38. Weiberfasching, Weiberfastnacht

 Akurat stwierdziłam, ze nie znam i nie znalazłam polskiego slowa na nazwę tego święta. Wychodzi Tłusty Czwartek, ale nie o to chodzi. Ostatni czwartek karnawału, właśnie ten polski Tłusty Czwartek, jest tutaj karnawałem kobiet- babskim dosłownie, z obciętymi męskimi krawatami, i balowaniem bez towarzystwa panów- oni jedynie w formie obsługi, kelnerzy itp, bądź też jako występujący męski balet. Co do Tłustego Czwartku jeszcze, nie jest tutaj w zwyczaju jedzenia pączków, znaczy pączki są, ale nie tak celebrowane jak w Polsce. 

Wejsciówke zorganizowałam sobie jeszcze w styczniu, bo byly resztkowe, popytałam w sąsiedztwie, czy któras nie chciałaby też pójść, bo tak trochę dziwnie samej w nowej wsi, ale sąsiadki nie karnawałowe, bądź musiały w piątek do pracy, ja też, ale na popołudnie. 

No i poszłam sama jako Jednorożec. Przy moim stole, ośmioosobowym, nie siedział jeszcze nikt, ale wypatrzyłam juz kilka znajomych mi z share cafe babek, i dalszą sąsiadkę, ale ucieszyłam się niezmiernie, gdy zobaczyłam, że w moim kierunku nadchodzi znana mi z biblioteki szkolna koleżanka Tobiego, ze swoją przyjaciółką i też Tobiego koleżanką z klasy, plus jej siostra i jeszcze dwie inne babki. Byłyśmy więc w szóstkę przy stole. Tak więc zabawa mogła się zacząć. 

W domu byłam przed pierwszą w nocy- zaczęło sie o ósmej wieczorem i trwało do trzeciej nad ranem, powiedziala mi na drugi dzień Meggi, dalsza sąsiadka, ale wiele pań pożegnało się już właśnie po północy, po ostatnim występie męskiego baletu właśnie. 

Górna Frankonia umie się bawić. Definitywnie.