedzUsuń
  2. No i cudnie że zdrowiejesz. Oby prędzej i bez powikłań.

    OdpowiedzUsuń
  3. Kurkuma, imbir + jogurt grecki i płatki to mój codzienny obrok. Czasem dodaję jeszcze łyżeczkę miodu i łyżeczkę ciemnej tahini, bo wolę tę ciemną niż z wyłuskanych ziaren sezamu. Odpukać w niemalowane- jakoś się trzymam, choć jak się śmieje koleżanka to puścić się nie mogę. Staram wszędzie docierać poza godzinami tzw. "szczytu" w sklepach lub w metrze. Na razie zdaje to egzamin. I codziennie zajadam się jabłkami z Brandenburgii - są super!!! Cieszę się, że lepiej się czujesz i oby tak było zawsze!!!

    OdpowiedzUsuń
  4. Oh Ptaki ciernistych krzewow ogladalam kilkaset razy.

    OdpowiedzUsuń